Papież "robi różnicę"
Nie mam ochoty podejmować dyskusji na temat zasadności pobytu Franciszka w Szwecji i tego, dlaczego nie powinien się tam pojawić. Tym zajęli się już inni. Na szczęście Papież ich nie posłuchał.
Odsuwając na chwilę na bok dyskusje o zasadności słowa "świętowanie" stojącego przed zwrotem "500-lecie reformacji". Zapominając na moment o tym, ilu gorzkich słów, zjadliwych opinii, katastroficznych teorii nie poskąpiono papieżowi Franciszkowi, kiedy zapowiedział chęć przyjazdu do Szwecji. Puszczając mimo uszu opinie domowych specjalistów od inżynierii społecznej, twierdzących uparcie, że w Szwecji nie ma miejsca na katolicyzm, tylko jeśli już na coś jest, to na odrodzony protestantyzm… Trzeba powiedzieć jedno. Obecność Papieża "robi różnicę".
Nie mam ochoty podejmować dyskusji na temat zasadności pobytu Franciszka w Szwecji i tego, dlaczego nie powinien się tam pojawić. Tym zajęli się już inni. Na szczęście Papież ich nie posłuchał.
Paradoksalnie "święto reformacji" stało się "świętem katolicyzmu" i jako takie zostanie zapamiętane w Szwecji. Mówił o tym sam biskup Sztokholmu Lars Anders Arborelius OCD. W podobnym, choć bardziej zachowawczym, tonie wypowiadają się również przedstawiciele Kościoła luterańskiego.
"Podczas tej dwudniowej wizyty Franciszka w Szwecji wielu protestantów lepiej zrozumiało, na czym polega posługa jedności następcy Piotra; w jakimś sensie faktycznie uznali oni jego rolę. Papież potrafił bowiem zjednoczyć wokół siebie nie tylko katolików różnych narodowości, ale także protestantów i prawosławnych. Okazało się, że dla wszystkich jego obecność była najważniejsza, ważniejsza nawet niż obchody 500-lecia reformacji" - powiedział bp Arborelius.
Wizyta Franciszka wniosła także nową jakość do szwedzkiego społeczeństwa. Od dekad nie obserwowano tam osoby Papieża z takim zainteresowaniem. Co niespotykane, telewizja publiczna nie tylko na żywo relacjonowała te wydarzenia, ale również transmitowała mszę katolicką odprawianą w Malmö, w której wzięło udział 15 tys. wiernych. Jak się ocenia, to 10% wszystkich katolików mieszkających w tym kraju. Na ile to żywe zainteresowanie było zasługą samej osobowości Franciszka, a na ile owocem tamtejszych przemian społecznych - lub, jak niektórzy wolą, kryzysu tożsamości - pozostaje dyskusyjne.
Co jednak najważniejsze, Szwedzi w jakiś sposób zatęsknili za jednością, której widzialną osobą jest w Kościele Rzymskim postać Papieża. I choć pewnie w innych aspektach daleko im do uznania jego formalnej zwierzchności, to sam fakt pojawienia się owej tęsknoty zasługuje na uwagę. Oto między wierszami ukazuje się prawdziwy dramat wydarzeń sprzed pięciuset lat. Temat ciągle żywy i jak widać mający jeszcze swoją przyszłość.
Mówiąc z kolei o ekumenicznym aspekcie tej podróży, biskup Sztokholmu zauważył, że zarówno katolicy, jak i luteranie dali wyraźne świadectwo dążenia do jedności. "Nie przekreśla to jednak ani trudności dogmatycznych, ani też poważnych rozbieżności opinii w kwestiach etycznych, które komplikują wzajemne relacje" - podkreśla bp Arborelius, który sam był luteraninem.
"Nadal istnieją dość ważne różnice dogmatyczne. Dotyczą one rozumienia Kościoła, sakramentów, kapłaństwa, roli Papieża, a także Maryi. To są kwestie, które trzeba jeszcze zgłębić. Tutaj protestanci kładą cały nacisk na Eucharystię. Im wydaje się czymś naturalnym, że po wyjaśnieniu sporu wokół usprawiedliwienia powinna nastąpić interkomunia. My jednak musimy przypominać, że najpierw trzeba przezwyciężyć wiele istniejących podziałów, zanim będziemy wspólnie sprawować Eucharystię. Protestanci mają po prostu inną mentalność. Trzeba jednak powiedzieć, że w Szwecji bardzo dobrze rozwinął się ekumenizm duchowy, a zatem wspólne modlitwy i rekolekcje, oraz współpraca na polu społecznym" - powiedział Radiu Watykańskiemu katolicki biskup Sztokholmu.
Jedno nie ulega wątpliwości. Na przekór pobożnym życzeniom wielu urząd papieski nadal dobrze spełnia funkcję "budowniczego mostów" (Pontifex Maximus) i jest wielkim znakiem jedności. Dzisiaj widać to może nawet bardziej niż w latach ubiegłych. Możliwe, że jest to tak widoczne, ponieważ mijające lata potwierdzają istnienie pragnienia tej jedności. Jak pokazuje historia, nie zawsze się nam udaje. Tym bardziej powinno nas cieszyć to, czego byliśmy niedawno świadkami.
Paweł Dudzik SJ - absolwent filozofii na Akademii Ignatianum, studiuje teologię na PWTW Bobolanum.
Skomentuj artykuł