Oto mistrz katoPR-u

Oto mistrz katoPR-u
Dlaczego dziś świat mówi o Republice Środkowoafrykańskiej? Bo są misjonarze, którzy decydują się świadczyć o Chrystusie tym, którzy Go nie znają. Bo wśród tych misjonarzy jest charyzmatyczny o. Benedykt Pączka OFMCap. (fot. facebook.com/benedyktp)

Dlaczego dziś świat mówi o Republice Środkowoafrykańskiej? Bo są misjonarze, którzy decydują się świadczyć o Chrystusie tym, którzy Go nie znają. Bo wśród tych misjonarzy jest charyzmatyczny o. Benedykt Pączka OFMCap. Bo kapucyn nie boi się kontaktu z dziennikarzami.

To trzy podstawowe "bo", chociaż można ich wymienić więcej. Stawiam je na równi z niewielkim wskazaniem na ostatnie "bo", chociaż hierarchia w tym ciągu wydaje się być zupełnie inna. Chrześcijańskie misje są rozsiane po całym świecie. Mało któremu misjonarzowi można odmówić charyzmy. Ale to jednak głos o. Pączki przebił się wyraźnie do mediów.

Z nieufnością czy wręcz strachem przed mediami spotykam się na co dzień w dziennikarskiej pracy z księżmi, zakonnikami i zakonnicami. Nie czas i miejsce na diagnozowanie przyczyn. W przypadku o. Pączki za mało powiedzieć, że on nie boi się kontaktu z dziennikarzami. On świadomie wykorzystuje - w jak najlepszym tego słowa znaczeniu - media do promocji misyjnych, zakonnych czy kościelnych inicjatyw.

Nie chodzi wyłącznie o informowanie mediów o swoich przedsięwzięciach czy nawet odpowiadanie na pytania dziennikarzy. Inicjatywy o. Pączki - od pomysłu po hasła promocyjne - są bardzo medialne. Wydawałoby się, że duchowe rady przez telefon to banał. Często powtarzamy Jezusowe "Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają". Ale jeśli pomysł nazwiemy "Pogotowiem duchowym" i dołożymy do tego hasło: "Ksiądz powinien być jak Tesco - 24 h/7", to napiszą o tym "Gazeta Wyborcza" i "Nasz Dziennik", powiedzą w Polskim Radiu i Radiu Plus, pokażą w TVN i TVP. Nie chodzi o parcie na szkło, ale przełamywanie medialnej zasady "bad news is good news". W końcu naszą domeną jest Dobra Nowina.

Kapucyni wykorzystali "związki" swojego zakonu z kawą cappuccino i rozkręcili akcję "Cappuccino dla Afryki" - dziesiątki kawiarni włącza się w tę inicjatywę, a 6 stycznia krakowski klasztor przy Loretańskiej przeżywa małe oblężenie. Misje w Czadzie wspierane są przez nie mniej medialne akcje jak "Czadowa tablica" i "Czadowa para". O. Pączka zachęcił ludzi do hojności zdjęciami nazwisk ofiarodawców umieszczonych na tablicy w Czadzie. W ciągu trzech miesięcy zebrał ponad 120 tys. zł dzięki czemu kapucyni mogli wybudować tam szkołę.

O. Benedykt wykorzystał genialnie także swoje nazwisko do akcji "Wyślij pączka do Afryki". W ubiegłym roku pod takim hasłem kapucyn zbierał fundusze na budowę szkoły muzycznej (sic!) w Republice Środkowoafrykańskiej. W tym roku pieniądze zgromadzone w Tłusty Czwartek będą przeznaczone na pomoc dla ofiar wojny w RCA. Szczegóły można znaleźć na www.tamtamitu.pl.

O samym referacie misyjnym kapucynów czy ogólnozakonnym wykorzystywaniu mediów - w tym angażowanie świeckich specjalistów od marketingu czy fundraisingu - można by mówić jeszcze długo. Ale po co o tym wszystkim? Dziś o. Pączka jest w centrum krwawych zamieszek w RCA. Miejscowej ludności potrzebna jest ochrona międzynarodowych sił pokojowych. Kto z nas słyszał wcześniej o tym, co dzieje się w RCA?

O. Pączka skorzystał ze swoich kontaktów i dobrego PR-u wypracowanego dzięki inicjatywom sygnowanym jego nazwiskiem. Jego relacje z rebelii w RCA - też dzięki świadomemu korzystaniu z mediów społecznościowych - trafiły najpierw do krajowych portali katolickich, później do ogólnopolskich stacji telewizyjnych i zagranicznych serwisów. Dziś sytuacją polskich misjonarzy w RCA zajmuje się MSZ. Europoseł Konrad Szymański złożył do szefowej europejskiej dyplomacji Catherine Ashton priorytetową interpelację ws. ataków na misje katolickie w RCA.

Nie wiadomo, czy wojska ONZ będą chroniły misje, ale jeśli nie światowa, to przynajmniej europejska opinia publiczna może już mieć wyrzuty sumienia, że sprawa nie jest rozwiązana. Poza tym świadomość Polaków o wojnie w odległej Republice Środkowoafrykańskiej jest już na tyle duża, że wielu z nas nie będzie mogło wobec niej przejść obojętnie.

Aktualnego położenia o. Pączki nie można łatwo porównać do wielu innych kościelnych sytuacji kryzysowych. Ale akurat crisis managementu i public relations można się od niego nauczyć skuteczniej niż na wielu specjalistycznych kursach. O ewangelicznym zacięciu nie wspominając.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Oto mistrz katoPR-u
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.