Kazanie budzące przerażenie

Piotr Żyłka

Są kazania lepsze i gorsze. Niektóre potrafią nas irytować. Są też takie, które mogą uśpić nawet najbardziej gorliwych. Zdarzają się też bardzo dobre - pobudzające, dające impuls do robienia zmian w naszym życiu. A co wtedy, kiedy kazanie jest przerażające?

W książce "Jezus Chrystus. Biografia" Peter Seewald zwraca uwagę na pewien szczegół dotyczący Kazania na Górze - czyli jednej z najważniejszych mów w historii ludzkości, o której Mahatma Gandhi powiedział, że jest to "jedyne przesłanie mogące uratować świat".

DEON.PL POLECA

Autor pisze, że słowa Jezusa wywarły ogromne wrażenie na słuchaczach. W najnowszych tłumaczeniach Pisma Świętego ich reakcja jest nazywana zdumieniem. Dużo mocniejsze słowa odnajdziemy w starszych wydaniach Biblii. W nich mowa jest o przerażeniu. Co takiego powiedział Jezus? Co wzbudziło tak skrajne emocje? Czy kogokolwiek ogarniają dziś takie uczucia, gdy czyta Ewangelie? Mnie zazwyczaj nie.

A powinny, bo ten tekst jest faktycznie szokujący. Proponuję wszystkim przeczytać kolejne zalecenia Jezusa i przyłożyć je do konkretnych sytuacji i relacji w naszym życiu. Najlepiej do tych trudnych.

"Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi".

"Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi!"

"Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują".

Te słowa mogą budzić wewnętrzny sprzeciw. To są wymagania ponad ludzkie siły. Weźmy choćby to, mówiące o nieprzyjaciołach. Trudność sprawia nam choćby tolerowanie i w miarę "cywilizowane" koegzystowanie z osobami, które uznajemy za naszych przeciwników. A tu słyszymy, że mamy ich kochać. A nawet więcej - mamy się za nich modlić!

"Tu osiągamy punkt, w którym chrześcijaństwo odróżnia się w swoim ideale od wszystkich filozofii oraz pozostałych religii. Jeśli dla Greków jest to urodziwy i cnotliwy człowiek jako taki, dla Rzymian zdyscyplinowany żołnierz, dla Żydów osoba sprawiedliwa, dla Hindusów asceta, dla buddystów ktoś oświecony, dla muzułmanów wyznawca poddany całkowicie wszechmocy Allaha, to dla chrześcijan ideałem jest święty. Człowiek niemuszący nic umieć; ktoś, kto może być głupcem; o niższym pochodzeniu albo i nie, lecz czystego serca. Innymi słowy: kochający. Kto miłuje swego brata, ten trwa w światłości - czytamy w Pierwszym Liście Jana. I odwrotnie: Kto nie miłuje, trwa w śmierci (3,14). Wyrażenia te dają nam wyraźnie do zrozumienia, że mamy wybór pomiędzy urzeczywistnieniem się w życiu i urzeczywistnieniem się w bezsensowności" - pisze Seewald.

Jeżeli nie potrafimy kochać, to jesteśmy martwi. To faktycznie jest przerażająca wiadomość, biorąc pod uwagę to, jak miłość rozumie Chrystus. Czy my w ogóle godzimy się z tym, co mówi nasz Bóg?

Jeżeli nie kochasz swojego wroga, to jesteś martwy.

Piotr Żyłka - członek redakcji i publicysta DEON.pl, twórca Projektu faceBóg.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kazanie budzące przerażenie
Komentarze (73)
N
Neon
12 listopada 2012, 10:43
@Neon A Bóg jest bardziej litościwy niż my razem wszyscy ludzie razem wzieci.. Nie wątpię. Ale to nie zmienia faktu, że - jeśli mamy wierzyć Ewangelii - szubrawcom zamknie drzwi przed nosem. "Żebyś się nie zdziwił".... Prostytutki wchodzą przede mna do krolestwa. Nie bardzo rozumiem. Czy ta uwaga o prostytutkach ma oznaczać, że niebo stoi otworem dla zatwardziałych grzeszników? A w jakim kościele tak nauczają? Bo w katolickim póki co jeszcze obowiązuje opcja, że niebo jest dla nawróconych grzeszników. Dla zatwardziałych jest piekło. Oczywiście, że dla nawróconych. Chciałem tylko napisać, że trzeba uważać, żeby samemu nie upaść. Po drugie: chrześćijanin raczej przed Bogiem usprawiedliwia grzesznika niż osądza. Modli się za niego. Osądza człowieka przed Bogiem, tylko Demon. Jezus usprawiedliwia. Stoi przez Ojcem i uspraiwedliwia człowieka. Mówi: Ojcze, jeszcze dam nawozu, może oliwka wyda owoce...
11 listopada 2012, 20:45
Dla sprawiedliwych: Nikt z nas nie jest i nie będzie sędzią, nikt z nas nie może powiedzieć, ze ktoś zostanie potępiony.   Co nie zwalnia nas z odpowiedzialności za cudze grzechy, jeśli będziemy na nie pozwalać choćby przez milczącą aprobatę. Wiec napominanie jest potrzebne, wynika z miłości do bliźniego i wzajemnej troski o dobro. Napominanie pokazujące drogę nawrócenia. Nigdy nie sądzenie i nigdy nie przekreślanie nawet najgorszego grzesznika. I oczywiście stoi to w całkowitej sprzeczności z pochodzącą z tego świata potrzebą "ludzkiej" sprawiedliwości i prawa odwetu. 
V
veritas
11 listopada 2012, 19:03
@Neon A Bóg jest bardziej litościwy niż my razem wszyscy ludzie razem wzieci.. Nie wątpię. Ale to nie zmienia faktu, że - jeśli mamy wierzyć Ewangelii - szubrawcom zamknie drzwi przed nosem. "Żebyś się nie zdziwił".... Prostytutki wchodzą przede mna do krolestwa. Nie bardzo rozumiem. Czy ta uwaga o prostytutkach ma oznaczać, że niebo stoi otworem dla zatwardziałych grzeszników? A w jakim kościele tak nauczają? Bo w katolickim póki co jeszcze obowiązuje opcja, że niebo jest dla nawróconych grzeszników. Dla zatwardziałych jest piekło.
N
Neon
11 listopada 2012, 18:47
@Neon A Bóg jest bardziej litościwy niż my razem wszyscy ludzie razem wzieci.. Nie wątpię. Ale to nie zmienia faktu, że - jeśli mamy wierzyć Ewangelii - szubrawcom zamknie drzwi przed nosem. "Żebyś się nie zdziwił".... Prostytutki wchodzą przede mna do krolestwa.
V
veritas
11 listopada 2012, 17:59
@Neon A Bóg jest bardziej litościwy niż my razem wszyscy ludzie razem wzieci.. Nie wątpię. Ale to nie zmienia faktu, że - jeśli mamy wierzyć Ewangelii - szubrawcom zamknie drzwi przed nosem.
N
nobis
11 listopada 2012, 17:37
Chrystus wskazywał i dobitnie nazywał zło i kłamstwo !!! Nie gaśmy ognia prawdy i dobra !!! To jest powinność KAŻDEGO katolika: trzeba wskazywać zło i kłamstwo tych, którzy cynicznie w złej woli niszczą i znieprawiają naukę Chrystusa i wolę Boga domagając się szatańsko biernej akceptacji i bezwolnego milczenia w imię oszukańczo pojętej miłości bliźniego. Dlatego właśnie w imię miłości do nieprzyjaciół trzeba im (największej dziś zarazie - obłudnym cynikom) za Chrystusem powiedzieć: "plemię przewrotne i wiarołomne", "plemię żmijowe", "węże", "głupi i ślepi", "wkładający na ludzi ciężary nie do uniesienia, a sami nie dotykający ich jednym palcem", "mówiący, a sami nie czyniący", "ślepi przewodnicy ślepych", "groby pobielane pełne kości trupich i wszelkiego plugastwa", "znoszący przykazania Boże", "przecedzający komara, a połykający wielbłąda", "spełniający wszystkie swe uczynki po to, aby się ludziom pokazać", "pełni obłudy, nieprawości, zdzierstwa, niegodziwości", "zabójcy proroków, mędrców i uczonych" (por. Mt 15, 1-20; 16.4; 23, 1-36 i Łk 11, 37-53; Chrystus wielokrotnie, jak refren, powtarza: "Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy" (Mt 23, 13-29), zwłaszcza im grozi wieczną karą, która jest właśnie "wyznaczeniem miejsca z obłudnikami" (Mt 24, 51), a więc bycie obłudnikiem określa jako coś samo-potępiającego (!). A jak trzeba wziąć bicz i rozpędzić na cztery wiatry ! (J2,14-16 / Mk,11,15-16 / Mt 21,12-17 / Mk 11,15) Naiwne i bezrozumne powtarzanie: "miłujcie waszych nieprzyjaciół" (takie hasłowe - bez kontekstu nauki Chrystusa) - staje się zaprzeczeniem miłości i jest cynicznie wykorzystywane przez ludzi złej woli. Trzeba się zawsze zastanowić, co będzie dobrem dla człowieka opanowanego złem (nieprzyjaciela). Faryzeizm dzisiaj zakrywa naukę Chrystusa obłudnie okrągłymi frazesami za którymi nie idzie żadna treść
N
Neon
11 listopada 2012, 17:10
@TomaszL Masz rację, trzeba zło nazywać. Złem jest próba osądzania czynów bliźniego jeśli nie odbywa się w duchu miłości i szacunku. Koniecznie trzeba w podręcznikach historii odnotować, że w latach 40. XX w. miało miejsce straszliwe zło w postaci procesów norymberskich. Oskarżonych nazywano zbrodniarzami, nie okazując im miłości ani szacunku. Trochę Państwo mylicie sądzenie wg tego świata a wymierzanie sprawiedliwości czy sądzenie przez Boga. To nie to samo. Sądy są sądami pogańskimi. Chrześcijanie do sądów nie chodzą by się między sobą sądzić. To jest zgorszenie. A Bóg jest bardziej litościwy niż my razem wszyscy ludzie razem wzieci.. 
G
gg
11 listopada 2012, 16:41
Więc czemu milczysz, zła i kłamstwa otwarcie nie nazywając chowając się za pustymi frazesami o miłości ... Masz rację, trzeba zło nazywać. Złem jest próba osądzania czynów bliźniego jeśli nie odbywa się w duchu miłości i szacunku. I dalej na okrągło same frazesy - czyli NIC
V
veritas
11 listopada 2012, 16:40
@TomaszL Masz rację, trzeba zło nazywać. Złem jest próba osądzania czynów bliźniego jeśli nie odbywa się w duchu miłości i szacunku. Koniecznie trzeba w podręcznikach historii odnotować, że w latach 40. XX w. miało miejsce straszliwe zło w postaci procesów norymberskich. Oskarżonych nazywano zbrodniarzami, nie okazując im miłości ani szacunku.
11 listopada 2012, 16:22
Więc czemu milczysz, zła i kłamstwa otwarcie nie nazywając chowając się za pustymi frazesami o miłości ... Masz rację, trzeba zło nazywać. Złem jest próba osądzania czynów bliźniego jeśli nie odbywa się w duchu miłości i szacunku.
11 listopada 2012, 16:12
Co robi Kosciół mój kochany, moja Matka? Głosi Dobrą Nowinę. Wystarczy. Nie trzeba więcej. A co ja powinienem zrobić? Nawracać sie. i wierzyć w Ewangelię.
N
Neon
11 listopada 2012, 15:11
@TomaszL Ale to jest najprostsza odpowiedź że wszystkich możliwych. Stwierdzenie faktu i wskazanie na winnych. Może spróbujmy odpowiedzieć co KK robi, by skutecznie odwrócić tę tendencję. Możemy się ograniczyć do naszego kraju, ponieważ mam wrażenie, że jesteśmy następni w kolejce to masowej laicyzacji. Urok JPII powoli przestaje działać. Co robi Kosciół mój kochany, moja Matka? Głosi Dobrą Nowinę. Wystarczy. Nie trzeba więcej. A co ja powinienem zrobić? Nawracać sie.
N
Neon
11 listopada 2012, 15:11
@TomaszL Ale to jest najprostsza odpowiedź że wszystkich możliwych. Stwierdzenie faktu i wskazanie na winnych. Może spróbujmy odpowiedzieć co KK robi, by skutecznie odwrócić tę tendencję. Możemy się ograniczyć do naszego kraju, ponieważ mam wrażenie, że jesteśmy następni w kolejce to masowej laicyzacji. Urok JPII powoli przestaje działać. Co robi Kosciół mój kochany, moja Matka? Głosi Dobrą Nowinę. Wystarczy. Nie trzeba więcej.
N
norbrt
11 listopada 2012, 14:38
Chrystus wskazywał i dobitnie nazywał zło i kłamstwo !!! Nie gaśmy ognia prawdy i dobra !!! To jest powinność KAŻDEGO katolika: trzeba wskazywać zło i kłamstwo tych, którzy cynicznie w złej woli niszczą i znieprawiają naukę Chrystusa i wolę Boga domagając się szatańsko biernej akceptacji i bezwolnego milczenia w imię oszukańczo pojętej miłości bliźniego. Najpierw pokochaj każdego bliźniego. Prawdziwa miłość to nie jest milczenie. Więc czemu milczysz, zła i kłamstwa otwarcie nie nazywając chowając się za pustymi frazesami o miłości ... 
11 listopada 2012, 14:23
Chrystus wskazywał i dobitnie nazywał zło i kłamstwo !!! Nie gaśmy ognia prawdy i dobra !!! To jest powinność KAŻDEGO katolika: trzeba wskazywać zło i kłamstwo tych, którzy cynicznie w złej woli niszczą i znieprawiają naukę Chrystusa i wolę Boga domagając się szatańsko biernej akceptacji i bezwolnego milczenia w imię oszukańczo pojętej miłości bliźniego.  Najpierw pokochaj każdego bliźniego. Prawdziwa miłość to nie jest milczenie.
.
...
11 listopada 2012, 14:05
Chrystus wskazywał i dobitnie nazywał zło i kłamstwo !!! Nie gaśmy ognia prawdy i dobra !!! To jest powinność KAŻDEGO katolika: trzeba wskazywać zło i kłamstwo tych, którzy cynicznie w złej woli niszczą i znieprawiają naukę Chrystusa i wolę Boga domagając się szatańsko biernej akceptacji i bezwolnego milczenia w imię oszukańczo pojętej miłości bliźniego. Dlatego właśnie w imię miłości do nieprzyjaciół trzeba im (największej dziś zarazie - obłudnym cynikom) za Chrystusem powiedzieć: "plemię przewrotne i wiarołomne", "plemię żmijowe", "węże", "głupi i ślepi", "wkładający na ludzi ciężary nie do uniesienia, a sami nie dotykający ich jednym palcem", "mówiący, a sami nie czyniący", "ślepi przewodnicy ślepych",  "groby pobielane pełne kości trupich i wszelkiego plugastwa", "ze względu na waszą tradycję przestępujący, znoszący przykazania Boże", "przecedzający komara, a połykający wielbłąda", "spełniający wszystkie swe uczynki po to, aby się ludziom pokazać", "pełni obłudy, nieprawości, zdzierstwa, niepowściągliwości, niegodziwości", "synowie morderców proroków", "zabójcy proroków, mędrców i uczonych" (por. Mt 15, 1-20; 16.4; 23, 1-36 i Łk 11, 37-53; Chrystus wielokrotnie, jak refren, powtarza: "Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy" (Mt 23, 13-29), zwłaszcza im grozi wieczną karą, która jest właśnie "wyznaczeniem miejsca z obłudnikami" (Mt 24, 51), a więc bycie obłudnikiem określa jako coś samo-potępiającego (!).  A jak trzeba wziąć bicz i rozpędzić na cztery wiatry ! (J2,14-16 / Mk,11,15-16 / Mt 21,12-17 / Mk 11,15) Naiwne i bezrozumne powtarzanie: "miłujcie waszych nieprzyjaciół" (takie hasłowe - bez kontekstu nauki Chrystusa) - staje się zaprzeczeniem miłości i jest cynicznie wykorzystywane przez ludzi złej woli. Trzeba się zawsze zastanowić, co będzie dobrem dla człowieka opanowanego złem (nieprzyjaciela).
11 listopada 2012, 12:42
Sebastianie – masowa laicyzacja jest faktem i w Polsce. Ukrytym, bo przesłania je jeszcze silna tradycja chodzenia do kościoła i przywiązanie do nazywania się katolikami. Co robi Kościół? Odstrasza, zniechęca itd., ponieważ nie daje się przekonać do przyjęcia praw tego świata. Bo stoi na straży jakieś totalnie nie zrozumiałej w obecnym materialistycznym świecie przestarzałej moralności. Ale jednocześnie odrzucając naukę Kościoła, pogrążając się we własnej niemocy i grzeszności współczesny człowiek oczekuje, że wybrani członkowie Kościoła (ale nie on osobiscie) będą świętymi, bez skazy. łatwo wymagać od innych, trudniej od siebie. Ale jak łatwo sie usprawiedlisić. Ksiadz nie jest swiety, wieci ja nie muszę. Dzisiejsze czytanie, a szczególnie Ewangelia dają na to odpowiedź. @Tak – prosta walka o rząd dusz. I oczywiście widać powoli konieczność jasnego opowiedzenia się. Za chwile nie będzie już można być i w Kościele i w świecie. Ale i o tym mówi początek tego Kazania.
T
tak
11 listopada 2012, 11:17
S.Szewczyk,TomaszL, wydaje mi się, że zawężacie problem laicyzacji. Myślę, że swoją rolę odgrywa też zmasowany atak na KK. W każdej organizacji w której są ludzie zdarzają się potknięcia, patologie, rzeczy wołające o pomstę, ale zauważcie jak one są przedstawiane w przypadku KK: chamstwo polityczne to nie jest całe PO najwyżej pojedyncze osoby, korupcja to też nie winą całej partii, która jest wspaniała, tylko pojedynczych osób nawet jeżeli są na czubku władzy, komunizm nie był zły tylko ludzie byli niedobrzy, dyktator nie jest zły tylko ma złych doradców. Natomiast gdy pisze się o , zgadzam się, że oburzających, wybrykach w KK to pisze się o całym KK. Propaganda antykościelna świetnie się ma,wspierana przez polityków z najwyższej półki,  działania antykościelne również . Np: władze ponadnorodowe działają przeciwko wartościoim chrześcijańskim wspierając homoseksualistów, aborcję , eutanazję, itd. Oszłamiająca propaganda , że to jest dobre i humanitarne tworzy zamieszanie w głowach wielu ludzi. Wypieranie Kościoła z przestrzeni publicznej np: szkół, urzędów,obyczajów przez tzw. obrzędowość świecką) również. Tworzenie atmosfery, że wiara jest obciachem też. To prowadzi do silnej polaryzacji. Ci, którzy mają słabą wiarę,a zawsze tacy byli , są i będą, kierujący się opinią innych, odpadają do KK. Gdyby była "moda" na wiarę byliby być może w pierszych ławkach. Polaryzacja ma i swoje dobre strony. Ci, którzy  nie wyrzekają się swojej wiary i Kościoła "mimo, że to nie  jest trendy", stają się coraz bardziej świadomi religijnie, czytają ksiązki, rozwijają też intelektualnie swoją wiarę. To co napisałem powyżej nie oznacza, że nie widzę też i róznych negatywnych procesów w KK.  Nie należy ich lekceważyć , ale przesadzać i wpadaać w panikę też nie można , bo one były , są i będą. Trzeba je analizować i im zaradzać.
SS
Sebastian Szewczyk
11 listopada 2012, 10:48
 @TomaszL Ale to jest najprostsza odpowiedź że wszystkich możliwych. Stwierdzenie faktu i wskazanie na winnych. Może spróbujmy odpowiedzieć co KK robi, by skutecznie odwrócić tę tendencję. Możemy się ograniczyć do naszego kraju, ponieważ mam wrażenie, że jesteśmy następni w kolejce to masowej laicyzacji. Urok JPII powoli przestaje działać.
10 listopada 2012, 21:21
@tak Ale jaki powód mógłbym mieć w celowym rozbijaniu kościoła? Ku mojemu zdziwieniu kościół instytucjonalny w Polsce sam świetnie sobie radzi w rozbijaniu się od wewnątrz i traceniu owieczek. I nie mów proszę, że winę ponosi za to postępująca laicyzacja. Laicyzacja jest skutkiem, a nie przyczyną.  Laicyzacja wynika wprost z faktu, iż ludziom przestał być potrzebny Bóg. Znaleźli sobie lepszych bogów z tego świata i im oddają cześć. 
SS
Sebastian Szewczyk
10 listopada 2012, 21:04
 @tak Ale jaki powód mógłbym mieć w celowym rozbijaniu kościoła? Ku mojemu zdziwieniu kościół instytucjonalny w Polsce sam świetnie sobie radzi w rozbijaniu się od wewnątrz i traceniu owieczek. I nie mów proszę, że winę ponosi za to postępująca laicyzacja. Laicyzacja jest skutkiem, a nie przyczyną. 
10 listopada 2012, 19:50
@Marek - oczywiście że budowanie czegokolwiek w oparciu o fragmenty Biblii nie ma sensu.Natomiast oczywiste jest również, iż cała gama zachowań w stosunku do drugiego człowieka, bliźniego, ma wychodzić od miłości do niego.Bo fałszywa jest milcząca miłość, w której nie reagujemy np. na zło, które ktoś czyni.Trzeba reagować, tylko nie na zasadzie odwetu, chęci odegrania się.I jeszcze ważna uwaga, każdy z nas jest równy. Jest bardzo ważne, aby nie wydawało się komuś, ze jest ważniejszy.
10 listopada 2012, 19:13
Żeby uwierzyć, trzeba doświadczyć. A  najpierw trzeba usłyszeć Dobrą Nowine i zobaczyć, że to wykonuje się nie moimi czynami tylko moje serce zmienia się z kamiennego na to z ciała....Dzieki Duchowi Świętemu. To naprawde jest mozliwe. Tylko trzeba usłyszeć najpierw. Wiara rodzi sie ze słuchania. To nie jest takie proste – usłyszysz i automatycznie uwierzysz. Zauważ, ze ludzie słuchają nauki Kościoła po kilkadziesiąt lat i dalej nie są w stanie wypełnić czegokolwiek z Kazań.
M
marek
10 listopada 2012, 19:12
@Sebastian Szewczyk@~marek wow..., idealny przykład absolutyzacji wiary wynikający z literalnego odczytywania Pisma; skąd wiesz Marku, że te krytyczne słowa Chrystusa nie dotyczą np. Ciebie. Czy masz jakąś pewność, że to własnie Ty jesteś po tej własciwej stronie? 1. A co z absolutyzacją wiary (bazowanie na uczuciach i emocjach bez oparcia w rozumie) wynikającą z literalnego (dosłownego) odczytania (interpretowania, rozumienia) samych fragmentów Kazania na Górze w oderwaniu od całości nauki Chrystusa ? A taki jest właśnie artykuł ! 2. Wszystko (!) zawarte w nauce Chrystusa dotyczy wszystkich ludzi (wielki kwantyfikator). W tym nieprzypadkowo Chrystus kierował pewne (i co znamiennie b. liczne) słowa do konkretnych osób (a do innych nie (!) - wg miary ich dobrej woli). Wskazywał pewne konkretne postawy radykalnie sprzeczne z Jego nauką, mówił o tego skutkach i je dosadnie nazywał (!) - jest to miara obiektywna (nie rób tego, nie postępuj tak). Jest zasadnicza różnica między przyjmowaniem całości nauki Chrystusa (zawsze niedoskonałym), a jej odrzucaniem, bo tym jest ostatecznie jej skrajne subiektywizowanie i relatywizowanie - emocjonalne maksymalizowanie interpretacyjne słów wyrwanych z kontekstu całości Pisma Świętego - aż do absurdu przyzwalania na wszystko i milczenia. Swoją drogą, cóż to za doskonały sposób zniewalania chrześcijan przez ludzi złej woli ! Tym czasem Chrystus nie milczał, nie ze wszystkim się zgadzał i na wszystko nie przyzwalał - właśnie w imię miłości, także do nieprzyjaciół - ze względu na ich zbawcze dobro !
M
marek
10 listopada 2012, 19:09
dla przypomnienia kontekstu mojego powyższego wpisu sergio, dziękuję pouczająceDlatego właśnie w imię miłości do nieprzyjaciół trzeba im (największej dziś zarazie - obłudnym cynikom) za Chrystusem powiedzieć: "plemię przewrotne i wiarołomne", "plemię żmijowe", "węże", "głupi i ślepi", "wkładający na ludzi ciężary nie do uniesienia, a sami nie dotykający ich jednym palcem", "mówiący, a sami nie czyniący", "ślepi przewodnicy ślepych", "groby niewidoczne", "groby pobielane pełne kości trupich i wszelkiego plugastwa", "ze względu na waszą tradycję przestępujący, znoszący przykazania Boże", "przecedzający komara, a połykający wielbłąda", "spełniający wszystkie swe uczynki po to, aby się ludziom pokazać", "pełni obłudy, nieprawości, zdzierstwa, niepowściągliwości, niegodziwości", "synowie morderców proroków", "zabójcy proroków, mędrców i uczonych" (por. Mt 15, 1-20; 16.4; 23, 1-36 i Łk 11, 37-53; tę listę można by jeszcze wydłużać). Chrystus wielokrotnie, jak refren, powtarza: "Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy" (Mt 23, 13-29), zwłaszcza im grozi wieczną karą, która jest właśnie "wyznaczeniem miejsca z obłudnikami" (Mt 24, 51), a więc bycie obłudnikiem określa jako coś samo-potępiającego (!). Nic dziwnego, że ostrzega przed nimi (Mt 16, 6; Mk 12, 38, Łk 20, 45), a szczególnie przed ich obłudą (Łk 12, 1). A jak trzeba wziąć bicz i rozpędzić na cztery wiatry ! (J2,14-16 / Mk,11,15-16 / Mt 21,12-17 / Mk 11,15) Naiwne i bezrozumne powtarzanie: "miłujcie waszych nieprzyjaciół" (takie hasłowe - bez kontekstu nauki Chrystusa) - staje się zaprzeczeniem miłości i jest cynicznie wykorzystywane przez ludzi złej woli. Trzeba się zawsze zastanowić, co będzie dobrem dla człowieka opanowanego złem (nieprzyjaciela).
T
tak
10 listopada 2012, 17:08
Sebastian Szewczyk, widzę w Twqolim liście do marka starą szkołę rozbijania KK. Hierachia jest okropna, ale zwykli katolicy to zdrowy trzon. To się nazywa dziel i rządź. Uderz w pasterzy to owce zgubią busole i same się rozproszą. Mogłoby być sprytne tylko myśmy już to brali.
N
Neon
10 listopada 2012, 16:56
To że juz nie ja zyje a żyje we mnie Chrystus. To znaczy, że Kazanie na Górze jest dziełem Boga we mnie a nie moim staraniem się być dobrym.... I to jest Dobra Nowina a nie stałe doskonalenie się, jak jakis kulturysta. A zresztą po co ja piszę? Przeczytaj książkę ABC Chrześcijaństwa Ojca Cholewińskiego. [url=http://mateusz.pl/ksiazki/abc/http://mateusz.pl/ksiazki/abc/[/quote[/url]] Tak, warto przeczytać, szczególnie kilka zdań o etapach życia w wierze, o ascezie i pracy nad sobą, w doskonaleniu się. Bo niestety zbyt bardzo upraszczasz wnisko z tej ksiązki. Ale faktycznie i Dekalog i Kazania i można traktować jako obietnicę. Tak będzie się działo, jak człowiek uwierzy. Nie ma najmnieszych szans, aby człowiek sam z siebie był w stanie wypełnić choćby cokolwiek z tych Kazań. I logicznie prosty wniosek, jak mam jakiś problem z którymś z elementów Kazań, z którymś przykazaniem, to znaczy, ze jeszcze nie wierzę. To powinno budzić przerażenie i burzyć samozadowolenie. Żeby uwierzyć, trzeba doświadczyć. A  najpierw trzeba usłyszeć Dobrą Nowine i zobaczyć, że to wykonuje się nie moimi czynami tylko moje serce zmienia się z kamiennego na to z ciała....Dzieki Duchowi Świętemu. To naprawde jest mozliwe. Tylko trzeba usłyszeć najpierw. Wiara rodzi sie ze słuchania.
N
Neon
10 listopada 2012, 16:50
Dlatego właśnie w imię miłości do nieprzyjaciół trzeba im (największej dziś zarazie - obłudnym cynikom) za Chrystusem powiedzieć: "plemię przewrotne i wiarołomne", "plemię żmijowe", "węże", "głupi i ślepi", "wkładający na ludzi ciężary nie do uniesienia, a sami nie dotykający ich jednym palcem", "mówiący, a sami nie czyniący", "ślepi przewodnicy ślepych", "groby niewidoczne", "groby pobielane pełne kości trupich i wszelkiego plugastwa", "ze względu na waszą tradycję przestępujący, znoszący przykazania Boże",   Wypisz, wymaluj to o mnie.
SS
Sebastian Szewczyk
10 listopada 2012, 09:24
@~marek wow..., idealny przykład absolutyzacji wiary wynikający z literalnego odczytywania Pisma; skąd wiesz Marku, że te krytyczne słowa Chrystusa nie dotyczą np. Ciebie. Czy masz jakąś pewność, że to własnie Ty jesteś po tej własciwej stronie?  Wiesz, obawiam się, że ówczesni uczeni w piśmie i faryzeusze mogą być synonimem dzisiejszej hierarchii , która zbudowała sobie swoją własną religię i światopogląd, okopała się w skodyfikowanym do granic możliwości świecie, a z Chrystusem tak nie bardzo wie co ma zrobić. Polecam, może Ci znaną, lekturę Braci Karamazow (Przypowieśc o Wielkim Inkwizytorze).  Zasypywanie czytelnika cytatami z Pisma może jedynie świadczyć o , bez obrazy, bezradności i bezrefleksyjności piszącego. Choć mam nadzieję, że w Twoim przypadku tak nie jest i liczę na pouczającą dla obu stron dyskusję :)
M
marek
9 listopada 2012, 23:20
sergio, dziękuję pouczająceDlatego właśnie w imię miłości do nieprzyjaciół trzeba im (największej dziś zarazie - obłudnym cynikom) za Chrystusem powiedzieć: "plemię przewrotne i wiarołomne", "plemię żmijowe", "węże", "głupi i ślepi", "wkładający na ludzi ciężary nie do uniesienia, a sami nie dotykający ich jednym palcem", "mówiący, a sami nie czyniący", "ślepi przewodnicy ślepych", "groby niewidoczne", "groby pobielane pełne kości trupich i wszelkiego plugastwa", "ze względu na waszą tradycję przestępujący, znoszący przykazania Boże", "przecedzający komara, a połykający wielbłąda", "spełniający wszystkie swe uczynki po to, aby się ludziom pokazać", "pełni obłudy, nieprawości, zdzierstwa, niepowściągliwości, niegodziwości", "synowie morderców proroków", "zabójcy proroków, mędrców i uczonych" (por. Mt 15, 1-20; 16.4; 23, 1-36 i Łk 11, 37-53; tę listę można by jeszcze wydłużać). Chrystus wielokrotnie, jak refren, powtarza: "Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy" (Mt 23, 13-29), zwłaszcza im grozi wieczną karą, która jest właśnie "wyznaczeniem miejsca z obłudnikami" (Mt 24, 51), a więc bycie obłudnikiem określa jako coś samo-potępiającego (!). Nic dziwnego, że ostrzega przed nimi (Mt 16, 6; Mk 12, 38, Łk 20, 45), a szczególnie przed ich obłudą (Łk 12, 1). A jak trzeba wziąć bicz i rozpędzić na cztery wiatry ! (J2,14-16 / Mk,11,15-16 / Mt 21,12-17 / Mk 11,15) Naiwne i bezrozumne powtarzanie: "miłujcie waszych nieprzyjaciół" (takie hasłowe - bez kontekstu nauki Chrystusa) - staje się zaprzeczeniem miłości i jest cynicznie wykorzystywane przez ludzi złej woli. Trzeba się zawsze zastanowić, co będzie dobrem dla człowieka opanowanego złem (nieprzyjaciela). Przerażenie budzi łatwość z jaką współczesnym faryzeuszom oraz ich epigonom (vide: Piotr Żyłka) udaje się wypaczać naukę Chrystusa czyniąc z katolików stado bezradnych baranów
9 listopada 2012, 21:52
TomkuL, chciałem jedynie powiedzieć, że jeśli nie stać mnie na kochanie kogoś, bo trudno to robić przecież na siłę, to przynajmniej jestem w stanie zdobyć się na znaczna dozę tolerancji. Jest niestety wiele osób, których nie stać na żadne z tych uczuć. Wiesz uważam, że może zamiast od razu rzucać się na tworzenie wielkich dzieł na miarę Chrystusa, jak bezwzględne umiłowanie całego świata, róbmy to małymi kroczkami, bo chyba wtedy mamy większą szansę na sukces. Bez wątpienia tak jest, że człowiek sam z siebie nie jest w stanie wypełnić nauki płynącej z Kazań. Bedzie próbowal, siłował się, ale samemu nie ma szans. Trzeba najpierw zaprzeć sie samego siebie i wiary we własne siły. Warto przeczytać to co poleca Neon.
SS
Sebastian Szewczyk
9 listopada 2012, 21:08
   TomkuL,    chciałem jedynie powiedzieć, że jeśli nie stać mnie na kochanie kogoś, bo trudno to robić przecież na siłę, to przynajmniej jestem w stanie zdobyć się na znaczna dozę tolerancji. Jest niestety wiele osób, których nie stać na żadne z tych uczuć.    Wiesz uważam, że może zamiast od razu rzucać się na tworzenie wielkich dzieł na miarę Chrystusa, jak bezwzględne umiłowanie całego świata, róbmy to małymi kroczkami, bo chyba wtedy mamy większą szansę na sukces. 
9 listopada 2012, 20:56
Drogi TomaszuL, masz bardzo niestosowną manierę prowadzenia rozmowy z osobą, która śmie się z Tobą nie zgodzić. Tyle komentarza. Żyj dalej w przerażeniu wobec Kazania na Górze. Pozdrawiam Tu nie chodzi, o jakąś zgodę. Sądząc po twoich wpisach o tolerowaniu i szanowaniu zamiast o milowaniu sądzę, żę nie czytałeś Kazania na górze. Tam po prostu nie ma słowa o tolerowaniu. Ale moze odniosłem błędne wrażenie, jeżeli tak, to przepraszam.
L
Leon
9 listopada 2012, 20:46
o ja cie... kocham Tuskaaaa :):)
S
sergio
9 listopada 2012, 19:39
Dlatego właśnie w imię miłości do nieprzyjaciół trzeba im (największej dziś zarazie - obłudnym cynikom) za Chrystusem powiedzieć: "plemię przewrotne i wiarołomne", "plemię żmijowe", "węże", "głupi i ślepi", "wkładający na ludzi ciężary nie do uniesienia, a sami nie dotykający ich jednym palcem", "mówiący, a sami nie czyniący", "ślepi przewodnicy ślepych", "groby niewidoczne", "groby pobielane pełne kości trupich i wszelkiego plugastwa", "ze względu na waszą tradycję przestępujący, znoszący przykazania Boże", "przecedzający komara, a połykający wielbłąda", "spełniający wszystkie swe uczynki po to, aby się ludziom pokazać", "pełni obłudy, nieprawości, zdzierstwa, niepowściągliwości, niegodziwości", "synowie morderców proroków", "zabójcy proroków, mędrców i uczonych" (por. Mt 15, 1-20; 16.4; 23, 1-36 i Łk 11, 37-53; tę listę można by jeszcze wydłużać). Chrystus wielokrotnie, jak refren, powtarza: "Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy" (Mt 23, 13-29), zwłaszcza im grozi wieczną karą, która jest właśnie "wyznaczeniem miejsca z obłudnikami" (Mt 24, 51), a więc bycie obłudnikiem określa jako coś samo-potępiającego (!). Nic dziwnego, że ostrzega przed nimi (Mt 16, 6; Mk 12, 38, Łk 20, 45), a szczególnie przed ich obłudą (Łk 12, 1). A jak trzeba wziąć bicz i rozpędzić na cztery wiatry ! (J2,14-16 / Mk,11,15-16 / Mt 21,12-17 / Mk 11,15) Naiwne i bezrozumne powtarzanie: "miłujcie waszych nieprzyjaciół" (takie hasłowe - bez kontekstu nauki Chrystusa) - staje się zaprzeczeniem miłości i jest cynicznie wykorzystywane przez ludzi złej woli. Trzeba się zawsze zastanowić, co będzie dobrem dla człowieka opanowanego złem (nieprzyjaciela). Przerażenie budzi łatwość z jaką współczesnym faryzeuszom oraz ich epigonom (vide: Piotr Żyłka) udaje się wypaczać naukę Chrystusa czyniąc z katolików stado bezradnych baranów
SS
Sebastian Szewczyk
9 listopada 2012, 19:26
Neon, ale wytłumacz mi proszę jak kombinowanie ma się do tego, co ja proponuję? nie rozumiem komentarza Ale trzeba by odpowiedziec sobie najpierw na pytanie co to znaczy kochać swojego wroga. Czy rzeczywiście istnieje potrzeba kochania wszystkich (oprócz tych nam najbliższych). Czy nie wystarczy szanować lub tolerować, przynajmniej na początku? ++++++++++++ Tak, Chrystus tak właśnie kombinował... Tia... Chrystus nie kalkulował, nie kombinowal... A wiesz dlaczego? Bo wiedział, że jest niezmiernie kochany przez Ojca. A dzieki tej miłości kochał i kocha niezmiernie człowieka, mnie, nas... Bezwzględnie mnie kocha... Nie stawiając żadnych warunków i nie wypominając niczego... Doświadczyłeś bezwarunkowej miłości Boga?
N
Neon
9 listopada 2012, 18:54
nie rozumiem komentarza Ale trzeba by odpowiedziec sobie najpierw na pytanie co to znaczy kochać swojego wroga. Czy rzeczywiście istnieje potrzeba kochania wszystkich (oprócz tych nam najbliższych). Czy nie wystarczy szanować lub tolerować, przynajmniej na początku? ++++++++++++ Tak, Chrystus tak właśnie kombinował... Tia... Chrystus nie kalkulował, nie kombinowal... A wiesz dlaczego? Bo wiedział, że jest niezmiernie kochany przez Ojca. A dzieki tej miłości kochał i kocha niezmiernie człowieka, mnie, nas... Bezwzględnie mnie kocha... Nie stawiając żadnych warunków i nie wypominając niczego... Doświadczyłeś bezwarunkowej miłości Boga?
N
Neon
9 listopada 2012, 18:50
@Neon-przepraszam że długi teks Ok, można i mieć tego typu spojrzenie na Kazanie i Dekalog. Tylko co oznaczy, "jeśli Jezus Chrystus będzie w tobie żył". Bo tu jest klucz. Szczególnei jak weźmie sią nie fragment i mały Kazania, ale całość To że juz nie ja zyje a  żyje we mnie Chrystus. To znaczy, że Kazanie na Górze jest dziełem Boga we mnie a nie moim staraniem się być dobrym.... I to jest Dobra Nowina a nie stałe doskonalenie się, jak jakis kulturysta. A zresztą po co ja piszę? Przeczytaj książkę ABC Chrześcijaństwa Ojca Cholewińskiego. http://mateusz.pl/ksiazki/abc/
SS
Sebastian Szewczyk
9 listopada 2012, 18:46
Drogi TomaszuL, masz bardzo niestosowną manierę prowadzenia rozmowy z osobą, która śmie się z Tobą nie zgodzić. Tyle komentarza. Żyj dalej w przerażeniu wobec Kazania na Górze. Pozdrawiam Ale trzeba by odpowiedziec sobie najpierw na pytanie co to znaczy kochać swojego wroga. Czy rzeczywiście istnieje potrzeba kochania wszystkich (oprócz tych nam najbliższych). Czy nie wystarczy szanować lub tolerować, przynajmniej na początku? Zalożenie, że mogę kogos tolerować, a ten ktoś mnie, od razu zmienia kontekst sytuacji i po czasie może się okazać, że istnieje możliwośc szacunku, a może nawet podziwu dla tego, kto był jeszcze jakiś czas temu wrogiem. Nie sposób wszystkich kochać, ale szacunek i zrozumienie dla innej opcji religijnej/ światopoglądowej jest zawsze możliwy. Czytałeś w ogóle Kazanie na górze? Bo wg tego co piszesz, nie sądzę. Co do praktyki, może własnie dlatego, że jestem daleki od absolutyzacji wiary i poglądów, nie mam zasadniczo problemów tego typu, nie mówiąc już o wrogach. Słyszałeś o byciu gorącym lub zimnym?
M
mb
9 listopada 2012, 18:45
Dlatego właśnie w imię miłości do nieprzyjaciół trzeba im (największej dziś zarazie - obłudnym cynikom) za Chrystusem powiedzieć: "plemię przewrotne i wiarołomne", "plemię żmijowe", "węże", "głupi i ślepi", "wkładający na ludzi ciężary nie do uniesienia, a sami nie dotykający ich jednym palcem", "mówiący, a sami nie czyniący", "ślepi przewodnicy ślepych", "groby niewidoczne", "groby pobielane pełne kości trupich i wszelkiego plugastwa", "ze względu na waszą tradycję przestępujący, znoszący przykazania Boże", "przecedzający komara, a połykający wielbłąda", "spełniający wszystkie swe uczynki po to, aby się ludziom pokazać", "pełni obłudy, nieprawości, zdzierstwa, niepowściągliwości, niegodziwości", "synowie morderców proroków", "zabójcy proroków, mędrców i uczonych" (por. Mt 15, 1-20; 16.4; 23, 1-36 i Łk 11, 37-53; tę listę można by jeszcze wydłużać). Chrystus wielokrotnie, jak refren, powtarza: "Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy" (Mt 23, 13-29), zwłaszcza im grozi wieczną karą, która jest właśnie "wyznaczeniem miejsca z obłudnikami" (Mt 24, 51), a więc bycie obłudnikiem określa jako coś samo-potępiającego (!). Nic dziwnego, że ostrzega przed nimi (Mt 16, 6; Mk 12, 38, Łk 20, 45), a szczególnie przed ich obłudą (Łk 12, 1). A jak trzeba wziąć bicz i rozpędzić na cztery wiatry ! (J2,14-16 / Mk,11,15-16 / Mt 21,12-17 / Mk 11,15) Naiwne i bezrozumne powtarzanie: "miłujcie waszych nieprzyjaciół" (takie hasłowe - bez kontekstu nauki Chrystusa) - staje się zaprzeczeniem miłości i jest cynicznie wykorzystywane przez ludzi złej woli. Trzeba się zawsze zastanowić, co będzie dobrem dla człowieka opanowanego złem (nieprzyjaciela). Jezus rzekł do nich: "Uważajcie i strzeżcie się kwasu faryzeuszów i saduceuszów!" (Mt 16,6)
9 listopada 2012, 16:18
@Neon-przepraszam że długi teks Ok, można i mieć tego typu spojrzenie na Kazanie i Dekalog. Tylko co oznaczy, "jeśli Jezus Chrystus będzie w tobie żył". Bo tu jest klucz. Szczególnei jak weźmie sią nie fragment i mały Kazania, ale całość
9 listopada 2012, 16:15
@Alto - pomyliłeś chyba role? No chyba, zę czujesz sie bogiem.
9 listopada 2012, 16:14
Ale trzeba by odpowiedziec sobie najpierw na pytanie co to znaczy kochać swojego wroga. Czy rzeczywiście istnieje potrzeba kochania wszystkich (oprócz tych nam najbliższych). Czy nie wystarczy szanować lub tolerować, przynajmniej na początku? Zalożenie, że mogę kogos tolerować, a ten ktoś mnie, od razu zmienia kontekst sytuacji i po czasie może się okazać, że istnieje możliwośc szacunku, a może nawet podziwu dla tego, kto był jeszcze jakiś czas temu wrogiem. Nie sposób wszystkich kochać, ale szacunek i zrozumienie dla innej opcji religijnej/ światopoglądowej jest zawsze możliwy. Czytałeś w ogóle Kazanie na górze? Bo wg tego co piszesz, nie sądzę. Co do praktyki, może własnie dlatego, że jestem daleki od absolutyzacji wiary i poglądów, nie mam zasadniczo problemów tego typu, nie mówiąc już o wrogach. Słyszałeś o byciu gorącym lub zimnym?
A
alto
9 listopada 2012, 15:24
Dlatego właśnie w imię miłości do nieprzyjaciół trzeba im (największej dziś zarazie - obłudnym cynikom) za Chrystusem powiedzieć: "plemię przewrotne i wiarołomne", "plemię żmijowe", "węże", "głupi i ślepi", "wkładający na ludzi ciężary nie do uniesienia, a sami nie dotykający ich jednym palcem", "mówiący, a sami nie czyniący", "ślepi przewodnicy ślepych", "groby niewidoczne", "groby pobielane pełne kości trupich i wszelkiego plugastwa", "ze względu na waszą tradycję przestępujący, znoszący przykazania Boże", "przecedzający komara, a połykający wielbłąda",  "spełniający wszystkie swe uczynki po to, aby się ludziom pokazać", "pełni obłudy, nieprawości, zdzierstwa, niepowściągliwości, niegodziwości", "synowie morderców proroków", "zabójcy proroków, mędrców i uczonych" (por. Mt 15, 1-20; 16.4; 23, 1-36 i Łk 11, 37-53; tę listę można by jeszcze wydłużać). Chrystus wielokrotnie, jak refren, powtarza: "Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy" (Mt 23, 13-29), zwłaszcza im grozi wieczną karą, która jest właśnie "wyznaczeniem miejsca z obłudnikami" (Mt 24, 51), a więc bycie obłudnikiem określa jako coś samo-potępiającego (!). Nic dziwnego, że ostrzega przed nimi (Mt 16, 6; Mk 12, 38, Łk 20, 45), a szczególnie przed ich obłudą (Łk 12, 1). A jak trzeba wziąć bicz i rozpędzić na cztery wiatry ! (J2,14-16 / Mk,11,15-16 / Mt 21,12-17 / Mk 11,15) Naiwne i bezrozumne powtarzanie: "miłujcie waszych nieprzyjaciół" (takie hasłowe - bez kontekstu nauki Chrystusa) - staje się zaprzeczeniem miłości i jest cynicznie wykorzystywane przez ludzi złej woli. Trzeba się zawsze zastanowić, co będzie dobrem dla człowieka opanowanego złem (nieprzyjaciela). 
SS
Sebastian Szewczyk
9 listopada 2012, 14:52
nie rozumiem komentarza Ale trzeba by odpowiedziec sobie najpierw na pytanie co to znaczy kochać swojego wroga. Czy rzeczywiście istnieje potrzeba kochania wszystkich (oprócz tych nam najbliższych). Czy nie wystarczy szanować lub tolerować, przynajmniej na początku? ++++++++++++ Tak, Chrystus tak właśnie kombinował... Tia...
Z
Z8Y9N
9 listopada 2012, 14:39
Ale trzeba by odpowiedziec sobie najpierw na pytanie co to znaczy kochać swojego wroga. Czy rzeczywiście istnieje potrzeba kochania wszystkich (oprócz tych nam najbliższych). Czy nie wystarczy szanować lub tolerować, przynajmniej na początku? ++++++++++++ Tak, Chrystus tak właśnie kombinował... Tia...
SS
Sebastian Szewczyk
9 listopada 2012, 14:11
   Dobra uwaga - teoria, a nie praktyka.    Ale trzeba by odpowiedziec sobie najpierw na pytanie co to znaczy kochać swojego wroga. Czy rzeczywiście istnieje potrzeba kochania wszystkich (oprócz tych nam najbliższych). Czy nie wystarczy szanować lub tolerować, przynajmniej na początku? Zalożenie, że mogę kogos tolerować, a ten ktoś mnie, od razu zmienia kontekst sytuacji i po czasie może się okazać, że istnieje możliwośc szacunku, a może nawet podziwu dla tego, kto był jeszcze jakiś czas temu wrogiem. Nie sposób wszystkich kochać, ale szacunek i zrozumienie dla innej opcji religijnej/ światopoglądowej jest zawsze możliwy. Co do praktyki, może własnie dlatego, że jestem daleki od absolutyzacji wiary i poglądów, nie mam zasadniczo problemów tego typu, nie mówiąc już o wrogach. Choć nie jest to proste, staram się nie dopuszczać do sytuacji, że jakaś bolesna/ważna kwestia zostaje pominięta milczeniem. Staram się pierwszy wyciągnąć rękę i z reguły, choć nie zawsze czyni to z tej drugiej osoby mojego przyjaciela, obie strony wykazują chęć "unormowania stosunków". Myslę, że to wystarczy, bo mówienie o miłości do wszystkich jest utopijne.  @Sebastian Szewczyk – pogadajmy nie o teorii, ale o praktyce. Miłość do nieprzyjaciół, do każdego bliźniego. Sąsiada, który w naszej ocenie robi nam na złość, kierowcy, który zajechał drogę. Szefa, który nas mobbinguje, teściowej robiącej na złość. Dalej idąc, miłość do zdradzającego męża, żony. A w samym Kościele to może np. braterska miłość do O. Tadeusza i słuchaczy Radia Maryja z jednej strony, a z drugiej do zwolenników „otwartości”. Bo takie teoretyczne rozważania i rady są świetne, przerażenie przychodzi, gdy się analizuje swoje codzienne zachowanie w odniesieniu do całości nakazów płynących z Kazań.
Neon-przepraszam że długi teks
9 listopada 2012, 12:52
Zło innych czyni mnie lepszym -- Jezusem Chrystusem (Kazanie na Górze) Myślę, że większość naszych trudności rodzi się z tego, że jesteśmy przyzwyczajeni traktować chrześcijaństwo jako prawo. Czyli chcę znowu mieć prawo. Chcę mieć jasno powiedziane, że jeśli jest taka sytuacja, to należy się tak zachować, a jeśli jest inna, to należy się tak zachować. Nie w tym jest rzecz. Chrześcijaństwo nie jest prawem, lecz ontologią człowieka nowego. To znaczy, jeśli Jezus Chrystus będzie w tobie żył, to będziesz postępował tak, jak jest napisane w Kazaniu na Górze. To są najbardziej ogólne przykłady, wskazania, że w tym kierunku pójdzie twoje życie i twoje reakcje, reakcje Jezusa żyjącego w tobie. Dlatego np. dzisiaj ludziom, którzy nie mają w sobie rozbudzonego życia Jezusa Chrystusa, którzy traktują chrześcijaństwo jako prawo, którzy nie przeżyli głębokiego nawrócenia -- nie można Kazania na Górze nakładać jako prawa, które mają od dziś zachowywać. Zakasuj rękawy i zacznij zachowywać prawo. Popełniasz wtedy błąd, bo człowiek ten pojmuje je jako bierność, rezygnację, i w gruncie rzeczy posłuży to ludzkiemu wygodnictwu, a nie będzie to tym, o co chodziło Jezusowi. W miarę jak proces dojrzewania w człowieku Jezusa Chrystusa posuwa się naprzód, Jezus zdobywa nowy grunt, na którym może się rozwijać i działać. Od sytuacji do sytuacji, daje człowiekowi nosa i dzięki temu będzie wiedział jak ma postąpić, aby to wynikało z miłości, a nie nienawiści. W tym jest cała rzecz. Nie ma jakichś ogólnych zasad, np. że chrześcijanin nie może strajkować. Człowiek ma żyć miłością. Miłość mu powie, jakie jest rozwiązanie. http://mateusz.pl/ksiazki/abc/09.htm
9 listopada 2012, 10:13
@Sebastian Szewczyk – pogadajmy nie o teorii, ale o praktyce. Miłość do nieprzyjaciół, do każdego bliźniego. Sąsiada, który w naszej ocenie robi nam na złość, kierowcy, który zajechał drogę. Szefa, który nas mobbinguje, teściowej robiącej na złość. Dalej idąc, miłość do zdradzającego męża, żony. A w samym Kościele to może np. braterska miłość do O. Tadeusza i słuchaczy Radia Maryja z jednej strony, a z drugiej do zwolenników „otwartości”. Bo takie teoretyczne rozważania i rady są świetne, przerażenie przychodzi, gdy się analizuje swoje codzienne zachowanie w odniesieniu do całości nakazów płynących z Kazań.
SS
Sebastian Szewczyk
9 listopada 2012, 10:06
Ale nie można żadnej z nich stawiać na równi z chrześcijaństwem, bo jest ona jedyną religią ustanowioną przez samego Boga. @Sebastian Szewczyk Jedyną? A co na to Pismo Św? ;-) To akurat była wypowiedź cytowana, nie moja. 
9 listopada 2012, 09:54
Ale nie można żadnej z nich stawiać na równi z chrześcijaństwem, bo jest ona jedyną religią ustanowioną przez samego Boga. @Sebastian Szewczyk Jedyną? A co na to Pismo Św? ;-)
9 listopada 2012, 09:24
@Udana – domyśliłem się, że wiesz :). Ale ten fragment Ewangelii burzy tak współcześnie lasowany, cukierkowo mdły obraz „wzorcowego” katolika. Masz racje, taka praktyczna (nie słowna) miłość do nieprzyjaciół, szczególnie tych co znamy, tych z którymi jesteśmy w jakiś relacjach jest niesamowicie trudna. Jest wbrew naturalnych odruchom człowieka. Ale cała nauka płynąca z Kazań  jest tak naprawdę wbrew temu, co naturalnie człowiek myśli i co uważa, ze powinien czynić.
SS
Sebastian Szewczyk
9 listopada 2012, 09:16
 Gdyby jednak wczytała się Pani dokładnie w to, co napisałem w pierwszym wpisie, myślę, że zrozumiałaby Pani, co możemy zrobić, by jednak POTRAFIĆ I nie biadolić, że tacy jesteśmy ułomni i potem odczytywać takie kazanie jako jednoznacznie przerażające.  Myślę, że sugerowanie rozmówcy, że się "nie zna", z góry zamyka Panią na dialog z inaczej myślącym. Z drugiej strony sama odpowiedziała sobie Pani na pytanie dlaczego trudno kochać innych I wtedy nie dziwię się, że kazanie jest dla Pani przerażające. Pozdrawiam
U
Udana
9 listopada 2012, 09:03
do TomaszaL Ale ja dokładnie to napisałam :-)  i rozumiem, że trzeba ,,umrzeć'' dla siebie by iść za Jezusem, wszystko to wiem i wiem, że jarzmo Pana jest słodkie,a brzemie lekkie.... tylko jest jeden problem JA NIE POTRAFIĘ  uczę sie tego, pragnę, chcę itp. ale upadam i dlatego uważam, że milość do nieprzyjacił (nie tych wirtualnych, ale tych co nas krzywdzą, sądzą, odrzucaja w domu rodzinie, pracy itp.) jest BARDZO TRUDNE!
9 listopada 2012, 08:53
@Udana – słowa pochodzą od Boga są możliwe do udźwignięcia przez człowieka. Ale najpierw trzeba zaprzeć się siebie, odrzucić swoje przywiązania do tego świata. Dokładnie jak napisałaś albo gorący, albo zimny. Jak ktoś jest letni, to nie ma szans na wypełnienie słów zawartych w Kazaniach.
U
udana
9 listopada 2012, 08:05
Do Pana Sebastiana Szewczyka albo Pan jest taki idealny albo nie zna się Pan zupełnie... :-)  Myślę, że każdy ochrzczony i na serio pragnący żyć jak Jezus chce  być czarno-biały,  gorąco-zimny itp. ALE NIE POTRAFI! Ja uważam podobnie jak autor, że to Kazanie jest przerażajace bo pokazuje naszą niemoc i głupotę ...ale też jest jak każde Słowo mieczem obosiecznym, bo jest Dobrą Nowiną że możemy kiedys tak żyć i tak kochać! Bo jeśli Jezus do nas to mówi,  a jesteśmy Jego przyjaciółmi, to ma do nas zaufanie, że damy radę, i że jest to dla nas osiągalne i to jest CUDOWNA OBIETNICA  dla mnie.
SS
Sebastian Szewczyk
8 listopada 2012, 21:20
Szkoda, bo taki świat nie jest nawet dwubiegunowy, co zwykle jest sporym utrudnieniem w relacjach z innymi, ale smutny jednowymiarowy. 
T
tamten
8 listopada 2012, 21:16
dobry tekst... ... podkreślający bardzo trudne zadanie od Boga
P
Platon
8 listopada 2012, 20:55
Ale co rozumiesz przez to, że piękno/dobro jest tylko jedno, tzn. czyje? Twoje? To jest w ogóle źle zadane pytanie. Ładniejszą odpowiedź dostanie, kto ładniejsze zada pytanie. Ono nie jest ani Twoje, ani też moje, nie ma dwóch "piękn". ;-) Ono po prostu jest. Samo w sobie. Tak, jedno. Cała reszta, to komentarze, przypisy i sądy. Mogą być smaku.
M
madzia
8 listopada 2012, 20:22
kurcze,jakie to trudne, kochać osobe która cie skrzywdziła (...)
SS
Sebastian Szewczyk
8 listopada 2012, 20:22
Ale co rozumiesz przez to, że piękno/dobro jest tylko jedno, tzn. czyje? Twoje? I dopóki nie zaakceptujemy doświadczenia drugiego człowieka, który też ma swoją prawdę, dopóty będziemy mieli problem z kochaniem innych. Prawda jest tylko jedna! Tak samo, jak i Dobro, i Piękno. Różne mogą być tylko i wyłącznie indywidualne ustosunkowania się do nich. Nie myl idei obiektywnych z subiektywnym sądem jednostkowym.Ale nie można żadnej z nich stawiać na równi z chrześcijaństwem, bo jest ona jedyną religią ustanowioną przez samego Boga. 
P
Platon
8 listopada 2012, 19:40
I dopóki nie zaakceptujemy doświadczenia drugiego człowieka, który też ma swoją prawdę, dopóty będziemy mieli problem z kochaniem innych. Prawda jest tylko jedna! Tak samo, jak i Dobro, i Piękno. Różne mogą być tylko i wyłącznie indywidualne ustosunkowania się do nich. Nie myl idei obiektywnych z subiektywnym sądem jednostkowym.
H
hjk
8 listopada 2012, 19:02
Miłość wiąże się z czynieniem dobra drugiemu człowiekowi. Jednak “prawdziwa miłość nie jest ślepa”, albo inaczej nie może być bez rozumu - jeśli ktoś chce miłości bezrozumnej, to niech uda się do domu publicznego. Miłość musi być dostosowana do osoby i okoliczności – inaczej Chrystus reagował na faryzeuszy, inaczej na Piłata, a jeszcze inaczej na kupców w świątyni. Inaczej okazujemy ją rodzicom, dzieciom (wychowanie), kobiety mężczyznom i vv, mąż żonie i vv, narzeczonym, a inaczej nieprzyjaciołom. “Robienie im dobrze” bez względu na wszystko jest głupotą i wymyślnym sposobem autodestrukcji - ot, właśnie taką wizytą w domu publicznym. Trzeba się zatem zastanowić, co będzie dobrem dla człowieka złego czy nieprzyjaciela. Po pierwsze to, aby nie czynił zła. Pamiętajmy, że ktoś, kto nas nienawidzi, potrzebuje naszej pomocy, aby się nawrócił (cały istotny sens nauki Chrystusa). Dopiero wtedy może czynić jakieś dobro… A zatem najpierw trzeba uniemożliwić mu czynienie zła, tak jak to zrobił Jezus wyrzucając ze świątyni handlarzy, albo z drugiej strony unikał pewnych niebezpiecznych sytuacji i np. ukrywał się. Trzeba też uświadomić kogoś, że czyni zło i tu mamy liczne przykłady Jezusa, który np. upominał faryzeuszy, celników, żołnierzy, aby zmienili złe postępowanie. Trzeba im umożliwić czynienie dobra i tu też Ewangelia pokazała przykład Jezusa, kto chciał, to korzystał i nawracał się – celnik Mateusz, cudzołożnica, jawnogrzesznica, św. Paweł, dobry łotr, itd. Jak z tego widać szczególnie miłości nieprzyjaciół trzeba się uczyć, jest to bowiem dla człowieka zadanie i złożone i trudne, a naiwne i bezrozumne (takie hasłowe - bez kontekstu całej nauki Chrystusa) - staje się zaprzeczeniem miłości i jest cynicznie wykorzystywane przez ludzi złej woli.  
M
Mmm
8 listopada 2012, 18:29
 Te słowa mogą budzić wewnętrzny sprzeciw. To są wymagania ponad ludzkie siły. Weźmy choćby to, mówiące o nieprzyjaciołach. Trudność sprawia nam choćby tolerowanie i w miarę "cywilizowane" koegzystowanie z osobami, które uznajemy za naszych przeciwników. A tu słyszymy, że mamy ich kochać. A nawet więcej - mamy się za nich modlić! Spokojnie, zdołaliśmy się już przyzwyczaić :)
SS
Sebastian Szewczyk
8 listopada 2012, 17:51
   Pani Agnieszko, dziękuję za ustosunkowanie się do mojej wypowiedzi.  Uważam, że ludzie mają problem z  kochaniem innych, ponieważ zbyt bezkrytycznie przyjmują postawy pewnych autorytetów i tym samym zamykają się na doświadczenia drugiego człowieka, tak samo przecież uprawnione, jak ich własne. Usypiają własne sumienie i we wszystkim, co inne, obce widzą zagrożenie. Jest to niestety postawa powszechnie praktykowana w kościele katolickim. Absolutyzm w wypowiedzi o jedynej prawdzie i jedynej właściwej drodze sprawia, że ludzie mają problem z tym uczuciem, bo zawsze przemawiają z pozycji wyższego, tego, któremu coś objawiono.  Jezus nakłaniał nas do kochania drugiego człowieka i z tym nie dyskutujemy, ale trudno kochać kogoś z  pozycji tego lepszego. Pisze Pani "(...) Nie można żadnej z nich stawiać na równi z chrześcijaństwem, bo jest ona jedyną religią ustanowioną przez samego Boga (...)". Coś mi tu nie gra. Takie stwierdzenie niestety jakby z góry zamyka jedną ze stron na dialog. I dopóki nie zaakceptujemy doświadczenia drugiego człowieka, który też ma swoją prawdę, dopóty będziemy mieli problem z kochaniem innych. Tę naszą dyskusję można by w sumie sprowadzić do stwierdzenia absolutyzm vs relatywizm, ale i tak zawsze miło wymienić kilka myśli. Pozdrawiam serdecznie
8 listopada 2012, 17:34
Zdecydowanie przerażające, wręcz nie do przyjęcia dal świata są słowa tego Kazania. Oczywiście wieki łagodzenia i duży wysiłek pokoleń, aby zamydlić i przykroić do ludzkiej rzeczywistości powodują stępienie przesłania. Tak wiele tłumaczeń i interpretacji się te Słowa doczekały. Ale czasami warto wyłączyć te mechanizmy samousprawiedliwienia  i spojrzeć literalnie w całość Kazania.
G
Gosia
8 listopada 2012, 16:53
Jezus Chrystus ukazuje się nam jako światło prowadzące ku chwale Boga w drodze do wieczności i odnowienia naszej duszy, poprzez otwarcie się na słowa Pana mówiące o miłości bliźniego. Musimy podążać za tym światłem ku chwale Jezusa Chrystusa i jego Ojca oraz Ducha Świętego naieki wieków. Jesteśmy słabymi marnymi grzesznikami skoreo dajemy się zwieść obietnicą złego i odrzucamy poznanie miłości Boga w dążeniu do wiecznej, nieskończonej obiawionej prawdy. Potrzebujemy modlitwy, aby ponownie narodzić się w Jezusie Chrystusie w jego sercu, w którym rozlewa się morze boskiej miłości do nas grzesznych! Potrzebujemy modlitwy, by być dziećmi Boga, aby poznać prawdę objawioną i unieść do nieba i do Boga nasze skruszone, grzeszne serca. Potrzebujemy kontaktu z Jezusem Chrystusem panem naszych dusz, które Szatan wciąga do piekła swymi podtępnymi metodami. Amen.
A
Agnieszka
8 listopada 2012, 16:51
Panie Sebastianie, czytając Pana komentarz, odniosłam wrażenie, że czytaliśmy dwa różne teksty. I że znamy dwa różne Kościoły Katolickie. Należę do Kościoła Katolickiego, który głosi Dobrą Nowinę i który w dzisiejszym świecie, oszalałym na punkcie osiągnięć, przypomina mi, że nigdy nie będę perfekcyjna. A ta prawda daje wolność i pozwala bardziej – a nie mniej – kochać drugiego człowieka, bo skoro wiem, że nie muszę być idealna, aby być kochana, to łatwiej mi też kochać innego człowieka, mimo, iż daleko mu do ideału. Tymczasem słowa, o których pisze pan Piotr są właśnie słowami samego Jezusa. I tutaj właśnie o to chodzi, że to Jezus był radykalny - bardziej radykalny, niż jakikolwiek hierarcha. Bo kazał nam kochać drugiego człowieka BEZ WYJĄTKÓW. A spójrzmy prawdzie w oczy - nigdy nie gniewał się Pan na drugiego człowieka? Każdy z nas wie, że po ludzku niemożliwe jest spełnić wymagania Ewangelii. To Jezus przecież tłumaczył apostołom, że ludzie sami nie mogą się zbawić, ale że dla Boga nie ma nic niemożliwego. Owszem, rzeczywistość nie jest czarno-biała, natomiast istnieje obiektywne dobro i zło – tak mówi Bóg. W życiu codziennym oczywiście nie jest to zawsze takie proste, dlatego nie wolno nam sądzić serca drugiego człowieka, natomiast sam czyn da się ocenić w kategoriach dobra i zła. Niestety ostatnio coraz powszechniejsza jest próba wmówienia nam, że każdy ma swoją prawdę... Co do innych religii - Kościół przecież nie neguje, że istnieją w nich pewne wartości. Ale nie można żadnej z nich stawiać na równi z chrześcijaństwem, bo jest ona jedyną religią ustanowioną przez samego Boga. Nie oznacza to, że Kościół jako wspólnota jest idealny - nie jest, i nigdy nie będzie tu na ziemi. Mi bardzo się podobał ten tekst, bo w kilku zdaniach przypomina nam o istocie chrześcijaństwa - człowiek jest słaby i sam nie jest w stanie osiągnąć świętości, ale nie musi, wystarczy że całkowicie zda się na Boga. I to jest dla mnie naprawdę cudowna nowina :)
T
tak
8 listopada 2012, 16:25
Tereso, posłuże się Twoim sformułowaniem jako mottem dla Autora; "zasłuchanie w swoją melodię usypia czujność."
AM
a może
8 listopada 2012, 16:24
[wręcz widzę tę siostrzaną ochotę,aby wręczyć mi reklamówkę psychotropów...], trzeba było wziąść?
T
teresa
8 listopada 2012, 16:19
A już poza wszystkim, Jezus nie każe nadal mieszkać z wrogiem,cierpliwie znosić wszystko,bicie po głowie,gwałt itp. Chyba bardziej chodzi mu o to,aby nie kierować się w życiu zemstą,jeśli spotyka nas potwarz,nie odwdzięczać się agresją,ale podjąć wysiłek obudzenia- "Dlaczego mnie bijesz,skoro dobrze powiedziałam"? I odejść ,gdy mądrość niepotrzebna,tylko wielkie słowa. Podkreślę jeszcze raz,mniej mówić bo zasłuchanie w swoją melodię usypia czujność.
T
teresa
8 listopada 2012, 16:07
Dziś miałam trudny dzień,pobudka po czwartej,wyjazd na spotkanie,szary powrót, czepianie się [wręcz widzę tę siostrzaną ochotę,aby wręczyć mi reklamówkę psychotropów...],zastraszanie dlatego,że nie skaczę jak mi grają, egzekwuję swoją neutralność i prawo do poszanowania prywatności i danych osobowych, wypad po odpowiedź w ważnej sprawie, już się w myślach zabierałam za odwołanie do centrali, napaść na dom jakiejś rencistki z pretensjami do kuracjuszy. Ludzie. Czym jest przyjaźń? Jak pomagać bliźnim, jakie cechy powinien mieć dobry samarytanin, jak wybaczać ludziom obłudę i brak wyobraźni? Przerażające miejsce kaźni.Nadzieja,może je zamkną ,bo nie spełnia podstawowych celów.Chroń maluczkich i dzieci jak skarby.
SS
Sebastian Szewczyk
8 listopada 2012, 15:34
 Ale dlaczego niby to kazanie jest przerażające :) ? Może wystarczy wsłuchać się w to, co mówi Jezus ustami Jezusa, a nie ustami Kościoła Katolickiego i spróbować dotrzeć do drugiego człowieka poprzez poznanie tegoż - może wtedy wcale nie okaże się wrogiem i miłowanie przyjdzie nam o wiele łatwiej. Myślę, że jeśli choć trochę wyjrzymy z tej naszej oblężonej katolickiej twierdzy na świat, to zobaczymy, że tam wcale nie jest tak czarno, jak nasi hierarchowie to ciągle insynuują; są tam też inne kolory i inni ludzie inaczej przeżywający świat, a może nawet mający swoją religię, która wcale nie jest tak różna od naszej - tylko inaczej ją przeżywają. Kazanie jest przerażające dla tych, którym oficjalnie obowiązujący dualizm świata przesłonił umiejętnośc racjonalnego odbierania rzeczywistości. Jeśli przyjąć, że między białym a czarnym są jeszcze jakieś odcienie, kochanie przyjdzie o wiele łatwiej. Pozdrawiam