Kościół w świecie. Więzienie czy posterunek?

Paweł Rojek

Jaką strategią działania powinien posługiwać się Kościół? W Ewangelii św. Mateusza pojawiają się dwie wielkie metafory stosunku Kościoła do świata. Jezus mówi do uczniów: "Wy jesteście solą dla ziemi" (Mt 5:13), a zaraz potem dodaje: "Wy jesteście światłem świata (tamże: 14). Niewielka ilość soli może nadać smak sporej ilości żywności; niewielkie źródło światła może oświetlać rozległą przestrzeń. W obu wypadkach chodzi więc o oddziaływanie względnie niewielkiej grupy uczniów na cały świat. Istnieje jednak pewna znacząca różnica między solą a światłem: sól przenika to, co posolone, a światło oddziałuje z zewnątrz. Sól przypomina więc wspominany przez Jezusa w innych miejscach zaczyn, który zakwasza wielką ilość mąki (Mt 13: 33; Łk 13: 20-21), a światło jest raczej "miastem położonym na górze" (Mt 5: 14), które ma pozostawać widoczne dla wszystkich, czy "świecznikiem", który "świeci wszystkim, którzy są w domu" (Mt 5: 15).

Dwie strategie Kościoła

Wydaje się, że te dwie metafory wskazują dwa sposoby realizacji tej samej misji wobec świata. Strategia salinarna (od salis - sól) polega na przenikaniu do świata, a strategia luminarna (lumen - światło) na oddzielaniu się od niego. Obie mają na celu przemianę rzeczywistości, jednak niekiedy lepiej to robić od wewnątrz, a niekiedy − z zewnątrz.

Chrześcijanie jako sól ziemi mają przenikać i przekształcać społeczeństwa. Mają być obecni wszędzie, w różnych warstwach społecznych i w rozmaitych kategoriach zawodowych, oddziaływać na życie kulturalne, społeczne i polityczne tak, by społeczeństwo i państwo stawało się bardziej ludzkie i zarazem bardziej chrześcijańskie. Jest to więc chrześcijański "długi marsz" przez kulturę i instytucje, którego zwieńczeniem może być oczywiście wpływ na państwo.

DEON.PL POLECA


Chrześcijanie jako światłość świata służą mu w trochę inny sposób. Mają stanowić widoczną i rozpoznawalną mniejszość, żyjącą według innych zasad niż dominująca większość. W ten sposób tworzą chrześcijańską alternatywną polis. Dzięki temu mogą przyciągać do siebie tych, którzy rozczarowani są dominującym sposobem życia, powiększać swoje wpływy i w odpowiednim czasie zastąpić pogańskie struktury.

Warto zwrócić uwagę, że choć Kościół dopuszcza działanie luminarne, to jednak wyklucza strategie, które w ogóle rezygnowałyby z oddziaływania na świat. Oddzielenie się jest zawsze środkiem, mającym na celu bardziej skuteczne oddziaływanie na świat. Mnisi oddalający się na pustynię czy neoni tworzący spójne wspólnoty, pozornie tylko oddalają się od świata. Alternatywna polis stanowi nie tyle arkę dla jej uczestników, lecz przede wszystkim znak dla tych, którzy znajdują się poza nią. Światło, choć nie przenika świata tak jak sól, nie świeci samo dla siebie. Kościół nawet gdy odwraca się od świata, robi to, by go zbawić.

Dusza świata

Pierwsi chrześcijanie stosowali obie wskazane strategie, które okazały się nad wyraz skuteczne. Wyrazem strategii salinarnej był aktywny udział chrześcijan w życiu Imperium Rzymskiego, wyrazem strategii luminarnej − męczeństwo. Nawet w czasach prześladowań chrześcijanie mieli jednak świadomość, że nie budują odrębnej społeczności, lecz mają przemienić całość.

Niezmiernie ciekawym dokumentem, wskazującym na stosunek pierwszych wspólnot do świata, jest anonimowy List do Diogneta, przypisywany św. Justynowi Męczennikowi. Z jednej strony autor listu wskazywał, że chrześcijanie mają przenikać społeczeństwo pogańskie. "Chrześcijanie nie różnią się od innych ludzi ani miejscem zamieszkania, ani językiem, ani strojem. […] Mieszkają w miastach helleńskich, jak komu wypadło, stosują się do miejscowych zwyczajów w ubraniu, jedzeniu, sposobie życia". Z drugiej jednak strony, chrześcijanie są czymś zewnętrznym wobec świata i pełnią wobec niego pewną misję. Jak pisał św. Justyn, "mieszkają każdy we własnej ojczyźnie, lecz niby obcy przybysze. […] Są w ciele, lecz żyją nie według ciała. Przebywają na ziemi, lecz są obywatelami nieba. Słuchają ustalonych praw, a własnym życiem zwyciężają prawa". Misją chrześcijan jest przemienienie świata, więc muszą w nim żyć, lecz nie według jego praw. Muszą zarazem uczestniczyć w świecie, jak i dystansować się od niego.

Więzienie czy posterunek?

W Liście do Diogneta pojawia się kolejna ważna dla zrozumienia stosunku Kościoła do świata metafora duszy. "Czym jest dusza w ciele, tym są w świecie chrześcijanie. Dusze znajdujemy we wszystkich członkach ciała, a chrześcijan w miastach świata. Dusza mieszka w ciele, a jednak nie jest z ciała i chrześcijanie w świecie mieszkają, a jednak nie są ze świata. Porównanie to prowadzi do sformułowania zadania chrześcijan w świecie. "Dusza zamknięta jest w ciele, ale to ona właśnie stanowi o jedności ciała. I chrześcijanie zamknięci są w świecie jak w więzieniu, ale to oni właśnie stanowią o jedności świata".

Tu konieczna jest pewna uwaga językowa. Anna Świderkówna przetłumaczyła pojawiające się w tekście greckie słowo "froura" jako "więzienie". Cały ten fragment bezpośrednio nawiązuje do Platońskiego Fedona (62b), w którym Sokrates, rozważając dopuszczalność samobójstwa, stwierdza: "my, ludzie, jesteśmy niejako w więzieniu i nie wolno z niego siebie samego wyzwalać ani uciekać". Jak wskazuje Ryszard Legutko, greckie "froura" jest jednak dwuznaczne i może oznaczać albo więzienie albo garnizon (straż). Biorąc pod uwagę kontekst, Legutko przekłada ten fragment następująco: "my, ludzie, pełnimy służbę na posterunku i nie wolno człowiekowi ani zwolnić się od niego, ani go opuścić". Sądzę, że analogicznie należy zmodyfikować przekład Listu do Diogneta. Chrześcijanie w świecie są na posterunku, a nie w wiezieniu. Dobitnie potwierdza to jedno z kolejnych zdań Listu: "Tak zaszczytne stanowisko Bóg im wyznaczył, że nie godzi się go opuścić".

Chrześcijanie pełnią więc wobec świata misję. Przenikają świat, nadają mu jedność, ożywiają go i poruszają. Św. Justyn porównuje rezygnację z tej misji z samobójstwem. Samobójstwem Kościoła jest traktowanie świata jako więzienia, a nie posterunku, i tworzenie chrześcijańskiej więziennej subkultury. Jak pisał Hans Urs von Balthasar, "rolą Kościoła w ludzkości nie jest bycie drugą wspólnotą lub społecznością dla siebie, szczególną i zamkniętą, duchową societas perfecta obok społeczności ziemskich", lecz "pośredniczenie w przekazywaniu ludzkości dotyczącej wszystkich prawdy o wyzwoleniu i zbawieniu przez Boga". Życiem Kościoła jest oddziaływanie na świat, bycie boskim posterunkiem, garnizonem czy awangardą. Warunkiem tego oddziaływania jest zdystansowane uczestnictwo, przy czym czasem bardziej wskazane jest akcentowanie uczestnictwa (strategia salinarna), a czasem dystansu (strategia luminarna). Zarówno współpraca jak i męczeństwo jest w istocie wyrazem tego samego "tak" dla świata.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Kościół w świecie. Więzienie czy posterunek?
Komentarze (16)
G
Grog
21 stycznia 2012, 17:10
A jakże, "intelektualny"... Grogu, nie powtarzaj schematów z GW, że niby ufna wiara znamionuje prostaczków, a intelektulistom przystoi mącenie z pogranicza herezji. Bo po prostu powtarzasz bzdury. Wiara jest łaską i darem. Można ją przyjąć lub nie - a intelekt nie ma tu nic do roboty. Nie powtarzam schematów - katolicyzm MOŻE być intelektualny i emocjonalny -  w różnych domieszkach. Nie Tobie rozstrzygać, gdzie leży proporcja, i że "łaska" tę proporcje dekretuje. Np. moja wiara w ogóle jest, bo jest zgodna z rozumiem. Jeśli by była z nim niezgodna - byłbym niewierzący. Ufna wiara może znamionować intelektualistów i prostaczków równocześnie (znam przykłady nawróceń "intelektualnych" - typu" "musi istnieć byt pierwszy") Howgh.
E
Elnar
21 stycznia 2012, 15:42
Przecież dzisiaj mamy całą masę nurtów, które przyjmują strategię więzienną, udając, że to posterunek. Te wszystkie prostesty przeciw koncertom w kościołach (Chic Corea nie gra, bo jest scjentologiem itp).  Przede wszystkim chodzi o jakąś odwagę "bycia w świecie", otwarcia na świat, a nie zamykania na swoim małym podwórku, gdzie jest bezpiecznie, bo je dobrze znamy. Chodzi o wychodzenie do środowisk niekatolickich, pracę na granicach - kto jak może. Tutaj widać problem z ks. Rydzykiem, który zatrzymuje się w swoiskim gruncie, jednoznacznie krytykując (albo przynajmniej nie poddając w dyskusję) założonych, "wrogich", stanowisk. Nie możemy mieć posterunku opartego na lęku. A artykuł Pana Rojka bardzo ciekawy i przystępny. Oby więcej takich!
M
Magister
20 stycznia 2012, 18:54
Dla świeckiego konsekrowanego świat jest bramą do Raju. To tak dla przypomnienia.
G
Gogel
19 stycznia 2012, 17:15
hmm `veritas to personifikacja prawdy. Ale czy w tej dyskusji i najlepiej w ogólności znajdziemy prawdę absolutną? "@veritas" wcale nie karze Ci jej szukać w GW!
G
Gogel
19 stycznia 2012, 17:10
Nazwał bym to raczej siłą Kościoła Powszechnego.
V
veritas
19 stycznia 2012, 15:57
@Grog Zrozummy, w tym właśnie SIŁA katolicyzmu - - że jest w nim miejsce i na Rydzyka i Bonieckiego - na katolicyzm ludowy, nieco eskapistyczny i ten intelektualny, może nieco czasem zbyt permisywny. A jakże, "intelektualny"... Grogu, nie powtarzaj schematów z GW, że niby ufna wiara znamionuje prostaczków, a intelektulistom przystoi mącenie z pogranicza herezji. Bo po prostu powtarzasz bzdury. Wiara jest łaską i darem. Można ją przyjąć lub nie - a intelekt nie ma tu nic do roboty.
G
Grog
19 stycznia 2012, 00:26
A propos Rydzyka i Bonieckiego. Usłyszałem kiedyś jaka jest różnica między katolikami a protestantami. Jaka? "JEŚLI KATOLICY SIĘ POKŁÓCĄ, KAŻDY ZAKŁADA NOWY ZAKON. JEŚLI PROTESTANCI SIĘ POKŁÓCĄ - KAŻDY ZAKŁADA NOWE WYZNANIE" Zrozummy, w tym właśnie SIŁA katolicyzmu - - że jest w nim miejsce i na Rydzyka i Bonieckiego - na katolicyzm ludowy, nieco eskapistyczny i ten intelektualny, może nieco czasem zbyt permisywny.
G
Grog
19 stycznia 2012, 00:22
Próby uczynienia ze świata "więzienia" zawsze przydarzały się chrześcijaństwu - wystarczy wspomnieć gnostycznych millenarystów i iche przekonanie, że skoro zło jest na stałę wdrukowane we wszystko co materialne, to nie ma na nie rady - - i nie pozostaje nic innego, jak tylko oczekiwaćna śmierć, na dezintegracje - modląc się. Czy podejście "więzienne" było efektywne? A czy ktośpamięta dziś o millenarystach? Za to chrześcijanie Pawłowi, czyli ci, którzy wybrali "posterunek", katolicy - mają się po 2000 lat nad wyraz dobrze!
G
Gogel
18 stycznia 2012, 22:59
Pytanie tylko czy o.Rydzyk  wpływa na współczesną Polskę (to bezzaprzeczalne, że mu sie udaje) na pewno dobrze i czy skutki jego działań będą w 100% pozytywne? Przypomnę tylko, że ks. Boniecki powiedział , że obydwie odpowiedzi na pytanie o krzyż w polskim parlamencie są poprawne. Stwierdzenie Majki1985 "według którego nie ma znaczenia" bagatelizuje tę poważną dyskusję.
M
Majka1985
18 stycznia 2012, 19:29
Mam wrażenie, że ks. Boniecki - według którego nie ma znaczenia, czy w Sejmie wisi krzyż czy nie - podpada pod bierne, uciekające od świata chrześcijaństwo "więzienia". O wiele bardzej "posterunkowy" zdaje się być wyśmiewany o. Rydzyk - on przynajmniej chce wpływać na rzeczywistość. Inna sprawa, czy mu się udaje:) 
G
Gogel
18 stycznia 2012, 17:54
Odsunmy na bok na chwilę rolę Kośćiała we współczesnym świecie i zastanówmy się nad rolą Kościoła w naszym kraju. Czy w załodze "Bożego posterunku" może znaleść się jednocześnie ks.Boniecki i o. Rydzyk? Czy nie powinniśmyraczej  dokonać bolesnej analizy naszego podwórka, spróbować znaleść sukcesy w odziaływaniu Kościoła na współczesną Polskę i co wydaje się ważniejsze posprzatać posterunek może nawet dokonać zmian personalnych! (W trakcie sprzątania proszę przede wszystkim pamiętać o zapisach dekalogu)
L
leon
18 stycznia 2012, 14:38
prosto napisany dobry tekst, żeby wszyscy przemawiający w imieniu Kościoła dążyli do takiej prostoty, która jedna nie spłyca poruszonego problemu
T
TP
18 stycznia 2012, 14:08
O co chodzi z tą szkołą zimową? Gdzie można się zgłosić? Patrz tu - http://www.teologiapolityczna.pl/xxxiv-szko-a-zimowa-instytutu-tertio-millenio/
T
Tagi67
18 stycznia 2012, 13:06
 O co chodzi z tą szkołą zimową? Gdzie można się zgłosić?
P
parapluie
18 stycznia 2012, 12:26
 Czasem po prostu nam się nie chce. Wolimy opowiadać o tym jak bardzo jesteśmy prześladowani w sferze publicznej zamiast po cichu zabrać się do partyzanckiego rozmomntowywania starego systemu od wewnątrz...:)
R
Regis
18 stycznia 2012, 11:54
"Tak dla świata". Ale jak rzeczywiście łączyć te strategie? Szczególnie męczeństwo? Czy nie zaprzecza to "współpracy"? Zaangażowaniu, do którego potrzebna jest jednak radość?