Odbudować wiarę, wzniecić na nowo nadzieję
Wydaje się, jakby świat rozpadał się nam na kawałki. Zaostrza się walka polityczna, a w ślad za nią pogłębiają się podziały, wybuchają konflikty w coraz to nowych miejscach. Dzieje się tak wiele zła w różnych regionach świata. I trudno znaleźć jakąś ostoję, która by nad tym zapanowała. Wszystkie międzynarodowe organizacje okazują się bezsilne wobec wydarzeń, jakich jesteśmy świadkami. A głos papieża Franciszka, jedynego przywódcy światowego, który wzywa do pokoju i opamiętania, jest dezawuowany i odrzucany.
Rzeczywiście, nierzadko też pojawiają się głosy porównujące obecną sytuację na świecie do tego, co działo się przed II wojną światową, pamiętając o tragicznych skutkach, jakie ona przyniosła.
Kończy się dzisiaj ważne wydarzenie w Kościele, jakim jest pierwsze spotkanie plenarne Synodu o synodalności. Drugie będzie za rok. Było to spotkanie wyjątkowe pod wieloma względami. Choć to synod biskupów, to jego uczestnikami i to także biorącymi udział w głosowaniach byli świeccy, w tym kilkadziesiąt kobiet. Franciszek zaproponował też odmienny sposób procedowania, wzywając zarazem, żeby to było zgromadzenie, które poddaje się prowadzeniu Ducha Świętego, bo to On jest prawdziwym ‘protagonistą’ żywotności i misyjności Kościoła.
Za wcześnie jeszcze, żeby mówić o konkretnych owocach tych kilku tygodni zgromadzenia synodalnego, choć na deon.pl opublikowaliśmy już podsumowanie dokumentu końcowego. Z pewnością udało się zaszczepić ideę słuchania, gotowości do bycia posłanym do świata takim, jaki jest. Bóg posyła bowiem Kościół do całej ludzkości jako świadków Nowego Przymierza. Ma on przekazać wszystkim ludziom Słowo zbawienia, a nie kulturę i cywilizację zbudowaną na judeo-chrześcijaństwie. To było wyzwanie dla Kościoła w całej historii, ale dzisiaj widzimy je z jeszcze większą ostrością. Kościół misyjny w kontakcie ze ‘współczesnością’ musi uczyć się nowego języka, dostosowywać się do nowych okoliczności. Mamy przekazywać wiarę, budować nowy Kościół uczniów Chrystusa na Jego wzór i według Jego zamysłu, a nie na nasz obraz i podobieństwo. Na tym polega wyzwanie dla wierzących, aby byli sługami ‘nowości’ Chrystusa, a nie ‘kopistami’ starych tradycji i zwyczajów.
Wielu dzisiaj zżyma się na to, co robi papież Franciszek, bo: podpisuje jakieś deklaracje o braterstwie z muzułmanami; nie jest jednoznaczny i konkretny zarazem, kiedy wypowiada się o wojnach i drogach do pokoju na świecie; jako przywódca duchowy pisze dokumenty o ekologii; krytykuje ‘tradycjonalistów’, którzy chcieliby powrotu do łaciny czy rytu trydenckiego; oskarżany jest o ‘lewicowe’ podejście do ekonomii i własności; że zbyt dużo i nazbyt idealistycznie wypowiada się w sprawach migracji, przyjmowania migrantów i gwarantowania im wielu praw; że nie jest ‘jednoznaczny’ w kwestiach moralnych; przykłada wiele uwagi do tzw. ‘peryferii’, małych wspólnot, bez wielkich i ugruntowanych tradycji chrześcijańskich. Można by jeszcze długo wyliczać.
Uważny obserwator zwróci jednak uwagę na to, że papież z konsekwencją przypomina, iż Kościół jest Chrystusowy wtedy, kiedy jest ubogi, pokorny, kiedy troszczy się o potrzebujących, opatruje rany obolałych. Prostota, pokora i służba – to są znaki rozpoznawcze ducha chrześcijańskiego, a nie liczby, możliwości, światowe znaczenie. Franciszek konsekwentnie szuka nowego języka, który trzeba znaleźć dla misji Kościoła dzisiaj. Choć bowiem chrześcijaństwo wzrasta liczbowo, to jednak wciąż większość ludzkości jest daleka od przyjęcia Ewangelii. Więcej katolików mieszka teraz na ziemskiej półkuli południowej niż północnej i ma z cywilizacją zachodnio-europejską mało wspólnego. A papież wie, że Kościół jest posłany nie tylko do ‘swoich’, ale do ‘wszystkich’.
Wielu jest takich, którzy chcieliby się otoczyć murem, jaki miałby chronić nas przed ‘obcymi wpływami’. I ciągle marzą o tym, by kultywować dawne zwyczaje i tradycje. Ale to nie jest chrześcijaństwo, to jest mentalność sekty. Musimy odnaleźć w sobie odwagę misyjną, która wyprowadzi nas z naszych zamknięć i obaw przed obcym i ‘nieczystym’ światem. Duch Święty zachęci nas, jak Piotra: „nie nazywaj nieczystym tego, co Bóg oczyścił”. Jak pierwsze pokolenie chrześcijan czasów apostolskich, właśnie wobec pogmatwania tego świata, konfliktów i przemocy, jesteśmy wzywani do obudzenia wiary, wzniecania na nowo nadziei i poddania się prowadzeniu Ducha Bożego.
Skomentuj artykuł