Legitymizowanie?
Posłuszeństwo wcale nie oznacza przyklepywania wszystkiego, a wręcz zobowiązuje do krytyki tego, co głupie.
Czy posłuszeństwo przepisom zawsze oznacza uznanie władzy za legalną? Czy pójście do wyborów oznacza, że uważam je za uczciwe?
4 czerwca ’89 wiedzieliśmy dobrze, że wybory nie są w pełni wolne (nawet oficjalnie to wiedzieliśmy), baliśmy się, że nie będą uczciwe, że mogą być sfałszowane. A jednak warto było wziąć w nich udział. W 1947 było wiadomo, że wybory są organizowane w atmosferze przemocy fizycznej, że nie są uczciwe. Ale „wystawienie się” opozycji zmusiło komunistów do fałszerstwa wyborczego i potem wszyscy wiedzieli, że władza w Polsce Ludowej opiera się na sfałszowanych wyborach.
Byli też tacy, którzy nie głosowali, bo nie chcieli legitymizować nielegalnej władzy, nie chcieli, by ich wykorzystano do oszustwa. Jak najbardziej zrozumiałe. Zapewne zgodne z ich sumieniem. Nikogo do niczego nie chcę nakłaniać. Zachęcam tylko do solidnej pracy sumienia. Do zastanowienia się, co będzie lepsze, a może tylko mniej złe. Czy nie warto zaryzykować „legitymizowania”?
Pewnie nie warto ryzykować zdrowia i życia ludzi.
Dlatego stosowania się do nadzwyczajnych przepisów na czas pandemii nie uzależniałbym tylko od legalności (lub nie) ich podstawy prawnej. Nawet, gdy uważam, że zostały wydane niezgodnie z prawem (wbrew Konstytucji), to chyba powinienem zapytać mojego sumienia, czy jednak (pozornie uznając ich legalność) nie lepiej podporządkować się im. I to nie ze strachu przed karą, ale by nie uderzać w zdrowie publiczne. Bo ono jest ważniejsze niż manifestowanie, że oto decydenci nas oszukują.
To nie znaczy, że trzeba siedzieć cicho. Mogę protestować wobec bezprawia. Ale tak, by życiem nie szafować. To nie są łatwe czasy dla nieposłuszeństwa obywatelskiego. Nie tylko ze względu na nadzwyczajne ułatwienia dla represji. Też, ponieważ sama atmosfera nieposłuszeństwa wobec władzy może być groźna, gdy walka z epidemią powinna być mądrze koordynowana.
Jak być posłusznym wobec tych, na których wcześniej się zawiedliśmy?
Pan Jezus kazał Piotrowi zapłacić podatek. Paweł również nakazywał to chrześcijanom. Płacenie podatków w demokracjach liberalnych daje podstawę do krytykowania władzy. Płacę, wymagam. Posłuszeństwo zarządzeniom też jest taką podstawą. Podporządkowuję się, rezygnuję z części mojej wolności, dlatego mam prawo, by zarządzenia były zgodne z Konstytucją, by były zasadne, potrzebne, skuteczne, by nie kryło się za nimi oszustwo, jakiś ukryty cel partyjny. Posłuszeństwo wcale nie oznacza przyklepywania wszystkiego, a wręcz zobowiązuje do krytyki. Bo skoro okazałem się odpowiedzialny w słuchaniu tego, co mądre, to stać mnie na odpowiedzialność w krytykowaniu tego, co głupie.
Skomentuj artykuł