Księża nie wytrzymują napięcia?

(fot. shutterstock.com)

Księża muszą być czujni, muszą robić sobie swoisty rachunek sumienia ze swoich napięć. Dlaczego mam chęć oddać lub nie oddać ambony politykom?

Zbliżają się wybory samorządowe. Rośnie gorączka przedwyborcza. Księża niby wiedzą, że nie wolno im się angażować politycznie, a jednak nieraz nie wytrzymują napięcia i nie tylko "chlapną" coś z ambony a propos jakiegoś kandydata, nie tylko pozwalają, by gablotki przykościelne zapełniały się propagandą partyjną, ale nawet udostępniają miejsca święte (kościoły, kaplice) na "wiecowanie", wypożyczają je politykom na ich spotkania przedwyborcze.

Można powiedzieć nihil novi. Prawo kościelne od dawna z tym walczy. Kapłani wiedzą o tym i się trochę wstydzą i dlatego na przykład kaplicę czy dolny kościół nazywają w takich ogłoszeniach (o spotkaniu z politykiem) salką parafialną, bo to wtedy nie byłby obiekt sakralny. Ale ten wstyd jakoś tak łatwiej w sobie pokonują, im bliżej do wyborów. Chyba uważają, że czas przedwyborczy to szczególna okoliczność pozwalająca na zawieszenie prawa kościelnego.

To prawda, że bywają szczególne okoliczności. Mogą nawet doprowadzić do zawieszenia wykonywania takiego czy innego uregulowania. Lecz wydaje się, że zakazy nałożone na duchowieństwo w tej materii (politycznej) są umieszczone w prawie właśnie zwłaszcza na czas przedwyborczy. To wtedy polityka najbardziej dzieli. To wtedy najgroźniejsze dla wspólnoty religijnej czy społecznej są podziały polityczne. To wtedy najłatwiej "wyrzucać" ludzi z kościoła, bo mają inne sympatie niż proboszcz czy jakiś "nawiedzony" wikary.

Wracając do szczególnych okoliczności. One istnieją i w tej politycznej materii. Kiedy najsłabszym "zamyka się usta", to wtedy słusznie wśród duchownych powinno narastać napięcie i szczególna troska. Tak było u św. abpa Oscara Romero (kanonizowanego w ostatnią niedzielę) zamordowanego podczas odprawiania Eucharystii za to, że "dawał głos" pozbawionym głosu przez totalitarny reżim. Za PRL-u, gdy media reżimowe uprawiały wredną propagandę, gdy dostęp do drugiego obiegu był śladowy i do tego media niezależne były nieustannie oskarżane o to, że są finansowane i inspirowane przez zgniły Zachód (europejski i amerykański), to nie było innego wyjścia, trzeba było ludziom okłamywanym, poddawanym nieustannemu potokowi kłamstw płynącemu z TVP dać możliwość "obrony" przed tym wszystkim. I dlatego udostępniano ambony na treści polityczne.

Było to oczywiście skwapliwie wykorzystywane do ataków na Kościół. Władza oskarżała go o uprawianie polityki albo bardziej subtelnie tylko niektórych kapłanów czy biskupów. Niezależnie od barw politycznych każdy reżim totalitarny chce sobie podporządkować mass media. Te jego zapędy monopolistyczne prowadzą nawet to prób opanowania ambon kościelnych.

Dlatego księża muszą być czujni, muszą robić sobie swoisty rachunek sumienia ze swoich napięć. Dlaczego mam chęć oddać lub nie oddać ambony politykom? Czy chodzi o to, by dać głos wykluczonym z debaty publicznej przez totalitarne systemy, czy raczej obawiam się, że ci, z którymi sympatyzuję (prywatnie!), mogą przegrać? A może mam inne układy?

Nikomu nie odmawiam prawa do autentycznej troski. Ale w wypadku księży troska o całą wspólnotę (np. parafialną), o jej jedność (to nie znaczy jednomyślność) powinna być kluczem do zrozumienia nakazów apolitycznych dla duchowieństwa oraz ewentualnego rozeznawania szczególnych okoliczności.

Czy jest to u nas możliwe? Wielu z nas może wskazać wspaniałe przykłady w Polsce. Ja chciałbym przypomnieć jeden zagraniczny:

«Hamed Bakayoko, aktualny minister obrony, a zarazem kandydat partii prezydenckiej, który chce zostać merem Abobo, peryferyjnej dzielnicy Abidżanu (Wybrzeże Kości Słoniowej), odwiedzał katolickie parafie. W jednej z nich proboszcz pozwolił mu przemawiać przez kwadrans z ambony w niedzielę 30 września. Polityk mówił m.in. o  dialogu międzyreligijnym i zapowiedział przekazanie pieniędzy na potrzeby parafii w wysokości kilku milionów franków (1 frank CFA = 6,5 zł).

- Wielu z was było wstrząśniętych tym, co stało się w parafii św. Marka w Abobo Akéikoi. Przepraszamy was za to. Ksiądz za to odpokutował i proszę was, byście mu przebaczyli - mówił kardynał w homilii w czasie Mszy św. w katedrze w Abidżanie 6 października. Arcybiskup Abidżanu nazwał dopuszczenie polityka do przemawiania w kościele "błędem młodości" nowo mianowanego proboszcza.

- To się więcej nie powtórzy w naszym Kościele - stwierdził kardynał. Dodał, że "wytarmosił za uszy" swego młodego współbrata w kapłaństwie i pouczył go, że "nigdy nie daje się przedstawicielom władz zabrać głosu podczas Mszy, a szczególnie w czasie kampanii wyborczej".

Kard. Kutwa wyjaśnił, że młody proboszcz pytał o to wcześniej w jego sekretariacie, gdzie wyjaśniono mu, iż nie wolno politykowi przemawiać podczas Mszy. Jednak współpracownicy Bakayoko poprosili, by mógł zabrać głos na minutę, aby podziękować proboszczowi i "ta minuta przerodziła się w trybunę" wyborczą».

Jacek Siepsiak SJ - dyrektor naczelny Wydawnictwa WAM i redaktor naczelny kwartalnika "Życie Duchowe"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Księża nie wytrzymują napięcia?
Komentarze (5)
MarzenaD Kowalska
21 października 2018, 10:36
Bł. ks. Popiełuszko "ukarany" za mówienie z ambony: [url]https://twitter.com/janek464/status/1053743766056640518?s=20[/url]
19 października 2018, 22:49
Jezuici to mogą, nawet w Klubie Obywatelskim przemawiać, ale bł. ks. Jerzego Popiełuszkę to by do głosu w czasie liturgii nie dopuścili, a jakże!
Ewa Zawadzka
17 października 2018, 12:53
«Mój dom ma być domem modlitwy, a wy czynicie z niego jaskinię zbójców» (Mt 21,13)
WDR .
17 października 2018, 04:39
A ks.Siepsiak bardzo sprytnie bierze udział w spotkaniach partyjnych (zwanych dla niepoznaki Klubami Obywatelskimi) poza terenem kościoła. Być może wtedy prawo kościelne nie obowiązuję (luka?) ;-)))
MarzenaD Kowalska
16 października 2018, 18:10
A czegoż to Ojciec naucza w Klubie Obywatelskim? Ciekawi mnie to.