Nie zagadujmy śmierci

Fot. photographee.eu/depositphotos.com

Kiedy słyszę hasło „Święta Wielkanocne”, odczuwam pewien dysonans. Z jednej strony widzę żółte kurczaczki, święconkę, świętowanie. Z drugiej jednak wcześniej jest Wielki Piątek – krzyż, ból, śmierć. Ciemnica, martwe ciało, grób. Czy te trzy dni to nie za mało, by z etapu śmierci przejść do radości?

Nie chcę burzyć porządku rzeczy. Chciałabym jednak spojrzeć dziś na niego nieco inaczej, może z innej perspektywy niż zwykle słyszymy z ambony.

Wielki Piątek. Ból, śmierć, osamotnienie (aż do słów „Boże, czemuś mnie opuścił?”). To nie bajka, ani coś, czego nikt z nas w jakiś sposób nie doświadczył. Przez ostatnie dwa lata pandemii zmarło bardzo wiele osób z mojego otoczenia - zarówno najbliższych, jak i dalszych znajomych. Nie wiem, czy mam w otoczeniu człowieka, któremu w drogę w jakiś sposób nie weszła śmierć bliskiego.

Patrząc więc na śmierć Jezusa pytam sama siebie: jaki jest mój stosunek do umierania? Czy potrafię być przy kimś, kto odchodzi? Czy chcę przeżyć dzisiejszy Wielki Piątek jako okazję do tego, by być przy Umierającym?

DEON.PL POLECA

Wiele osób straciłam na przestrzeni ostatnich lat, ale dopiero niedawno temu zobaczyłam, jak może wyglądać pożegnanie bliskiej osoby. Moją mamę zabrał rak, kilka tygodni temu. Swoje ostatnie dni spędziła w puckim hospicjum, pod czułą opieką personelu. Gdy dostałam szansę na to, by do niej wejść i móc się z nią pożegnać, wyszła do mnie najpierw pani psycholog. Opowiedziała mi dokładnie nie tylko to, w jakim mama była stanie w tamtym momencie. Powiedziała mi też, co mogę zrobić, by pozwolić mamie spokojnie odejść.

Jej wskazówki pozwoliły mi po prostu być przy mamie, trzymać ją za rękę, nie wybudzać siłą ze snu, w który co parę minut odpływała, nie zagadywać zbędnymi słowami. To bycie było najbardziej czułym, intymnym pół godziny, jaki spędziłam z mamą w ciągu ostatnich lat – mimo że zawsze byłyśmy sobie bardzo bliskie.

To by się jednak nie wydarzyło, gdyby mi ktoś nie powiedział, na co mam się przygotować, co zrobić, jak zadbać w tym zarówno o mamę, jak i o siebie. Przekładając to doświadczenie na moje życie wiary…

Niestety rekolekcje wielkopostne tego nie uczą… Nikt nigdy nie mówił mi, jak przygotować się na śmierć Jezusa. Owszem - nawrócenie, pokuta, umartwianie, spowiedź, bycie lepszym - to tak. Ale jak być przy Umierającym Bogu? Jak przy Nim trwać, bez gotowych formułek, zagadywania, wyrywania siłą z letargu?

Czy jest we mnie zgoda na to, że Bóg umarł? Czy idąc dziś do kościoła jest we mnie otwartość, by po prostu z Nim być, bez zagadywania gotowymi modlitwami (one są dobre, choć często są zwykłą ucieczką od tego, co jest w naszym wnętrzu)? Czy wiem, jak się zachować przy grobie? Czy wierzę w zmartwychwstanie?

Jedną z rzeczy, które trzymały mnie, gdy mama odchodziła, była moja wiara w to, że śmierć jest tylko kolejnym etapem i że za jakiś czas znowu napiję się z nią kawy. A co, jeśli mój Bóg, Ten w którego wierzę, nie zmartwychwstał? Czy ja wierzę w to, co słyszę w Kościele - tak naprawdę? Czy może Wielkanoc to tylko taka tradycja, nijak mająca się do moich przekonań?

Nie lubimy śmierci, uciekamy od niej. Nie potrafimy o niej rozmawiać. Nie wiemy, jak wspierać osoby w żałobie. Zagadujemy śmierć, bo nie chcemy jej czuć, nie chcemy cierpieć. Ona jednak przychodzi jak tajfun, który zbiera za sobą wszystko, co napotka na drodze. Zostawia nas z pustką, której nie da się zapchać byle czym.

Czy dziś - w ten Wielki Piątek - chcę być blisko Jezusa? Czy chcę stawać w obecności Boga, który wisi na krzyżu? Czy stanę pod tym krzyżem razem z Maryją - cierpiącą, zdruzgotaną Matką? Czy jest we mnie na tyle wiary i odwagi, by od tego nie uciec, nie zagłuszyć w sobie, nie zdeptać? Mam nadzieję, że tak…

Z wykształcenia pedagog i doradca rodzinny. Z wyboru żona, matka dwóch synów. Nie potrafi żyć bez kawy i dobrej książki. Autorka książki "Doskonała. Przewodnik dla nieperfekcyjnych kobiet". Prowadzi bloga oraz Instagram.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie zagadujmy śmierci
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.