Kobiety a formacja księży

(fot. cathopic.com)

Kard. Marc Ouellet - prefekt Kongregacji ds. Biskupów powiedział w wywiadzie dla L’Osservatore Romano, że gdyby kobiety odgrywały wcześniej większą rolę w formacji i w życiu księży, nie byłoby tak ostrego problemu przestępstw seksualnych w Kościele.

Hierarcha rozważa też większe włączenie kobiet w formację seminarzystów i duchownych.

Zgadzam się z pierwszą tezą. Niewykluczone, że wkład i obecność kobiet w formacji zmieniłby w jakimś stopniu podejście do seksualności, władzy i wizji Kościoła, choć nie wydaje mi się, aby był to jedyny powód skandali seksualnych wśród duchownych.

A plany kardynała popieram całym sercem. Skoro już na początku stworzenia Bóg powiedział, że nie jest dobrze, aby człowiek był sam (bo w tym miejscu nie chodzi jeszcze o mężczyznę, lecz o człowieka jako takiego, aczkolwiek niepełnego), i stworzył mu do „pomocy” kobietę, to dlaczego nie mogliby tak ważnej pomocy otrzymać klerycy i księża? Ta pomoc nie oznacza przecież tylko płodzenia potomstwa. Chodzi także o wsparcie duchowe, psychiczne, konieczne do pełnego rozwoju człowieczeństwa.

DEON.PL POLECA


Co kobiety mogą wnieść do formacji kleryków i księży? To pytanie wymagałoby dłuższej refleksji. Na pewno pokazałyby inne spojrzenie na świat, bo niewątpliwie kobiety i mężczyźni się różnią. Większość wiernych w Kościele stanowią przecież kobiety. Jak je zrozumieć, jeśli będzie się od nich odgrodzonym w trakcie formacji? Gdyby to również były żony i matki, z pewnością ich doświadczenie znalazłoby oddźwięk w wykładach i ćwiczeniach, w rozmowach. Myślę, że kobiety są bardziej wyczulone na szczegół, który również jest ważny. Ponadto, przyjaźnie z kobietami (nie, nie muszą kończyć się rozbijaniem czyichś małżeństw) uczą empatii, współczucia i macierzyńskiego rysu ( w przypadku matek) miłości, którą przecież charakteryzuje się sam Bóg.

Celibat po części sprawił, że kobieta stała się dla księży pewnego rodzaju „zagrożeniem”, które trzeba omijać z daleka. Dlatego przez wieki nie miała zbyt wielkiego wpływu na kształt formacji seminaryjnej. "Bezpieczną" kobietą stała się jedynie matka ziemska i Matka Boska.

Kobiecie przydzielono rolę co najwyżej służącej, w lepszym wypadku sekretarki. To się na szczęście już zmienia. Kryzys żeńskich powołań zakonnych wiąże się moim zdaniem z tym, że bardzo pomniejszono siostry zakonne, przydzielając im zadania, które zwyczajowo kojarzymy z żoną i matką. I wszystko uzasadniano najwyższych lotów teologią ofiary i służby.

Ostatnio rozmawiałem z pewną siostrą zakonną, której zgromadzenie pracuje w jednej z kurii diecezjalnej. Kuria od dawna jest dworem, a siostry (co w oczach biskupa stanowi oczywistość) stworzone zostały do służby i spalania się dla Pana. I to na zawołanie. Traktowane więc są jak kobiety do posług. Jeżeli tak dzisiaj będziemy patrzeć na kobiety w Kościele, redukując je do spraw kuchni i prania, to rzeczywiście cóż więcej mogłyby one wnieść do formacji kleryków poza garnkiem z zupą i drugim daniem?

Aby kobiety miały rzeczywisty i decydujący wpływ na formację księży jako nauczycielki teologii, modlitwy, psychoterapeutki, należałoby najpierw zająć się lękiem przed nimi. A ten wciąż jest duży. Nie tylko lęk, zresztą. W społeczeństwach kobiety piastują funkcje kierownicze. Są prezydentami, premierami. I jakoś w niczym nie ustępują mężczyznom. Mogą więc być dobrymi liderkami.

Jednak szczerze mówiąc, jakoś mało mam wiary w to, że w Polsce za mojego życia nastąpią jakieś istotne zmiany w tej kwestii. Chciałbym dożyć tego momentu. Tu i ówdzie coś się już dzieje. Ale jeszcze wiele wody upłynie w Wiśle, zanim kobietom pozwoli się na istotny udział w formacji księży.

Rekolekcjonista i duszpasterz. Autor książek z zakresu duchowości. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kobiety a formacja księży
Komentarze (18)
Oriana Bianka
4 maja 2020, 21:32
"W społeczeństwach kobiety piastują funkcje kierownicze. Są prezydentami, premierami. I jakoś w niczym nie ustępują mężczyznom. Mogą więc być dobrymi liderkami." Oczywiście. Zatem, dlaczego kobiety nie mogłyby być kapłankami? Wtedy dopiero miałyby równy wpływ na Kościół. Jeżeli kobiety miałyby się tylko zająć formacją mężczyzn, którzy mają zostać księżmi, to wiele nie zmieni. Nadal będą pełnić usługową rolę, bo program kształcenia kleryków będzie nadal kreślony przez mężczyzn, czyli biskupów. Nie ma przecież teologicznego ani dogmatycznego uzasadnienia, aby wyświęcanie kobiet było niemożliwe. To tylko sprawa tradycji, dyscypliny i organizacji Kościoła.
JL
Jerzy Liwski
3 maja 2020, 10:20
Ale nadal kobieta ma być pomocą, ma służyć, teraz zamiast w kuchni to przy formacji. Pozór zmiany. Prawdziwa zmiana: niech klerycy mają dyżury w zgromadzeniach żeńskich, niech pomagają w ciężkich pracach, w kuchni, w zmywaniu łazienek, podłogi, niech pomagają w opiece nad starszymi, schorowanymi siostrami...
TS
~Taki Sobie
3 maja 2020, 13:50
Pełna zgoda, słusznie Pan to zauważył, warto dodać jeszcze, że dobrze poznawać kobiecy punkt widzenia, a jeżeli nawet któryś z tych chłopaków się zakocha i nie zostanie księdzem no ty chyba lepiej przed święceniami, bo widać nie było to powołanie, po co ta presja.
KR
~Kazimierz Robertowski
2 maja 2020, 18:57
Nie tylko należy unikać zła, ale też tego co ma chociażby pozór zła. Nadmierne zaangażowanie kobiet w formację kleryków, zbyt wielka ich obecność na plebaniach, znaczący wpływ na życie parafii - choć może nie ma w tym obiektywnie nic złego, ale budzi w wielu sercach pomówienia, podejrzenia, oszczerstwa, fałszywe zarzuty i oskarżenia. Źle byłoby gdybyśmy się tym nie przejmowali, bo wielu ludzi słabej wiary będzie przez to odchodziło od zaufania Kościołowi.
TS
~Taki Sobie
2 maja 2020, 19:42
Rozbawił mnie Pan do łez. Obleżona Twierdza w połączeniu z bardzo niepięknym obrazem katolików w Polsce, zarówno tych plotkarzy jak i słabo wierzących. Proszę Pana kobiety są wykładowcami na wyższych uczelniach już bardzo, bardzo dawno.
TS
~Taki Sobie
2 maja 2020, 19:52
Inna sprawa, o jakim zaufaniu Pan mówi? Do instytucji?, ta będzie musiała przez długie lata nadrabiać, a jeżeli chodzi o Kościół, jacy jesteśmy my taki Kościół.
TS
~Taki Sobie
2 maja 2020, 20:02
I trzecia sprawa "budzi w wielu sercach pomówienia, podejrzenia, oszczerstwami, fałszywe zarzuty"..... ale co tam ważniejsze do ust czy na rękę. I ten język jest bardziej godny.
WR
~Wow Ras
2 maja 2020, 22:12
Kościół to nie lalka, która trzeba ubrać tak, aby się podobała ludziom małej wiary. Gdyby tak myśleć, to nic nie zmieniajmy, bo się komuś nie spodoba. A poza tym temat kleru wobec kobiet został tu tylko łagodnie naświetlony i prawdziwy.
KS
Konrad Schneider
2 maja 2020, 13:13
Ciesze sie z otwartosci Ksiedza. Pracujac w Niemczech podziwiam zaangazowanie katechetek i referentek parafialnych i stwierdzam, ze duzo lepiej "ogarniaja" konkretne duszpasterstwo (katecheza w szkole, praca z dziecmi czy mlodzieza, towarzyszenie chorym i umierajacym, organizacja parafii) jak wiekszosc "wyswieconych". Gdy sie to uswiadomi, to widac, jaka droga czeka jeszcze moj rodzinny Kosciol w Kraju...
AB
~Artur Burdzy
2 maja 2020, 21:58
a kondycja Kościoła w Niemczech ? pytam bez złośliwości, ale chyba nie najlepsza ?
KS
Konrad Schneider
3 maja 2020, 07:26
Drodzy Panstwo, kazda "lapka w dol" cieszy mnie bardzo, bo czuje, ze dotknalem mym komentarzem jakies bolesne i nieuswiadomione obszary Waszego przezywania bliskosci z Panem. Jaka szkoda, ze nie moge o tym z Wami porozmawiac...
TS
~Taki Sobie
3 maja 2020, 13:42
A skąd wiesz?
KS
Konrad Schneider
3 maja 2020, 16:10
Wie Pan, to zalezy, co chcemy porownac. Jesli wezmiemy na warsztat uczestnictwo we Mszy sw., to oczywiscie nie ma porownania z Polska. Kosciol ludowy w Niemczech nie istnieje. Ale jesli chodzi o konkretne zaangazowanie wiernych, to jestem zbudowany ich postawa. Konkretny przyklad: Przed 5 laty Angela Merkel otworzyla granice dla 1,2 mln uchodzcow. W prawie kazdej parafii zostala podjeta zbiorki urzadzen, odziezy, rowerow itp. dla uchodzcow. W tym czasie w Polsce uznano, ze oni roznosza zarazki... Sam Pan widzi. Ciekaw jestem co mysli o tym Pan Jezus?
TS
~Taki Sobie
3 maja 2020, 19:13
Wie Pan, też może nie lekceważmy tego kościoła ludowego (wiem, że Pan tego nie robi), może akcenty są kladzione nie tam, gdzie trzeba, są ludzie słuchają, zależy co słyszą. To wynika że strachu moim zdaniem, przed nowym mniej znanym światem. Te ostatnie 30 lat zostało nie najlepiej wykorzystane. Dane mi kiedyś było słuchać kazania księdza, starszego człowieka, czuć było w jego słowach lęk, nie chce go oceniać to pewnie skądinąd zacny człowiek, gorzej jeżeli te wzorce i te lęki są przekazywane dalej. Zakazy i nakazy i nie może być dobrze. Pamiętam komentarze po filmie "Kler" wśród moich znajomych niekoniecznie religijnych, a nawet wierzących, w zasadzie brak komentarza tylko smutek, czy to tak musiało być? Ale stało się i albo poznamy Boga jako miłość, dobro, nadzieję, albo wrócimy mentalnie do średniowiecza. Mam wystarczająco dużo lat, żeby pamiętać dary nie tylko dla uchodźców, te dary przyjeżdżały również do parafii w Polsce w latach osiemdziesiątych.
AK
~Andrzej K
2 maja 2020, 11:10
Były w Polsce konkretne próby, np. za bpa Kiernikowskiego w diecezji siedleckiej w seminarium, ale spotkały się z dużym oporem, nawet nie seminaryjnej młodzieży, ale konserwatywnego kleru
TS
~Taki Sobie
2 maja 2020, 13:18
No i warto pomyśleć dlaczego? Niestety odpowiedzi nasuwają się mało sympatyczne i zostaje oblezona twierdza coraz bardziej oderwana od rzeczywistosci.
KS
Konrad Schneider
3 maja 2020, 07:28
O rany, zauwazyl Pan, ile "lapek w dol" otrzymal Pana komentarz? A nazwal Pan przeciez tylko sprawy po imieniu... "Smutno mi Boze"
TS
~Taki Sobie
3 maja 2020, 13:47
Łapki są stawiane z przyzwyczajenia komuś deon nie pasuje. Ale takie prawo łapek. Niech się Pan nie przejmuje. Widać ci Państwo uważają, że lepiej trzymać przez sześć lat tych chłopaków z dala od kobiet, a potem wielkie zdziwienie że nie rozumieją ani nie potrafią rozmawiać z kobietami no i oblezona twierdza przechodzi na następne pokolenie.