Oczy wypełnione ciemnością

Kiko Argüello, "Pantokrator" (fot. Rafa Sanahuja / flickr.com (CC BY-NC-SA 2.0))

Ikony oraz inspirowane ikonami obrazy Kiko Argüello nadal budzą skrajne emocje: od zachwytu po jawną, graniczącą z wrogością niechęć. Czy ta antypatia do dzieł tego artysty jest uzasadniona?

Hiszpański celibatariusz, współzałożyciel Drogi Neokatechumenalnej, nie jest artystą amatorem. Studiował bowiem w madryckiej Akademii Sztuk Pięknych św. Ferdynanda, a w 1959 roku przyznano mu w stolicy Hiszpanii Krajową Nagrodę Nadzwyczajną w dziedzinie malarstwa. W jego dziełach dostrzega się wpływ kubizmu (uczył się w "szkole" Pabla Picassa), sztuki prymitywnej i estetyki art brut. Odzwierciedlenie tego wpływu w religijnej sztuce Kiko Argüello, obecnej w sakralnej przestrzeni, skutkuje de facto posądzeniem artysty o profanację, w tym o profanację ikony. Z pewnością sięgający korzeniami chrześcijańskiej starożytności kanon ikonopisania łamany jest przez hiszpańskiego mistrza w kwestii koloru, co nie oznacza, że prawie wszystkie ikony jego autorstwa należy uznać za bluźniercze.

Jedni dostrzegają w ikonach Kiko Argüello piękno skromne i pociągające, drudzy odsądzają owe wizerunki od czci. Apologeci dzieł "ojca" Neokatechumenatu twierdzą, iż są one "wyrazem świętego ubóstwa i prostoty", a niechętni im bywalcy Facebooka czy YouTube’a widzą w nich "zniekształcone", "pokraczne", "demoniczne i bluźniercze" ikony, "obrzydlistwo, nie sztukę sakralną", "czarną makabrę", a nawet "sztukę estetycznie i emocjonalnie najbliższą dziełom osób cierpiących na schizofrenię". Ponadto przeciwnicy ikon Kiko Argüello interpretują liczne wizerunki Zbawiciela jako autoportrety artysty. Na ikonach taki autoportret jest niedopuszczalny; inaczej rzecz wygląda w łacińskiej tradycji. Wystarczy wskazać na najwybitniejszego na polskim gruncie kolorystę i zarazem inicjatora symbolizmu Jacka Malczewskiego, który Jezusowi Chrystusowi nadał własne rysy.

Przyznam, że najbardziej niepokoi mnie na ikonach hiszpańskiego artysty częsta czerń, pojawiająca się zwłaszcza tam, gdzie, zgodnie z kanonem, nie powinna się znaleźć. Owszem, doskonale harmonizuje ona z pozostałymi kolorami, lecz niewłaściwe jej umiejscowienie może wypaczyć przekaz Bożych treści przez ikonę. Czerń wypełnia nimby, mandorle, oczy, jest także kolorem szat. Dopuszczalne są u świętych nimby złote, czerwone, ciemnoniebieskie i ciemnozielone, ale nie czarne. Wyobrażony ponad arkadami prezbiterium madryckiej katedry Almudena Pantokrator widnieje na tle mandorli, którą tworzą trzy koncentryczne kręgi. Kręgi te powinny rozjaśniać się w miarę oddalania się od centrum aureoli, jednak tutaj wewnętrzny krąg jest jaśniejszy w stosunku do graniczącego z nim środkowego kręgu - kręgu w kolorze czarnym.

DEON.PL POLECA

Czarne jest także wnętrze mandorli na ikonach Zstąpienia do Otchłani, Wniebowstąpienia Jezusa Chrystusa czy Zaśnięcia Matki Bożej. Na dwóch ostatnich czarne są również spodnie szaty archaniołów unoszących mandorlę z Maryją ku niebu. Ponadto czerń stanowi barwę aureoli na kolosalnej ikonie Sądu Ostatecznego w Domus Galilaeae (Korazim) w Ziemi Świętej. Z pewnością mandorla nie może być czarna. Najczęściej jest ona koloru niebieskiego. Najciemniejszy jego odcień, wypełniający wnętrze aureoli, symbolizuje niepoznawalność i niedostępność istoty Boga. Mandorla jawi się jako symbol świetlistego obłoku objawiającego transcendentne, niestworzone energie Boże, które obrazują łaskę Boga. Czarna jest również aureola z gołębicą oznaczającą Ducha Świętego, umieszczona w promieniu wyłaniającym się z czarnego segmentu nieba. Eleusa, Bogarodzica czułości, ma na sobie czarny maforion, czyli nakrycie głowy i ramion symbolizujące Jej Boże macierzyństwo. Zgodnie z kanonem powinien on być w kolorze czerwonym. Zresztą tradycja wschodnia przypisała Maryi, podobnie jak Jezusowi Chrystusowi, szaty czerwono-niebieskie, a nie czarne. W spodnich, czarnych szatach Kiko Argüello przedstawił na przykład Zbawiciela, Jego Matkę, archaniołów, apostołów i przybyłą do grobu, w poranek Zmartwychwstania, jedną z Marii. Natomiast w całości czarnymi, zamiast czerwonymi, uczynił Trony - jeden z chórów anielskich, widoczny u Chrystusowego podnóżka. Czarne jest także wnętrze wanienki na ikonie Bożego Narodzenia, nawiązującej formą do chrzcielnicy i kielicha mszalnego, dlatego ewokującej sakrament chrztu świętego i Eucharystii. Czarny jest również Chrystusowy krzyż na ikonie Ukrzyżowania.

Istnieją jednak miejsca w malarstwie ikonowym, w których czerń wymagana jest kanonem. To na przykład: czerń wnętrza groty na ikonach Bożego Narodzenia, czerń grobu Łazarza, a na ikonie Ukrzyżowania - grobu prarodzica Adama, czerń czeluści na ikonie Zstąpienia do Otchłani oraz symbolizująca niewolę zła (pogrążenie w grzechu i niewiedzy), w której tkwi przed przyjęciem Ewangelii personifikowany Kosmos, czerń wnętrza jaskini na ikonie Zesłania Ducha Świętego. Pozytywną wymowę ma jedynie czerń szat mnicha, bo oznacza odrzucenie światowych marności, lecz świętych mnichów Kiko Argüello nie malował.

W chrześcijańskiej tradycji czerń symbolizuje - poza złem i grzechem - nicość, chaos, trwogę, śmierć, piekło, szatana i potępieńców, ponieważ życie nie może istnieć bez światłości, a potępienie jest konsekwencją duchowej śmierci. Czerń może również ewokować prawdę o dźwiganiu grzechów ludzkości przez Odkupiciela na Golgotę i Jego śmierć w ofierze za nią na szczycie Kalwarii. Taki właśnie sens nadał Jerzy Nowosielski uczernionemu obliczu Jezusa Chrystusa z Mandylionu zdobiącego kaplicę Wspólnoty Chemin Neuf w Wesołej. Czy to samo jednak można powiedzieć o wypełnionych czernią oczach Dzieciątka i o Jego czarnej szacie na jednej z ikon maryjnych Kiko Argüello? Jeśli poważnie potraktuje się stwierdzenie, że oczy są oknem duszy, cóż można wtedy pomyśleć o Zbawicielu?

Czerń zawsze stanowi negację światłości, przynajmniej taka jej interpretacja przeważa w teologii malarstwa ikonowego. W tym kontekście ikona jawi się jako sztuka światłości, najdobitniej na niej ukazanej dzięki złotu, czystej żółci i bieli. Doskonale rozumiał teologiczną wartość światłości Teofanes Grek, pochodzący z Bizancjum nauczyciel świętego Andrzeja Rublowa, a książę Eugeniusz Trubieckoj w swojej refleksji poświęconej ikonie pisał o symbolizującym tę światłość złocie, iż stanowi ono "centrum Bożego życia, a wszystkie inne [kolory - przyp. aut.] jego otoczenie". Żyjący na przełomie XIV i XV wieku Teofanes Grek stosował modelunek światłem i opartą na zasadzie monochromatyzmu kolorystykę. Często wypełniał oczy malowanych przez siebie świętych światłem spływającym po ich obliczach. U Dzieciątka z ikony Kiko Argüello oczy małego Jezusa wypełnione są niepokojącą i niezrozumiałą ciemnością. Światłość w dziełach Teofanesa Greka także dzisiaj jawi się jako "ogień ukryty w naczyniu, słabym i drogocennym, naczyniu ludzkiego ciała". Ponadto święci u tego średniowiecznego malarza przyjmują czasem "kształt palącej się świecy" lub sami niejako stają się "świetlistym płomieniem".

Wolę bliskość tego "świetlistego płomienia" niż napawającą lękiem, dziwną czerń oczu małego Jezusa z ikony Kiko Argüello. Ikona bowiem nie powinna i nie może być sztuką ciemności. Bliższe jest mi zatem - emanujące spokojem, ciszą, świętością - malarstwo Teofanesa Greka. Nieważne, że jawi się ono - obfitując w światło - jako niezwykle skromne w kolorystyce. Kontemplując ukazane przez bizantyńskiego mistrza święte postacie, wkraczam w Bożą rzeczywistość, przekroczywszy granice tego, co widzialne. Ciemność niepokoi, zastanawia, budzi obawę, zwłaszcza jeśli jej obecność nie jest uzasadniona. Droga do Boga jest natomiast drogą ku Światłości poprzez światłość. Jesteśmy zresztą powołani do życia w światłości, a nie w mroku. Zatem i w tym przypadku nauka apostoła Jana nadal jest aktualna.

Justyna Sprutta - doktor w zakresie teologii dogmatycznej o specjalizacji teologia ikony (KUL) i w zakresie historii o specjalizacji historia sztuki (UKSW), magister filologii polskiej o specjalizacji dziennikarstwo i kreowanie wizerunku (UAM), animator kultury o specjalizacji teatr (PSAK), regionalistka. Wykładowca akademicki na Wydziale Teologicznym UAM w Poznaniu. Współpracuje z portalem www.misyjne.pl i z dwutygodnikiem Diecezji Kaliskiej "Opiekun". Prowadzi na Facebooku stronę: Ignacjańskie Linijki. Należy do Wspólnoty Życia Chrześcijańskiego. Pochodzi z Ziemi Gostyńskiej. Mieszka w Ostrowie Wielkopolskim.

doktor historyk sztuki, teolog, filolog. Absolwentka KUL, UKSW i UAM. Wykładowca na Wydziale Teologicznym UAM w Poznaniu. Należy do WŻCh. Prowadzi na Facebooku stronę Ignacjańskie Linijki

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Oczy wypełnione ciemnością
Komentarze (10)
ŁR
~Łukasz Ruda
14 czerwca 2022, 18:26
Deon to dziwny portal. Taki nowoczesny, „romansuje” ze strajkiem kobiet, niemieckimi „reformatorami” i LGBT. A taki Kiko, święty człowiek i wspaniały malarz to jest za nowoczesny bo stosuje czarny kolor w ikonach. Czyli z nowoczesności bierzemy to co najmniej wartościowe bo to co wartościowe wymaga kształcenia gustu, a to już za dużo intelektualnej roboty by wymagało. Sorry ale tak to widzi boomer.
KS
~Krystyna Słomka
12 czerwca 2021, 11:26
Ciemność może być symbolem Tajemnicy. Może być także symbolem "Ciemnej nocy".
DP
Damian Pruszkowski
27 marca 2019, 00:04
obsesja na punkcie szatana... przykre ale czasem wystepujące wśród katolików zjawisko 
27 marca 2019, 16:59
Proszę nie osądzać. Chodzi tutaj o obronę kanonu ikony, która w tradycji wschodniej jest traktowana na równi z Ewangelią. Chodzi tutaj o troskę, a nie o obsesję na punkcie szatana. Jeśli Pan (Pani???) nie zna tematu, proszę sięgnąć do książki ks. Bpa Michała Janochy o ikonach Rzeczypospolitej. Pierwsza część dotyczy kanonu. Może Pan wtedy zrozumie sens artykułu. Wiem też, że zwykle niektórzy komentatorzy własną łatkę usiłują zamieścić na cudzych plecach. Niestety, takie niesłuszne osądzanie, jakie Pan (Pani) tutaj zamieszcza, nie tylko źle świadczy o Panu (Pani), ale dowodzi też ignoracji, niezrozumienia przesłania artykułu i... pysze. 
Zofia Bogocz
24 marca 2019, 09:14
Pani Justyno, bardzo fajnie nas tutaj Pani inspiruje do refleksji (ja w ogóle nie miałam pojęcia nic o założycielu Neokatechumenatu, tym bardziej o jego artystycznej twórczości), jednak może jak już gdzieś na chwilę odsunie się kontrowersja, może by nas tutaj Pani zainspirowała do zachwytu (?), przedstawiła coś, co tak jak hagiografia jest wyrazem światła głównie. Tutaj i w tym i w tamtym o dziełach ze zwierzętami pisze Pani raczej o tym, co według Pani nie jest (...). Co w takim razie jest (...)? Pozdrawiam!
M
Magdalena
22 marca 2019, 09:19
Moim zdaniem niechęć do dzieł tego "artysty" jest uzasaniona. Droga do Boga jest drogą ku Światłości poprzez światło, a dzieła Kiko są mroczne, budzą niepokój i odrazę. Krótko mówiąc są ohydne. To, co człowiek ma w sercu odzwierciedla się na zewnątrz
Andrzej Ak
21 marca 2019, 21:32
Zostawmy Ikony w spokoju, idźmy za Duchem. W Duchu odnajdziemy drogę do Boga Ojca poprzez Chrystusa, a wówczas człowiekowi wierzącemu wystarczy Modlitwa, aby kroczyć Ścieżkami Bożymi w swoim życiu i zdążać ku Bogu.
Anna Żebrowska
21 marca 2019, 10:32
Kiko A. nigdy nie twierdził, że pisze ikony. Jest po prostu malarzem religijnym. Nie tworzy też autoportretów. Autorka chyba nigdy nie widziała ani jego samego, ani  jego fotografii. W jego twórczości nie ma nic mrocznego. To jakieś przywidzenia.
21 marca 2019, 11:37
https://www.youtube.com/watch?v=UlR2LEtWRxA
M
Magdalena
22 marca 2019, 09:06
Filmik bejrzałam, dziękuję. Rzeczywiście, twórczość tego pana jest mroczna i obrzydliwa.