Piąte przykazanie kościelne

(fot. iprole / sxc.hu)

Jaką zmianę po Zesłaniu Ducha Świętego dostrzegli Żydzi i Rzymianie na ulicach miast? Co zmieniło się w ich wyglądzie? Otóż pojawiło się coś, co musiało zaskoczyć przeciętnego mieszkańca Kafarnaum a nawet Jerozolimy. Na domach, na warsztatach, na przycumowanych do brzegu łodziach pojawiły się napisy: "na sprzedaż".

Gdy zstąpił Duch Święty, nawracający się ludzie sprzedawali swoje majątki. Już w pierwszym dniu było ich około trzech tysięcy. Tysiące nowych tabliczek z napisem "na sprzedaż" w jeden tylko dzień. Sprzedawali swój dobytek i dzielili się z wierzącymi tym, co mieli. Trwali we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwie wśród znaków i cudów, w prostocie serca i w radości. Takie były bezpośrednie, społeczne skutki Zesłania Ducha Świętego. Ale w kolejnych wiekach jakby o tym zapomniano, aż wreszcie pozostała tylko modlitwa i kościelny przechodzący z tacą.

Piąte przykazanie kościelne - troszczyć się o potrzeby Kościoła - ma nam przypomnieć, że Kościół jest wspólnotą, za którą każdy wierzący jest odpowiedzialny również materialnie. I chociaż niewielu potraktuje dziś poważnie nawoływanie do wystawienia na sprzedaż całego swojego dobytku i podzielenia się majątkiem z wierzącymi, dobrze jest przypomnieć, jak żyli pierwsi chrześcijanie. Dobrze jest uświadomić sobie, że jestem odpowiedzialny za każdego chrześcijanina. Bo jeśli on nie ma co jeść, a ja mam, to czy jestem uczniem Chrystusa?

- Bycie dzisiaj katolikiem oznacza czasem jedynie przynależność, tradycję, rodzinny czy narodowy zwyczaj. Miałbym więc dzielić się z kimś tylko dlatego, że jest ochrzczony? - pyta mnie przyzwyczajony do luksusu młody człowiek, należący do wspólnoty modlitewnej. Odpowiadam: - Dar przemienia przede wszystkim darczyńcę.

DEON.PL POLECA

Inny katolik zaangażowany w życie Kościoła tłumaczy mi: - Chętnie udzielę wsparcia członkom wspólnoty, do której należę, ale nie instytucji zrzeszającej anonimowych ludzi, z którymi łączy mnie tylko dokument o nazwie metryka Chrztu i podanie ręki na znak pokoju. Inni widzą potrzebę wspierania misjonarzy, o których poświęceniu słyszeli ale z łożeniem na budowę kościoła mają już problem.

Wspólna odpowiedzialność, o jaką apeluje piąte przykazanie kościelne, zderza się z naszym ograniczonym zaufaniem wobec instytucji, której powierzamy ciężko zapracowane pieniądze. Chcielibyśmy współdecydować o ich wykorzystaniu, a przynajmniej wiedzieć, na co zostały przeznaczone.

Od jakiegoś czasu słyszymy w mediach o likwidacji Funduszu Kościelnego, z którego korzystają misjonarze i niektóre osoby zakonne, a przede wszystkim dzieła charytatywne, edukacyjne i kulturalne. To, co posiadał Kościół dzięki hojności wiernych z poprzednich wieków i z czego państwo go okradło, powróciło tylko w części do wspólnot. Teraz musimy liczyć na własną solidarność. Czy będziemy hojni jak nasi przodkowie? Czy jesteśmy gotowi dzielić się z radością naszym dobytkiem jak pierwsi chrześcijanie?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Piąte przykazanie kościelne
Komentarze (13)
E
ewelina
5 lipca 2012, 11:05
"Chleb na dzisiaj jest " ale pracy trzeba by szukać (czyli próbowaC polepszyć swój byt).
E
ewelina
5 lipca 2012, 10:58
Zła nie można uogólniać.Wiele jest w świecie dobra, i lepiej jest dla nas gdy to dobro dostrzegamy.(wtedy np.zaczynamy za to dobro dziękować, a może i odkrywamy Kogoś ......będącego tym dobrem).(Jezus nauczał że dobry jest tylko Ojciec).
A
Anka
5 lipca 2012, 10:54
Młodemu mężczyźnie z żóną w ciąży, ksiądz odmówił noclegu na plebanii, choć oboje byli wycieńczeni, głodni, ledwo trzymający się na nogach.Oboje należeli do wspólnoty Emmanuel i wracali z pielgrzymki. " Dacie sobie radę" usłyszeli. A cofnij się tak 2000 lat wcześniej, Józef i ciężarna Maria nie znaleźli miejsca nigdzie, Chrystus urodził się w żłobie w szałasie pasterzy. Bóg też przeżył takie wydarzenia i jest w nich z ludźmi. Oczywiście księdza nie usprawiedliwiam. Kobieta w ciąży nie powinna isć na pielgrzymkę.
N
nick
5 lipca 2012, 10:52
Jeśli Kościół będzie ubogi, to nie wątpię, że znajdą się ludzie, którzy hojnie podzielą się tym, co mają. Trzeba zaufać tak, jak ufają rodziny pozostawione bez środków do życia. Chleb na dzisiaj jest.
.
.
5 lipca 2012, 09:42
Młodemu mężczyźnie z żóną w ciąży, ksiądz odmówił noclegu na plebanii, choć oboje byli wycieńczeni, głodni, ledwo trzymający się na nogach.Oboje należeli do wspólnoty Emmanuel i wracali z pielgrzymki. " Dacie sobie radę" usłyszeli. A cofnij się tak 2000 lat wcześniej, Józef i ciężarna Maria nie znaleźli miejsca nigdzie, Chrystus urodził się w żłobie w szałasie pasterzy. Bóg też przeżył takie wydarzenia i jest w nich z ludźmi. Oczywiście księdza nie usprawiedliwiam. Rzecz jasna że Bóg jest z głodnymi, skrzywdzonymi, poniżanymi, ale to nie znaczy że  należy głodzić, krzywdzić czy poniżać bliżnich.
W
wert
5 lipca 2012, 09:16
Jak mozna sie powolywac ze Fundusz idzie na misjonarzy a tu w Polsce, zakon redeptorystow pozycza gruba sume pieniedzy na jakas prywatna fundacje za ktora stoi jakis obcy swiecki czlowiek. Widac wyraznie jak instytucjha koscielna dba o swoje wygody, nie patrzac na innych ludzi, jak zagubila zycie Ewangelia.
DM
do Marii
5 lipca 2012, 09:10
 Młodemu mężczyźnie z żóną w ciąży, ksiądz odmówił noclegu na plebanii, choć oboje byli wycieńczeni, głodni, ledwo trzymający się na nogach.Oboje należeli do wspólnoty Emmanuel i wracali z pielgrzymki. " Dacie sobie radę" usłyszeli.  A cofnij się tak 2000 lat wcześniej, Józef i ciężarna Maria nie znaleźli miejsca nigdzie, Chrystus urodził się w żłobie w szałasie pasterzy. Bóg też przeżył takie wydarzenia i jest w nich z ludźmi. Oczywiście księdza nie usprawiedliwiam.
S
Sylwia
5 lipca 2012, 09:06
Księża są powołani do sprawowania dla nas sakramentów. Jeżeli nie będziemy Kościoła, w tym księży, wspierać finansowo, to kto będzie nam służył np. poprzez sprawowanie eucharysti? Już teraz większość kapłanów, których znam, to bardzo zapracowane osoby. A co byłoby gdybyśmy np. wysłali ich do tzw. normalnej pracy? Kiedy odprawialiby mszę św., spowiadali itd.? Moim zdaniem nie można generalizować. Jeżeli ktoś spotkał w swoim życiu księdza, zakonnice, którzy nie zachowali się wg danej osoby po chrześcijańsku, to nie znaczy, że teraz trzebaby obrazić się na cały Kościół. Kościół jest przecież Kościołem grzeszników i zawsze znajdą się osoby duchowne, które nie koniecznie są święte. Co do opisanego poniżej zachowania Karmelitanki Bosej, to miałabym poważne wątpilwości. Wystarczy spojrzeć na stonę Karmelu w Suchej Hucie, że jakoś trudne warunki Siostrom nie przeszkadzają. A dążenie do lepszych warunków jak najbardziej rozumiem, bo pomimo klauzury Siostry są otwarte na przyjęcie ludzi, którzy np. chcą przeżyć dzień skupienia - i te lepsze warunki nie konieczne są dla Sióstr, a przynajmniej nie tylko dla nich.
D
dobra_pamięć
5 lipca 2012, 08:51
 Ja takiego przykazania sobie nie przypominam.
M
Marta
5 lipca 2012, 07:52
A czy odpis podatkowy to nie solidarność do jakiej właśnie zachęca autor tekstu?
.
.
5 lipca 2012, 07:24
To już kolejny artykuł na Deonie, który na temat propozycji finansowania Kościoła przez państwo zwyczajnie kłamie. Bo jak nazwac propagowanie informacji o likwidacji funduszu kościelnego , przy równoczesnym zatajaniu informacji że w zamian proponuje się odpis podatkowy, który w wypadku gdy okaże się niższy od owego funduszu będzie do jego wysokości dofinansowany.
M
maria
4 lipca 2012, 23:37
Jak można wspierać finansowo księży, misjonarzy, kiedy to nie idzie w drugą stronę. Wiele razy byłam świadkiem małoduszności, albo wręcz odrzucenia przez księdza człowieka, który był w potrzebie. Młodemu mężczyźnie z żóną w ciąży, ksiądz odmówił noclegu na plebanii, choć oboje byli wycieńczeni, głodni, ledwo trzymający się na nogach.Oboje należeli do wspólnoty Emmanuel i wracali z pielgrzymki. " Dacie sobie radę" usłyszeli.Takich przykładów  można mnożyć i mnożyć. Jedna moja zanajoma karmelitanka, hm...bosa, napisała, że na Syberii, to one nie mogą realizować charyzmatu mieszkając w bloku, musi być pietrowy klasztor, koniecznie z wiatrołapami, bo przecież to Syberia i wieje. Ja miałabym płacić na takie luksusy?A w syberyjskich blokach mieszkają ludzie którzy również żyją modlitwą, postem i nie roszczą sobie pretensji do wypasionych klasztorów.Ale, żeby nie było ,że tylko narzekam znam jednego jezuitę, który mi pomógł ze swojego kieszonkowego, czyli ze swojego nic, dał to co mial, kiedy byłam na zasiłku dla bezrobotnych.Tak rozumiem wspólnotę kościelną. ja pomagam ,dzielę się, ale też mogę spodziewać się wsparcia, kiedy go potrzebuję.
M
maria
4 lipca 2012, 23:35
Jak można wspierać finansowo księży, misjonarzy, kiedy to nie idzie w drugą stronę. Wiele razy byłam świadkiem małoduszności, albo wręcz odrzucenia przez księdza człowieka, który był w potrzebie. Młodemu mężczyźnie z żóną w ciąży, ksiądz odmówił noclegu na plebanii, choć oboje byli wycieńczeni, głodni, ledwo trzymający się na nogach.Oboje należeli do wspólnoty Emmanuel i wracali z pielgrzymki. " Dacie sobie radę" usłyszeli.Takich przykładów  można mnożyć i mnożyć. Jedna moja zanajoma karmelitanka, hm...bosa, napisała, że na Syberii, to one nie mogą realizować charyzmatu mieszkając w bloku, musi być pietrowy klasztor, koniecznie z wiatrołapami, bo przecież to Syberia i wieje. Ja miałabym płacić na takie luksusy?A w syberyjskich blokach mieszkają ludzie którzy również żyją modlitwą, postem i nie roszczą sobie pretensji do wypasionych klasztorów.Ale, żeby nie było ,że tylko narzekam znam jednego jezuitę, który mi pomógł ze swojego kieszonkowego, czyli ze swojego nic, dał to co mial, kiedy byłam na zasiłku dla bezrobotnych.Tak rozumiem wspólnotę kościelną. ja pomagam ,dzielę się, ale też mogę spodziewać się wsparcia, kiedy go potrzebuję.