Między linczem a karą za zbrodnię

Fot. depositphotos.com

Skatowany przez ojczyma ośmioletni Kamil z Częstochowy zmarł tuż po długim majowym weekendzie, gdy wiele szczęśliwych rodzin powróciło z tegorocznej majówki. Nie wierzę, że są ludzie, w których to wydarzenie nie wzbudziło najgorszych emocji. Jak stanąć do modlitwy, gdy w głowie kotłuje się złość i serce podpowiada jedno: zabić zwyrodnialca! Czy jeszcze mam prawo nazywać się chrześcijaninem, gdy wiem, że lincz na zbrodniarzu przyniósłby mi satysfakcję?

Rzadko w przestrzeni publicznej dyskutujemy o tym, jak pomóc złoczyńcy, by nie tylko nie dokonał więcej żadnej zbrodni, ale również, by zrozumiał swój czyn i stał się dobrym człowiekiem. Kto, jeśli nie chrześcijanin, ma wierzyć w przemianę ludzkiego serca, nawet jeśli jest ono z kamienia?

Niejednokrotnie słyszałem, że niestosowne jest mówienie o nawróceniu grzesznika, a tym bardziej o przebaczeniu, gdy opłakujemy niewinną ofiarę jego zbrodni. Czy jednak wierzymy, że nawrócenie jest możliwe? Czy możliwe również w tym konkretnym przypadku? Co w tej sytuacji mogę zrobić? Jak mogę zapobiec kolejnym zbrodniom?

Nie wystarczy, że powiem: nigdy więcej przemocy wobec dzieci! Dalej bowiem jestem bezczynny. To nie jest film, który ogląda się siedząc wygodnie w fotelu i dopingując dobrych, by dorwali tych złych.

DEON.PL POLECA

Zaczynam przeglądać statystyki. Każdego roku w Polsce kilkanaście tysięcy dzieci pada ofiarą przemocy w rodzinie. To są tylko te przypadki, które zidentyfikowano, a ile krzywd zadanych dzieciom w rodzinach nie wyszło w ogóle na światło dzienne. Do tej pory instytucje powołane do ochrony dzieci, nie radzą sobie ze skalą zjawiska. Raport UNICEFu sprzed pięciu lat mówił, że około 300 milionów dzieci na świecie doświadcza przemocy we własnym domu, a jedno na czworo dzieci poniżej piątego roku życia (176 milionów) mieszka z matką, która jest ofiarą przemocy ze strony partnera. Czy dzisiaj sytuacja wygląda mniej pesymistycznie?

Postawiłem sobie trzy osobiste pytania: Co robi mój Kościół, by dzieci czuły się w rodzinach bezpieczne i były przez rodziców kochane? Co sam zrobiłem w tej sprawie? Czy będąc wychowawcą młodzieży dołożyłem wszelkich starań, by dzieci moich wychowanków były w rodzinach szczęśliwe?

Niektórzy politycy skupiają się na pytaniu o zasadność przywrócenia kary śmierci. Czy jednak śmierć zbrodniarza wpłynie pozytywnie na sytuację innych maltretowanych dzieci? Czy inni sprawcy przemocy wobec dzieci, bojąc się kary śmierci, zaczną je kochać? To absurd. Powinniśmy skupić się w pierwszym rzędzie na trosce o większe bezpieczeństwo dzieci, a nie na takim ukaraniu sprawcy, by miał za swoje. Sprawiedliwość domaga się przede wszystkim wzięcia w obronę bezbronnych, udzielenia pomocy ofiarom i zapobiegania zbrodniom. Karanie przestępców jest wtórne i nie pozwólmy, by stało się głównym tematem publicznej debaty, bo będzie wówczas jedynie tematem zastępczym, elektryzującym publiczność, pozwalającym ukryć naszą bezradność. A dzieci nie będą przez to bardziej bezpieczne.

socjusz przełożonego Prowincji Wielko­polsko-Mazowieckiej Towarzystwa Jezusowego, współpracownik portalu DEON.pl oraz Jezuici.pl. Opublikował między innymi: Niebo jest w nas; Miłość większa od wiary; Pogromcy zamętu; Ro­dzice dodający skrzydeł

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Między linczem a karą za zbrodnię
Komentarze (3)
BK
~Barbara Kuc
11 maja 2023, 19:33
Komu zależy na prowadzeniu w mediach narracji o zaostrzonych karach , przywróceniu kary śmierci i o tym co czeka zbrodniarzy? Tu potrzeba rzetelnej analizy krok po kroku wszystkich zdarzeń , które doprowadziły do koszmarnej tragedii dziecka. Po to aby wypracować system pomocy dzieciom . Aby odpowiednim ludziom dać narzędzia do ręki by nie bali się interwencji , by przede wszystkim potrafili rozpoznać dziejącą się krzywdę dziecka.
PR
~Ppp Rrr
11 maja 2023, 14:15
Pełna zgoda. Dyskutując o tej sprawie trzeba jeszcze pamiętać, że aktualna ostrożność w odbieraniu rodzicom dzieci nie wzięła się znikąd. 20 lat temu BYŁY akcje wyrywania płaczących dzieci z ramion rodziców czy dziadków przez policję, bo komuś coś się wydawało, a alarm był fałszywy lub błahy. Powrotu do tego zapewne nie chcemy! Pozdrawiam.
MJ
Maria Janicka
11 maja 2023, 12:53
Mądre uwagi i ważne. Dziękuję. Ja jeszcze o innym problemie w rozważanym przypadku: kiedy (i czy w ogóle) rodzeństwo Kamila znajdzie się w normalnej rodzinie? Te dzieci potrzebują jej natychmiast a nie za dwa lata ani za pięć. Czy są u nas sprawne procedury i warunki aby rodzina adopcyjna mogła wziąć i realnie zaopiekować się czwórką rodzeństwa ? Pytanie retoryczne. (Piątym może zaopiekuje się biologiczny ojciec i dorosła siostra).