Kościół, kultura, edukacja. Czego oczekujemy?
Zarówno edukacja, jak i kultura, to dziedziny, których istotą jest oddziaływanie na ludzi. Oczywiste jest, że powinny się znaleźć w polu zainteresowania Kościoła. Jednak w jakim kontekście?
Dykasteria Kultury i Edukacji nie ma długiej historii. Zaledwie nieco ponad dwuletnią. Jest efektem reformy Kurii Rzymskiej, przeprowadzonej – zgodnie z oczekiwaniami dużej części uczestników konklawe z roku 2013 – przez papieża Franciszka. Została utworzona 5 czerwca 2022 r. decyzją zawartą w konstytucji apostolskiej „Praedicate Evangelium”. Powstała z połączenia dwóch watykańskich instytucji - Kongregacji ds. Edukacji Katolickiej oraz Papieskiej Rady ds. Kultury. W minionym tygodniu odbyło się jej pierwsze zgromadzenie plenarne. Uczestników tego spotkania Franciszek przyjął na audiencji prywatnej 21 listopada br.
Może zastanawiać, że sam Papież określił jako ryzykowne połączenie zajmującej się edukacją Kongregacji i utworzonej przez św. Jana Pawła II Rady, zajmującej się relacjami Kościoła ze światem kultury i nauki. Uznał też za konieczne wyjaśnienie uczestnikom pierwszej sesji plenarnej nowej Dykasterii, że dokonując tego połączenia kierował się nie tyle względami ekonomicznymi, ile raczej wizją możliwości dialogu, synergii i innowacji, które mogą sprawić, że te dwa obszary będą jeszcze bardziej owocne.
Przyglądając się dokonanemu przez Franciszka połączeniu, warto zauważyć coś jeszcze. Wspomniana Kongregacja została powołana do istnienia przez Sykstusa V w 1588 r. Papieską Radę ds. Kultury nasz rodak na Stolicy Piotrowej utworzył 20 maja 1982 r. Ich powstanie dzieli prawie czterysta lat. Ktoś może odnieść wrażenie, że edukację Kościół włączył w zakres swoich zainteresowań o wiele wcześniej niż kulturę. Jednak taki wniosek jest pochopny. Wystarczy spojrzeć w przeszłość, żeby dostrzec, jak bardzo przez wieki Kościół mocno wiązał kulturę ze swym działaniem, a swoje działanie z kulturą. Powołana przez Jana Pawła Rada miała przede wszystkim zajmować się dialogiem między różnymi kulturami współczesnego świata.
Powołując Papieską Radę ds. Kultury, papież z Polski pisał, że synteza kultury i wiary jest wymaganiem nie tylko kultury, lecz także wiary. „Wiara, która nie staje się kulturą, jest wiarą nie w pełni przyjętą, nie w całości przemyślaną, nieprzeżytą wiernie” – wyjaśniał w liście do kardynała Sekretarza Stanu Agostino Casaroli’ego. Można śmiało powiedzieć, że ze swej Ojczyzny wyniósł doświadczenie wzajemnych relacji Kościoła i świata kultury po drugiej wojnie światowej. Kościół w naszym kraju był przed rokiem 1989 bardzo ważną przestrzenią wolności dla kultury. Trudno uniknąć pytania, czy jest nią nadal, trzydzieści pięć lat później. Wbrew pozorom może i powinien nią być nie tylko w czasach ustrojowego ideologicznego zniewolenia.
W swym przemówieniu do uczestników zebrania plenarnego Dykasterii Kultury i Edukacji Franciszek nie tylko cytował wiersz Emily Dickinson, ale sam poetycko mówił o potrzebach współczesności w kontekście zadań tej watykańskiej instytucji. „Świat nie potrzebuje lunatyków powtarzających to, co już jest; świat potrzebuje nowych choreografów, nowych interpretatorów zasobów, które człowiek nosi w sobie, potrzebuje nowych poetów społecznych” – tłumaczył. Nie miał wątpliwości, że modele edukacyjne, których celem jest jedynie produkowanie „wyników”, są bezużyteczne, jeśli brakuje w nich wizji kulturowej. Wizji zdolnej do kształtowania osób gotowych pomóc światu zmienić dotychczasowy bieg rzeczy przez wyeliminowanie nierówności, endemicznego ubóstwa i wykluczenia.
Zdaniem Franciszka zarówno szkoły, uniwersytety, jak i ośrodki kultury powinny być miejscami, które uczą tęsknić, pragnąć i mieć marzenia. Mówił to w kontekście słów Drugiego Listu św. Piotra „Oczekujemy jednak, według obietnicy, nowego nieba i nowej ziemi, w których będzie mieszkała sprawiedliwość” (2 P 3, 13). Papież powiedział wprost, że właśnie to, czego „oczekujemy”, powinno być głównym wyznacznikiem naszego kościelnego rozeznania w rozwijaniu programów kulturalnych i edukacyjnych. Pytanie jednak, czego naprawdę my, katolicy XXI wieku, oczekujemy zarówno w sferze edukacji, jak i kultury?
Według Papieża szczera odpowiedź może być rozczarowująca. Może się okazać, że w rzeczywistości pragniemy tylko sukcesu w oczach świata, zaszczytu bycia w „rankingu” lub zachowawczego zaspokojenia elementarnych potrzeb własnych i własnej rodziny.
Słowa skierowane przez Franciszka do Dykasterii zajmującej się równocześnie kulturą i edukacją brzmią niepokojąco aktualnie, gdy zostaną odniesione do Kościoła katolickiego w Polsce. Szczególnie istotne wydaje się tu pytanie o oczekiwania. Czego katolicy w naszej Ojczyźnie oczekują dzisiaj w dziedzinie kultury i w dziedzinie edukacji? Ktoś może wskazać, jako przejaw oczekiwań dotyczących oświaty, opublikowane 22 listopada br. „Stanowisko Konferencji Episkopatu Polski wobec planowanego przedmiotu Edukacja Zdrowotna” czy też trwające od miesięcy zmagania dotyczące rządowych planów ograniczania nauczania religii w szkołach. Czy to jednak wszystko, czego dziś oczekujemy?
A czego chcemy w sferze kultury? Powtarzania tego, co już jest, czy też „nowych choreografów, nowych interpretatorów zasobów, które człowiek nosi w sobie, (...) nowych poetów społecznych”?
Nasze dzisiejsze oczekiwania mają ogromny wpływ na przyszłość katolickiej wspólnoty w naszej Ojczyźnie. Jeśli skupiać się będziemy na zachowaniu status quo, zamiast mieć marzenia i nadzieje dotyczące hojności i obfitości zarówno w działaniach pracowników szeroko pojętej edukacji, jak i w pracach twórców kultury, za dziesięć, dwadzieścia lat, znajdziemy się w sytuacji dobrowolnie wykluczonych. A tego chyba nie chcemy.
Skomentuj artykuł