Piąte przykazanie kościelne
Jaką zmianę po Zesłaniu Ducha Świętego dostrzegli Żydzi i Rzymianie na ulicach miast? Co zmieniło się w ich wyglądzie? Otóż pojawiło się coś, co musiało zaskoczyć przeciętnego mieszkańca Kafarnaum a nawet Jerozolimy. Na domach, na warsztatach, na przycumowanych do brzegu łodziach pojawiły się napisy: "na sprzedaż".
Gdy zstąpił Duch Święty, nawracający się ludzie sprzedawali swoje majątki. Już w pierwszym dniu było ich około trzech tysięcy. Tysiące nowych tabliczek z napisem "na sprzedaż" w jeden tylko dzień. Sprzedawali swój dobytek i dzielili się z wierzącymi tym, co mieli. Trwali we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwie wśród znaków i cudów, w prostocie serca i w radości. Takie były bezpośrednie, społeczne skutki Zesłania Ducha Świętego. Ale w kolejnych wiekach jakby o tym zapomniano, aż wreszcie pozostała tylko modlitwa i kościelny przechodzący z tacą.
Piąte przykazanie kościelne - troszczyć się o potrzeby Kościoła - ma nam przypomnieć, że Kościół jest wspólnotą, za którą każdy wierzący jest odpowiedzialny również materialnie. I chociaż niewielu potraktuje dziś poważnie nawoływanie do wystawienia na sprzedaż całego swojego dobytku i podzielenia się majątkiem z wierzącymi, dobrze jest przypomnieć, jak żyli pierwsi chrześcijanie. Dobrze jest uświadomić sobie, że jestem odpowiedzialny za każdego chrześcijanina. Bo jeśli on nie ma co jeść, a ja mam, to czy jestem uczniem Chrystusa?
- Bycie dzisiaj katolikiem oznacza czasem jedynie przynależność, tradycję, rodzinny czy narodowy zwyczaj. Miałbym więc dzielić się z kimś tylko dlatego, że jest ochrzczony? - pyta mnie przyzwyczajony do luksusu młody człowiek, należący do wspólnoty modlitewnej. Odpowiadam: - Dar przemienia przede wszystkim darczyńcę.
Inny katolik zaangażowany w życie Kościoła tłumaczy mi: - Chętnie udzielę wsparcia członkom wspólnoty, do której należę, ale nie instytucji zrzeszającej anonimowych ludzi, z którymi łączy mnie tylko dokument o nazwie metryka Chrztu i podanie ręki na znak pokoju. Inni widzą potrzebę wspierania misjonarzy, o których poświęceniu słyszeli ale z łożeniem na budowę kościoła mają już problem.
Wspólna odpowiedzialność, o jaką apeluje piąte przykazanie kościelne, zderza się z naszym ograniczonym zaufaniem wobec instytucji, której powierzamy ciężko zapracowane pieniądze. Chcielibyśmy współdecydować o ich wykorzystaniu, a przynajmniej wiedzieć, na co zostały przeznaczone.
Od jakiegoś czasu słyszymy w mediach o likwidacji Funduszu Kościelnego, z którego korzystają misjonarze i niektóre osoby zakonne, a przede wszystkim dzieła charytatywne, edukacyjne i kulturalne. To, co posiadał Kościół dzięki hojności wiernych z poprzednich wieków i z czego państwo go okradło, powróciło tylko w części do wspólnot. Teraz musimy liczyć na własną solidarność. Czy będziemy hojni jak nasi przodkowie? Czy jesteśmy gotowi dzielić się z radością naszym dobytkiem jak pierwsi chrześcijanie?
Skomentuj artykuł