Podwójne życie i surowość chrześcijan

(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl)
Piotr Chydziński

Postępowanie zgodnie z prawem pozbawione wewnętrznej radości będzie zawsze wiązało się z zawiścią i obłudą względem siebie i innych. Będzie podwójnym życiem, które pragnie wolności, a jej nie ma. W takiej sytuacji prawo staje się nie nauczycielem, ale tyranem.

Komentowanie słów drugiej osoby zawsze jest trudne, bo łatwo wpaść w pokusę wykorzystywania tych słów dla własnego celu. Często dzieje się tak w głoszeniu słowa Bożego - używa się konkretnych fraz do, mówiąc kolokwialnie, przepychania swoich interpretacji (jak to w słynnej anegdocie o wygłoszonym kazaniu: "Pan Jezus był cieślą, zajmował się drewnem, dzisiaj mógłby robić konfesjonały z drewna - a więc będzie o spowiedzi"). Postaram się więc tutaj tego nie robić. Szczególnie, że papież Franciszek zazwyczaj mówi jasno i nie ukrywa słów za ładnymi frazami.

Szczególnie chcę się skupić w tym tekście na kazaniu papieża, wygłoszonym parę dni temu w Domu Świętej Marty, które za tło miało Ewangelię według świętego Łukasza, rozdział 13, wersety od 10 do 17, czyli fragment o uzdrowieniu kobiety pochylonej, którego Pan Jezus dokonał w szabat. Było to oczywiście nie do przyjęcia dla Żydów. Jezus przyszedł, aby uzdrowić i tę kobietę, i tych, którzy na nią patrzą - a więc przyszedł zmienić jej myślenie o sobie, a także innych o niej.

DEON.PL POLECA

Papież Franciszek, objaśniając wspomniany ustęp ewangeliczny, wyłuszczył jedną rzecz, której jego zdaniem nie można określić mianem daru Bożego: słowo to w języku włoskim brzmi rigidità. Po naszemu byłaby to po prostu "sztywność, surowość", a w odniesieniu do postawy człowieka można by to wręcz przetłumaczyć jako "kwadratowość" i "szablonowość". Papież powiedział, że zamykanie się w takiej postawie najczęściej oznacza dla człowieka jedno: niezdrowe, podwójne życie.

To mocne słowa, dotkliwe dla wielu. Bo skąd się w człowieku bierze ta kwadratowość? Skąd się bierze to wkładanie ludzi do szufladek, próba uczynienia życia szablonowym oraz oczekiwanie tego od innych? Może się brać z pychy. Bo nikt wtedy nie zarzuci mi, że moje postępowanie jest niezgodne z prawem i powszechnie przyjętymi normami - a więc przed innymi wychodzę "na czysto".

Taka codzienność, mimo że jest uporządkowana, może jednak kłuć mnie wewnętrznie, pozostawiając niesmak, którzy można przyrównać do przeżutego kawałka papieru. Bo może i chciałbym inaczej, może takie życie nie jest dla mnie wygodne, może i chciałbym tak jak inni mieć w sobie więcej radości, ale… zamiast porzucić swoją surowość, szkaluję tych, którzy mnie swoją postawą kłują.

Papież opowiada o tej rigidità, tej sztywności postawy, nie po raz pierwszy - i nie ostatni. Franciszek mówi o niej często do kapłanów. Pozwolę sobie zacytować jego słowa wypowiedziane do księży i biskupów na zakończenie niedawnego międzynarodowego kongresu o duszpasterstwie powołań w Rzymie: "Musimy się nauczyć wychodzić z naszej sztywności, która sprawia, że nie potrafimy przekazywać radości Ewangelii. (…) Smutne jest, kiedy jakiś ksiądz żyje dla samego siebie, zamyka się w bezpiecznej twierdzy plebanii, zakrystii czy grupy «najwierniejszych»".

Postępowanie zgodnie z prawem pozbawione wewnętrznej radości będzie zawsze wiązało się z zawiścią i obłudą względem siebie i innych. Będzie podwójnym życiem, które pragnie wolności, a jej nie ma. W takiej sytuacji prawo staje się nie nauczycielem, ale tyranem. Surowość względem innych będzie się też brała właśnie stąd - z chorobliwej chęci wpędzania ich w koleiny swojego myślenia. Nie ma w tym miejsca na słuchanie drugiego. Są tylko surowe zasady.

Prawo, jak to przy innej okazji powiedział papież, ma służyć życiu i pomagać w budowaniu królestwa Bożego. Nie chodzi więc o to, by stawać się surowym w jego interpretacji i uważać, że moje jego rozumienie jest najlepsze i jedyne. Papież mówi, że poczucie bycia synem, poczucie wolności dziecka Bożego, zawsze jest w stanie pokazać mi czułość, dobroć i łagodność Ojca. Podążanie drogą prawa Pańskiego będzie więc uczeniem się, jak być takim jak On w różnych sytuacjach. Kluczem do prawa Bożego nie są surowość i kwadratowość postaw, ale poczucie bycia synem, który choć czasem błądzi, zawsze jest w stanie rzucić się w ramiona Ojca.

Na koniec pozwólmy wybrzmieć słowom papieża z zakończenia homilii wygłoszonej innego dnia:

"Sztywniak ma tylko panów, a nie ojca. Królestwo Boże jest jak matka, która wzrasta i jest płodna, poświęca się, aby dzieci miały jedzenie i schronienie, naśladując przykład Pana. Dzisiaj jest dzień, aby prosić o łaskę posłuszeństwa Duchowi Świętemu. Wiele razy jesteśmy posłuszni naszym zachciankom, naszym osądom: «Robię to, na co mam ochotę…». W ten sposób nie wzrasta królestwo Boże, a także my się nie rozwijamy. To posłuszeństwo Duchowi Świętemu pozwoli nam się rozwijać i zmieniać podobnie jak zaczyn i ziarno. Niech Pan da nam wszystkim łaskę tego posłuszeństwa".

Piotr Chydziński - redaktor i dziennikarz portalu deon.pl. Mieszka w Krakowie

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Podwójne życie i surowość chrześcijan
Komentarze (5)
8 listopada 2016, 17:49
Ja bym najpierw zrobił porządek we własnych szeregach zamiast ciskać kamienie rechts und links.  Co do podwójnego życia: zacząć od wyplenienia plagi homoseksualizmu, szczególnie we wspólnotach zakonnych. Niemało tego jest i nie udawajcie, że jest inaczej. 
Andrzej Ak
7 listopada 2016, 21:39
Czasami idę do Świątyni na mszę i mijam ludzi zbierających na życie pod tą Świątynią. W sercu mnie boli, że obok mnie żyją tacy ludzie w potrzebie (pomijam tych co w ten sposób zarabiają). Wedle tej Miłości, którą nas Jezus obdarowuje w Eucharystii myślę że powinniśmy takie osoby zprzed Świątyni zapraszać na Mszę,jako wspólnota, a potem i obiad. Być może i część zebranej tacy moglibyśmy ofiarowywać na pomoc tym osobom. Myślę, że taki czyn byłby ze wszechmiar Jezusowy, a tym samym Chrześcijański. Tylko czy my faktycznie stanowimy wspólnoty Chrystusowe? Czy dojrzeliśmy do tego, aby otwierać nasze serca na drugiego człowieka, tak jak czyni to Jezus? Obawiam się, że właśnie tą naszą małostkowość i zatwardziałość serc, Pan nasz Jezus Chrystus może nam to kiedyś wypomnieć, gdy już będzie Sędzią tego Świata z woli Boga Ojca. Tak wiele otrzymujemy, a tak mało dajemy. A potrzebujących nawet tu w Polsce wciąż przybywa w ramach poszerzającego się globalizmu.
MP
Marek Pawłowski
8 listopada 2016, 13:24
Myślę, że niegłupi pomysł. Być może i część zebranej tacy moglibyśmy ofiarowywać na pomoc tym osobom. Pewnie część jest przekazywana, często przy parafiach działa Caritas.
7 listopada 2016, 19:05
"Ja jestem drogą ,prawdą i życiem" Jedyną drogą,jedyną prawdą,jedynym życiem.
7 listopada 2016, 19:06
Ależ to sztywniactwo...