Kiedy kolędy w kościele są nielegalne?

Jolanta Szymańska

W drugi dzień Świąt miałam wyjątkową okazję posłuchać na początku mszy kolęd w wykonaniu braci Golec. Nie, nie na żywo, odtworzono nagranie z ich kolędowej płyty. Ten folklorystyczny akcent nie tylko mnie rozczarował (śpiewanie kolęd to w końcu bardzo przyjemna tradycja), ale też sprowokował do refleksji, z której wyciągnęłam smutny wniosek - chyba mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że prawo autorskie obowiązuje także w kościołach.

W Polsce wielu ludziom wciąż wydaje się, że ściąganie mp3 i kserowanie książek zawsze oznacza złamanie "prawa autorskiego", a z drugiej strony nie zdają sobie sprawy, że łamią je również rozpowszechniając takie utwory bez zgody autora (czy wykonawcy, gdy mowa o nagraniach). Samo określenie "prawo autorskie" owiane jest tajemnicą i zbywa się je ironicznym uśmiechem. Czy słusznie? To temat na osobny artykuł. Tutaj pozwolę sobie na rozróżnienie dwóch podstawowych pojęć, z którymi mamy do czynienia przy kolędowaniu, mianowicie kolędy (która tylko czasem jest chroniona prawem autorskim) i jej wykonania (które zawsze podlega ochronie).
Kolędy tradycyjne, "ludowe", takie jak "Lulajże Jezuniu", czy "Wśród nocnej ciszy", których melodie były przekazywane i modyfikowane z pokolenia na pokolenie nie są "utworem" w rozumieniu ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, nie są zatem chronione. Nikomu nie przysługują do nich prawa autorskie, bo nie posiadają autora.Prawo autorskie chroni "utwór", czyli każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażania, od momentu jego powstania do upływu 70 lat od śmierci autora, niezależnie od spełnienia jakichkolwiek formalności. Ochronie zatem podlegają utwory muzyczne (zarówno melodie, teksty, jak i harmonizacje), które spełniają powyższe warunki, a spełniają je m.in. "kolędy" Zbigniewa Preisnera, zespołu Skaldowie, czy Arki Noego. Co w związku z tym?
Otóż, chronionych utworów nie wolno rozpowszechniać publicznie (w tym wykonywać) bez zgody autora, lub umowy z ZAiKS-em - jest to przestępstwo na gruncie prawa karnego i delikt na gruncie prawa cywilnego. Jednak nawet kolędy (i inne utwory) chronione, wolno nieodpłatnie wykonywać podczas ceremonii religijnych, jeżeli nie łączy się z tym osiąganie pośrednio lub bezpośrednio korzyści majątkowych i artyści wykonawcy nie otrzymują wynagrodzenia (z wyłączeniem imprez reklamowych, promocyjnych lub wyborczych).
Uznaje się, że w takich przypadkach zgoda autora nie jest konieczna. Warunkiem jest tutaj jednak brak korzyści majątkowych - można zatem dyskutować o "tacy", przede wszystkim jednak, konieczny jest brak wynagrodzenia dla artysty wykonawcy - czyli najczęściej dla organisty. Zatem, organista pobierający wynagrodzenie za akompaniowanie, nie może podczas mszy świętej wykonać piosenki "Świeć gwiazdeczko świeć" Arki Noego bez zgody jej autora (ewentualnie osoby, której przysługują do niej autorskie prawa majątkowe), lub bez umowy z ZAiKS-em.
Problem ten wydaje się być nieco abstrakcyjny. Kompozytorzy, trudno stwierdzić dlaczego, nie upominają się o swoje prawa, ale jednocześnie nie mówią otwarcie: proszę rozpowszechniać na chwałę Pana! Jak należy takie milczenie rozumieć? Zgodnie z prawem - nie możemy domniemywać tutaj zgody twórcy na swobodne wykorzystywanie jego utworu. Należy mieć na uwadze fakt, że twórca, jeżeli znajdzie w tym interes, może słusznie i skutecznie upomnieć się o swoje prawa i swoje wynagrodzenie.
Możliwość nieodpłatnego wykonywania chronionych utworów (kolęd) to możliwość wykonania ich "na żywo", a nie ich odtwarzania. Za odtworzenie nagrania, wykonawcy należy się wynagrodzenie. Jeżeli chór kościelny zgodził się wykonać kolędę bezpłatnie na żywo - świetnie! [Zauważmy: zgodził się] Dlaczego artysta, którego wykonanie jest nagrane, nie może nie mieć prawa głosu właśnie dlatego, że jego wykonanie jest nagrane?
Artystyczne wykonanie to nie to samo co utwór wykonywany i podlega odrębnej ochronie. Publiczne odtwarzanie kolęd - z płyt CD, czy w inny sposób - zawsze wymaga umowy z artystą wykonawcą (piosenkarzem, zespołem), którego wykonanie chcemy odtworzyć, lub z organizacją zbiorowego zarządzania (najczęściej będzie to ZAiKS). Nie wolno bez takiej umowy odtworzyć nagrania czy to na mszy świętej, czy to na pielgrzymce, czy na zabawie duszpasterstwa akademickiego, niezależnie od tego, czy jest to wykonanie kolędy "autorskiej" (jak wyżej wspomniana "Gwiazdeczka" Arki Noego), czy kolędy "ludowej" (np. "Północ już była" w wykonaniu rodziny Pospieszalskich), gdyż tutaj ochronie podlega artystyczne wykonanie kolędy, a nie ona sama jako utwór.
Po Świętach, w naszej parafii zagościł zespół regionalny i pięknie poprowadził śpiew - od razu milej, tak na żywo! A kiedyś, kto wie, może i Golce zgodzą się nas odwiedzić...
Jolanta Szymańska - zawodowo muzyk, samozwańczo grafik, naukowo studentka V roku Prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Autorka blogów: o sztuce i prawie alikwoty.blogspot.com, oraz o, jak sama mówi, "soul-stajlu" szymanska.blog.deon.pl.
DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kiedy kolędy w kościele są nielegalne?
Komentarze (42)
JT
~Ja tak myślę
16 stycznia 2021, 08:51
CD to dzieło artysty , kupując CD, należy płyta i jej zawartość do mnie i mogę robić z tym co chcę! Kupując obraz jakiegoś malarza też mogę robić z nim co chcę, bo jest teraz mój .... Artysta dostał pieniądze .
Jolanta Szymańska
31 grudnia 2013, 13:04
Hmmm no to mamy tzw. spór w doktrynie :) Zdaniem bowiem przeważającej części dokryny taka interpretacja, jaką Pan przywołał, jest błędna. Pamiętajmy, że ZAiKS (nawet na swojej oficjalnej stronie :) ) nie stanowi prawa. Podobnie organy podatkowe interpretują prawo po swojemu, ale nie zawsze właściwie - dzięki temu można a nawet trzeba z nimi polemizować. Co do naszej sprawy, zacytuję autorytety, których zdanie (szczeg.prof.Traple) raczej wywrze na Sądzie większe wrażenie niż teorie ZAiKS-u: Chodzi tu przy tym wyłącznie o wykonania na żywo w odróżnieniu od publicznego odtwarzania z różnego rodzaju nośników. Publiczne odtwarzanie z nagranych nośników lub za pomocą odpowiednich urządzeń do odbioru stanowi odrębne od wykonania pole eksploatacji. Takie stanowisko uzasadnia także to, że ustawodawca wskazuje wyraźnie na artystów wykonawców, dokonujących wykonania bez pobierania wynagrodzenia. (Elżbieta Traple, Komentarz do art.31 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, pkt.3, w: Prawo autorskie i prawa pokrewne. Komentarz., Barta J. (red.), Markiewicz R. (red.), Czajkowska-Dąbrowska M., Ćwiąkalski Z., Felchner K., Traple E., ) Przez użyte w art. 31 P.A. sformułowanie "wykonywać" należy rozumieć tylko wykonywanie na żywo. Nie znajdują uzasadnienia poglądy dopuszczające zastosowanie art. 31 P.A. także do odtwarzania utworów. (Sadowski Piotr, Dozwolony użytek publiczny z art. 31 prawa autorskiego. Teza nr 3, w: PUG.2004.2.16) Ale serdecznie dziękuję za dociekliwość, szczerze mówiąc nie znałam tego stanowiska ZAiKS-u :)
31 grudnia 2013, 12:32
Pani Jolanto :-) Nie o to jak brzmi tylko o stanowi :-) Bo o tym w punkciw wyjścia jest artykuł. A oto stanowisko ZAiKSu (pogrubienie moje ;-)) [url]http://www.zaiks.org.pl/druk/191,0,26_korzystanie_z_cudzych_utworow_podczas_uroczystosci[/url] W myśl art. 100 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych ograniczenie praw opisane art.31 ma odpowiednie zastosowanie także do wykonywania praw do artystycznych wykonań, fonogramów, wideogramów, nadań a także pierwszych wydań i wydań naukowych i krytycznych. Oznacza to, z uwzględnieniem wszystkich powyższych uwag dotyczących utworów, że jeśli publiczne korzystanie z tych dóbr podczas uroczystości i ceremonii np. poprzez odtworzenie z płyty, odbiór programu, nie będzie wiązać się z osiąganiem pośrednio lub bezpośrednio korzyści majątkowych dla kogokolwiek, to korzystanie to jest objęte ustawowym zezwoleniem. Mam wrażenie, że w tej kwesti ZAiKS ma świetmych prawników i intepretacje najbardziej korzystna dla siebie, więc nie podważam zapisów dla ZAiKSu niekorzystynych :-) Szczęśliwego Nowego Roku!
Jolanta Szymańska
31 grudnia 2013, 12:09
@T7HRR :) Oczywiście dozwolony użytek publiczny nie ogranicza się do 27 i 28, podałam te artykuły odnośnie edukacji religijnej, o którą Pan pytał. Nie słyszałam ani nie widziałam, żeby R.Friedrich czy inny przedstawiciel zespołu gdziekolwiek powiedział, że utwory są przeznaczone do swobodnego użytku publicznego i zezwala na powszechne publiczne korzystanie z nich itp. Może na to zezwolono, ale ja nic o tym nie słyszałam. Powołałam PRZYKŁADY obrazujące tą kwestię. Jeżeli Pan potrzebuje sprawdzić konkretny przypadek - nie jest to trudne, wystarczy skontaktować się z zespołem. Prawo kościelne funkcjonuje zupełnie niezależnie od świeckiego i to, że złamano jedno z nich nie wyklucza złamania drugiego. Art. 100 mówi jedynie o tym, że przepisy dot. dozwolonego użytku utworów stosuje się m.in. do ochrony artystycznych wykonań ale nie do ich nagrań! Pisałam o tym w w/w tekście. Szanowny Panie przecież nie będziemy się tu spierać o to, jak brzmi polskie prawo :) Jeżeli mi Pan nie ufa, polecam kontakt z adwokatem, radcą prawnym, lub instytutem naukowym :) Wszystkiego dobrego na Nowy Rok!
31 grudnia 2013, 11:26
@Jolanta Szymańska Dzień dobry Pani, Dziękuję za odpowiedź. Jeśli chodzi o Arkę Noego to sądziłem, że jeśli przywołuje Pani konkretengo wykonawcę i utwór to zna Pani sytuację prawna tej konkretnej sytuacji. Z tego co pamiętam, z początków działaności Arki, zezwolnie ze strony zespołu na nieodpłatne wykorzystanie było szerokie. Jeśli chodzi o zabawę w artykuły to,  raczej chodzi tu o art 31 i 100 i należy rozstrzygnąć  wobec tego czy ksiądz złamał przepisy kościelne czy prawo aut. ;-) W świetle intepretacji zamieszcznej przez ZAIKS odtworzenie utworu podczas ceremonii religjnej w sposób nie powodujący powstania korzyści majątkowej jest dozwolonym użytkiem publicznym. Jeśli to ksiądz odtworzył podczas ceremoni (liturgii) to złamał prawo kościelne jeśli przed to świeckie. Najlepiej jeśli to zrobił ministrant podczas ceremonii - bo jemu bedzie trudno udowodnić bezpośredną korzyści majątkową, bo ksiądz za "mszę bierze", a ministrantowi księdz grzechy odpuści... ;-) Oczywiście istnieje możliwość próby wykazania, że ceremonia świątecznej Mszy św. od wieków składa się ze momentu skupienia przez i Liturgii przewidzianej przepisami Kościoła na dany dzień, a odtworzenia utworu dokonano w części ceremonii poświęconej na skupienie a przez rozpoczęciem Mszy św. "I tego bedę się trzymał Wyskoki Sądzie" - taki dowcip na rozładowanie napięcia. PS. Pozdrowienie dla Ojca Żmudzińskiego - zawsze warto poszukać, a nuż człowiek (ksiądz) którego oskarżamy jest niewinny?
Jolanta Szymańska
30 grudnia 2013, 23:08
Dobry wieczór Państwu, Przepraszam, ale nie jestem w stanie uczestniczyć w dyskusji z zupełnie prozaicznej przyczyny, jaką jest brak czasu :) Przeglądając teraz komentarze postaram się ustosunkować do tych merytorycznych. Przepraszam, jeżeli kogoś pominę, ale nie jestem w stanie odpowiedzieć na wszystkie pytania dotyczące prawa autorskiego, które jest dziedziną specyficzną i nieoczywistą dla nie-prawników (a nawet prawnicy mają z nią problemy). Ktoś napisał że w artykule brakuje powoływania się na konkretne normy prawne - polecam analizę ustawy, odnosząc się do wszystkich norm na których oparłam swój tekst sprawiłoby jego nieczytelność dla osoby nieobeznanej z tekstami prawniczymi. Dla jasności: prawo aut.=ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych @AP kolędy były odtworzone przed mszą i zatrzymane, gdy ksiądz stanął przy ambonie - w tym momencie zaczął grać organista @T7HRR Polecam kontakt z zespołem (nr telefonu na ich stronie) Co do "edukacji religijnej" - są specjalne regulacje dot. szkolnictwa w zakresie tzw. dozwolonego użytku publicznego - proszę zobaczyć art.27 i 28 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Prosi mnie Pan/Pani o dogłębną analizę prawną bardzo szerokiej problematyki, jedyne co mogę w tej sytuacji to polecić śledzenie mojego bloga i artykułów dot. prawa autorskiego @jazmig Artystyczne wykonanie to w szczególności: działania aktorów, recytatorów, dyrygentów, instrumentalistów, wokalistów, tancerzy i mimów oraz innych osób w sposób twórczy przyczyniających się do powstania wykonania (art.85 ust.2 prawa aut.) zatem KAŻDE wykonanie utworu lub dzieła sztuki ludowej Każde publiczne odtwarznie jest ROZPOWSZECHNIANIEM a rozpowszechnianie to sposób  korzystania z utworu, polecam lekturę m.in. art.116 prawa aut.
A
AP
30 grudnia 2013, 21:42
@AP Odkąd do przeróżnych nośników dołączony jest podatek na rzecz twórców trudno, w stosunku do osób indywidualnych, używać określenia kradzież. ... O.Bartłomiej Parys SVD: Nie tylko nośników, ten haracz jest naliczany do każdego urządzenia mające możliwość nagrywania czegokolwiek.  Próbowałem się wypowiedzieć jak najbardziej szeroko i ogólnie, ale całkiem możliwe, że księdza dopowiedzenie jest konieczne, aby sprawa była jasna. @ Jola Szymańska Szkoda, że Pani nie uczestniczy w dyskusji pod wpisem. Jeśli się Pani na to zdecyduje to byłbym ciekaw, w sumie dość błahej sprawy, ale cóż... ciekawość... Kiedy dokładnie puszczali tę kolędy Golców. Czy rozpoczęli je nadawać przed Mszą i wyłączyli jak już ksiądz stał na ambonie aby rozpocząć Mszę Św., włączyli na samo rozpoczęcie czy jeszcze inaczej to wyglądało?
JA
Jacek Antoni Konieczny
30 grudnia 2013, 20:02
Darmo dostaliśmy, darmo oddajmy... A darmo dostaliśmy talent i pracowitość od Boga... Domaganie się przestrzegania praw autorskich wobec własnej twórczości... będzie miało jedynie takie miłe następstwo > na granicie ciemniejszym niż czarny... wykute litery będą jeszcze bardziej złote niż mogą sobie wyobrazić mniej utalentowani i ze zdumieniem przygladający się naszemu grobowcowi... Piękne, prawda...? 
Q
Quava
30 grudnia 2013, 16:45
A ja uprzejmie proszę o wskazanie różnicy miedzy twórczą inspiracją a plagiatem - w zakresie pisania tekstów. Myślę też, że warto wspomnieć o nadużyciach wynikających z przekraczania granic cytatu, zwłaszcza przy korzystaniu z wiki. A poza tym pomijając wszelkie rozważania na temat prawa- Jeśli kolędy wykonać nie wolno, z racji stworzenia interpretacji nowatorskiej (awangardowej),  - to znaczy, że interpretacja muzyczna po pierwsze może prowadzić do herezji  i rozmyć właściwy przekaz dzieła (a w przypadku kolęd przekaz ewangeliczny) (Np. solistka, która celowo uniemożliwia włączenie się wiernym w śpiew, ale nie tylko). a po drugie jeśli przekaz (w tym wypadku muzyczny) jest nakierowany na głoszenie Dobrej Nowiny i takim jest w rzeczywistości, to wykonanie nie powinno być zabronione. Jedynie co, zabronione powinno być zawłaszczenie, przez kogoś innego. Sformułowanie: kolęda chroniona prawem autorskim to jakis absurd. Niech wtedy twórca komponuje coś innego, jeśli chce na tym budować swoje indywidualne gwiazdorstwo. Nie do wszystkiego można przyłożyć tą samą miarkę. I nie oszukujmy się. Zadośćuczynienie raczej nie dociera do pokrzywdzonych.
30 grudnia 2013, 14:35
@Jola Szymańska Uprzejmie poroszę o sprawdzenie i podanie jaka jest sytuacja prawna dotycząca wykorzystywania utworów Arki Noego do celów religinych, edukacji religijnej itp.
JC
Janek Chm.
30 grudnia 2013, 13:35
Moim zdaniem nie jest to kradzież,bo przecież płytę się kupiuje,a zysk z ich sprzedarzy otrzymuje autor.Tak więc skoro płacę autorowi,to dlaczego jest to kradzieżą,skoro autor na tym zyskuje??? ... Cieszymy się z Twojego zdania :) jednak ono nie jest tu istotne. Prawo jest prawem nawet jak masz inne zdanie o nim. Nawet kupując płytę zgadzasz się na warunki jej korzystania, które są wydrukowane na praktycznie każdej płycie, że bez zgody nie możesz publicznie odtwarzać. Przegrałbyś zatem każdy sądowy spór :)  Tak samo kupujesz Windowsa to nie znaczy, że np. kupujesz na własność i teraz możesz robić z tym co chcesz np. modyfikować. Np. powielać i sprzedawać :)
A
Adam
30 grudnia 2013, 13:23
Myślę, że o wiele poważniejszym problemem związanym z wykonywaniem różnych utworów podczas Mszy Św. jest częsta nieświadomość, jakie utwory są dopuszczone do użytku liturgicznego. Dokumenty kościelne mówią wyraźnie, że do muzyki liturgicznej zaliczamy: "śpiew gregoriański, polifonię sakralną dawną i współczesną w różnorakich jej formach, muzykę organową i przeznaczoną dla innych instrumentów, dopuszczalnych do użytku w kościele, oraz sakralny śpiew ludowy - czy to liturgiczny, czy w ogóle religijny." (MS 4b). "Zabrania się wykonywania w ramach liturgii piosenek religijnych, których tekst często nie jest w ogóle religijny, a muzyka z reguły posiadacharakter świecki" (Instrukcja Episkopatu Polski o muzyce liturgicznej). Zatem nie tylko, jak pisze autorka, "organista pobierający wynagrodzenie za akompaniowanie nie może podczas mszy świętej wykonać piosenki "Świeć gwiazdeczko świeć" Arki Noego bez zgody jej autora"", lecz nie może w ogóle wykonywać tego typu utworów.
WG
Wojciech Górecki
30 grudnia 2013, 11:22
Moim zdaniem nie jest to kradzież,bo przecież płytę się kupiuje,a zysk z ich sprzedarzy otrzymuje autor.Tak więc skoro płacę autorowi,to dlaczego jest to kradzieżą,skoro autor na tym zyskuje???  
CN
cicha noc
30 grudnia 2013, 08:06
To, że ustawy nie chronią na pierwszym miejscu praw autorów,a le przede wszystkim praw wytwórni i podmiotów rozpowszechnających dzieła autorów potwierdza przypadek wutwórni Warner, któa utrzymuje, że ma prawa do kolędy "Cicha noc". A to już totalny absurd, w duchu śmiesznego artykułu Jolany Szymańskiej. Poczytajcie na:  http://di.com.pl/news/49280,0,Warner_ma_prawa_do_koledy_Cicha_noc_Takie_rzeczy_to_tylko_na_YouTube_-_AWI-Marcin_Maj.html?utm_source=news&utm_medium=www&utm_campaign=najwazniejsze-click-tracking
TD
Tomasz Dorniak
30 grudnia 2013, 03:38
Moje piosenki religijne zostały skopiowane i sprzedane w milionowych nakładach na kasetach czy płytach CD, śpiewane w kościołach.Nie otrzymałem za nie grosza.Grałem w 300 parafiach.Można ich posłuchać na YT.Pozdrawiam Tomasz Dorniak MASSUANA
A
AP
30 grudnia 2013, 01:24
Wojciech Żmudziński SJ: Bardzo potrzebny tekst. Wiele osób nie rozumie, że nie szanując własności intelektualnej okradają twórców. To kradzież jak każda inna. I tak jak przy kradzieży własności materialnej, tak i tu obowiązuje każdego wierzącego zadośćuczynienie. Odkąd do przeróżnych nośników dołączony jest podatek na rzecz twórców trudno, w stosunku do osób indywidualnych, używać określenia kradzież. Można co najwyżej mówić o niesprawiedliwości wobec tych, którzy są tego nieświadomi i mimo, że podatek płacą to z dóbr nie korzystają (nazwałbym to okradaniem w majestacie prawa). Sprawa wygląda już inaczej w przypadku instytucji lub osobów prywatnych, które z nielegalnego rozprzestrzeniania czerpią zyski w sposób bezpośredni lub pośredni.
M
mmmm
29 grudnia 2013, 23:03
Czyżby Autorka miała pewność, ze nikt nie opłacił składki w zaixie? Łatwo się rozpędzić z osądem.
P
Piotr
29 grudnia 2013, 23:00
Nieraz musiałem długo zastanawiać się jaki repertuar przygotować z młodzieżą i dziećmi tak, aby nie naruszyć praw autorskich. Mam tylko taką wątpliwość, która rodzi się w pytaniu: Ile zarobili twórcy kolęd w XVII, XVIII, czy XIX wieku? Gdzie był wtedy "ZAIKS", czy też odpowiednik tej instytucji? A tak w ogóle to co to za pieśń chwały za którą ktoś chce pieniędzy? Na czyją chwałę wtedy śpiewa? Wysławiać Boga w Narodzonym Jezusie i jednocześnie brać pieniądze za to że Go śpiewem chwalę? Rozumiem, że autorka tylko zwraca uwagę na pewną rzeczywistość związaną z prawami autorskimi. Dla pieniędzy można śpiewać inne piosenki. Pieśni chwały powinny być wolne od mamony.
A
andy
29 grudnia 2013, 22:50
Czyż radością artysty,nie powinno być aby jego dzieło docierało do do jak największej grupy odbiorcow? ... @wanda Ale czy radością można się najeść? Tak jak wyleczony człowiek powinien być wystarczającą zapłatą za pracę lekarza, a wykształcony człowiek wystarczająca zapłatą dla nauczyciela... ... z głodu nie umrą, nie przesadzajmy, co najwyżej Ferrari sobie nie kupią. Pare koncertów i na swoje wyjdą. Nie muszą mieć sedesów ze złota.
R
Romaniculus
29 grudnia 2013, 22:33
Rozdmuchane i nadmuchane... życzę Autorce radości z świąt Bożego Narodzenia.
A
Atakapani
29 grudnia 2013, 22:26
Kościól nie jest miejscem publicznym w rozumieniu Ustawy. Ma konkretnego właściciela i z tego powodu, nikt bez jego zgody nie może w nim nagrywać materiałów i potem publicznie odtwarzaać. Jest prywatnym miejscem spotkań grupy wyznaniowej. To, że jest publicznie dostępny nie oznacza, że jest miejscem publicznym.
Wojciech Żmudziński SJ
29 grudnia 2013, 21:59
Czyż radością artysty,nie powinno być aby jego dzieło docierało do do jak największej grupy odbiorcow? ... @wanda Ale czy radością można się najeść? Tak jak wyleczony człowiek powinien być wystarczającą zapłatą za pracę lekarza, a wykształcony człowiek wystarczająca zapłatą dla nauczyciela...
P
popmusic
29 grudnia 2013, 21:59
Autorzy nie upominają się o swoje prawa, bo odtwarzanie ich utworów w szkołach, kościołach, na festynach leży właśnie w ich interesie. Jeden precedens (proces karny) skazujący za tego typu praktykę spowodoałby poważne ograniczenie odtwarzania muzyki poza oficjalnie działającymi stacjami radiowymi i telewizyjnymi. Nawet w internecie na wielu stronach przestanoby zamieszczać  muzykę. A to dla muzyka byłoby początkiem końca jego kariery. Szkoda, że pani Jolanat tego nie rozumie. Ciekawe czemu tego nie rozumie?
L
lamed
29 grudnia 2013, 21:51
Art. 31. Ustawy Prawo autorskie: "Wolno nieodpłatnie wykonywać publicznie rozpowszechnione utwory podczas ceremonii religijnych, imprez szkolnych i akademickich lub oficjalnych uroczystości państwowych, jeżeli nie łączy się z tym osiąganie pośrednio lub bezpośrednio korzyści majątkowych i artyści wykonawcy nie otrzymują wynagrodzenia, z wyłączeniem imprez reklamowych, promocyjnych lub wyborczych".
TR
trochę rozsądku proszę
29 grudnia 2013, 21:39
"A kiedyś, kto wie, może i Golce zgodzą się nas odwiedzić..." Tylko, że jak przyjadą, to mało kto przyjdzie ich posłuchać, bo mało kto będzie ich znać. Bo skąd mają ich ludzie znać, skoro zabrania się ich publicznego odtwarzania.  Ludzie chodzą na koncerty zespołów dlatego, ze wcześniej już je znają i chcą posłuchać je na żywo. A nie będą ich znać wczesniej, skoro muzyka utrwalona na nośnikach, według wykładni ustawy studenti piątego roku prawa, bez zgody autora lub zaiksu miałaby być tylko i wyłącznie do użytku prywatnego poszczególncyh osób fizycznych. Nikt nie zapłaci za bilet na zespół, którego nie zna!!! Jeśli nie można odtwarzać muzyki nieodpłatnie w sposób publiczny (i tutaj też będą różne wykładnie, co to jest odtwarzanie publiczne i niepubliczne) i w takim duchu ustawa "broni" niby intersów autorów, to w rzeczywistości ta ustawa działa na niekorzyść twórców. W praktyce ogranicza bowiem możliwość rozpowszechniania i reklamy nie tylko samej muzyki, ale i jej twórców poza formalnie istniejącymi podmiotami środków masowego przekazu (stacji radiowych, telewizyjnych...) I to ich interesów, a nie interesu twórców broni ta ustawa. W interesie twórców jest jak najszersze rozpowszechnienie ich "nazwiska" i twórczości, tym bardziej jeśli ktoś robi to gratis. Jestem jak najbardziej za ochroną praw autorskich. Ale w interesie autorów (jeśli chodzi o muzykę) leży bycie popularnym i rekalmowanym także w środowiskach pozakomercyjnych. A tego ta ustawa zabrania. Jesli pani autorka tekstu tego nie wie, to chyba tylko dlatego, że jest początkującym muzykiem (sama prosząca się, aby nikt jej nigdy nie zareklamował) i na razie tylko studentem prawa.    
H
Hania
29 grudnia 2013, 21:34
Może zatem należy zaniechać spotkań bożonarodzeniowych w szkołach  wszak montaże bożonarodzeniowe przygotowywane przez uczniów  bazują na płytach CD profesjonalistów i są wykonywane dla szerokiej publiczności uczniów, pracowników i gości ?
A
Aquila
29 grudnia 2013, 21:22
"Jednak nawet kolędy (i inne utwory) chronione, wolno nieodpłatnie wykonywać podczas ceremonii religijnych, jeżeli nie łączy się z tym osiąganie pośrednio lub bezpośrednio korzyści majątkowych i artyści wykonawcy nie otrzymują wynagrodzenia" Ok, a co z dzieciakami chodzącymi po domach, śpiewających niejednokrotnie nowe utwory podlegające prawom autorskim, jak wiemy biorącym za to wynagrodzenie...? ;)
G
grzesiek
29 grudnia 2013, 21:12
widać że prawniczka....masakra
W
wanda
29 grudnia 2013, 21:07
Czyż radością artysty,nie powinno być aby jego dzieło  docierało do do jak największej  grupy odbiorcow?
M
Maciej
29 grudnia 2013, 21:05
Bardzo potrzebny tekst. Wiele osób nie rozumie, że nie szanując własności intelektualnej okradają twórców. To kradzież jak każda inna. I tak jak przy kradzieży własności materialnej, tak i tu obowiązuje każdego wierzącego zadośćuczynienie. ... jeżeli artykuł miałby być rzetelny i prawdziwy, powinien zawierać podstawy prawne i i odnosić się do konkretnych artykułów prawa- czego niestety brak a szkoda możnabyłoby konkretniej podebatować Wojciech Żmudziński SJ - naprawdę polemizowałbym czy rzeczywiści się okrada twórców czy też ZAIKS, STOART, SAWP, czy ZPAV. Czy na pewno jest to twórca danego utworu? i na ile można w 100% być pewnym że jest to kradzież?  Czy prawo ludzkie jest równe prawu Boskiemu? itd. itp Jest to bardzo trudny temat do dyskusji i naprawdę jeden dość średni artykuł nie da 100% odpowiedzi na to pytanie Z Bogiem:)
K
katban
29 grudnia 2013, 21:03
Na noścnikach muzyki zazwyczaj jest napisane: "publiczne odtwarzanie bez zgody...", pewnie i na tej był. Ale dlaczego autorka tekstu <b>zakłada</b>, że tej zgody nie było? Tego nie rozumiem
Wojciech Żmudziński SJ
29 grudnia 2013, 19:52
Bardzo potrzebny tekst. Wiele osób nie rozumie, że nie szanując własności intelektualnej okradają twórców. To kradzież jak każda inna. I tak jak przy kradzieży własności materialnej, tak i tu obowiązuje każdego wierzącego zadośćuczynienie.
A
Anna
29 grudnia 2013, 19:37
A jesli już o kolędach, to jak to jest  u was, czy też organiści wygrywają kolędy  zamiast  części  stałych i śpiewają podczas Eucharystii pastorałki i inne przyśpiewki kolędowe?
M
musicman
29 grudnia 2013, 19:20
A ja tam nie wierzę w prawa autorskie. Sam muzykuję, czasem coś "stforzę" :))) ale nie wydaje mi się abym miał do tego jakieś prawo. Muzyk powinien zarabiać graniem koncertów, a nie ściąganiem haraczy za powielanie własnego wizerunku czy głosu. Ludzie powinni mieć darmowy dostęp do wiedzy i sztuki o ile taka może zaistnieć w przestrzeni publicznej. Oczywiście niewielu będzie stać na pójście na koncert, niewielu powiesi sobie oryginalny obraz na ścianie, ale tych niewielu zapłaci duże pieniądze tylko za naprawdę wartościowy dla niego przekaz. Reszta obejrzy sobie czy posłucha to samo na YT i to jest OK. Teraz niestety każdy ambitny cwaniak ma prawa autorskie, inwestuje w menedżera i mamy co mamy - ten cały syf w radiu i telewizji - kreowanie popytu na popelinę. Moim zdaniem w dzisiejszych czasach prawa autorskie i patenty hamują rozwój cywilizacji. Cywilizacja rozwija się przez swobodny przepływ wiedzy i informacji umożliwiający korzystanie z wiedzy i dorobku innych aby na tej podbudowie stworzyć coś swojego. Swoją drogą wg mnie za puszczanie płyt Golców na mszy proboszcz powinien stracić posadę. Organistę niech zatrudni cwaniak, albo młodzież niech dopuści, tyle wspólnot jest chętnych tylu młodych gra po garażach czy w necie - niech plebanię otworzy dla młodych to mu zagrają nie tylko kolędy ;) Nie lubię Golców :P
W
Wojtek
29 grudnia 2013, 19:14
Tekst ciekawy, a jeśli są w nim jakieś błędy, to Drogim Komentatorom sugeruję skupić się na nich (błędach), zamiast robić niemiłe przytyki Autorce.
29 grudnia 2013, 18:53
Ufffff, przyczynkarstwo pierwszej wody. Rozpatrujac zagadnienie trzeba byłoby zacząc od rzeczy podstawowej: podczas liturgii nie wolno wykonywac "piosenek". Ani Preisnera, ani Skaldów, ani Arki Noego. A tym samym rozważania na ten temat z punktu widzenia prawa własnosci intelektualnej są doskonale zbędne.
5
5
29 grudnia 2013, 18:50
sorki Deonie ale coraz bardziej odpływacie - na prawdę :)
J
j23
29 grudnia 2013, 18:47
@jazming - trafiłęś w sedno. Dautorki tekstu - Pani Jolu - jak się chce pisać tekst o prawach autorskich to trzeba sobie trochęo tym poczytać - :)  Najogólniej powiem tak - jeśli ktoś robi koncert w Kościele i ktoś inny sobie zrobi nagranie z takiego koncertu - to może sobie to dowolnie odtwarzać kiedy chce i jak chce i nawet publicznie - jest to jego nagranie z koncertu w Kościele, z którym może zbrobić co mu się podoba. Nie wystarczy się nazywać, aby wszystko co się tworzy było od razu prawem chronione. Inna byłaby sytualcja, gdyby na koncert w Kościele sprzedwano bilety :) inna gdyby proboszcz wcześniej powiedział, że nie można nagrywać - to tak naogólniej, menadry prawa autorskiego są bardzo skomplikowane. Ale zanim się napisze na prawdę warto o tym poczytać. 
I
ilona
29 grudnia 2013, 18:26
Autorzy się nie dopominają o swoje prawa, być może zapomnieli:) Na szczęście istnieje na świecie czujna Pani Jolanta, która dba o interesy naszych artystów. Uffff....:)
C
chrysorroas
29 grudnia 2013, 17:13
Ale ludzie mają problemy... Takich by nie było, gdyby trzymali się prawdziwej muzyki liturgicznej.
B
basia
29 grudnia 2013, 17:07
To się studentka Jolanta wybiła na deonie pisząc bzdurny arykuł szukajac dziury w całym. Czy ma pani pewność, że nagranie było ściągnięte, a nie z oryginalnej płyty Golców? Zapewniam panią, że jak pani skończy studia to zejdzie pani od książek pomiędzy ludzi i zmieni się pani myślenie. Jak dla mnie widziałabym sprawę trochę inaczej: dlaczego puszczać nagranie z płyty? czy nie lepiej pokolędować przed Mszą, ale bez płyty z  organistą, jakąś grupą muzyczną? Dlaczego pani jako "muzyk" nie podzieliła się z wiernymi swoim talentem? A może to jest ten ukryty motyw pani artykułu? Nie wybrano - pani "zawodowego muzyka" a puszczono z płyty Golców. Jakie są pani ukryte motywacje? Czy chodzi tylko o przestrzeganie prawa?
jazmig jazmig
29 grudnia 2013, 16:57
Dziękuję autorce za cenne informacje. Niestety, autorka nie napisała, kiedy wykonanie jest artystyczne, a kiedy nie. Jeżeli zatem chór kościelny nagra kolędy, niechronione prawem autorskim, i to nagranie utrwali na krążkach CD rozdając jest swoim krewnym, znajomym, proboszczowi i innym księżom, to czy jest to wykonanie artystyczne i jest chronione prawem, a publiczne odtworzenie takiej płyty w kościele wymaga umowy z ZAiKS lub zgody wykonawców? Oto bowiem kolęda zaśpiewana przez Golców, jest artystycznym wykonaniem. Moim zdaniem to proboszcz powinien dostać pieniądze od Golców za to, że promuje ich płytę, a nie odwrotnie. Nie każde publiczne odtworzenie utworu jest jego wykorzystaniem. Często jest to jego promocja.