Po co Kościołowi posługa słuchania i towarzyszenia?

Fot. Depositphotos

Dlaczego Kościół rozważa wprowadzenie nowej posługi słuchania i towarzyszenia? Komu to potrzebne? Te pytania pojawiają się wśród katolików śledzących prace synodalne. Odpowiedzią jest fakt, że Europa to dziś teren misyjny. Tych, którzy odeszli, nie da się na powrót wtłoczyć w istniejące ramy struktur instytucjonalnych i mentalnych. Kościół potrzebuje dziś otwartości, dialogu, słuchania, towarzyszenia, szacunku i wzajemnego ubogacania się. Znakiem tego może być nowa posługa.

Na łamach Więzi ks. Tomáš Halík zaznacza, że europejskie misje nie mogą przypominać archeologicznych wykopalisk napędzanych nostalgią za utraconą przeszłością. Misja nie może być działaniem jednostronnym. Nie można poprzestać wyłącznie na „głoszeniu” – Kościół musi słuchać i towarzyszyć ludziom, do których idzie ze swoim przesłaniem. „Jesteśmy świadkami Chrystusa, ale nie mamy monopolu na Chrystusa. Chrystus może również przemawiać do nas przez Innych” – zauważył ks. Halík.

Teolożka moralna dr Agata Rujner uważa, że młodzi odchodzą z Kościoła między innymi dlatego, że nie czują się w nim wysłuchani. „Kto sam nie potrafi słuchać, nie trafi do serc słuchaczy” – przytacza słowa ks. Grzywocza. Nie zawsze wierzący umieli przekazać im wiarę, uzasadnić, wskazać cel, wreszcie – nie zawsze sami byli wierni wskazaniom Kościoła. Byli to często ludzie, którzy sami nie odebrali pogłębionej formacji chrześcijańskiej – po prostu praktykowali stare zwyczaje, ale nie byli w stanie ich uzasadnić.

Siostra Samuela Maria Rigon, która podczas ostatniego briefingu prasowego relacjonowała dziennikarzom przebieg prac synodalnych, nie ma wątpliwości: jeśli dziś poruszamy w Kościele temat wprowadzenia nowej posługi słuchania i towarzyszenia, to oznacza, że ze słuchaniem mamy problem, że słuchamy za mało, albo źle; przemawiamy z pozycji nieznoszącej sprzeciwu, nie dostrzegamy słuchacza, nie staramy się uczynić go partnerem dialogu.

Brak słuchania jest dewastujący, sprawia, że myślimy i kierujemy się stereotypami. Tymczasem by rzeczywiście odkryć Chrystusa w Innym trzeba wziąć w nawias nasze uprzedzenia i stereotypy myślowe, zacząć uważnie słuchać i starać się zrozumieć to, co Duch Święty mówi do nas poprzez słowa innych.

Najczęściej reprezentujemy jeden z dwóch typów słuchania: „słuchamy”, by wstrzelić się w ciszę i powiedzieć swoje, lub słuchamy, by zrozumieć. Aby dostrzec Chrystusa w świecie, w innym człowieku i w Ewangelii trzeba nauczyć się tego drugiego sposobu słuchania, który jest niczym innym jak metaforą otwartej, uważnej i włączającej percepcji otaczającego nas świata.

Kultura słuchania obejmuje odwagę wsłuchiwania się także w to, czego nie chcemy słyszeć, ponieważ podważyłoby to nasze pewniki, a czasem wręcz zmusiłoby nas do ponownego przemyślenia naszych obecnych koncepcji świata, Kościoła, a nawet Boga. Stąd konieczność pogłębionej formacji, powrotu do źródeł – tworzenia wspólnoty ludzi prawdziwie wierzących, nie tylko powielających stare tradycje. Jak zauważa generał Towarzystwa Jezusowego o. Arturo Sosa Abascal, sekularyzacja i upadek wielu form obecnych dotąd w Kościele nie muszą być klęską, ale mogą stać się szansą na pogłębienie wiary poprzez przyjęcie nowej perspektywy, konieczność odnalezienia się w świecie wiary bez starych podpórek – wyczerpanych form.

DEON.PL POLECA

Absolwent filologii polskiej i dziennikarstwa. Przez wiele lat był redaktorem lokalnych mediów częstochowskich i Radia Jasna Góra. W 2015 r. wstąpił do Towarzystwa Jezusowego i już jako jezuita pracował w Radiu Watykańskim. Obecnie współautor Podcastu Jezuickiego. Jego pasją i najlepszym sposobem na relaks jest literatura i jazda na rowerze.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Po co Kościołowi posługa słuchania i towarzyszenia?
Komentarze (4)
MM
Mario Montessari
26 października 2024, 15:32
"upadek wielu form obecnych dotąd w Kościele nie muszą być klęską, ale mogą stać się szansą na pogłębienie wiary poprzez przyjęcie nowej perspektywy, konieczność odnalezienia się w świecie wiary bez starych podpórek" Dla mnie to o "upadku" kierownictwa duchowego na rzecz właśnie towarzyszenia duchowego
PR
~Ppp Rrr
23 października 2024, 10:37
Problem w tym, że KK jest strukturą hierarchiczną. Jakiś ksiądz chce mnie wysłuchać, ja mu opowiadam o swoich poglądach, ale... Jemu NIE WOLNO przyznać, że nauka KK jest nieadekwatna/nieaktualna/nierealistyczna - nawet, jeśli jest na tyle inteligentny, by to zauważyć i w myślach przyznać mi rację. Pozdrawiam.
AW
~Artur Wojtkiewicz
23 października 2024, 08:18
Po co komuś głosić Chrystusa skoro wszystkie religie prowadzą do Boga?
TN
~Tomasz Niemirowski
22 października 2024, 18:13
Każdy w Kościele powinien być uczniem, to znaczy mieć kogoś, kto się troszczy o jego rozwój duchowy (większe zjednoczenie z Chrystusem) oraz każdy powinien mieć uczniów, to znaczy troszczyć się o rozwój duchowy kogoś (starać się go przybliżyć do Jezusa). Inaczej mówiąc: być wysłuchanym i słuchać. Niestety, tego nie uczą w Kościele. Księża o wiele bardziej wolą mówić niż słuchać. Nie są uczeni słuchania.