Kuria, apostazja i szara codzienność

(fot. Chad Skeers / flickr.com / CC BY)

W ostatnich dniach mieliśmy okazję wyżyć się na Kurii Biskupiej w Kaliszu. Jeden z jej przedstawicieli, w sposób mało przekonywający, napisał dokument, z którego wynikać miało, że odmowa uczęszczania na zajęcia katechezy w szkole jest formą apostazji. To oczywiście nieprawda. Kuria wycofała się z tej instrukcji. Słusznie.

Marzę, żeby opisać Kościół, w którym żyję i pracuję. Mój polski Kościół. Taki codzienny. Bez nadużywania wielkich słów. Szary, aż do bólu.

Nie będzie to zatem opowieść z perspektywy wzniosłych dokumentów ani też z perspektywy naszych kościelnych ułomności, które gorszą i ranią.

To raczej opowieść o opóźnionej Mszy świętej, bo ktoś mnie zatrzymał w drodze do ołtarza i koniecznie chciał załatwić jakąś sprawę. To raczej opowieść o kimś, kto przychodzi do biura parafialnego i, widząc mnie w koszuli sportowej, pyta czy ja też w kolejce do proboszcza. Po chwili zaś będzie przede mną składał wyznanie wiary i deklarował, że co tydzień uczęszcza na liturgię i chce być rodzicem chrzestnym.

DEON.PL POLECA

To może być opowieść o dziewczynie, która z impetem wchodzi do tejże kancelarii parafialnej i od progu woła, że ona przyszła w sprawie na a. Chodzi o alimenty, pytam struchlały? Nie, proszę księdza. Jak się nazywa to odstępstwo od Kościoła? Chodzi pani o apostazję? No właśnie. Chciałam wystąpić z Kościoła. Przykładów można mnożyć i dotyczą zarówno świeckich jak i nas, duchownych.

W ostatnich dniach mieliśmy okazję wyżyć się na Kurii Biskupiej w Kaliszu. Jeden z jej przedstawicieli, w sposób mało przekonywający, napisał dokument, z którego wynikać miało, że odmowa uczęszczania na zajęcia katechezy w szkole jest formą apostazji. To oczywiście nieprawda. Kuria wycofała się z tej instrukcji. Słusznie.

Czytając dokument diecezji kaliskiej pomyślałem, że przecież nie można wykluczyć i takiej sytuacji, w której jakiś młody człowiek rezygnuje z katechezy w szkole, bo nie odpowiada mu jakość katechety, bo musi wcześniej wyjść z zajęć ze względu na pociąg do domu, bo coś tam… I ten sam młody człowiek w swojej rodzinnej parafii regularnie uczestniczy w Mszy świętej niedzielnej. I co wtedy? Jest apostatą, bo nie uczestniczy w katechezie szkolnej, będąc uczestnikiem niedzielnej Eucharystii?

Zdajemy sobie sprawę, że w instrukcji diecezji kaliskiej użyto zbyt wielkich słów. Ich doniosłość nie pasuje do szarości tych wszystkich szkolnych (i nie szkolnych) sytuacji.

Dokument diecezji kaliskiej jest (a dziś już, na całe szczęście, był) o tyle dziwny, że Konferencja Episkopatu Polski nie zgadza się na to, aby uznawać za akt apostazji decyzję Polaków mieszkających zagranicą i odmawiających płacenia podatków na tamtejszy Kościół. Dotyczy to na przykład Austrii i Niemiec. W tych krajach osoby rezygnujące z płacenia podatku kościelnego uznawane są za apostatów. Deklaracja złożona przed urzędnikiem podatkowym przesyłana jest do parafii delikwenta. Kościół w Polsce jednak nie przyjmuje tego do wiadomości. Zakłada bowiem, że może być i tak, iż ktoś formalnie nie chce (lub nie może) ponosić kosztów utrzymania wspólnoty, ale uczestniczy w jej życiu liturgicznym, sakramentalnym i nie zamierza zrywać więzów ze wspólnotą. Nadto, ta odmowa wspomagania wspólnoty - Kościoła zostaje złożona przed urzędnikiem państwowym (który niekoniecznie musi być wierzący i przynależeć do wspólnoty), a nie przed reprezentantem Kościoła.

Jeśli te wskazania są zasadne, to wydaje się, że urzędnicy kurialni w Kaliszu pominęli (na swoje nieszczęście) i tę kwestię, że deklaracja uczęszczania na katechezę składana wobec dyrektora szkoły (urzędnika państwowego) nie wyczerpuje zaleceń Prawa Kanonicznego odnośnie apostazji.

Proszę mi jednak wierzyć, że te moje uwagi nie dotyczą tylko nieporadności nas, księży, którzy chcieliby, aby na katechizację (z uporem maniaka powtarzam, że to nie lekcje religii a katecheza, czyli zajęcia, które powinny prowadzić do poznania Jezusa Chrystusa, do poznania Jego wspólnoty - Kościoła i do życia sakramentami. Nie tylko dzielenie się wiedzą, ale i życiem) uczęszczało jak najwięcej dzieci i młodzieży. Mogę (a nawet tak jest) zrozumieć tę gorliwość.

W tych dniach wpadł mi do ręki dokument, który otrzymują uczniowie niektórych poznańskich szkół. To formularz oświadczenia udziału w zajęciach religii Kościoła katolickiego lub religii innego Kościoła lub etyki lub też rezygnacji z wyżej wymienionych zajęć. W formularzu podana jest podstawa prawna takiej deklaracji (artykuł 12 ustawy z dnia 7 września 1991 roku o systemie oświaty oraz rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 14 kwietnia 1992 roku w sprawie warunków organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach) oraz zastrzeżenie, że wybrać można tylko jedną opcję. Sugeruje to pewną opozycję między religią (jakiegokolwiek wyznania) a etyką. Jeszcze bardziej kuriozalny jest punkt piąty tej deklaracji. Otóż (zgodnie z punktem 7 artykułu - a jakże - 53 Konstytucji RP) można odmówić złożenia niniejszego oświadczenia.

Zastanawiam się, co w takiej sytuacji ma począć nauczyciel, katecheta odpowiadający za bezpieczeństwo niepełnoletnich uczniów?

Nie ulega dla mnie wątpliwości, że autor wycofanej instrukcji Kurii Biskupiej w Kaliszu zbyt pochopnie użył kategorii apostazji. Nie ulega dla mnie jednak wątpliwości i to, że autorzy rozpowszechnianej w poznańskich szkołach deklaracji udziału w zajęciach religii czy etyki zbyt pochopnie użyli kategorii wolności obywatelskiej. We wszystkim trzeba szukać (i zachować) zdrowego rozsądku. Nawet jeśli kojarzy się nam to z szarością życia.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kuria, apostazja i szara codzienność
Komentarze (77)
S
Slawek
16 listopada 2014, 19:37
Religia chrześcijańska to podle kłamstwo którym robią ludziom wodę z mózgu.Bóg nie może być tak głupi aby skazywać swojego syna na śmierć aby odkupić czyjeś grzechy porzed samym sobą!Nie może byc też próżny aby wysłuchiwać bzdurnych modlitw z ktorych nic nie wynika.
S
sofi
14 września 2014, 20:01
Jak to dobrze że to nie mój proboszcz- trzeba by pikiety urządzać aby z urzędu odszedł taki kapłan dysydent
13 września 2014, 23:05
Tak się zastanawiam nad lekcjami religii w szkole w związku z poruszanym tematem od jakiegoś czasu. Tu póki co chyba nie ma jednoznacznych, zerojedynkowych odpowiedzi. Dla każdego może to wyglądać inaczej. Dla przykładu ja akurat cieszę się, że moje dziecko może z nich korzystać w szkole (nie muszę kombinować i specjalnie wozić/odprowadzać w innych godzinach poza lekcjami do przykładowej salki parafialnej). Bo chcemy tego z żoną jako rodzice. Smuci mnie jednak nieco stan wiary Polaków, że tak jakby trzeba część przymuszać takim, czy innym zobowiązaniem, żeby ich dzieci uczęszczały na zajęcia katechetyczne w szkole. Marzę o tym, żeby autentyczność wiary, a nie robienie czegoś, bo tak wypada, trzeba, przełożyła się na to, coby wszyscy rodzice, których dzieci uczęszczają na religię w szkole, chcieli tego dla swoich pociech. A także w procesie dojrzewania, rosnącej świadomości dzieci, one same ostatecznie. Bo co to za wiara z jakiegoś choćby nieformalnego przymusu... Bóg chce ludzi z wolnego wyboru, dziedziców Miłości, a nie niewolników prawa.
N
n
13 września 2014, 23:44
Bardzo naiwny to wpis i marzenia, póki ośrodki decyzyjne w państwie obsadzają ludzie złej woli, a w samym Kościele miesza V kolumna skrywająca się za tzw. Kościołem otwartym
13 września 2014, 23:57
To żadne i w sumie lichutkie tłumaczenie. Za czasów Chrystusa było nieporównanie gorzej, trudniej. A jakoś potrafiono rozwijać żywą wiarę w wolności wyboru, wbrew wszystkiemu. Co do mojej naiwności - tak, jestem człowiekiem nadziei, nie każdy jest idealny. Ale nauczyłem się z moim wadami żyć:-)
N
n
14 września 2014, 00:10
Tyle, że wtedy nie mieli WSI24 i ciepłej wody w kranie. Wiara karmi się męczennikami, a nie lemingami. No i jest istotna różnica między naiwnością, a nadzieją. Z pierwszej się wyrasta do drugiej.
14 września 2014, 00:19
Dostałem już od życia wystarczająco po tyłku, żeby moja naiwność zamieniła się w nadzieję, ale skoro uważasz inaczej... Cóż, wybaczam sobie i tą ułomność. Jakoś się pozbieram. Wiara karmi sie męczennikami? Zgadza się, męczennikami z woli Boga, a nie samokreującymi się na takich.
A
amen
14 września 2014, 00:40
czyli samowybaczająca sobie samokreacja Rafała Borowskiego z woli Boga 
L
libero
14 września 2014, 00:48
Oj coś jesteś uwiązany w jakiś katastroficzny zaklęty krąg. A rozgoryczenie, które się z tego bierze, pcha cię do tłumaczenia innym, że są słabej wiary lemingami, a powinni być męczennikami (tak jak ty). To jest forum, tu się wyraża opinie, a nie zmienia świat. Świat się zmienia nie przy internecie ale w realu i zawsze na początku na małą skalę - od spotkania z konkretną osobą. Może śmerdzącą, może pozbawioną dachu nad głową, albo poczucia że są na kursie i ścieżce. A może przeciwinie - mającą coś cenniejszego, co sama ci może dać, chociaż to ty przyszedłeś jako ten apostoł. Myślę, że Rafał czuje tę różnicę, więc swoją opinię tu po prostu wyraził. A zanim zechcesz zostać męczennikiem, zostań wpierw apostołem - zaraź chociaż jedną osobą Dobrą Nowiną, pomóc jej wydobyć się z bagienka, w którym tkwi. Wiem to wymaga osobistych poświęceń. Ale jak przeskoczysz ten etap i zechcesz od razu zostać męczennikiem, to umierając z krucyfiksem w dłoni możesz się zdziwić - bo św. Piotr może ci nie wyjść na spotkanie.
A
amen
14 września 2014, 01:33
libero, same insynuacje. Tego cię nauczyła Wiadoma Gazeta ? Rafał napisał głupotę, która została trafnie wytknięta. Znaczy n wyraził swą opinię. Koniec kropka. Ty natomiast od razu dorabiasz do tego całą śliską ideologię nie mającą żadnego pokrycia. Ot, tak gładko i po chrześcijańsku. Zupełnie jak apostoł. 
L
libero
14 września 2014, 02:12
Idź się wyśpij. Potrzebujesz snu. Ja piszę z innej strefy czasowej, u mnie jeszcze wczesna pora, ale po zmroku też nie omieszkam położyć sie nyny. Pracując po nocach w ognistych debatach na miano męczennika, możesz co najwyżej zostać wirtualnym męczennikiem, ale to nie to samo co prawdziwy pogromca niewiernych, modernistów i cyklistów. Siemanko
A
amen
14 września 2014, 04:41
Przekonałeś mnie. No nie ma jak luzik i dobre samopoczucie różowego misia. Tylko jak na czymś takim budować Kościół inny niż z puszek po piwie. W realu bracia i siostry od brata Palikota już takie ekumeniczne Krzyże, ku uciesze gawiedzi, konstruowali. To jak się skrzykniemy wszyscy razem, to pewnikiem i Kościół wreszcie prawdziwie powszechny powstanie. 
W
WDR
16 listopada 2014, 20:01
Jest rozwiązanie. W szkole religia na poziomie podstawowym, a w salkach katechetycznych dodatkowe spotkania dla chętnych, którzy chcą czegoś więcej niż podstawowa wiedza. Tych, którzy autentycznie żyją wiarą.
N
non
13 września 2014, 19:39
Wreszcie najemny deonowy proboszcz pokazał swoje oblicze (wiek i tusza) chyba aktualne bo dotąd pozował na duzo młodszego elegancika
D
dd
14 września 2014, 10:20
Stwierdzam wysoki poziom miłości bliźniego. Może by się rozkoszniś podzielił z kimś słabo nasyconym miłością bliźniego.
MC
mianowany chorym
13 września 2014, 19:34
Jaki portal tacy zaproszeni proboszczowie i takie ich pouczenia. Postmodernizm, liberalizm i dysyenctwo. Naszymi pasterzami sa biskupi i trzeba też czytać oświadczenie KEP w sprawie religii w szkole. No i wiele komentarzy samych swoich poprawnych i otwartych na wszystko - żenada
A
Ania
13 września 2014, 18:54
Czasy edukacji szkolnej mam już dawno za sobą. Chodziłam na religię od zerówki do matury, od 4 klasy szkoły podstawowej były to katechezy już w szkole. W 8-klasowej podstawówce frekwencja na religii była bardzo wysoka tzn. na religię nie uczęszczały tylko dzieci Świadków Jehowy i dzieci należące do zborów protestanckich. W drugiej klasie liceum miałam religię z księdzem, który KOMPLETNIE sie do tego nie nadawał i był bardzo nieodpowiedzialny. Potrafil nie przyjść na lekcję, mimo, że wg prawa odpowiadał wtedy za nasze bezpieczeństwo. Jeżeli przyszedł katecheza trwała ok. 15-20 min. Potem przyszedł rewelacyjny ksiądz związany z ruchem Światło Życie, ale już niestety nie odbudował tego, co w rok zniszczył jego poprzednik. Bardzo wiele zależy od katechety. Uważam, że zwłaszcza w gimnazjach i liceach katechezy powinni prowadzic świadkowie, którzy spotkali żywego Chrystusa, a nie katecheci, którzy przychodza do szkoły tylko jak do zawodu, bo to najkrótsza droga, by młody człowiek przestał chodzic na religię.
EP
Episkopat Polski
13 września 2014, 15:01
Komisja Wychowania Katolickiego Episkopatu Polski "Wszyscy katolicy uczęszczający do placówek oświatowych, w których odbywa się nauczanie religii, zobowiązani są w sumieniu uczestniczyć w tych zajęciach. Rodzice dzieci, które nie ukończyły 18 roku życia, mają obowiązek zapisać swe dzieci na lekcje religii. Zasada ta wynika ze zrozumiałego faktu, iż człowiek wierzący ma nie tylko prawo, ale i obowiązek pogłębiać swoją wiarę, temu pogłębianiu służą szkolne lekcje religii. Warto przypomnieć, że zarówno podczas zawierania sakramentalnego związku małżeńskiego, jak i sakramentu chrztu dziecka, rodzice zobowiązują się do tego, by po katolicku, w wierze wychować potomstwo". [url]http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,19914,katolicy-sa-zobowiazani-do-uczestniczenia-w-.html[/url]
GN
g nG
13 września 2014, 16:08
Tutaj,  widać jak na dłoni, że tekst pisany przez drętwych urzędników poprzebieranych w szaty episkopalne. O zobowiązaniu  w  sumieniu  najlepiej rozmawia się przy kratkach konfesjonałów, ew. w czasie rekolekcji, jakiś autentyczny duszpasterz też mógłby napisać, do braci i sióstr w wierze : choćby o tym jak Panu Bogu zależy na wrażliwości naszych sumień, poprzez które korzystamy z nadprzyrodzonego prowadzenia przez wszystkie trudy życia... zwyczajnego i w sytuacjach wyjątkowych... i jak na te sumienia może dobrze wpłynąć uczestniczenie w szkolnych katechezach... Trzeba by jednak duszpasterza zatroskanego o owce a nie samo-tuczących się ideologów rygoryzmu. Skąd to się biorą takie Komisje? 
P
pastafarianin
13 września 2014, 16:23
wypowiedział się przedstawiciel latającego kościoła spaghetti (otwartego szechtera)
GN
g nG
13 września 2014, 09:48
Pewnie,że kuriozalne! Niestety  wyobrażenie o sprzeczności między etyką a religią jest dość powszechne, tak jakby... woda w dzbanku przestawała być wodą  np. ze studni.
13 września 2014, 07:31
Mam pytanie praktyczne do katechetów. Czy na lekcjach religii nie uczy się o nierozerwalności katolickiego małżeństwa? Ostatnio podnoszony jest problem rzekomego braku świadomości (wiedzy) o tak oczywistej nauce Kościoła. Wielu rozwodników twierdzi, iż tego nie wiedziało, nie zdawało sobie sprawy z konsekwencji zawierania małżeństwa. Pojawiają się propozycje wydłużenia kursów przedmałżeńskich, wydaje się więc, iż w procesie katechizacji się o tym nie mówi. A może jest inaczej, katecheci dokładnie opisują konsekwencje małżeństwa, ale albo brak uwagi, albo wręcz odrzucanie katechizacji (tak modne ostatnio) powoduje iż młodzi ludzie nie znają nauki swojego Kościoła. Tyle tylko, iż jest to ewidentnie ignorancja zawiniona, zwiększająca odpowiedzialność za grzechy związane z rozwodami.
W
WDR
13 września 2014, 04:48
Ten artrykuł jest jak powiem świeżego powietrza...
12 września 2014, 23:37
"To był błąd" - tak kuria w Kaliszu tłumaczy podaną na swojej stronie internetowej instrukcję duszpasterską. Można w niej było przeczytać, że rezygnacja z lekcji religii oznacza apostazję, czyli wystąpienie ze wspólnoty Kościoła katolickiego.
BW
bardzo ważne przekazy
12 września 2014, 21:07
Należałoby zapoznać się z przekazami Matki Bożej ks.Stefano Gobbiemu. Oby nie było za późno, ciężko, bo trza iść pod prąd.
KN
ksiądz na Zachodzie
12 września 2014, 20:05
To co ksiądz cytuje o apostazji na Zachodzie jest przejawem braku znajomości rzeczy, jak i brak lojalności wobec temtejszego episkopatu. 1. Pracuję na Zachodzie jako ksiądz i jeszcze nigdy nie spotkałem się z sytuacją, w której ktoś, kto występuje z Kościoła, uczęszcza na Eucharystię. 2. Istnieją na Zachodzie procedury w Kościele, które umożliwiają sprawy finansowe z Kościołem pozytywnie uregulować. 3. Jeśli na Zachodzie ktoś zaciąga ekskomunikę za wytąpienie z Kościoła, to niestety obowiązuje ona także w Polsce. W tej materii powinienen epikopat polski dogadać się z episopatami na Zachodzie. Z doświadczenia mogę talko jedno powiedzieć: Wystąpienie z Kościoła jest tylko finalizacją procesu, który już się o wiele wcześniej zaczął. 5. przykazanie kościelne w Polsce brzmi: Wierni są zobowiązani dbać o potrzeby Kościoła. Czyżby Polaków na Zachodzie nie obowiązywało? Bo jak inaczej zrozumieć akapit o tym, że ktoś nie chce (lub nie może) utrzymywać wspólnotę. W Polsce jest inaczej i dobrze, ale gdzie indziej jest tak jak jest i nie uważać, że wie się wszystko najlepiej.
A
anonim
12 września 2014, 21:58
To właśnie to co Ty piszesz jest przejawem braku znajomości rzeczy i w związku z tym wygląda na zwyczajne podszywanie się pod księdza. ad. 1. Autor nie twierdził, że ktoś kto wystąpił z Kościoła uczęszczał na Eucharystię. ad. 2. I właśnie taka jest procedura w Austrii i Niemczech, że każdy kto deklaruje się jako przynależący do danego Kościoła ma potrącony podatek na rzecz tego Kościoła. I to o czym wspomina autor, to znany już problem. Polak pracuje w Niemczech i oszczędza na czym może, a tu okazuje się że mu jakiś podatek na Kościół potrącają. I dowiedział się, że jak złoży "pisemko", że nie chce płacić, to nie będą potrącać. Tyle że nie zawsze dopowiedzą mu, że to tak właściwie to jest deklaracja o wystąpieniu z Kościoła. A potem, będąc w Polsce i idąc do biura parafialnego bo np. ma być ojcem chrzestnym dowiaduje się, że przecież z Niemiec przysłano pismo iż złożył deklarację o wystąpieniu z Kościoła. Trudno więc dziwić się, że polski Kościół nie jest skłonny respektować takie "apostazje". ad. 5. Dbałość o potrzeby Kościoła obowiązuje wszystkich. Ale jak sam zauważasz, jest to przykazanie dbałości o potrzeby a nie nakaz płacenia Kościołowi podatków.
KN
ksiądz na Zachodzie
13 września 2014, 09:28
 Człowieku nie rób się jasnowidzem, bo nie masz racji. Dalej:To ty przeczytaj uważnie: 1. cytuję: "zakłada formalnie, że ktoś nie chce (lub nie może) ponosić kosztów utrzymania wspólnoty, ale uczestniczy w życiu liturgicznym... i nie zamierza zrywać więzi ze wspólnotą" Nie twierdzi, ale zakłada, czyli na jedno wychodzi. 2. Proszę nie opowiadać bzdety, że Polacy podpisują jakieś pisemko o wytąpieniu nie mając pojęcia co podpisują, Polacy na Zachodzie są bardziej poinformowani, niż Ci się wydaje, a szczególnie jeśli chodzi o podatek kościelny (przynajmniej w Austrii), np. idą do Kirchenbeitragstelle i chcą zmniejszenia podatku, który wynosi 1,1 % od dochodów brutto ( a więc nie jest to haracz, a podatek od realnych dochodów), a więc prawie nic, bo chcą kupić rower dziecku. Co ciekawe dostają ulgi.. 3. Zarabiać na Zachgodzie, ale już ich praw nie przestrzegać, tam korzystać z tego co oferują pełną parą, ale żeby dołożyć się do utrzymania, to nie. Na Zachodzie dbałość o potrzeby jest rozwiązana m.in. przez podatek, to jest tylko sposób. Do kutury należy szanować zwyczaje innych, a tym bardziej Kościoła w danym kraju i nie uważać, że katolikami jesteśmy tylko my. Dalej,  Polsce prosząc o sakramenty powinieneś złożyć stosowną ofiarę. Na Zachodzie czegoś takiego nie ma.
KN
Ksiadz na wschodzie i poludniu
13 września 2014, 10:51
Polscy tzw.katolicy na tzw.zachodzie to w wiekszosci dorobkiewicze nie szanujacy zwyczajow i praw obowiazujacych w kraju goszczacym. Podst.motto dzialania to: ukrasc,oszukac,zakombinowac,niczego nie placic, tylko doic gdzie sie da i za darmoche wszystko na cudzy koszt ( vide: socjal Anglia itd). Kosciol za darmoche, I Komunia za darmoche, wszystko za darmoche. krotko mowiac: prymityw od ktorego trzymac sie z daleka! nie szanujesz prawa miejscowego - wyjazd do umilowanej Polszy gdzie kwitnie syf,korupcja,zlodziejstwo i alkoholizm pod opieka nieustajaca Najsw.Panienki.
A
anonim
13 września 2014, 14:52
Człowieku nie rób się jasnowidzem, bo nie masz racji. Dalej:To ty przeczytaj uważnie: --- A niby w jakiż to sposób robię z siebie jasnowidza? Bo na podstawie tego co piszesz stwierdzam, że nie masz pojęcia o czym piszesz? 1. cytuję: "zakłada formalnie, że ktoś nie chce (lub nie może) ponosić kosztów utrzymania wspólnoty, ale uczestniczy w życiu liturgicznym... i nie zamierza zrywać więzi ze wspólnotą" Nie twierdzi, ale zakłada, czyli na jedno wychodzi. --- Poprzednio zarzuciłeś autorowi brak znajomości rzeczy: "jeszcze nigdy nie spotkałem się z sytuacją, w której ktoś, kto występuje z Kościoła, uczęszcza na Eucharystię." Więc Ci odpowiedziałem: "Autor nie twierdził, że ktoś kto wystąpił z Kościoła uczęszczał na Eucharystię." A teraz cytujesz fr<x>ament wypowiedzi autora dokonując wytłuszczeń bez sensu i równie bez sensu podsumowując. Przecież w tym zacytowanym przez Ciebie fragmencie nie ma nawet cienia sugestii, że ktoś wystąpił z Kościoła ale uczęszczał na Eucharystię. Jest natomiast powiedziane, że "uczestniczy w życiu liturgicznym... i nie zamierza zrywać więzi ze wspólnotą". Jest powiedziane, że choć nie ponosi kosztów utrzymania wspólnoty, to Kościół zakłada że nie zamierzał zrywać więzi ze wspólnotą. No to kto tu czyta nieuważnie, bez zrozumienia tego co czyta? 2. Proszę nie opowiadać bzdety, że Polacy podpisują jakieś pisemko o wytąpieniu nie mając pojęcia co podpisują, --- Napisałem wyraźnie, cytuję: "I dowiedział się, że jak złoży "pisemko", że nie chce płacić, to nie będą potrącać. Tyle że nie zawsze dopowiedzą mu, że to tak właściwie to jest deklaracja o wystąpieniu z Kościoła." 3. Zarabiać na Zachgodzie, ale już ich praw nie przestrzegać, tam korzystać z tego co oferują pełną parą, ale żeby dołożyć się do utrzymania, to nie. [...] --- Nie zamierzałem w żaden sposób pochwalać takie postępowanie.
KN
ksiądz na Zachodzie
13 września 2014, 15:49
Człowieku, czy Ty nie widzisz, że Ty tylko potwierdzasz to co ja napisałem. Jeżeli dla Ciebie uczestniczenie w życiu liturgicznym jest czym innym niż przede wszystkim Eucharystia to nie mamy o czym mówić. Bo życie liturgiczne dla katolików jest w pierwszym rzędzie uczestniczeniem w Eucharystii, która jest najważniejszym sakramentem. A więź ze Wspólnotą wyraża się najbardziej w uczestnictwie na Mszy św. Za nią idą inne sakramenty z chrztem na czele, który jest bramą so innych sakramentów. Dalej urzędy na Zachodzie to nie są przedstawicielstwa firm, a urządnicy nie są akwizytorami, tam nie jest nic małym drukiem pisane. Wręcz przeciwnie, trzeba wyraźnie wyartykułować wolę wystąpienia z Kościoła. Urzędnicy są uprzejmi, to nie Polska.
A
anonim
13 września 2014, 16:28
Człowieku! Czy Ty naprawdę nie rozumiesz że piszesz bez sensu? Bez jakiegokowliek związku z tym co pisałem? Po raz kolejny dowodzisz jedynie, że nie rozumiesz tego co czytasz! Jak żeś sobie ubzdurał to, że dla mnie uczestniczenie w życiu liturgicznym jest czym innym niż przede wszystkim Eucharystia? Powtarzam jeszcze raz. Wbrew Twoim insynuacjom, autor artykułu w żaden sposób nie twierdził, że ktoś kto wystąpił z Kościoła uczęszczał na Eucharystię. Autor artykułu napisał zupełnie co innego! Stwierdził jedynie, że to iż ktoś nie płaci podatku kościelnego wcale nie oznacza, że ten ktoś jest apostatą, gdyż może być i tak że choć z jakiegoś powodu nie płaci tego podatku, to jednak uczestniczy w życiu liturgicznym (np w Eucharystii), sakramentalnym (np przystępuje do Komunii św.) i nie zamierza zrywać więzów ze wspólnotą Kościoła. I na takim stanowisku stoi właśnie polski Episkopat.
KZ
ksiądz z Zachodu
13 września 2014, 20:29
Zastanów się: Episkopat nie zgadza się na uznawanie Polaków za apostatów, a już inni mogą być za apostatów uważani. Dalej nie uznaje decyzji Episkopatu w Austrii i w Niemczech. Te Kościoły po powiadomieniu, że ktoś wystąpił z Kościoła próbują nawiązać z nim kontakt, aby wyjaśnić sytuację, bardzo żadko ktoś, kto wystąpił z Kościoła godzi się na kontakt, czy powrót. Ma 3 miesiące czasu, aby zareagować na list od biskupa kierowany do niego i sprawę uregulować. Dopiero po 3 miesiącach wpada w Ekskomunikę.To co Episkopat Polski pisze jest pobożnym życzeniem. A poza tym, jaka to więź ze Wspólnotą, kiedy się nie chce tej wspólnoty wspierać, a jedynie korzystać. Jak Polski Kościół potrzebował wsparcia finasowego od Kościoła w Austrii i w Niemczech, to było ok. i wystąpienia uznawał. "Ale jak taki przyjedzie "Katolik" przyjedzie z Zachodu i będzie chciał ochrzcić dziecko, albo być chrzestnym, to czemu nie, wystarczy że powie, że wcale nie chciał wystąpić z kościoła, tylko, że dla niego mamona była ważniejsza. Jak dobrze pójdzie, skapnie proboszczowi nieco euro i sprawa załatwiona i nikt nie będzie pytał, czy chodził do kościoła czy nie. A może rzeczywiście ekskomunika wiąże, po co obciążać sumienie takimi drobnostkami" - też zaznaczam, że może być taka sytuacja i często się zdarza. Gdzież tu jedność Kościoła.
A
anonim
15 września 2014, 01:57
Nie jetem w stanie zweryfikować prawdziwości tego co robi Episkopat Austrii czy Niemiec oraz czy stanowisko polskiego episkopatu jest czy nie jest pobożnym życzeniem,  więc nie wypowiadam się o tym. Tak samo, nie znam okoliczności w których jakiś Polak zaprzestaje płacenia podatku kościelnego. W związku z tym nie wypowiadałem się o tym. Możesz sprawdzić jeśli nie pamiętasz. Ale powtarzam jeszcze raz. Wbrew Twoim insynuacjom, autor artykułu w żaden sposób nie twierdził, że ktoś kto wystąpił z Kościoła uczęszczał na Eucharystię. Autor artykułu napisał zupełnie co innego! Stwierdził jedynie, że to iż ktoś nie płaci podatku kościelnego wcale nie oznacza, że ten ktoś jest apostatą, gdyż może być i tak że choć z jakiegoś powodu nie płaci tego podatku, to jednak uczestniczy w życiu liturgicznym (np w Eucharystii), sakramentalnym (np przystępuje do Komunii św.) i nie zamierza zrywać więzów ze wspólnotą Kościoła. Postawę polegającą na braniu i korzystaniu bez ponoszenia kosztów można oceniać negatywnie (ale nie to było meritum artykułu). Jednak nawet taka negatywna postawa wcale nie oznacza, że ten ktoś jest apostatą, gdyż może być i tak że jest on jedynie tak głupio sprytny, ale uczestniczy w życiu liturgicznym (np w Eucharystii), sakramentalnym (np przystępuje do Komunii św.) i nie zamierza zrywać więzów ze wspólnotą Kościoła.
A
anonim
15 września 2014, 03:14
Powiem jeszcze inaczej. Jeżeli ktoś korzysta nie mając zamiaru ponosić żadnych kosztów (choć mógłby), to jest to niewątpliwie godne potępienia. Jest to korzystanie na cudzy koszt, możnaby nawet powiedzieć, że jest to pewna forma okradania innych. Ale przecież okradania innych jakoś nikt nie uznaje za apostazję i nie uznaje za powód do ekskomunikowania. Czy jak ktoś okradnie bank albo sąsiada lub po prostu żyje na cudzy koszt to też powiesz że jest apostatą i należy mu się ekskomunika? Jeśli ktoś w Polsce NIGDY nie rzuca na tacę i nie składa NIGDY JAKIEJKOLWIEK ofiary to też będziesz mówił o apostazji i ekskomunice?
KZ
ksiądz z Zachodu
15 września 2014, 12:04
Problem leży całkiem gdzie indziej, to Episkopat Polski generalnie nie uznaje wystąpień z Kościoła na Zachodzie za wiążące, motywując to względami finansowymi. Jak już pisałem np. w Austrii istnieją procedury, którymi można to zweryfikować. I robi to osobiście biskup. Jeżeli rzeczywście finanse są przyczyną wystąpienia, to próbuje się tę sprawę uregulować w sposób jak najbardziej optymalnyi kożystny dla katolika. Dlatego nieuznawanie aktów prawnych episkopatów Zachodnich przez epskopat Polski jest jest nielojalny. Poza tym, w czasie przebywania Polaków za granicą ich ordynariuszami są biskupi zagraniczni, a nie biskupi w Polsce, o tym nie można zapominać. Tak samo jeśli chodzi o przynależność parafialną. I mi wcale nie chodzi o w pierwszym rzędzie o podatek kościelny, a jedynie o arbitralne i generalne podważenie aktów prawnych innych Biskupów. Co by na to powiedzieli biskupi w Polsce, gdyby biskupi zagraniczni chcieli podejmować decyzji w sprawie ich diecezjan, bo przecież Polacy mieszkający na Zachodzie nie podlegają jurysdykcji biskupów polskich. Tak gwoli uzupełnienia twoich wywodów o skąpstwie przeczytaj: Dz 5 (Ananiasz i Safira) Serdecznie pozdrawiam
A
anonim
15 września 2014, 12:43
Problem rzeczywiście leży całkiem gdzie indziej. Problemem jest to że ignorujesz to co Ci odpowiadam i tylko w kółko piszesz swoje o rzekomej apostazji na zachodzie, której rzekomo polski Kościół nie uznaje. Ja ciągle zwracam Ci uwagę, że absurdem jest mówienie o czyjejś apostazji gdy rzekomy apostata uczestniczy w życiu liturgicznym i sakramentalnym oraz nie zamierza zrywać więzów z Kościołem. A Ty ciągle to ignorujesz i rezygnację z płacenia podatku kościelnego z uporem nazywasz apostazją. Piszesz enigmatycznie, że wcale nie chodzi Ci w pierwszym rzędzie o podatek kościelny ale o nieuznawanie w Polsce aktów prawnych Episkopatów zachodnich. Ale jakoś nie wymieniasz żadnych tych innych aktów prawnych, więc jestem przekonany, że chodzi Ci właśnie tylko o ten akt prawny wydawany w oparciu o niepłacenie podatku. Dziwisz się że polski Episkopat nie uznaje absurdalnych aktów prawnych Episkopatów zachodnich oznajmiających że ktoś jest apostatą skoro nie płaci podatku kościelnego? A może jeszcze wg Ciebie powinien ogłosić apostatami wszystkich którzy nie dają na tacę lub na KUL czy księdzu chodzącemu po kolędzie? Nie zgadzam się z Twoim poglądem że jak wyjadę na pół roku czy nawet rok, to przestanę być parafianinem polskiej parafii, a będę parafianinem parafii zachodniej. A jak wyjadę na weekend to też tak działa? Od ilu dni to tak działa? cdn
A
anonim
15 września 2014, 12:43
cd Masz rację, że podczas przebywania Polaków na zachodzie ich ordynariuszami są ordynariusze zachodni, a nie biskupi w Polsce. Weź jednak pod uwagę, że my mówimy o tym co się dzieje w Polsce, już po powrocie z zachodu, a więc gdy ordynaiuszami miejsca są jak najbardziej polscy biskupi a nie zachodni. Nie jest to więc tak jak sugerujesz, że polscy biskupi chcą podejmować decyzje w sprawie nie swoich diecezjan. Jest raczej odwrotnie, domagasz się aby polscy biskupii uznawali decyzje wobec swoich parafian podejmowane przez zachodnich biskupów. Nie bardzo wiem czemu miałbym czytać Dz 5, nie ma to związku z tym o czym mówimy. Również pozdrawiam.
KZ
ksiądz z Zachodu
15 września 2014, 13:33
Popatz kan. 12-13 KPK, kan. 100-102 KPK.  Przepraszam ale mam problemy z wklejaniem tekstu, dlatego proszę znaleść "Kodeks Prawa Kanonicznego" jest m.in na stronie archidiecezji łódzkiej. Przynależności do parafii stałego zamieszkania nie tracisz, ale przez zamiar zamieszkania ponad 3 miesiące nabywasz pobyt tymczasowy w nowej parafii niezależnie od obywatelstwa. Lex retro non agit -Prawo nie dzaiła wstecz, czyli jeśli będać na terenie obcej diecezji zaciągnąłeś karę kościelną (jeśli ją zaciągnąleś), to ona cię obowiązuje do momentu zwolnienia z niej wszędzie. Biskup twego zamieszkania stałego, czy tymczasowego może Ciebie z niej zwolnić po spełnieniu przez Ciebie określonych warunków, oczywiście jeśli owa kara nie jest zarezerwowana Stolicy Apostolskiej. Nie może natomiast ogólnie stwierdzać kary za niebyłą. I o to chodzi mi, że biskupi w Polsce autorytatywnie podważyli skuteczność zaciągnięcia kary ekskomuniki. Mogą to zrobić i z tym się zgadzam, ale tylko w stosunku do konkretnej osoby, po zbadaniu sprawy. Pozdrawiam
A
anonim
15 września 2014, 16:05
Nie ma sprawy z KPK. Mam i papierowy i komputerowy, znam też link do KPK ze stron archidiecezji łódzkiej. Podane przez Ciebie kanony mówią jedynie, że nabywa się pobyt tymczasowy i podlega prawu partykularnemu. Nie mówią jednak nic o dokonywaniu apostazji i zaciąganiu kary ekskomuniki za niepłacenie podatku kościelnego. Piszesz, że o ile kara została zaciągnięta, to obowiązuje wszędzie (do momentu ewentualnego zwolnienia). I zgadzam się z tym, ale zwracam uwagę na to "o ile została zaciągnięta", a o tym w KPK nie ma. Kan. 1317 i kan. 1318 zalecają jedynie by "Kary należy o tyle ustanawiać, o ile są rzeczywiście konieczne do lepszego zachowania dyscypliny kościelnej." oraz by ustawodawca "zwłaszcza ekskomuniki, nie powinien ustanawiać, jak tylko z największym umiarem i jedynie za cięższe przestępstwa." I jakoś koliduje mi to z uznawaniem niepłacenia podatku kościelnego za dokonanie apostazji i nakładaniem za to ekskomuniki. cdn
A
anonim
15 września 2014, 16:06
cd Zapewne wiesz ile to trzeba się starać w Polsce aby uzyskać uznanie ewidentnej apostazji. A na zachodzie można co niedzielę chodzić do kościoła i przystępować do Komunii, a być wbrew swojej woli uznanym za apostatę? To mi podpada pod kan. Kan. 1390 - § 2. "Kto składa przełożonemu kościelnemu inne oszczercze doniesienie o przestępstwie lub w inny sposób narusza czyjeś dobre imię, może być ukarany sprawiedliwą karą, nie wyłączając cenzury." oraz pod Kan. 1391 - "Stosownie do ciężkości przestępstwa, może być ukarany sprawiedliwą karą: 3° kto w publicznym dokumencie kościelnym potwierdza fałsz." Nie wiem jak to wygląda w praktyce. Nie wydaje mi się jednak prawdopodobne, aby polscy biskupi hurtem ignorowali kary - w szczególności ekskomuniki - wymierzane przez Kościoły zachodnie. Zawsze byłem przekonany, że odbywa się to właśnie tak jak postulujesz, że po zbadaniu sprawy w stosunku do konkretnej osoby, gdy okazywało się że ekskomunikę wymierzano za niepłacenie podatku kościelnego polscy biskupi uznawali ją za zaciągniętą nieskutecznie. z pozdrowieniami :-)
KZ
ksiądz z Zachodu
15 września 2014, 20:45
Warunki stwierdzenia i rejestracji apostazji w Polsce ustalił episkopat Polski w oparciu o Prawo kanoniczne. W Austrii i w Niemczech,w Szwajcarii  (podobnie jak i w Polsce) jest prawo wyznaniowe, które w tych krajach sprawy przynależności do wspólnot religijnych tak reguluje, ponieważ te wspólnoty mają możliwość sciągania podatków od swoich wiernych. Ktoś, kto udaje się do odpowiedniego urzędu w Austrii, w Niemczech, czy Szwajcarii zgłasza chęć wystąpienia z Kościoła,(a nie niepłacenia podatku). O wystąpieniu zostaje poinformowana kuria biskupia, która próbuje nawiązać kontakt z zainteresowanym, aby sytuację wyjaśnić. Jeśli zainteresowany w terminie do 3 miesięcy nie odpowie na wezwanie, wówczas zaciąga ekskomunikę. A wiec ekskomunikę zaciąga się za wystąpienie z Kościoła formalnym aktem. Owszem, niektórzy wystąpują, aby nie płacić podatku kościelnego, do którego jako katolicy są zobowiązani prawem wyznaniowym w/w krajach. Ci, którzy tego nie robią, są pociągani do odpowiedzialnoci karnej przed sądem.  Ale jak wspomniałem, biskup daje 3 miesiące czasu na załatwienie sprawy. Mam poważne wątpliwości, czy komuś, kto nie reaguje na list biskupa, i nie zabiega o wyjaśnienie sprawy, naprawdę zależy na utrzymaniu więźi sakramentalnej.
A
anonim
15 września 2014, 21:34
Wg moich odczuć i przekonań, wykręcanie się od co najmniej moralnego w/w obowiązku finansowego jest czymś niewłaściwym, zwłaszcza, jeśli wymaga ono złożenia formalnej deklaracji o wystąpieniu z Kościoła. I mam nadzieję, że sam nigdy nie zdecydowałbym się na coś takiego. Ale nie jestem panem ludzkich serc, więc nie mam pojęcia co sobie kombinował i jak to traktował ten cwaniaczek z Polski, "oszczędzający" na podatku kościelnym. Stąd też podobnie jak i nasz Episkopat, nie traktowałbym apriori tego formalnego aktu jako coś realnie egzystencjalnego, zwłaszcza jeśli delikwent uczestniczył w życiu liturgicznym i sakramentalnym(!). A dodatkowo nie potrafię zaakceptować tego zachodniego trybu ściągania finansów z wiernych poprzez stawianie im alternatywy: albo płacisz albo wynocha. z pozdrowieniami
T
tomi
12 września 2014, 19:59
Ja rozumiem troske o wychowanie mlodych ludzi i ich rodzicow. Ale..... nie mozna sila kogos zmuszac do chodzenia na religie czy do Kosciola. Ne mozna tez mowic o kimkolwiek ze jest apostata, jesli sam nie zaprze sie swojej wiary i nie zlozy odpowiedniej deklaracji. Nawet jesli ktos chodzi do kosciola 2 razy w roku albo nie chodzi nawet 15, 25, 40 lat, ale nie zaparl sie formalnie Pana Boga ma zawsze miejsce w Kosciele i moze do niego wrocic. Kto ci dal prawo czlowieku kim bys nie byl nazywania twojego wspolbrata odstepca, szkalowania go albo oceniania. Nawet jak chodzisz na Msze Św. 7 dni w tygodniu, to wzrok w podloge i bacz na siebie.  Do wiary, do uczeszczania na katecheze, do uczestniczenia w Sakramentach mozna kogos zachecac, ale nie zmuszac czy zastraszac, dotyczy to duchownych jak i swieckich.
13 września 2014, 07:36
"Ne mozna tez mowic o kimkolwiek ze jest apostata, jesli sam nie zaprze sie swojej wiary i nie zlozy odpowiedniej deklaracji. Nawet jesli ktos chodzi do kosciola 2 razy w roku albo nie chodzi nawet 15, 25, 40 lat, ale nie zaparl sie formalnie Pana Boga ma zawsze miejsce w Kosciele i moze do niego wrocic" Nie trzeba skałdać zadnego formalnego oświadczenia aby byc apostatą. Kościół to nie biurokracja, ale realne życie i swoim zyciem i czynami świadczy sie o swojej wierze. Brak uczestnictwa w życiu sakramentalnym jest oczywistą oznaką faktycznej apostazji. "Do wiary, do uczeszczania na katecheze, do uczestniczenia w Sakramentach mozna kogos zachecac," Takie uczestnictwo jest prawem ale też obowiązkiem katolika. 
A
anonim
13 września 2014, 14:59
TomaszL, już od dawna wiem że swoją żądzę osądzania bliźnich i wydawania na nich wyroków skazujacych uznajesz za swoją cnotę. Nie dziwię się więc że nawet jak delikwent nie dokona apostazji to Ty i tak wiesz lepiej, że jest on apostatą bo wg Ciebie nie uczestniczy w życiu sakramentalnym - bo jak na Twój gust to np. zbyt rzadko przystępuje do Komunii św. Ale od kiedy to lekcje religii są sakramentem?
R
rodzice
12 września 2014, 18:54
A może by tak dysydencki deon zamieścił oświadczenie Komisji Wychowania Katolickiego KEP z 11. 09. 2014 r a nie wywody proboszcza i dziennikarza wyborczej Sawickiego?
J
Janina
12 września 2014, 18:44
Nie spodobała się cenzurze deonu uwaga że proboszcz tak przez wakacje zestarzał się i utył. A taki był dotąd na zdjęciach paradny i elegancki. A co może napisać najemnik jezuitów deonowych to wiadomo z góry - tu nie ma zawodu
LD
lekarz dyzurny
13 września 2014, 11:25
droga Janino, czy dzisiejsza porcje pastylek juz wzielas ?
12 września 2014, 15:38
Szanowny ks, Adamie Analizując dogłębnie problem obecnej katechizacji warto sięgnąć do źródeł niewątpliwego kryzysu wiary współczesnych dorosłych Polaków i wynikającego z tego medialnego poruszenia słuszną skądinąd instrukcją z Kalisza. Kryzys katechizacji zaczął się już w latach naszej młodości, gdzie sakrament odejścia z Kościoła już przecież istniał, a na katechizacje w szkole średniej uczęszczało pewnie mniej niż połowa uczniów. To są przecież dzisiejsi rodzice i faktycznie trudno od osoby, która sama w młodości lekceważyła katechizacje wymagać innego stosunku do katechizacja swoich dzieci. Jedyna różnica, ze kiedyś chodzenie na katechizacje wymagało i czasu i odwagi. Co do apostazji, to oczywiście niezapisanie się na katechizacje nie jest oświadczeniem woli odejścia z Kościoła, ale de facto jest takim odejściem, tyle że cichym, nieformalnym. Takim samym odejściem, jak np. wielu dorosłych praktykuje dziś, gdzie uczestnictwo w praktykach religijnych ogranicza do wyjątkowych okazji raczej wynika ono z tradycji czy społecznego przymusu niż faktycznej potrzeby.
A
apopleksja
12 września 2014, 15:54
"... sakrament odejścia z Kościoła... " a cóż to za nowy sakrament !?  w mojej młodosci takiego nie było :-))
A
anonim
12 września 2014, 16:47
Tak, gadał dziad do obrazu, a fundmentalistyczny beton i tak wie swoje  :-( Instrukcja z Kalisza była słuszna, natomiast oświadczenia ks. Kanclerza Kurii Diecezjalnej w Kaliszo oraz bpa Marka Mendyka, przewodniczącego Komisji Wychowania Katolickiego KEP oraz ks. prof. Piotra Tomasika z tejże Komisji, są zapewne - oczywiście wg TomaszaL - de facto aktem apostazji, takim odejściem z Kościoła, tyle że cichym, nieformalnym... Ale zapewne oni sami też lekceważyli w dzieciństwie lekcje religii i gdyby mieli dzieci to napewno by ich też nie zapisali, tak jak ci pozostali którzy nie zapisali... Tak więc okazuje się że tylko TomaszL jest prawdziwym katolikiem, niezłomnym obrońcą wiary, od dzieciństwa wykazującym się odwagą chodzenia na katechizacje...
A
a
12 września 2014, 17:31
Jest to zapieranie się wiary, złamanie w sumieniu zobowiązań względem Kk i przynajmniej "cicha apostazja" o której pisał JPII w adhortacji "Ecclesia in Europa". Różnice sprowadzają się właściwie do formy samego aktu apostazji, a nie treści.
A
anonim
12 września 2014, 18:09
Pierwsze słyszę aby ktokolwiek zobowiązywał się, i to jeszcze wobec Kościoła, do uczęszczania na lekcje religii. I nie ma to nic wspólnego z tym o czym pisał JPII w swojej adhortacji.
EP
Episkopat Polski
12 września 2014, 18:49
"Rodzice dzieci, które nie ukończyły 18 roku życia, mają obowiązek zapisać swe dzieci na lekcje religii. Zasada ta wynika ze zrozumiałego faktu, iż człowiek wierzący ma nie tylko prawo, ale i obowiązek pogłębiać swoją wiarę, temu pogłębianiu służą szkolne lekcje religii. Warto przypomnieć, że zarówno podczas zawierania sakramentalnego związku małżeńskiego, jak i sakramentu chrztu dziecka, rodzice zobowiązują się do tego, by po katolicku, w wierze wychować potomstwo". Komisja Wychowania Katolickiego Episkopatu Polski [url]http://www.m.www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,19914,katolicy-sa-zobowiazani-do-uczestniczenia-w-.html[/url]
N
nod
12 września 2014, 14:41
Cała sprawa w zamyśle wrogów Kk jest banalnie prosta. Należy wszelkimi metodami dążyć do wykluczenia (minimalizowania) wpływu nauki Kk na poziomie zorganizowanej edukacji. Należy uniemożliwić i dezorganizować powszechne przygotowanie do Sakramentu Eucharystii - I Komunii Św., Sakramentu Bierzmowania, Sakramentu Pokuty i Pojednania, Sakramentu Małżeństwa, Sakramentu Kapłaństwa, Sakramentu Namaszczenia Chorych. Bo przecież tym jest ostatecznie rezygnacja z nauki religii - uniemożliwienie przyjmowania Sakramentów Świętych. Jak bowiem można przystępować do tych Sakramentów nie znając nauczania Kk i samej Ewangelii ? Nie znając i nie rozumiejąc perspektywy zbawczej człowieka ? W czasach szalejących bezbożnych ideologii wprowadzanych podstępem albo siłą do powszechnej edukacji począwszy od przedszkola, przy powszechnym manipulowaniu i zmianach sensu znaczeniowego pojęć i słów, w czasach bezprecedensowego chaosu moralno-aksjologicznego - należy z całą mocą przestrzegać przed konsekwencjami ludzkich decyzji. Taka jest rola Kk. Czy tego, co niektórzy kapłani nie widzą ? Może jest najwyższy czas aby wśród nich przeprowadzić reewangelizację ? Albo niech się otwarcie opowiedzą po której stronie stoją !
FD
faryzeizm deonu
12 września 2014, 15:33
„MEN uczy, jak się brandzlować” [url]http://www.youtube.com/watch?v=3oMdNYC_f4A#t=119[/url] Ewę Kopacz oburzyło, kiedy w sejmie, w obecności młodzieży, cytowano fragmenty publikacji wspieranej przez MEN. Posłowie Tuska, Palikota, Millera nie chcą powstrzymać pedofilii. Za odrzuceniem projektu Fundacji Pro-Prawo do Życia głosowało 264 posłów z PO, SLD i Twojego Ruchu.  To może wreszcie jakiś ksiądz na deonie się wypowie ? Może na początek np. ks. Piórkowski ?
CA
ciągle aktualne Orędzie
12 września 2014, 16:14
Jak i na kogo mają głosować Katolicy - ciągle aktualne Orędzie Episkopatu Polski: [url]http://www.pomniksmolensk.pl/news.php?readmore=5781#.VBL9KfuQtD8[/url]
ED
ech durak
12 września 2014, 19:24
Gdyby posłowie wzięli się za powstrzymywanie pedofilii to by się nazywało "kolejny brutalny atak na Kościół".
A
anonim
12 września 2014, 13:35
(z uporem maniaka powtarzam, że to nie lekcje religii a katecheza, czyli zajęcia, które powinny prowadzić do poznania Jezusa Chrystusa, do poznania Jego wspólnoty - Kościoła i do życia sakramentami. Nie tylko dzielenie się wiedzą, ale i życiem) --- I popieram w tym Księdza, bo robi Ksiądz to co powinien robić! Bo wszelkie dokumenty Kościoła mówią właśnie o katechezie i katechizacji, czyli o przekazie wiary i pewnej formacji. Tyle że niestety komuś zachciało się podnieść rangę zajęć umożliwiając zdawanie matury, no i stąd te różne "genialne" zabiegi usiłujące dowodzić, że religia to nie katecheza, a zwyczajne lekcje tak jak wszystkie inne :-(
E
Eni
12 września 2014, 23:10
Niestety, odkąd religia jest przedmiotem liczącym się do średniej, jest zwykłą lekcją o czymś (tutaj o wierze katolików). I ma normy oceniania, wymagania, które nijak się maja do ludzkiej formacji i prowadzenia do Boga. A katecheta to nauczyciel, człowiek, który czasem zupełnie nie nadaje się do nauczania i tylko odstrasza młodzież od uczęszczania na zajęcia. Nie można nakazać wiary i tak jak wolno uczęszczać na Mszę do kościoła, gdzie pasuje nam duszpasterz czy spowiednik, tak powinniśmy móc posłać dziecko do prawdziwego katechety, a nie zmęczonego i wypalonego proboszcza, co rzuca wyzwiskami w zbuntowaną młodzież.
A
anonim
13 września 2014, 02:34
Niestety, odkąd religia jest przedmiotem liczącym się do średniej, jest zwykłą lekcją o czymś (tutaj o wierze katolików). I ma normy oceniania, wymagania, które nijak się maja do ludzkiej formacji i prowadzenia do Boga. --- Na szczęście to nie tak... To  że religia zaczęła być przedmiotem liczacym się do średniej niczego nie zmieniło. Nadal jest taką samą lekcją jaką była. Nadal ma podstawę programową i wymagania oraz normy oceniania odnoszące się również i do ludzkiej formacji. Problemem jest jedynie to, że odkąd pojawił się pomysł z religią na maturze, to zaczęło się zaprzeczanie temu że podstawa programowa i normy oceniania odnoszą się nie tylko do wiedzy, a w znacznej części również i do formacji.
A
anonim
12 września 2014, 13:30
Jeszcze bardziej kuriozalny jest punkt piąty tej deklaracji. Otóż (zgodnie z punktem 7 artykułu - a jakże - 53 Konstytucji RP) można odmówić złożenia niniejszego oświadczenia. --- Proszę Szanownego Księdza autora artykułu, A niby na czym ma polegać ta rzekoma kuriozalność artykułu szanującego prawo KAŻDEGO człowieka do nie składania deklaracji światopoglądowych/religijnych? Proszę sobie sprawdzić w stosownych rozporządzeniach, że ZAWSZE kuriozalnym bo BEZPRAWNYM jest/było domaganie się od uczniów/rodziców deklaracji o nie uczestniczeniu w lekcjach religii! Religia zawsze była organizowana na życzenie rodziców/uczniów i chętni do uczestniczenia w zajęciach mieli obowiązek się na nie zapisać składając stosowną deklarację. A wymuszanie przez księży deklaracji rezygnacji było BEZPRAWIEM. Zastanawiam się, co w takiej sytuacji ma począć nauczyciel, katecheta odpowiadający za bezpieczeństwo niepełnoletnich uczniów? --- To znaczy w jakiej sytuacji?!? Ktoś Księdza ewidentnie wprowadził w błąd! Bo Ksiądz nie odpowiada ani za bezpieczestwo wszystkich uczniów zapisanych do danej szkoły, ani za bezpieczeństwo uczniów zapisanych do siebie na lekcje religii! Ksiądz odpowiada jedynie za bezpieczeństwo tych uczniów którzy przyszli do Księdza na lekcje! A to czy są oni pełnoletni czy niepełnoletni nie ma nic do rzeczy. Za bezpieczeństwo tych uczniów którzy choć się zapisali to nie przyszli do Księdza na lekcje odpowiadają RODZICE, a za bezpieczeństwo tych którzy nie zapisali się na lekcje religii odpowiada SZKOŁA która ma obowiązek zapewnić im zajęcie i nadzór pedagogiczny!
N
Nociek
12 września 2014, 12:07
Czy jednak brak zainteresowania sprawami życia duchowego nie jest w pewnym sensie apostazją? Jestem katolikiem, ale wolę zerwać się wcześniej do domu albo do kina niż przez 45 minut dowiedzieć się coś na temat mojeo Kościoła.
A
anonim
12 września 2014, 13:14
Po pierwsze, rzygnacja z lekcji religii wcale nie oznacza braku zainteresowania sprawami życia duchowego, a po drugie, nie jest apostazją nawet w pewnym sensie. Używając Twojego przykładu z rzekomym zrywaniem się z lekcji może być i tak, że ktoś rezygnuje z lekcji religii - na której katecheta będzie ględził o zaszywaniu medalików jako metodzie zapewniajcej szczęście w życiu - aby zdążyć na autobus/pociąg powrotny do swojego Pcimia i nie czekać na kolejny o godz. 18 czy 20 lub nawet o 22, a prosto z pociągu idzie u siebie na Mszę św. na godz 17 - i taką osobę również będziesz uważał za apostatę?
12 września 2014, 15:06
"Czy jednak brak zainteresowania sprawami życia duchowego nie jest w pewnym sensie apostazją?" Jest rodzajem apostazji ze wzgledu na spoczywajacy na kazdym katoliku obowiązek pogłebiana wiedzy religijnej, ale też jest apostazja wynikającą z publicznego wyparcia sie wiary. 
N
Nociek
12 września 2014, 15:59
Gdy w kościele słyszę nudne (w moim mniemaniu) kazanie, to mimo wszystko zastanawiam się, czy Bóg nie chce mi czegoś poprzez nie powiedzieć. Zawsze mogę znaleźć wykręt, którym usprawiedliwię moje lenistwo lub inne wady. A tak przy okazji słyszałeś anonimie o takich katechetach, którzy mówią o sprawach, o których wspominasz? 
A
anonim
12 września 2014, 16:59
Gdy w kościele słyszę nudne (w moim mniemaniu) kazanie, to mimo wszystko zastanawiam się, czy Bóg nie chce mi czegoś poprzez nie powiedzieć. --- Przykład nieadekwatny. Nie ma przykazania nakazującego uczestnictwo w lekcjach religii. W dodatku, na Mszę św. przychodzi się nie po to by słuchać kazania i czasem z konieczności trzeba przeczekać jak ktoś ględzi głupoty. Zawsze mogę znaleźć wykręt, którym usprawiedliwię moje lenistwo lub inne wady. --- Jasne że zawsze można znaleźć wykręt. Nikt tego nie neguje. Problem w tym, że co poniektórzy nie dopuszczają możliwości że to nie żaden wykręt i że mogą być uzasadnione powody nie zapisywania się na lekcje religii - jak choćby ten co podałem, i każą rezygnację odsądzają od wiary węsząc w niej wszelkie zło. A tak przy okazji słyszałeś anonimie o takich katechetach, którzy mówią o sprawach, o których wspominasz? --- To tak przy okazji odpowiem Ci, że słyszałem takie (i jeszcze gorsze) rzeczy od osoby prowadzącej nauki przedmałżeńskie i różne inne działania w parafii.
A
anonim
12 września 2014, 17:06
No proszę :-))) To teraz już nawet brak zainteresowania okazuje się apostazją bo jest publicznym wyparciem się wiary - na szczęście tylko wg naszego niezłomnego inkwizytora TomaszaL... Tak się zastanawiam... w jaki sposób brak zainteresowania jest wyparciem się wiary... Jak wychodząc z mszy coniedzielnej nie wezmę rozdawanej ulotki czy gazetki religijnej lub politycznej to już ewidentnie objawiam brak zainteresowania sprawami życia duchowego? a więc publicznie wyparłem się wiary? czyli dokonałem apostazji?
N
Nociek
12 września 2014, 18:04
1. Oczywiście, że udział we mszy to nie to samo co katecheza. Tym niemniej: "Kto się do mnie przyzna przed ludźmi ...". Poza tym polecam dzisiejszy komunikat Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski. 2. Przypadki nadzwyczajne się zdarzają. Tym niemniej są to przypadki nadzwyczajne i nie o takich tu mowa. 3. W Twoim stylu anonimie: Nauki przedmałżeńskie to nie katecheza.
A
anonim
12 września 2014, 18:16
ad. 1. "Kto się do Mnie przyzna przed ludźmi..." - tym cytatem sam sobie zaprzeczasz, skoro wg Ciebie apostatą może być ktoś kto przyznaje się do Jezusa przed ludźmi... ad. 2. A gdzie to zostało stwierdzone, że nie chodzi o przypadki nadzwyczajne?!? To co piszesz jest nieprawdą, bo właśnie rzecz w tym, że wszelkie przypadku wrzucono tu do jednego wora, wszystkich potępiając w czambuł i odsądzając od wiary! I w tym rzecz, że przede wszystkim tak czy inaczej, nie zapisanie się na lekcje religii nie jest żadną apostazją, a w dodatku, niektóre z tych przypadków mogą być jak najbardziej uzasadnione.
M
Milik
12 września 2014, 11:49
Wiele jest różnych niedorzecznych dokumentów. W moich młodych latach uczono mnie że dokonanie aborcji skutkuje natychmiastową ekskomuniką.A wtedy praktycznie co druga kobieta ( pośrednio ich mężowie również ) dopuszczali się aborcji. Teraz podobno już nie . Czasmi mam wrażenie że niektórzy administratorzy kościelni chcą być mądrzejsi od kodeksu KK. Nawiasem mówiąc zapewne ten dokument musiał mieć akceptację biskupa kaliskiego.
M
Maciej
12 września 2014, 12:04
Co to znaczy "praktycznie co druga kibieta"? Lepiej nie rzucać hyasłami, gdy nie dysponuje się żadnymi danymi. To typowo lewacki sposób postępowania. Analogicznie teraz lewacy mówią o olbrzymim podziemiu aborcyjnym. Przypadków aborcji z pewnością było bardzo dużo, z tym, że wiele kobiet poddawało się im wielokrotnie. Lepiej więc nie pisać, że połowa ówczesnych kobiet, to morderczynie. Na takie stwierdzenia trzeba mieć mocne dowody.
A
anonim
12 września 2014, 13:07
W moich młodych latach uczono mnie że dokonanie aborcji skutkuje natychmiastową ekskomuniką.A wtedy praktycznie co druga kobieta ( pośrednio ich mężowie również ) dopuszczali się aborcji. Teraz podobno już nie . Czasmi mam wrażenie że niektórzy administratorzy kościelni chcą być mądrzejsi od kodeksu KK. --- Sam najwyraźniej uchodzić za mądrzejszego... Po pierwsze, nie ma czegoś takiego jak kodeks KK. Jest Katechizm KK oraz Kodeks Prawa Kanonicznego. Nie wiem jak to wymysliłeś, że aktualnie dokonanie aborcji nie skutkuje ekskomuniką, ale wbrew temu co piszesz nic się pod tym względem nie zmieniło. KPK stwierdza jednoznacznie: "Kan. 1398 - Kto powoduje przerwanie ciąży, po zaistnieniu skutku, podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawa."
M
Milik
12 września 2014, 14:04
Skoro jesteś taki mądry to może tez udzielisz informacji - kto może zdjąć ekskomunimkę ?? Bo ja znam we własnym środowisku osoby których dotyka ten temat i nie zauwazyłem by mieli w swoim życiu jakikolwiek moment przerwy bycia członiem KK.
A
anonim
12 września 2014, 14:41
Tu nie potreba specjalnej mądrości a podstawowa wiedza. Ekskomunika jest karą wymierzaną za różne czyny. Generalnie uwolnić od niej może Stolica Apostolska, z tym że od niektórych kar ekspomuniki uwolnić może również biskup ordynariusz lub upoważnieni przez niego prezbiterzy (penitencjarze). I jeżeli chodzi Ci o ekskomunikę za aborcję to mogą to zrobić niektórzy księża wyznaczeni przez biskupa. To że kogoś dotyka ekskomunika nie wypala mu na czole piętna więc nic dziwnego że nie zauważyłeś tego. Ale powinien to zauważyć/odczuć zainteresowany, gdyż kara ekskomuniki wyklucza go z życia Kościoła, a więc przede wszystkim nie może uzyskać rozgrzeszenia, nie może też przystępować do Komunii św. itp itd. - choć oczywiście jak będzie miał taką wolę to może to robić świętokradczo, np zatajając to przy Spowiedzi i/lub przystępując do Komunii bez spowiedzi/rozgrzeszenia, a wtedy też nikt tego nie zauważy...
A
apopleksja
12 września 2014, 16:08
Warto też sprecyzować o które/czyje "młode lata" chodzi...bo jesli o 60-te i 70-te,to rzeczywiscie poziom świadomosci dot.aborcji był niski i tych zabiegów dokonywano w pewnym sensie masowo,nie zdajac sobie chyba do końca sprawy z ciężkości materii.