Oto prorok swego czasu

Elżbieta Wiater

Prowadzony przez niego w latach 50-tych program telewizyjny "Life is Worth Living" ("Życie jest warte tego, by je przeżyć") gromadził przed odbiornikami niebagatelną liczbę 30 mln widzów. To dawało mu w pierwsze miejsce w USA, jeśli chodzi o popularność. Wygrywał nawet z rodzącymi się wówczas talk-showami, chociaż Stany nie są krajem katolickim - dominuje tam przecież protestantyzm.

Papież Pius XII określił go jako "proroka swego czasu", ale on sam zatytułował swoją autobiografię zwrotem zaczerpniętym z 2 Listu do Koryntian "skarb w naczyniu glinianym". Wspaniała świadomość otrzymanego daru i jednocześnie własnej małości.

Kilka dni temu opublikowano informację, że komisja medyczna uznała cud za wstawiennictwem Sługi Bożego abp. Fultona J. Sheena (1895-1979): niewytłumaczalne medycznie przywrócenie do życia urodzonego martwo dziecka. To otwiera kolejny etap jego procesu i zapewne arcybiskup Rochester zostanie wkrótce uznany oficjalnie błogosławionym.

Jego nieoficjalny kult zaczął kwitnąć jeszcze za życia arcybiskupa i wierni proszą o jego wstawiennictwo nie tylko w Stanach Zjednoczonych - także w Polsce jest spora grupa osób, dla których abp Fulton J. Sheen jest jednym ze świadków Bożej miłości do świata.

Zresztą Polska pojawia się w jego wypowiedziach i pismach przed II wojną światową. Kiedy wszyscy świętowali w 1938 r. wynik rozmów w Monachium, on pisał, że nazizm i komunizm podadzą sobie rękę ponad Polską i wchłoną ją, jeśli świat niczego nie zrobi.

Kilkadziesiąt lat później, w latach 70-tych, w czasie gdy jeszcze nie było Solidarności, arcybiskup Sheen pisał: "Polska to centralny punkt sytuacji w świecie; węzeł w polityce Europy; klucz do tego, czy będzie dominowała sprawiedliwość, czy przemoc na świecie przez następne sto lat" (wyd. pośmiertnie "On Being Human").

Pokojowa rewolucja końca lat 80-tych, a śmiem twierdzić, że także to, co widzimy teraz na Ukrainie, potwierdza opinię przyszłego błogosławionego: nikt zresztą nie przeczy, że to polski Okrągły Stół i Solidarność wyznaczyły standardy walki o wolność od komunizmu.

Jednak abp Fulton nie był przede wszystkim politykiem - był ewangelizatorem. Zarówno poprzez swój program telewizyjny, którego popularność w dużej mierze brała się także z klasy, jaką prowadzący prezentował na ekranie, a wcześniej w radiu, jak też przez książki, które publikował. Był także narodowym przewodniczącym Society for the Propagation of the Faith i uczestnikiem II Soboru Watykańskiego.

Zdecydowanie nie był to purpurat zamkniętym w swoim pałacu z kości słoniowej, choć wielu zarzucało mu, że zbyt entuzjastycznie reaguje na zainteresowanie mediów. Wytykano mu także zbytnie przywiązanie do dbałości o strój i wygląd. Mimo to pozostał sobą, posługując się w służbie Kościołowi także tym, co obiektywnie można było uznać za słabość.

Tym, co zamyka jego długie życie, jest spotkanie z papieżem-Polakiem podczas pierwszej papieskiej pielgrzymki do USA. Jan Paweł II uścisnął wtedy nowojorskiego arcybiskupa i powiedział mu: "Pisałeś i mówiłeś dobrze o Panu Jezusie. Jesteś lojalnym synem Kościoła". Wspaniała pieczęć na życiu tego pasterza, którego teksty do dziś nie straciły nic ze swej aktualności. I nie tylko teksty - jest świetnym przykładem tego, jak wykorzystać media do ewangelizacji, oraz dowodem, że można być biskupem i medialnym celebrytą oraz że niekoniecznie trzeba wtedy tańczyć w rytm tego, jak grają inni. Do końca życia pozostał sobą - lojalnym synem Kościoła.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Oto prorok swego czasu
Komentarze (12)
WD
Wujek Dobra Rada
11 marca 2014, 04:06
@ Autorka "Pokojowa rewolucja końca lat 80-tych, a śmiem twierdzić, że także to, co widzimy teraz na Ukrainie, potwierdza opinię przyszłego błogosławionego: nikt zresztą nie przeczy, że to polski Okrągły Stół i Solidarność wyznaczyły standardy walki o wolność od komunizmu." Byłoby jednak, delikatnie mówiąc, o wiele lepiej, gdyby część działaczy podziemia nie dogadała się z komunistami i okrągły stół stał się tylko symbolem zmian, etapem na drodze rozwoju naszego kraju, a nie bożkiem i jego końcowym przystankiem. Bo chyba nie ma co do tego sporu, że komunistom taki końcowy przystanek odpowiadał. Pokojowa rewolucja ma swoją krwawą cenę i liczne niesprawiedliwości. Może na Ukrainie będzie inaczej. Miał 21 lat, wysoki, wysportowany, chciał zostać geologiem. Dosięgła go kula plutonu ZOMO (czasy junty Jaruzelskiego). Jego matka przyjechała na Śląsk pociągiem z Koszalina i dzięki różnym wybiegom zatrudniła się w szpitalu jako salowa dzięki czemu do końca była przy nim. Przez 20 lat jeździła na każdą rozprawę podczas procesu morderców jej syna. W sprawie zomowców padł wyrok skazujący, ale już Czesław Kiszczak został uniewinniony kilka dni przed jej śmiercią. W 3RP, jedyną niedogodnością dla W.Jaruzelskiego, której nie doczekała, była groźba rozwodu ze strony żony zbrodniarza, bo jakaś pani robiła zupki. Bóg jednak raczy wiedzieć jak szanowna małżonka by się rozwiodła skoro pan Jaruzelski, zawsze przed rozprawą w sądzie, jest chory i umierający przez co nie może się stawić.
Paweł Tatrocki
10 marca 2014, 09:48
Arth. Jak widać powstanie warszawskie niczego cię nie nauczyło. Niczego cię nie nauczyło zbrojne podziemie po II wojnie światowej ani losy polskiego rządu na emigracji. Do ciebie nic nie dociera co jest sprzeczne z twoimi poglądami. Mogę się jedynie domyślać, że na Majdanie byś się bił i czekał aż wejdą Rosjanie na Ukrainę. Spokój jest do wybrów 16 marca, jak Rosjanie zaczną zajmować Krym to zacznie się wojna. I wtedy dopiero zobaczymy konsekwencje wymachiwania szabelką i nie liczenia się z nikim. W 1939 roku też byli tacy huraoptymiści jak ty, którzy wierzyli w zachodnie gwarancje rządowe. I co? I skończyło się to obozami koncentracyjnymi i groźbą wymordowania wszystkich Polaków. Jak widzę twoje chore zapatrywania to jestem trochę przerażony, że przyszli polscy politycy będą twojego pokroju.
A
Arth
10 marca 2014, 21:55
Czy naprawdę nie widzisz różnicy pomiędzy 1939 i 1944, a 1989??? Czy, Twoim zdaniem, w roku 1989 mordowano w obozach koncentracyjnych setki tysięcy Polaków? Czy na ulicach w masowych egzekucjach zabijano setki Warszawiaków? Czy wojska sowieckie stały na linii Wisły? Jak już robisz porównania, to z sensem. Irracjonalny lęk nie jest dobrym doradcą.
Paweł Tatrocki
10 marca 2014, 22:18
Na szczęście takich zajść nie było a to dzięki Okrągłemu Stołowi. Ale taki scenariusz łatwo sobie wyobrazić, gdyby tych porozumień nie było. Przykładem tego są Chiny z Placem Tiananmen. Próbowano tam polskiego rozwiązania wolnych manifestacji i jak to się skończyło - masakrą. Dlatego nie uważam, aby twoje porównania były sensowne, bo nie bierzesz pod uwagę zachowania komunistów w 1989 roku w sytuacji, gdy Solidarność odmawia rozmów i idzie na konfrontację z rządem. Wtedy masowe masakry jak w grudniu 1970 nie byłyby czymś niewyobrażalnym. Komuniści broniliby swojego stanu posiadania, nie na darmo w latach 80-tych doszło do uwłaszczenia nomenklatury. Jeśli komunistom groziłyby masowe procesy to jest raczej jasne, że bez walki władzy by nie oddali. Tylko czym niby Solidarność miałaby walczyć i kto miałby walczyć. Mielibyśmy system chiński z PZPR u władzy, kapitalistycznym systemem gospodarki i okrojoną swobodą wypowiedzi. Oczywiście jeśliby nie było stanu wojennego co planowano w 1988 roku o czym chyba wiesz. A gdyby uwolniono wyjazdy na zachód to by emigracja nie wyniosła 3 mln a mogłaby wynieść nawet 5-7 mln ludzi. Takie było wtedy nastawienie młodych ludzi do życia w socjaliźmie. Niewielu młodych wiązało swoje życie z socjalistyczną Polską. Tak więc gdyby nie Okrągły Stół to mogłoby być w Polsce o wiele gorzej. Taka jest moja wizja tego co mogłoby być. Jeśli uważasz, że komuniści byli gotowi na wszelkie ustępstwa to jesteś w grubym błędzie.
A
Arth
10 marca 2014, 08:23
@XR Widzę, że usiłujesz usprawiedliwić swój irracjonalny lęk tym, że przeżyłeś tamte czasy, ale wizje które przedstawiasz są zupełnie oderwane od rzeczywistości. Domyślam się, że nie zrobiłeś wtedy absolutnie nic, a może i popierałeś komunizm. Historia jest jednak jednoznaczna. Państwa komunistyczne się rozpadały i można wtedy było bardzo wiele uzyskać. Po IWŚ Polacy musieli rozbrajać Niemców, walczyć z sowietami i wywalczyli wolną Polskę. Choć ryzyko było większe, szansy nie zmarnowali. Chrześcijaństwo nie jest religią lęku i asekuranctwa. Wręcz przeciwnie, mamy działać rozsądnie i racjonalnie. Tchórzostwo jest sprzeczne z Ewangelią. Żaden tchórz nie będzie ewangelizował. Polecam zapoznanie się z historią Kaleba. Wtedy też niektórzy twierdzili, że w ziemi Kanaan żyją olbrzymy, które pożerają ludzi [Kl 13, 28 - 31], tylko po to, żeby usprawiedliwić swoje lękliwe zachowanie.
Paweł Tatrocki
9 marca 2014, 19:08
Polska nie stała na krawędzi wojny domowej. Państwa i narody bronią swojej własności jak mogą, także zbrojnie, bo bez nich egzystencja biologiczna jest niemożliwa. Przy okrągłym stole oddano jednak majątek i władzę komunistom bez żadnego oporu i w drodze negocjacji. Widać, że jesteś bardzo młodym człowiekiem i nie wszystko samemu przeżyłeś. Otóż w 1989 roku była realna szansa na wojnę domową, a pleść o przyciskaniu komunistów do muru to mogą małe chłopaczki, które w życiu nie przeżyły czasów komunistycznych. Jaruzelski, Kiszczak dysponowali armią, milicją, służbą bezpieczeństwa. I co Solidarność mogła im przeciwstawić? Machanie piąstkami małego rozkrzyczanego dziecka? Jak czytam twoje komentarze Arth to mam wrażenie, że masz poczucie rzeczywistości ludzi z Majdanu, którzy uważają, że z niczym nie muszą się liczyć. Gdyby dotrzymali umowy z Janukowyczem to by nie zafundowali sobie podziału państwa przez Rosjan. I twoje dywagacje są tego samego rodzaju.
BA
brak abp Fultona J. Sheen
9 marca 2014, 15:33
Były amerykański podpułkownik uważa, że homoseksualna ideologia osłabiła armie USA i Ukrainy, co ułatwiło agresję Władimira Putina na Krym. Dziś wojsko poddaje się "społecznym eksperymentom" - mówi. Oliver North, były podpułkownik amerykańskiej armii, był gościem w telewizji Fox News. Stwierdził, że dopuszczenie jawnych homoseksualistów do służby wojskowej uczyniło z żołnierzy „szczury labolatoryjne w radykalnym ekperymencie społecznym”. Polityka „różowej szminki”, jaką prowadzi Barack Obama, jest jego zdaniem współodpowiedzialna za kryzys na Ukrainie. Komentarze padły na konferencji pt. Conservative Political Action. „Członkowie naszych sił zbrojnych i ich rodziny zasługują na coś lepszego, niż bycie traktowanym jako szczury labolatoryjne w jakimś radykalnym społecznym eksperymencie” – powiedział. „Ludzie na Ukrainie w tej właśnie chwili płacą ogromną cenę za nieporządek [spowodowany] deficytem przewodnictwa Ameryki” – dodał. „Nie potrzebujemy głowy państwa, która niszczy naszą obronę i maluje czerwone linie różową szminką... Tak, właśnie to powiedziałem” – stwierdził były podporucznik. Oliver North porównał następnie walkę przeciwko „małżeństwom” homoseksualnym z walką o zniesienie niewolnictwa. Przestrzegł też Stany Zjednoczone przed „wpadnięciem w objęcia socjalizmu”. Pac/pinknews
A
Arth
9 marca 2014, 12:22
Z drugiej strony Arth gdyby nie Okrągły Stół to mogłoby dojść w Polsce do wojny domowej, ...Zatem może to nie jest najlepsze rozwiązanie, ale lepsze od rzezi setek tysięcy ludzi. ... ... Czytam różne głupoty w sieci, ale czegoś takiego dawno już nie widziałem. Poczytaj trochę o Solidarności, choćby w Wikipedii. Strach przed konsekwencjami działań jest jak najgorszym doradcą. Polska nie stała na krawędzi wojny domowej. Państwa i narody bronią swojej własności jak mogą, także zbrojnie, bo bez nich egzystencja biologiczna jest niemożliwa. Przy okrągłym stole oddano jednak majątek i władzę komunistom bez żadnego oporu i w drodze negocjacji. A wizje wojny domowej to może zdarzały się niejakiemu Adamowi M., ale nawet w jego niezdrowej wyobraźni coś takiego się nie bardzo mieściło. A wtedy była szansa na wolną i sprawiedliwą Polskę bez walki zbrojnej.A teraz zmierzamy jako naród ku biologicznej anihilacji i to bez wojny.
Paweł Tatrocki
9 marca 2014, 10:46
Z drugiej strony Arth gdyby nie Okrągły Stół to mogłoby dojść w Polsce do wojny domowej, bo gdyby komuniści mieli do wyboru albo walczyć, albo dać się zabić przez Solidarność to wybraliby walkę. Zatem może to nie jest najlepsze rozwiązanie, ale lepsze od rzezi setek tysięcy ludzi. A po takiej rzezi w Polsce dalej byłyby te same problemy, które były, a emigracja byłaby jeszcze większa i nie wiadomo kiedy by Polska weszła do NATO i UE po takich zajściach.
A
Arth
9 marca 2014, 10:07
"... nikt zresztą nie przeczy, że to polski Okrągły Stół i Solidarność wyznaczyły standardy walki o wolność od komunizmu. " Co takiego? Okrągły stół? To dopiero Deon odjeżdża. Widać nie czyta Pani niczego, poza GW, TP i Deonem, a nawet na Deonie nie czyta komentarzy. W innym przypadku wiedziałaby, że Okrągły Stół jest uważany za jedną z głównych przyczyn obecnego nieszczęścia Polski: zapaści cywilizacyjnej i moralnej, krzyczącej o pomstę do nieba niesprawiedliwości, zniszczenia gospodarki, bezrobocia, masowej emigracji i zbliżającej się nieuchronnie katastrofy demograficznego, ze wszystkimi jej konsekwencjami.
T
tomi
8 marca 2014, 17:04
Bardzo sie ciesze na ta wiadomosc. XaweryRicci przestan wreszcie glosic te przepowiednie i herezje. Nawroc sie chlopie. 
Paweł Tatrocki
8 marca 2014, 15:40
Ładnie pisał o Polsce, tylko, że Polska z satanistycznymi zapędami raczej nie będzie przykładem państwa, w którym panuje sprawiedliwość. Raczej bezprawie i morderstwa dzieci będą tym co stanie się za jakiś czas polską rzeczywistością. W Polsce jest dużo dobra, ale jak się patrzy na rosnącą w zawrotnym tempie ilość rozwodów to jednak trzeba powiedzieć, że ilość dobra jest za mała w stosunku do ilości zła, aby Polska mogła wyjść z zawieruchy dziejowej bez większego szwanku. Jeśli za komuny mordowano 1 mln dzieci rocznie wskutek samych tylko aborcji to ten fakt nie może przejść obojętnie przez polskie dzieje. Polska poniesie srogie konsekwencje tego faktu. Jeśli teraz są mordowane dzieci na ofiarę szatanowi, w Warszawie szczególnie, to jak ma Bóg Polskę wywyższyć spośród narodów? Cóż, kary nadchodzą wielkimi krokami i mam wrażenie, że Polska stoi w rozkroku między Bogiem i szatanem, i nie wie, po której stronie się opowiedzieć. Oby nie było za późno na otrzeźwienie.