Ks. Isakowicz-Zaleski o Fundacji Brata Alberta

Ks. Isakowicz-Zaleski o Fundacji Brata Alberta
(fot. Eastbook.eu / flickr.com / CC BY-NC 2.0)
KAI / wm

- Czuję ogromną satysfakcję, gdy słyszę od osoby niepełnosprawnej, że jest "w domu". To taki znak, że w pracy na rzecz potrzebujących właśnie o to chodzi, że ma to sens - mówi ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, prezes Fundacji św. Brata Alberta, która obchodzi w tym roku 25. rocznicę powstania. W rozmowie z KAI mówi o powstaniu placówki, satysfakcji jaką daje pomoc potrzebującym oraz o problemach, z którymi musi mierzyć się Fundacja.

KAI: Fundacja św. Brata Alberta w tym roku świętuje swoje 25-lecie. Jak powstawała ta placówka?

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: Fundacja powstała jako miejsce, które będzie zrzeszać osoby niepełnosprawne intelektualnie oraz ich przyjaciół. Wówczas podstawowym pytaniem rodziców było "co będzie z moim dzieckiem po mojej śmierci?". W 1985 r. zostały podjęte pierwsze działania w tej sprawie, inicjatorem powołania pierwszego domu dla niepełnosprawnych, w którym mogliby oni zamieszkać, był ś. p. Stanisław Pruszyński. Rok później pani Zofia Tetelowska, właścicielka dworu w Radwanowicach, ofiarowała go na ten cel oraz swoje gospodarstwo. Tak w 1987 r. powstała Fundacja św. Brata Alberta. Później zaczęli do Radwanowic przybywać przedstawiciele innych środowisk, stary dwór został przebudowany, powstało Schronisko dla Niepełnosprawnych, zaczęły powstawać kolejne placówki w całej Polsce, obecnie jest ich dwadzieścia osiem.

DEON.PL POLECA

KAI: Jak Ksiądz ocenia dzisiaj chęć niesienia pomocy przez ludzi, którzy wówczas pomagali przy powstawaniu tej Fundacji, a także tych, którzy pojawiali się na przestrzeni tych dwudziestu pięciu lat. Jak to się kształtowało?

- Założyciele Fundacji i pierwsi wolontariusze wywodzą się z dwóch środowisk, są to wspólnota "Wiara i światło" oraz działacze "Solidarności", którzy mieli głęboką motywację, by pomagać także niepełnosprawnym. Uważali oni, że obok bezrobotnych, czy ludzi represjonowanych przez system komunistyczny, takimi osobami wykluczonymi społecznie są osoby niepełnosprawne intelektualnie. W świadczeniu pomocy osobom niepełnosprawnym są ważne budynki, konta bankowe, ale najważniejsi są ludzie i gdyby nie ta ogromna rzesza darczyńców, wolontariuszy, wywodzących się z przeróżnych środowisk, ta Fundacja by nie powstała. To wszystko oparte było na ich pracy. Pomagają nie tylko milionerzy, zwłaszcza pomagają ci, którzy niewiele mają, a wspierają Fundację także poprzez swoją działalność. Pracują u nas m.in. więźniowie, którzy pomagają Fundacji, a przy okazji odbywa się resocjalizacja tych osób.

KAI: Jaka pomoc w działalności Fundacji jest najbardziej potrzebna?

- Pojawią się ludzie, którzy pomagają jednorazowo, gdy mają taką możliwość. Natomiast działalność Fundacji trwa 365 dni w roku. Przez cały czas funkcjonują domy i świetlice, które muszą być objęte stałą pomocą. Każdy może pomagać, nieraz są to drobne sumy, ale ważne, wielu pomaga w pracach biurowych, czy społecznie na budowie - to dla nas bardzo cenne i ważne. W tej chwili mamy 1050 podopiecznych, to bardzo dużo, a w 28 placówkach jest 400 pracowników i wśród nich jest duża liczba wolontariuszy, która nas wspiera, ich praca jest niezwykle istotna.

KAI: Na jakie problemy napotyka Fundacja w swojej działalności? Niedawno PFRON odmówił przyznania milionowej dotacji dla dwóch świetlic terapeutycznych prowadzonych przez Księdza placówkę.

- W tym roku, według oceny PFRON, zabrakło dosłownie jednego punktu, bo potrzeba było 28, a mieliśmy 27. Jeden punkt, w skali wszystkich możliwych do zdobycia, to znikoma ilość, a w ten sposób fundusz zapowiedział pozbawienie nas miliona złotych na prowadzenie działalności, do której i tak dopłacamy z darowizn i jednoprocentowych odpisów. Sprawa świetlic jest dla nas bardzo przykra. Jesteśmy bardzo pozytywnie oceniani i nagle z dnia na dzień fundusz chce nas pozbawić dotacji na dwie bardzo duże świetlice, gdzie przebywa 155 dzieci. Jest to ogromna tragedia zarówno dla dzieci jak i ich rodziców. Są to dzieci w wieku szkolnym od 6 do 18 roku życia, a ich rodzice najczęściej mogli podjąć pracę dlatego, że świetlica jest czynna przez 8 godzin dziennie. Nie ma tutaj żadnej alternatywy, ponieważ są to dzieci z wiosek, małych miasteczek, gdzie nie ma nic poza naszymi świetlicami.

Najgorsze jest to, ze o takich decyzjach dowiadujemy się z dnia na dzień, ze strony internetowej. Nie ma żadnego dialogu, a te cięcia nieraz są absurdalne. Problemem jest też to, że takie decyzje zapadają w Warszawie. Była mowa o tym, że ma to zostać zdecentralizowane, że decyzje będą podejmowane na szczeblu wojewódzkim. Jest dużo takich problemów, a to wiąże się z poczuciem braku bezpieczeństwa, spowodowanego zmianami decyzji, wycofywaniem się Państwa z różnych projektów. Są to rzeczy, które ogromnie zniechęcają wiele organizacji do prowadzenia tego typu placówek. Z drugiej strony przecież to my jesteśmy wsparciem dla budżetu państwa, ponieważ budujemy to za własne pieniądze, wspieramy i tworzymy nowe ośrodki, a Państwo ma obowiązek pokrywania tylko części tych świadczeń. Te oszczędności są tylko pozorne, bo jeżeli rozpadną się nasze placówki to i tak Państwo musi się tymi osobami zająć. Rodzice i wolontariusze często podkreślają, że ogromnym problemem jest brak poczucia bezpieczeństwa.

KAI: Jaka przyszłość czeka te świetlice?

- Złożyliśmy odwołanie, dzisiaj mieliśmy dostać odpowiedź, ale przeciągnięto termin. Od 1 stycznia płacimy na te świetlice z własnej kieszeni. Najgorsza jest ta niepewność. W przypadku gdzie są prowadzone badania, rehabilitacje osób niepełnosprawnych, to nie można tego z dnia na dzień zaprzestać i powiedzieć potrzebującym, że od jutra nie będą przyjeżdżać. To też ogromny dramat dla ich rodziców. To nie jest pierwsza sytuacja, one się zdarzają co jakiś czas.

KAI: Jakie są plany Fundacji na najbliższe lata?

- Fundacja prowadzi dwadzieścia osiem placówek, w tym roku chcemy otworzyć jeszcze dwie, więc w roku jubileuszowym będziemy mieć ich trzydzieści. Samorządy proszą nas o poszerzanie dotychczasowych placówek, więc myślimy o tym, aby w nich utworzyć kolejne miejsca. Do tej pory zajmowaliśmy się wyłącznie osobami niepełnosprawnymi intelektualnie, ale teraz opieką chcemy objąć również osoby niepełnosprawne psychicznie, ponieważ jest to dzisiaj ogromny problem zwłaszcza w małych miasteczkach, gdzie takich poradni nie ma. Mamy na uwadze także to, że zasadniczym problemem tych środowisk jest brak domów stałego pobytu, że coraz więcej osób zostaje samych. Chcemy utworzyć kolejne miejsca stałego pobytu, aby móc zabezpieczyć osobom niepełnosprawnym przyszłość.

KAI: Co w pracy na rzecz osób niepełnosprawnych daje Księdzu największą satysfakcję?

- Ogromną radością dla mnie jest przede wszystkim otwieranie nowych placówek, wówczas zawsze pojawia się pewna grupa wolontariuszy, nawiązuje się współpraca z samorządem, ponieważ żeby wszystko dobrze funkcjonowało to zawsze muszą się te kwestie zgrać. Jak się dogadają samorządy, parafie i organizacje pozarządowe to nie ma lepszego rozwiązania. Trafiają do nas osoby, które są autentyczne w potrzebie, nie jest tak, że ich rodzicom nie chce się nimi opiekować, ale często po prostu umierają. Dla osób niepełnosprawnych nasza placówka staje się wówczas domem. Kiedy słyszę jak osoba niepełnosprawna mówi "jestem w domu", to jest to dla mnie największa satysfakcja. To oznacza, ze nie jest w jakimś ośrodku, zakładzie, tylko mówi, że to jest dom. To jest takie uwieńczenie, że w tej pracy na rzecz niepełnosprawnych właśnie o to chodzi, że ma to sens.

Fundację im. Brata Alberta założyli w 1987 r. Zofia Tetelowska, inż. Stanisław Pruszyński, prof. Stanisław Grochmal, ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski oraz osoby wywodzące się z Duszpasterstwa Osób Niepełnosprawnych i wspólnot "Wiara i Światło" z Krakowa.
Jej celem jest niesienie pomocy osobom niepełnosprawnym intelektualnie. Fundacja prowadzi domy stałego pobytu, zwane Schroniskami dla Niepełnosprawnych, Warsztaty Terapii Zajęciowych, Świetlice Terapeutyczne, domy dziennego pobytu i ośrodki adaptacyjne, a także szkoły i przedszkola integracyjne. Organizuje też obozy rehabilitacyjne. Fundacja jest też organizatorem licznych koncertów charytatywnych, spotkań integracyjnych, wystaw i przeglądów twórczości osób niepełnosprawnych umysłowo. Działalność Fundacji od samego początku wspierana jest przez kard. Franciszka Macharskiego.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ks. Isakowicz-Zaleski o Fundacji Brata Alberta
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.