Muzułmanie są naszymi braćmi
Gwałty, pobicia, a nawet morderstwa. Z tym kojarzy nam się islam. Ale nie zawsze tak było. Co zrobić, aby znów zaprzyjaźnić się z muzułmanami? Odkryć, że są naszymi braćmi? Jest na to sposób.
Podczas jednej z podróży na Bliski Wschód wynajęliśmy samochód w jednym z muzułmańskich państw. Uznaliśmy, że najlepszym sposobem rozpoczęcia naszej podróży będą odwiedziny lokalnego kościoła.
Niestety, droga z lotniska (na którym wynajęliśmy auto) była bardzo skomplikowana i mimo posiadania GPS nie byliśmy w stanie trafić na miejsce. Byliśmy - według systemu satelitarnego - kilkaset metrów od celu, ale nie wiedzieliśmy, jak tam dojechać.
Zdecydowaliśmy się podejść do dwóch mężczyzn, którzy obsługiwali niewielką stację benzynową. Obaj byli ubrani w tradycyjny arabski strój, tzw. dżalabiję, która przypomina naszą długą, białą albę. Po śladach odbitych na czole (od częstych pokłonów aż do ziemi) łatwo można było poznać, że to muzułmanie.
Poprosiliśmy ich o pomoc w odnalezieniu drogi do kościoła ("kanisa katulikija"). Otrzymaliśmy kilka wskazówek, dzięki którym mieliśmy znaleźć drogę. Być może to kwestia niezrozumiałego dialektu lub typowo arabskiego sposobu przekazu informacji, ale niewiele zrozumieliśmy.
Jeden z mężczyzn widząc nasze miny, stwierdził dziarsko, że w takim razie nas zawiezie. Trochę niepewny (no w końcu Arab, a do tego muzułmanin!) odstąpiłem mu miejsce przy kierownicy i sam usiadłem na fotelu pasażera. Droga trwała 3 minuty, ale była rzeczywiście skomplikowana.
Po wszystkim nasz wybawca uśmiechnął się od ucha do ucha, powiedział "Al-hamdu lillah" (ar. chwała Bogu!) i zaczął zbierać się do wyjścia. Gdy zapytałem go, czy ma jak wrócić na miejsce bez auta, otworzył szeroko oczy i bardzo się zdziwił: "Tak tak, przyjaciele, pomódlcie się za mnie. Bardzo wam dziękuję, uda mi się spokojnie dojść z powrotem". Nie powiedział tego wprost, ale chyba zdziwiła go uczynność chrześcijan z Europy. Rzadko ich widział.
Dziś obchodzimy w Kościele katolickim dzień islamu. To ważny gest i stosowna okazja, aby poczytać o muzułmanach. Podejrzewam, że statystyczny Polak spotyka się i rozmawia z wyznawcami islamu tak samo często jak nasz arabski kierowca z chrześcijanami. W ostatnich miesiącach mury między chrześcijaństwem a islamem są budowane z ogromną żarliwością.
Zapomina się jednak o tym, że muzułmanie to przede wszystkim ludzie, dzieci Boga - tak jak my. W wielu aspektach, również religijnych, są tacy jak my. Islam jest jedną z trzech największych religii monoteistycznych. Podobnie jak chrześcijanie, muzułmanie bardzo naciskają na realizację uczynków miłosierdzia, poświęcenie dla ubogich czy opiekę nad wykluczonymi. To muzułmanie wreszcie czczą Boga - miłosiernego i sprawiedliwego Stwórcę świata - w taki sposób, że sporo moglibyśmy się od nich uczyć. Jak odzyskać poczucie braterstwa? Podjąć dialog?
Jest na to sposób: nie czytajmy głupich nagłówków artykułów, nie zatrzymujmy się nad tym, co oferuje nam bulwarowa strona internetu, która chwytliwymi tytułami ("muzułmanie gwałcą", "imigranci atakują", "inwazja islamu") chce nieuczciwie przyciągnąć kliki i lajki. Łatwo uzasadnia się i wyjaśnia przemoc przekonaniami religijnymi. Robią to zarówno terroryści, jak i brukowe media. Zarówno ISIS, jak i rozmaite strony, "portale" chcą nam wmówić, że islam jest straszny. A nie jest to prawda.
Jak uleczyć nasz strach? Jak powstrzymać bezsensowne ataki na islam? Szukajmy wiedzy w sprawdzonych źródłach. Powstrzymajmy się od rozpowszechniania dziwnych filmów czy tekstów na mediach społecznościowych. Tylko rzetelna wiedza o islamie i - o ile to możliwe - spotkanie z jego wyznawcami pozwoli nam na budowanie przestrzeni do dialogu. Pozwoli nam skupić się na tym, co nas łączy. A z pewnością jest to przede wszystkim pragnienie pokoju.
Karol Wilczyński - redaktor DEON.pl. Pisze doktorat o filozofii arabskiej.
Skomentuj artykuł