Lepiej żeby się nie rodziły?

Konrad Sawicki

Matka 30-letniej niepełnosprawnej kobiety. Od 30 lat dzień i noc na służbie. Kochająca swoje dziecko i poświęcająca dla niego wszystko. Niepełnosprawność córki jest na tyle duże, że nic, absolutnie nic nie może zrobić sama. Nagle, gdy rozmawiamy o niedawnym projekcie zmiany ustawy antyaborcyjnej, starsza kobieta mówi: lepiej by było, gdyby te dzieci się nie rodziły.

Tak, rozmawialiśmy o propozycji Solidarnej Polski, by wprowadzić zakaz aborcji ze względu na upośledzenie lub nieuleczalną chorobę płodu. Nie, w wypowiedzi tej nie było wyrzutu ani insynuacji, że nie chciałaby urodzenia swojego dziecka. Ale z pewnością była sugestia, że państwo nie powinno zmuszać do ich rodzenia.

Nie ukrywam, że wyszedłem z ich domu zaszokowany. Zarówno ta kobieta jak i jej mąż są dla mnie od wielu lat żywym przykładem heroicznej walki z codziennością, która z powodu niepełnosprawności córki stała się dla nich nieustannym bojem. Z własną rodziną, z sąsiadami-idiotami, którym przeszkadza szyna, po której łatwiej wprowadzić wózek na 1. piętro bez windy, z wykluczającym ich społeczeństwem osiedlowym, no i oczywiście z biurokratycznym państwem, które bardzo mało pomaga.

DEON.PL POLECA

Przykład z ostatnich tygodni. Ileż trzeba się natrudzić, ile wniosków napisać, ile razy jechać do urzędów, ile czasu i nerwów stracić, by cała trójka mogła raz w roku pojechać wspólnie do sanatorium. Niepełnosprawna owszem, nawet zaraz, ale bez rodziców. Choć rodzice w sumie też by mogli jechać, bo mają już orzeczoną lekką niepełnosprawność, ale w innym terminie i do innego sanatorium. Który rodzic, który od 30 lat budzi się w nocy na najmniejszy szmer dochodzący z pokoju dziecka, wyśle niepełnosprawną osobę i zostawi na pastę nieznanego personelu? Na kolejne pismo odwołujące się od tej bezsensownej decyzji, pisane wspólnymi siłami, znowu przyszła sucha urzędnicza odpowiedź: Nie.

O braku odpowiedniej pomocy ze strony państwa oraz o kłodach rzucanych pod nogi rodzin wychowujących niepełnosprawne dzieci można by pisać tomy książek. Szczęśliwie wokół tej rodziny zebrała się grupa wolontariuszy, głównie z kręgów kościelnych, którzy ofiarnie pomagają. Tak na marginesie - jeśli ktoś z czytających nie miał jeszcze takiego doświadczenia, uważam je za obowiązkowe dla każdego, kto swoje chrześcijaństwo i miłość bliźniego traktuje poważnie. A wiele nie trzeba. Można na przykład iść i poczytać na głos książkę. Frajda dla niepełnosprawnego i godzina odpoczynku dla rodziców. Proste prawda?

Gdy więc usłyszałem w ich domu owe: "lepiej by było, gdyby te dzieci się nie rodziły" i gdy zobaczyłem, że mówiąca te słowa matka ma łzy w oczach, zamilkłem zupełnie, nie mając pojęcia, co mógłbym powiedzieć. Teraz, z perspektywy kilku tygodni, zastanawiam się, na ile jej sąd motywowany jest trudną sytuacją materialną, społeczną i brakiem wystarczającej pomocy od państwa, a na ile doświadczeniem 30-letniej mozolnej opieki nad córką.

Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Postanowiłem podzielić się jednak z czytelnikami portalu DEON.pl tą historią, bo czytali na tych stronach już sporo pięknych i prawdziwych opowieści o tym, że życie niepełnosprawnego jest owszem trudne, ale ma taką samą wartość jak inne, więc aborcja ze względu na upośledzenie lub nieuleczalną chorobę płodu powinna być zakazana. I bardzo dobrze, że te cudowne historie są publikowane. Okazuje się jednak, że życie jest bardziej skomplikowane niż nam się wydaje i nawet matka niepełnosprawnej córki może mieć zdanie odmienne.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Lepiej żeby się nie rodziły?
Komentarze (33)
B
Bea
22 marca 2013, 11:44
Upośledzone dzieci przestają być dziećmi..i co potem, gdy zabraknie rodziców. Dlaczego Ci "pogrążeni w wierze" nie chcą wziąć mojej siostry z zesp. Downa ze sobą na urlop? Albo na trochę do siebie do domu? Gdzie Wy wszyscy jesteście do "..."
B
~Beata
8 grudnia 2012, 19:09
Drobna jeszcze uwaga: Autor widzi czubek własnego nosa na którym są umieszczone różowe okulary przez które czucia i wiara więcej mówią niż owe szkiełka mędrca jak mawiał wieszcz. Popatrzył na rodzinę i pomyślał-żyją takie rodziny, rozmawiają, ba nawet czasem się uśmiechną więc jest SUPER. No to weź człowieku niepełnosprawne dziecko tylko tak porządnie niepełnosprawne co wymaga 24 h opieki na 2 tygodnie i potem wróć i powiedz mi, czy jest sens walki o życie za wszelką cenę, życia niektórych niepełnosprawnych tak głęboko upośledzonych, że nie wiedzą co to owe ŻYCIE ! Ja tylko proszę zajmijcie się takimi osobami i wtedy dopiero piszcie o wartości życia osoby niepełnosprawnej. Ja nie wypowiadam się jaka jest wartość życia osoby duchownej, gwiazdy etc- bo nią nie jestem i NIE MAM PRAWA OSĄDZAĆ-czemu więc Wy to czynicie ?  Dla zapewne oburzonych zwłaszcza rodziców zadam pytanie co z Waszymi dziećmi po śmierci-kto zapewni opiekę państwo- kościół - wolne żarty ;) Dzieci Wasze owszem kochacie, moja rodzina też jest kochana i ja i oni mnie kochają, więc co dalej gdy zabraknie tych styranych rodziców ? Czy nie jest tak, że rodzice popierający aborcję chorych dzieci robią to w imię (nie wygody, bo jak widać są tacy którzy ciągną to brzemię :) dają radę- tylko popierają aborcję z wiedzy jak to życie wygląda i wiedzą, że póki ja będę żyć jakoś dziecku pomogę, choć świat jest brutalny, ale co będzie gdy mnie zabraknie, co zrobić gdy dziecko samo mi powie mamo-nie chcę tak żyć przykuty do łóżka ?
B
~Beata
8 grudnia 2012, 19:07
Jako niepełnosprawna osoba niosąca brzemię (tak dobrze czytacie)  zmarnowanego rodzicom i sobie przez moją chorobę życia-choć są to NAJWSPANIALSI I NAJCUDOWNIEJSI LUDZIE, którzy nigdy NIE DALI MI ODCZUĆ ŻE JESTEM CIĘŻAREM-tak się jednak czuję- zapytam co autor rozumie przez pojęcie, że życie osoby niepełnosprawnej ma TAKĄ SAMĄ WARTOŚĆ jak życie osoby zdrowej ? Chodzi o fakt urodziło się i sprawiedliwie dostało pesel -bo tylko tu widzę TAKĄ SAMĄ WARTOŚĆ. Cyt. Biblię -czyńcie sobie ziemię poddaną -zapytam jak ma to uczynić osoba sparaliżowana? Uczynił Bóg człowieka na swoje podobieństwo-Czy Jezus był niewidomy, nie miał kończyn ? I tekst nauk kościelnych powtarzanych jak nielogiczna mantra, który mnie powala-Bóg Was chorych szczególnie umiłował, bo cierpicie jak jak ON? Ok - co więc z ludźmi, którzy są piękni, zdrowi, czynią sobie ziemię poddaną, są dobrymi ludźmi, wierzą głęboko w Boga- tzn., że Bóg ich nie umiłował? To po co obdarzył zdrowiem, mądrością, miłością i wszelkimi dobrami ? Też bym tak chciała, żeby mnie kochał ;) BTW odnośnie epatowania przez Kościół miłością jako darem Boga-czemuż to ludzie jakoś tak dziwnym trafem zakochują się raczej w zdrowych osobach-czyżby Bóg obdarowując dwie strony miłością kalkulował czyje życie ma TĘ LEPSZĄ WARTOŚĆ i zasługuje na miłość (którą On przecież zesłał na nich) ? Co z matkami Bóg zesłał - nowe życie, Dar Jego miłości rodzi się chore dziecko jest oddawane - Halo Panie Boże co się stało z tą miłością zesłaną przez Ciebie-abonament się wyczerpał ?
B
~Beata
8 grudnia 2012, 19:03
Jako niepelnosprawna osoba niosąca brzemię (tak dobrze czytacie)  zmarnowanego rodzicom i sobie przez moją chorobę życia-choć są to NAJWSPANIALSI I NAJCUDOWNIEJSI LUDZIE, którzy nigdy NIE DALI MI ODCZUĆ ŻE JESTEM CIĘŻAREM-tak się jednak czuję- zapytam co autor rozumie przez pojęcie, że życie osoby niepełnosprawnej ma TAKĄ SAMĄ WARTOŚĆ jak zycie osoby zdrowej ? Chodzi o fakt urodziło się i sprawiedliwie dostało pesel -bo tylko tu widzę TAKĄ SAMĄ WARTOŚĆ. Cyt. Biblię -czyńcie sobie ziemię poddaną -zapytam jak ma to uczynić osoba sparaliżówana? Uczynił Bóg człowieka na swoje podobieństwo-Czy Jezus był niewidomy, nie miał kończyn ? I tekst nauk kościelnych powtarzanych jak bezlogiczna mantra, któy mnie powala-Bóg Was chorych szczególnie umiłował, bo cierpicie jak jak ON? Ok - co więc z ludźmi, którzy są piękni, zdrowi, czynią sobie ziemię poddaną, są dobrymi ludźmi, wierzą głęboko w Boga- tzn., że Bóg ich nie umiłował? To po co obdarzył zdrowiem, mądrością, miłością i wszelkimi dobrami ? Też bym tak chciała, żeby mnie kochał ;) BTW odnośnie epatowania przez Kościół miłością jako darem Boga-czemuż to ludzie jakoś tak dziwnym trafem zakochują się raczej w zdrowych osobach-czyżby Bóg obdarowując dwie strony miłością kalkulował czyje życie ma TĘ LEPSZĄ WARTOŚĆ i zasługuje na miłość (którą On przecież zesłał na nich) ? Co z matkami Bóg zesłał - nowe życie, Dar Jego miłości rodzi się chore dziecko jest oddawane - Halo Panie Boże co się stało z tą miłością zesłaną przez Ciebie-abonament się wyczerpał ? 
M
Magdalena
5 grudnia 2012, 15:35
Trzeba nam pamiętać, że wszyscy jesteśmy dziećmi Boga , tak samo przez Niego kochanymi – opiekunowie i podopieczni, zdrowi i chorzy. Tak jak silni pragną opiekować się słabymi, tak i Pan Bóg chce opiekować się nami wszystkimi. To nasza pycha – tych niby zdrowych i silnych nie pozwala czuć się chorymi i słabymi względem Boga Ojca. Potrzeba tu bardzo dużo zaufania Bogu, zaufania może na miarę Abrahama czy Maryi. Pan Bóg pisze najlepsze scenariusze dnia codziennego. A prawdziwy heroizm może pochodzić jedynie od Niego.
N
niepełnosprawna
4 grudnia 2012, 12:30
"lepiej by było, gdyby te dzieci się nie rodziły" - dla kogo lepiej? dla tych dzieci, dla rodziców, czy jeszcze dla kogoś innego?
KS
Konrad Sawicki
4 grudnia 2012, 00:33
 Jeśli ktoś faktycznie chciałby pomóc tej rodzinie, proszę pisać na adres konrad.sawicki@gmail.com 
J
jollka
3 grudnia 2012, 17:09
Za to, ze ta kobieta tak mowi, odpowiedzialnosc ponosi kazdy, kto moze jej pomoc a nie pomaga. A wiec czytelonicy tego tekstu takze. Panie Autorze, zrob cos, zebym mogla pomoc. Jestem daleko od Polski, ale moge wyslac jakies pieniadze na sanatorium czy opiekuna, zeby ta biedna, dzielna mama mogla sobie troche odpoczac. Mam dosc biadolenia i teoretyzowania.
A
AP
3 grudnia 2012, 01:43
Do autora: w którym mieście żyje ta kobieta?
L
leszek
1 grudnia 2012, 23:14
 Uwagi autora są bardzo słuszne. Bardzo łatwo sobie siedzieć w fotelu i  moralizować. Zwłaszcza, jeśli skutkami takich decyzji są obciążane inne osoby.  Na odległość wszyscy są doskonali, moralni i chętni do udzielania dobrych porad, co jest słuszne, a co nie. Przecież autor nie zajmuje stanowiska w tej sprawie, pisze tyle że morały to jedno, ale za wszystkim trzeba widzieć ludzi i ludzkie nieszczęścia. 
K
Ka
1 grudnia 2012, 23:13
Szczęśliwie wokół tej rodziny zebrałą się grupa wolontariuszy... Niestety, więcej jest rodzin pozostawionych samym sobie. Nie jestem "pobożną ciotką", opiekowałam się bliską mi chorą osobą, na szczęście miałam dość pieniędzy (i możliwość wzięcia kredytu), aby zatrudniać opiekunkę i kupować podstawowe środki. No i trwało to "tylko" 7 lat. Rozumiem tę kobietę bardzo dobrze. Panie Krzysztofie, dziękuję za odwagę podjęcia tematu
S
Słaba
1 grudnia 2012, 22:59
Po przeczytaniu jeszcze raz artykiłu i komentarzy dodam trochę więcej: 1) Myśli o zabójstwie (eutanazja, aborcja) lub samobójstwie, u chorego, lub jego rodziny, nigdy nie są dobre i nie prowadzą do dobra. 2) Takie myśli pojawiają się w chwilach kryzysu - to ludzka rzecz. Jeśli są uporczywe i nasilają się tak, że zaczynają panować nad całym myśleniem i odczuwaniem, to znaczy że zły duch próbuje rozgrywać na swoją korzyść trudną sytuację człowieka. Trzeba wtedy użyć wszelkich sił, aby się tym myślom spokojnie przeciwstawić i trzeba zwrócić się o wszelką potrzebną pomoc do Boga i ludzi. 3) Dlatego ktoś, kto słyszy takie wypowiedzi w rozmowie (jak autor) dobrze zrobi, jeśli zapyta o ich powód, bo może jest nim brak konkretnej pomocy, a rozżalenie i zmęczenie je uogólnia. 4) Trzeba się zastanowić nad tym jak konkretnie rozwiązać problem, który doskwiera i spróbować to zrobić, zwracając się do Boga i równocześnie do ludzi, którzy mogą pomóc. W opisanym przypadku może któs bogatszy (lub grupa osób) mogłaby opłacić opiekunkę na 8 godzin dziennie (np. z zawodu pielęgniarkę, jeśli to konieczne) i zaprosić matkę w tym czasie do kina, na spacer itp. W razie potzeby przekonać matkę, że tak będzie zdrowiej i dla córki i dla niej. Podobnie może ktoś mógłby zafundować matce wynajęcie pokoju w pobliżu sanatorium córki, żeby mogły się spotkać codziennie na trochę. 5) Nie wiem na ile córka jest osobą sprawną psychicznie i umysłowo, ale jakkolwiek by było, bardzo niepokojące jest potraktowanie jej w tym artykule, jako "przedmiot opieki", a nie jak żywego człowieka.
MM
mała mi
1 grudnia 2012, 22:31
 Odważny głos w sprawie. Od 15 lat pracuję z dziećmi i młodzieżą głębiej i głęboko upośledzoną. Przychodzę do pracy, pracuję i wychodzę. Widzę wyjątkowość każdego z uczniów. Gdy uda się nawiązać relację, choćby na moment, choćby niemieżalną niczym więcej jak odczuciem, mam pewność, że ich życie jest darem. Dla mnie na pewno. Lecz to potwornie trudny dar. Przed rodzicami swoich uczniów chylę głowę. Nie mam odwagi pytać, czy się cieszą, czy żałują, że ich dzieci są. Oni oddają życie za swoje dzieci. Choć częściej czują, że ich życie jest przez dzieci zabierane. Czytając piękne historyjki o wartości, pięknie i miłości, jakie dziecko niepełnosprawne wnosi do rodziny, często podejrzewam, że ich autorami są pobożne ciotki, przychodzące z wizytą raz na miesiąc. Lub rodzice, których niepełnosprawne dziecko przedwcześnie zmarło. Bo w ogniu walki o normalną codzienność z nienormalnym dzieckiem wzniosłe idee brzmią fałszywie.
S
sebastian
1 grudnia 2012, 16:02
@pytam Autor zdaje relację i zadaje pytanie. Nie osądza.
P
pytam
1 grudnia 2012, 15:41
 Jeżeli autor nie wychowuje kaleiego dziecka, to niech się powstrzyma od osądzania ludzi, którzy to latami robią. Najłatwiej jest kogoś oceniać i krytykować. Gdyby Pan miał takie dziecko, to wtedy mógłby się wypowiadać. Ze zdjęcia zamieszczonego wyżej wnioskuję, ze jest Pan młodym człowiekiem, więc nie ma doświadczenia życiowego. Ciekawe, czy Pan ma w ogóle dzieci nawet te zdrowe? Napisać byle artykulik nie jest trudno. Jeśli Pan zajmowalby się do końca swojego życia kalekim dziecki, to wtedy ciekawe jakie miałby zdanie na ten temat?
JB
Jan Biela
1 grudnia 2012, 14:01
Panie Konradzie, jeżeli Pan nie rozumie matki, to znaczy,ze Pan nic nie rozumie, a zrozumieć Panu nie pozwala wrodzony egoizm spełniający się w samozadowoleniu, że m. in. moze Pan nieść "pomoc" matce, dziecku niepełnosprawnemu. Żeby mógł Pan zrozumiec matkę musiałby Pan to dziecko kochać. A Pan kocha samego siebie i ci którzy spieszą z pomocą podobnie. Później łatwo mieć podziw dla opiekunów i w bezdusznym egoiźmie i hipokryzji podziwiać niepełnosprawnego - jak on to sobie "pięknie radzi". Pisze Pan o czymś, o czym nie Pan zielonego pojęcia.
E
Ewa
1 grudnia 2012, 12:17
liliana   a ja nie pytam co robi tzw.państwo. pytam: gdzie jest reszta rodziny? gdzie są przyjaciele? gdzie sąsiedzi? dlaczego nie uczymy dzieci i siebie nawzajem jak ważne i istotne jest pomaganie i wrażliwość? dlaczego ludzie w tak trudnych sytuacjach czują sie osamotnieni??? Wybacz, ale  nie mozna obarczać obcych osób - sąsiadów - problemem w który czlowiek się sam władował. Nasze panstwo i tak jest za bardzo opiekuncze i uczy tym ludzi wygodnictwa, braku odpowiedzialnosci - i zwalania swoich problemow na glowy innych. Kazdy ma SWOJE wlasne problemy - sasiedzi również.I w tych problemach też są często zagubieni i sami. A rodzina? No coz rodzina ma też swoje problemy zreszta nie każdy ma rodzenstwo ciotki czy kuzynów. Czasem człowiek jest zupełnie sam. A rodzenstwo chorego dziecka? Wiesz czytalam taką ksiażke, wspomnienia zdrowej kobiety mającej niepełnosprawną siostre.Rodzice swój czas poświecali jedynie tej chorej, bo rehabilitacja, dojazdy, dodatkowe zarobki aby na leki wystarczyło i na rehabilitacje. Ta zdrowa była całkowicie odrzucona, samotna, mimo, że jako dziecko opiekowała sie siostrą.Dla niej rodzice nigdy czasu nie mieli, nawet nie miała czasu na naukę, na zabawę, na nic.Po uzyskaniu pełnoletnosci  wyjechała z domu do innej miejscowości, wyszła za maż urodziła dzieci. Nareszcie nie była odrzucona i nie czuła sie niepotrzebna.Zaczęła czuc się szcześliwa. i co? Po smierci rodziców, ktorzy opiekowali się dalej chora siostrą, nagle wg opieki społecznej okazuje sie, ze ta zdrowa powinna zrezygnować ze swojej rodziny, pracy i zajac się ta chora siostra, jak to często robiła w dzieciństwie. Ale teraz powiedziała - nie. Ma swoje dzieci, swoje problemy i to nie małe. Czy była egoistka? Może tak, moze nie. Pomysl tez o tym. Kiedyś rodzice takiego dziecka tez staną sie starzy, chorzy i niezdolni do opieki.
MR
Maciej Roszkowski
1 grudnia 2012, 11:22
Za mało wiemy o tym, co myślą, co czują osoby opiekujące się dziećmi niepełnosprawnymi. Mniej mówmy, więcej słuchajmy ich. Tylko od nich dowiemy się jak to jest nieść codziennie krzyż
P
pozdrawiam
1 grudnia 2012, 11:12
Myślę, że to, co powiedziała ta matka, miała prawo powiedzieć tylko ona i nikt więcej. I lepiej tego nie komentować, bo i tak nie powie się nic z sensem. Co można powiedzieć cierpiącej matce kalekiego dziecka. Można tylko próbować jej nieudolnie pomóc. Mądrze powiedziane...
P
pozdrawiam
1 grudnia 2012, 11:08
 Dobrze że są też takie artykuły, bo w dzisiejszych czasach wielu ludzi bardzo naiwnie patrzy na świat, ludzi i życie. Niektórym się wydaje że istnieje jakiś "jedynie słuszny obraz rzeczywistości" i wszystko powinno być do niego dopasowane - a niestety nie jest. 
P
pozdrawiam
1 grudnia 2012, 11:05
 Często najgłośniej krzyczą ci, których problem nie dotyczy - oni znają rozwiązanie. "Lepiej żeby się nie rodziły" nie oznacza wcale, że ta konkretna matka chciałaby zabić to właśnie dziecko, które już zresztą dzieckiem nie jest. Może postanowiłaby aborcję gdyby mogła, gdyby WTEDY wiedziała, co ją czeka TERAZ? A może wcale nie. Może sama jako matka dokłada sobie cierpienia nadmierną troską, bojąc się w każdej chwili, że ktokolwiek obcy skrzywdzi jej dziecko. Bez przesady, tydzień w sanatorium to nie jest żadna "pastwa personelu"; rodzice też mogliby tydzień w roku zluzować i odpocząć. Może nie chce jej oddać, bo czuje się winna, że tak naprawde jej nie kocha? Dobrze, że jest taki głos, bo pokazuje, że to nie jest wcale takie proste; ale pokazuje też, że nie potrzeba ideologii i zakazów, ale bardzo konkretnej pomocy. Zamiast defilować przed sejmem, może lepiej wybrać się do hospicjum lub DPS i zobaczyć co konkretnego można zrobić dla ludzi. 
?
?
1 grudnia 2012, 10:17
Natalio - więcej zrozumienia i empatii, a także pomocy dla tych, którzy borykają się z ciężką chorobą dzieci chcesz napisać: "pozwólmy zabijać niepełnosprawnych" ?? W łonie oczywiście, albo na szkle oczywiście - o to chodziło.
MN
Marta Nowak
1 grudnia 2012, 01:33
Matka-problem, ale gdy zapytać niepełnosprawne dziecko-czy chce śmierci-powie: nie! Uwierzcie-obserwuje takie dzieci od lat-cieszą się życiem!
O
Olga
30 listopada 2012, 22:53
Sytuacja tak trudna, że aż nie do opisania słowami... Ale trudności nie mogą usprawiedliwić pozbawienia życia żadnego dziecka. Mimo krzyża...
S
Słaba
30 listopada 2012, 22:13
Gdy więc usłyszałem w ich domu owe: "lepiej by było, gdyby te dzieci się nie rodziły" i gdy zobaczyłem, że mówiąca te słowa matka ma łzy w oczach, zamilkłem zupełnie, nie mając pojęcia, co mógłbym powiedzieć. Ja bym zapytała tę kobietę (możliwie najdelikatniej) - dlaczego? Lepiej nie zakładać z góry, że wiem o czym do mnie mówi bardzo zbolały człowiek. I rozmowa otwiera możliwość udzielenia pomocy, jeśli ktoś przeżywa załamanie.
L
lilianna
30 listopada 2012, 21:45
  a ja nie pytam co robi tzw.państwo. pytam: gdzie jest reszta rodziny? gdzie są przyjaciele? gdzie sąsiedzi? dlaczego nie uczymy dzieci i siebie nawzajem jak ważne i istotne jest pomaganie i wrażliwość? dlaczego ludzie w tak trudnych sytuacjach czują sie osamotnieni???  proszę, bądźmy dla siebie życzliwsi, bardziej otwarci. wtedy łatwiej osobom w trudnych sytuacjach znosić obciążenia. pomagajmy im realnie. zapytajmy "jak mogę Ci pomóc?".. po prostu. i uczmy tego nasze dzieci. nie trzeba będzie wtedy zadawać pytania o "zmuszanie do rodzenia chorych dzieci".. to tu jest klucz do tego by unikać aborcji a jednoczesnie pozwalać rodzinom chorych dzieci żyć godniej i "normalniej".. one muszą wiedzieć, mieć pewność, że nie będą sami, że dzieci po ich śmierci nie zostaną bez opieki, nie trafią do obcego miejsca, że ktoś za nich weźmie odpowiedzialność.. tak. odpowiedzialność - to chyba dobre słowo. trudno o nią w dzisiejszych czasach... 
M
mirosław
30 listopada 2012, 20:17
"Gdy więc usłyszałem w ich domu owe: "lepiej by było, gdyby te dzieci się nie rodziły" i gdy zobaczyłem, że mówiąca te słowa matka ma łzy w oczach, zamilkłem zupełnie, nie mając pojęcia, co mógłbym powiedzieć. Teraz, z perspektywy kilku tygodni, zastanawiam się, na ile jej sąd motywowany jest trudną sytuacją materialną, społeczną i brakiem wystarczającej pomocy od państwa, a na ile doświadczeniem 30-letniej mozolnej opieki nad córką. Nie znam odpowiedzi na to pytanie". Katolik nie może nie znać odpowiedzi na to pytanie, choć może doświadczać swoich słabości ! Różaniec w łapę Konradzie... najlepiej z tą wspaniałą kobietą. Tak można pomóc... A kiedy odpowiedź przyjdzie - słowa i czyny same się pojawią. Wiem co piszę, bo sam bywałem w podobnych sytuacjach 
K
KoPA
30 listopada 2012, 20:02
Nie da się sprawić, by niepełnosprawni się nie rodzili. Jeśli mamy legalną aborcję w przypadku wad dziecka, to będą się rodzili, ale martwi (wcześniej zabici przez lekarzy). A co jeśli w ciąży będzie wszystko w porządku, a w czasie porodu nastąpi silne niedotlenienie? Albo dziecko urodzi się zdrowe, ale będzie miało wypadek lub zachoruje i będzie ciężko niepełnosprawne i zależne od rodziców? Co wtedy zrobić, skoro nieszczęśliwie już się urodziło i za późno na legalną aborcję? Eutanazja? Czy jakie inne "dobrodziejstwo" Autor zaproponuje?
J
jacek
30 listopada 2012, 19:51
@pytek: to łatwe myślenie. Może w ogóle napiszesz, że lepiej nie żyć? Najpierw jest się dzieckiem i niewiele można, potem jest się młodym, ale zanim człowiek naprawdę się nabawi w życiu, starzeje się, odpowiada za innych i głównie się męczy i cierpi. Myślę, że to, co powiedziała ta matka, miała prawo powiedzieć tylko ona i nikt więcej. I lepiej tego nie komentować, bo i tak nie powie się nic z sensem. Co można powiedzieć cierpiącej matce kalekiego dziecka. Można tylko próbować jej nieudolnie pomóc.
P
pytek
30 listopada 2012, 19:46
Też myślę, że lepiej by dzieci o wielkim stopniu niepełnosprawności się nie rodziły. Można głosić wzniosłe teorie o ochronie każdego życia poczętego itp, ale ile trudu musiała wnieść matka wychowująca tak bardzo niepełnosprawne dziecko wie tylko ona. Całe życie poświęciła opiece nad dorosłą już córką  i tak będzie do śmierci (matki lub córki).  I nie wiadomo czy ta córka cieszy się, że żyje... "? Może jest to tylko podtrzymywanie życia dla samego życia, wegetacja i nic poza tym?  Może dla niej też byłoby lepiej gdyby umarła w dzieciństwie, lub się nie urodziła?
J
jacek
30 listopada 2012, 19:32
Natalio, masz rację i zgadzam się z Tobą, ale to jest racja Piłata.
G
gra4j
30 listopada 2012, 19:28
Natalio - więcej zrozumienia i empatii, a także pomocy dla tych, którzy borykają się z ciężką chorobą dzieci
N
Natalia
30 listopada 2012, 19:03
Jestem zażenowana poziomem autora piszącego dla katolickiego portalu. "państwo nie powinno zmuszać do ich rodzenia." ZMUSZAĆ DO RODZENIA?! Czy państwo zapładnia kobiety jakimiś wadliwymi embrionami i ZMUSZA do rodzenia niepełnosprawnych dzieci?! NIE- państwo powinno ZABRONIĆ ICH ZABIJANIA PRZED NARODZENIEM. Chyba jest różnica, prawda?