Papież "robi różnicę"

(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl)

Nie mam ochoty podejmować dyskusji na temat zasadności pobytu Franciszka w Szwecji i tego, dlaczego nie powinien się tam pojawić. Tym zajęli się już inni. Na szczęście Papież ich nie posłuchał.

Odsuwając na chwilę na bok dyskusje o zasadności słowa "świętowanie" stojącego przed zwrotem "500-lecie reformacji". Zapominając na moment o tym, ilu gorzkich słów, zjadliwych opinii, katastroficznych teorii nie poskąpiono papieżowi Franciszkowi, kiedy zapowiedział chęć przyjazdu do Szwecji. Puszczając mimo uszu opinie domowych specjalistów od inżynierii społecznej, twierdzących uparcie, że w Szwecji nie ma miejsca na katolicyzm, tylko jeśli już na coś jest, to na odrodzony protestantyzm… Trzeba powiedzieć jedno. Obecność Papieża "robi różnicę".

DEON.PL POLECA

Nie mam ochoty podejmować dyskusji na temat zasadności pobytu Franciszka w Szwecji i tego, dlaczego nie powinien się tam pojawić. Tym zajęli się już inni. Na szczęście Papież ich nie posłuchał.

Paradoksalnie "święto reformacji" stało się "świętem katolicyzmu" i jako takie zostanie zapamiętane w Szwecji. Mówił o tym sam biskup Sztokholmu Lars Anders Arborelius OCD. W podobnym, choć bardziej zachowawczym, tonie wypowiadają się również przedstawiciele Kościoła luterańskiego.

"Podczas tej dwudniowej wizyty Franciszka w Szwecji wielu protestantów lepiej zrozumiało, na czym polega posługa jedności następcy Piotra; w jakimś sensie faktycznie uznali oni jego rolę. Papież potrafił bowiem zjednoczyć wokół siebie nie tylko katolików różnych narodowości, ale także protestantów i prawosławnych. Okazało się, że dla wszystkich jego obecność była najważniejsza, ważniejsza nawet niż obchody 500-lecia reformacji" - powiedział bp Arborelius.

Wizyta Franciszka wniosła także nową jakość do szwedzkiego społeczeństwa. Od dekad nie obserwowano tam osoby Papieża z takim zainteresowaniem. Co niespotykane, telewizja publiczna nie tylko na żywo relacjonowała te wydarzenia, ale również transmitowała mszę katolicką odprawianą w Malmö, w której wzięło udział 15 tys. wiernych. Jak się ocenia, to 10% wszystkich katolików mieszkających w tym kraju. Na ile to żywe zainteresowanie było zasługą samej osobowości Franciszka, a na ile owocem tamtejszych przemian społecznych - lub, jak niektórzy wolą, kryzysu tożsamości - pozostaje dyskusyjne.

Co jednak najważniejsze, Szwedzi w jakiś sposób zatęsknili za jednością, której widzialną osobą jest w Kościele Rzymskim postać Papieża. I choć pewnie w innych aspektach daleko im do uznania jego formalnej zwierzchności, to sam fakt pojawienia się owej tęsknoty zasługuje na uwagę. Oto między wierszami ukazuje się prawdziwy dramat wydarzeń sprzed pięciuset lat. Temat ciągle żywy i jak widać mający jeszcze swoją przyszłość.

Mówiąc z kolei o ekumenicznym aspekcie tej podróży, biskup Sztokholmu zauważył, że zarówno katolicy, jak i luteranie dali wyraźne świadectwo dążenia do jedności. "Nie przekreśla to jednak ani trudności dogmatycznych, ani też poważnych rozbieżności opinii w kwestiach etycznych, które komplikują wzajemne relacje" - podkreśla bp Arborelius, który sam był luteraninem.

"Nadal istnieją dość ważne różnice dogmatyczne. Dotyczą one rozumienia Kościoła, sakramentów, kapłaństwa, roli Papieża, a także Maryi. To są kwestie, które trzeba jeszcze zgłębić. Tutaj protestanci kładą cały nacisk na Eucharystię. Im wydaje się czymś naturalnym, że po wyjaśnieniu sporu wokół usprawiedliwienia powinna nastąpić interkomunia. My jednak musimy przypominać, że najpierw trzeba przezwyciężyć wiele istniejących podziałów, zanim będziemy wspólnie sprawować Eucharystię. Protestanci mają po prostu inną mentalność. Trzeba jednak powiedzieć, że w Szwecji bardzo dobrze rozwinął się ekumenizm duchowy, a zatem wspólne modlitwy i rekolekcje, oraz współpraca na polu społecznym" - powiedział Radiu Watykańskiemu katolicki biskup Sztokholmu.

Jedno nie ulega wątpliwości. Na przekór pobożnym życzeniom wielu urząd papieski nadal dobrze spełnia funkcję "budowniczego mostów" (Pontifex Maximus) i jest wielkim znakiem jedności. Dzisiaj widać to może nawet bardziej niż w latach ubiegłych. Możliwe, że jest to tak widoczne, ponieważ mijające lata potwierdzają istnienie pragnienia tej jedności. Jak pokazuje historia, nie zawsze się nam udaje. Tym bardziej powinno nas cieszyć to, czego byliśmy niedawno świadkami.

Paweł Dudzik SJ - absolwent filozofii na Akademii Ignatianum, studiuje teologię na PWTW Bobolanum.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Papież "robi różnicę"
Komentarze (13)
5 listopada 2016, 07:51
Stosie, wodzireju, zastanów się nad swoim serduchem.
5 listopada 2016, 11:56
marielle, ono płonie, w końcu jestem "stos". Co zaś się tyczy wodzirejostwa to oświadczam,że w tańcu jestem cienki. Poszukaj więc wśród "Mocnych"
5 listopada 2016, 12:12
Kurs tańca to dobre lekarstwo na jesienną chandrę. I zrozumieć innych łatwiej.
4 listopada 2016, 17:32
Kolejny rżnie głupa. Papa pojechał do Szwecji aby zadośćuczynić skrywanym tęsknotom heretyków do jedności i na pohybel tradsom, farzyeuszom, pelagianom i innej swołoczy;. Teraz wystarczy kochać się nawzajem i w międzyczasie ustalić wspólne reguły gry (niech się tym zajmą teologowie). No i będzie git, wtedy będzie się można kochać bez zabezpieczeń. Jezuicki aktywista uzanaje czytelników za idiotów, którzy nie dostrzegają postępującej protestantyzacji Kościoła Katolickiego. Owa protestantyzacja to pierwszy krok do zaistanienia chorego ekumenizmu. Dlaczego chorego? Ano dlatego,iż zakłada on istnienia Nadkościoła , nazwijmy go Kościołem Ekumenicznym do którego jedności mają dążyć różne chrześcijańskie wspólnoty wyznaniowe. Jest to oczywista herezja.Jedność bowiem już istnieje i jest ona cechą Kościoła Rzymskokatolickiego(Unam Sanctam Catolicam et Apostolicam Ecclesiam). Od tej jedności odeszli heretycy. Zgodnie z odwieczną Nauką Kościoła prawdziwy ekumenizm może polegać jedynie na powrocie odszczepieńców do katolickiej jedności. Żadne Franciszkowe chcenia tego zmienić nie mogą. Chcenia te jednak nakazują poważną(!) refleksję nad tym czy aby papież na dobre nie pobłądził. Jako owoc "pilelgrzymki" do Szwecji proponuję więc gorliwą modlitwę za papieża, póki jeszcze sprawy nie zaszły za daleko.    
MW
malgorzata wisniewska
4 listopada 2016, 17:45
"Prawdziwy ekumenizm może polegać jedynie na powrocie do katolickiej jedności" - taki ekumenizm to chyba byłby bezprzedmiotowy no nie. Irenizmu w powyższym tekście również nie widzę,  więc, odwagi, odwagi. 
4 listopada 2016, 19:17
Proponuję odwagę w śledzeniu Magisterium (np Mortalimum animos Piusa XI): "Pracy nad jednością chrześcijan nie wolno popierać inaczej, jak tylko działaniem w tym duchu, by odszczepieńcy powrócili na łono jedynego, prawdziwego Kościoła Chrystusowego, od którego kiedyś, niestety, odpadli. Powtarzamy, by powrócili do jednego Kościoła Chrystusa, który jest wszystkim widomy i po wsze czasy, z woli Swego Założyciela, pozostanie takim, jakim go On dla zbawienia wszystkich ludzi ustanowił."
4 listopada 2016, 20:07
Co zaś się tyczy fałszywego irenizmu. Wystarczy zacytować Franciszka (trudno przypuszczać aby autor się z Nim nie zgadzał): "Katolik i sekciarz to słowa ze sobą sprzeczne. Dlatego właśnie na początku nie przewidywałem sprawowania Mszy dla katolików podczas tej podróży: chciałem położyć nacisk na świadectwo ekumeniczne" Jeżeli odprawianie mszy świętej to katolickie sekciarstwo to określenie tego fałszywym irenizmem jest najdelikatniejszym określeniem  
MW
malgorzata wisniewska
4 listopada 2016, 20:15
Nic to nie zmienia i nie wnosi, a było to wczasach kiedy noga papieża w synagodze nie postała, a o Asyżu nikt by nawet nie marzył.  Moje pytanie jest inne, czy KK jeszcze by istniał,  gdyby Duch św.  nie prowadził papieży i nie pomagał dostrzegać znaki czasów? Więc,  więcej zaufania, może nas protestantyzm nie zje, czy przestaniemy być katolikami rozmawiając i szukając tego co wspólne,  a nie patrzeć z góry na "odszczepiencow".?
MW
malgorzata wisniewska
4 listopada 2016, 21:33
A ja zauważyłam, , że jak pisze autor obecność papieża robi różnicę, i o tej różnicy mowa w artykule, papież był tam "najważniejszy" , ważniejszy nawet, niż te 500 lat protestantyzmu. Że nie przekreśla się różnic dogmatycznych, a może papież Franciszek pojechał tam pokazać katolicyzm taki jaki jest , zauważyłam , że według biskupa Sztokholmu to  luteranie są bardziej zachowawczy, zachowawczy są z reguły ludzie nieufni i obawiający się cudzego wpływu, a przekonują ludzie otwarci, i ufni w siłę wiary, nadziei i miłości,  te wszystkie ......izmy to naprawdę sprawa drugorzędna.
5 listopada 2016, 11:47
Noga papieża w synagodze i Asyż to oczywiście skandal.Co zaś się tyczy Ducha Świętego to admiratorzy Kościoła Soborowego zaczęli go dostrzegać dopiero od czasów SV2 wcześniejsze zaś czasy wyraźnie deprecjonując ( z wyjątkiem ewangelicznych "wykopalisk"- taka romantyka pierwotności). Protestantyzm jako taki nie jest dla katolicyzmu żadnym problemem do momentu kiedy nie próbuje się owych wyznanań ze sobą pożenić (protestantyzacja Kościoła )  
5 listopada 2016, 11:52
"Franciszek pojechał tam pokazać katolicyzm taki jaki jest" Franciszek pojechał tam dialogować, nie na tym jednak polega katolicyzm (Nasz Pan nie dialogował lecz nauczał).  
MW
malgorzata wisniewska
5 listopada 2016, 12:13
No nie wiem, czy nie dialogowal i czy tym samym nie nauczał,  bardzo lubię przypowieść o dobrym Samarytaninie,  no i kto jest naszym bratem? A Paweł  i Piotr  pierwsi Apostołowie nie dialogowali? ba nawet się sprzeczali. Jeżeli ekumenizm jest taki zły,  to co dopiero powodziec o dialogu miedzyreligijnym? Ojciec święty powiedział bardzo dobrze katolicyzm i zamknięte sekciarstwo to sprzeczność,  to prawda. Wracając do Naszego Pana to o czystości doktryny najczesciej dyskutował wiadomo z kim, bo wiadomo dla kogo doktryna jest ważniejsza od szacunku dla drugiego człowieka,  doktryna ma sens tylko w połączeniu z wiarą,  nadzieją i miłością,  samamw sobie jest pustą,  pustym ....izmem.
MW
malgorzata wisniewska
5 listopada 2016, 12:15
Wyznajemy tego samego Pana, różnimy się doktryną,  ale łączy nas wiara, nadzieja, miłość - co wazniejsze wedlug Pana?