Kościół, co w politykę się miesza

Papież Franciszek i Patriarcha Bartłomiej - fot. depositphotos.com (288633144)

Jeden z najczęściej pojawiających się zarzutów wobec Kościoła dotyczy jego politycznych powiązań. Jeszcze do niedawna drażliwą kwestią było wskazywanie konkretnej kandydatury przed wyborami. Dziś częściej mówi się o korzyściach finansowych czy wpływie na najważniejsze osoby w państwie. Katolicy alergicznie reagują na jakiekolwiek wzmianki o polityce w kościele, uznając je za nieuprawnioną ingerencję w sumienie. Ludzie niechętni Kościołowi uważają, że w dojrzałej demokracji religia może mieć miejsce jedynie w sferze prywatnej. Wydaje się, że hasło separacji Kościoła i państwa wybrzmiało przez ostatnie lata dostatecznie głośno, by dziś głos biskupów pojawiał się jedynie w temacie aborcji (który nie jest tematem jedynie politycznym) czy katechezy.

Poglądy polityczne mając rangę osobistych przekonań silnie korelują z emocjami. Dlatego nierzadko są powodem kłótni i poróżnień w rodzinie, wśród przyjaciół, w pracy, a nawet wśród ludzi obcych, którzy spotkali się w pociągu. Co prawda nie brak postulatów, by na tematy polityczne rozmawiać racjonalnie i merytorycznie, ale w praktyce mało kogo na to stać. Trudno o drugą taką sferę, gdzie ludzie byliby tak bardzo przekonani, że dysponują adekwatną informacją i dobrze interpretują sens zdarzeń. W dodatku mają pewność, że nie ulegają propagandzie. Katolicy nie chcą, by księża wypowiadali się z ambony na temat polityki. Wyraźnie dają do zrozumienia, że nie chcą być pouczani w tej sprawie, która przecież dotyczy wszystkich. Może jest w tym również niechęć do politycznego zaangażowania Kościoła, który nabierałby tym samym pewnych cech partii oraz korzystał z przywilejów. Ta niechęć podyktowana jest też tym, że wierni chcą, by Kościół był inny, by był antidotum na udrękę egoizmu politycznego i jego gier na zysk. Korupcja z tym związana ma być wystarczającym powodem, by Kościół zrezygnował z okazji, nawet gdy ta nachalnie puka do drzwi.

Na tym można by poprzestać i uznać temat za zamknięty. Ale sprawa ma parę innych aspektów, których nie należy lekceważyć. Pierwszy to ten, że Kościołowi zawsze będzie bardziej po drodze z jedną partią niż z inną. Jest to rzecz naturalna, zwłaszcza gdy jedna partia wprowadza rozwiązania legislacyjne bliższe nauczaniu Kościoła, a druga przeciwnie. Dlaczego zatem oczekiwać, że Kościół pozostanie neutralny? Inny aspekt to ten, że strony mogą chcieć wykorzystać Kościół do własnych celów, zatem próbować instrumentalizować go. Historia zna wiele takich przykładów, gdzie różni przedstawiciele Kościoła godzili się na odegranie roli sprzymierzeńca. Z kolei przeciwnicy Kościoła mogą postępować odwrotnie, na przykład wyolbrzymiać związek oponentów z Kościołem i grać na tak stworzonej niechęci.

DEON.PL POLECA

Jeśli jednak Kościół przestanie w ogóle interesować się polityką, straci bardzo wiele, bo przestanie rozumieć świat. Politykę można idealistycznie definiować jako troskę o dobro wspólne, ale w znacznej mierze jest ona grą o tron, brutalną walką o władzę. Władza z kolei realizuje różne projekty, z których nikt nie jest wykluczony, chce czy nie chce, zdaje sobie sprawę, czy jest nieświadomy. Polityka często polaryzuje społeczeństwo, ukierunkowuje jego uwagę, wyznacza standardy zachowań, decyduje o możliwościach rozwojowych i zasadach sprawiedliwości. Wszystkie te tematy mają ścisły związek z katolicką nauką społeczną. Postulat niezajmowania się polityką oznaczałby w tym wypadku ignorowanie misji Kościoła, która polega również na zajmowaniu się i zabieraniu głosu w sprawach społecznych.

Koncepcja sojuszu tronu z ołtarzem jest nie do utrzymania w warunkach współczesnej demokracji. Jednak ze względu na znaczenie i konsekwencje polityki, Kościół nie powinien uchylać się od określenia swych relacji z władzą państwową, tą mu przychylną i tą wrogą. Bycie w sferze publicznej związane jest dziś z bardzo silnymi naciskami medialnymi. Może się zatem zdarzyć, że miejsce Kościoła zostanie zdefiniowane z zewnątrz. Nie jest przecież tajemnicą, że pewna część społeczeństwa nie chce, by Kościół w ogóle wypowiadał się w jakichkolwiek sprawach. Promować będzie zatem koncepcję Kościoła poza systemem debaty publicznej. Dlatego Kościół będzie upominany by nie mieszał się w politykę – upominany przez tych, którzy daliby się pokroić, by zdobyć władzę, dlatego uciszają wszystkich potencjalnych przeciwników.

Ta próba kolonizacji Kościoła powinna być czytelna. Ktoś może powiedzieć, że aktualnie Kościół ma inne zmartwienia. Tak, doprowadzenie do tej sytuacji jest porażką, bardzo kosztowną. Mimo to Kościół powinien odbudowywać swoją wiarygodność i znaleźć sposób mówienia o problemach, które podlegają masowej manipulacji. Wobec faktu brutalizacji polityki, krzywdy wyrządzanej konkretnym grupom i osobom, wobec bezkarnych kłamstw, niszczenia możliwości rozwojowych, patologii aborcyjnej euforii, ideologizacji edukacji itp., milczenie nie jest złotem. Oczywiście każda wypowiedź będzie wyśmiana. Ale jest na coś czas, a potem już go nie ma. Póki jeszcze można zabierać głos warto się narażać, co jest stosunkowo niewielką ceną wobec kosztów zmian promowanych przez oponentów.

ks. Andrzej Sarnacki SJ

Dr hab., prof. Uniwersytetu Ignatianum w Krakowie.
Zajmuje się problematyką kultury i religii, a także duchowością i zarządzaniem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kościół, co w politykę się miesza
Komentarze (11)
JD
~Juan Diego
19 kwietnia 2024, 08:01
Biadolenie że Polski Kościół miesza się w politykę zacznie się dopiero wtedy, gdy Kościół w Polsce naprawdę zacznie ekskomunikować tych, którzy głosują i wypowiadają się za ustawami sprzecznymi z Dekalogiem.
E3
edoro 333
18 kwietnia 2024, 07:50
Może kościół powinien wypowiadać się za konkretnymi rozwiązaniami/ustawami, a nie partiami? PiS tyle złego wyrządził temu społeczeństwu, a kościół wtedy milczał, bo ustawa antyaborcyjna. No jak tak można. Temat aborcji to nie jest najważniejszy temat we wszechświecie.
PN
~Piotr Nowacki
19 kwietnia 2024, 14:50
Jedyną grupą której PiS zaszkodził, to byli pracownicy służby bezpieczeństwa. Można przypuszczać, że pracował pan w czwartym departamencie. A temat aborcji dokładnie jest najważniejszy i dodatkowo selekcyjny! Oddziela owce od kozłów.
ŁL
Łukasz Lipiński
17 kwietnia 2024, 20:20
Kościół mówiący o potrzebie zainteresowania polityką brzmi niczym alkoholik, twierdzący że jedna lampka wina dziennie jest dobra dla zdrowia. Pewnie ma rację, ale w tej racji zupełnie nie dostrzega sedna problemu. Kościelne "mieszanie się do polityki" to nie krótki okres na początku lat 90. w Polsce. To frankistowska Hiszpania, Portugalia za Salazara, Austro-Węgry... długo by wymieniać. Kościół potrzebuje solidnego odwyku od polityki. Kilkudziesięciu lat życia "w pokucie i modlitwie", a później długiej refleksji nad przeszłością.
EM
~Ewa Maj
19 kwietnia 2024, 10:10
Myślę podobnie. Wyraziłam to w komentarzu innymi słowami i nie przeszło moderacji moderatora. Dla mnie to było przykre zaskoczenie. Cieszę się, że ta myśl jednak wybrzmiała w komentarzach.
LH
~Leon Hedwig
17 kwietnia 2024, 20:10
Problem jest taki że dziś próbuje się Kościołowi zamknąć usta i odebrać prawa do wypowiadania się w kwestiach etycznych i moralnych, argumentując "Kościołowi nie wolno mieszać się w politykę" To jest taka uniwersalna pałka, którą wali się po głowie tych biskupów i kapłanów, którzy usiłują bronić prawa dziecka do urodzenia się, wartości małżeństwa mężczyzny i kobiety, którzy przypominają o poczuciu odpowiedzialności
Z
~Zofia ~
16 kwietnia 2024, 21:43
Autor tak bardzo nie rozumie idei Kościoła powszechnego! Nie, nie wszyscy wierni uczęszczający co niedzielę do kościoła, podzielają Pańskie poglądy polityczne, i te inne wyrażone w artykule. I w naszych kościołach chcemy się czuć u siebie, kiedy przychodzimy się modlić, a nie zajmować polityką. Proszę to uszanować.
JW
~Joanna Wiśniewska
16 kwietnia 2024, 21:03
Jeśli w pierwszym szeregu klęczą i przyjmują Komunię św osoby o których wiadomo że nie żyją wg norm Kościoła to o czym tu mówić!
MZ
~Maria Z
16 kwietnia 2024, 14:08
Jeśli księżom z ambony wolno mówić na kogo głosować, a wykładowca na uczelni jeśli prowadziłby agitację polityczna, to groziłaby mu dyscyplinarka, to o czym tu mowic!
DP
~Don Pedro
17 kwietnia 2024, 07:41
Ależ agituje się w uczelniach i nikomu krzywda się nie dzieje.
PN
~Piotr Nowacki
17 kwietnia 2024, 11:12
Jeśli księża z ambon, w mediach powtarzali wciąż i wciąż, że aborcja to grzech bardzo ciężki i czyste zło, to pani i jej koleżanki poszłyście i zagłosowaliście za aborcją, to o czym tu mówić?