Podwójne życie i surowość chrześcijan
Postępowanie zgodnie z prawem pozbawione wewnętrznej radości będzie zawsze wiązało się z zawiścią i obłudą względem siebie i innych. Będzie podwójnym życiem, które pragnie wolności, a jej nie ma. W takiej sytuacji prawo staje się nie nauczycielem, ale tyranem.
Komentowanie słów drugiej osoby zawsze jest trudne, bo łatwo wpaść w pokusę wykorzystywania tych słów dla własnego celu. Często dzieje się tak w głoszeniu słowa Bożego - używa się konkretnych fraz do, mówiąc kolokwialnie, przepychania swoich interpretacji (jak to w słynnej anegdocie o wygłoszonym kazaniu: "Pan Jezus był cieślą, zajmował się drewnem, dzisiaj mógłby robić konfesjonały z drewna - a więc będzie o spowiedzi"). Postaram się więc tutaj tego nie robić. Szczególnie, że papież Franciszek zazwyczaj mówi jasno i nie ukrywa słów za ładnymi frazami.
Szczególnie chcę się skupić w tym tekście na kazaniu papieża, wygłoszonym parę dni temu w Domu Świętej Marty, które za tło miało Ewangelię według świętego Łukasza, rozdział 13, wersety od 10 do 17, czyli fragment o uzdrowieniu kobiety pochylonej, którego Pan Jezus dokonał w szabat. Było to oczywiście nie do przyjęcia dla Żydów. Jezus przyszedł, aby uzdrowić i tę kobietę, i tych, którzy na nią patrzą - a więc przyszedł zmienić jej myślenie o sobie, a także innych o niej.
Papież Franciszek, objaśniając wspomniany ustęp ewangeliczny, wyłuszczył jedną rzecz, której jego zdaniem nie można określić mianem daru Bożego: słowo to w języku włoskim brzmi rigidità. Po naszemu byłaby to po prostu "sztywność, surowość", a w odniesieniu do postawy człowieka można by to wręcz przetłumaczyć jako "kwadratowość" i "szablonowość". Papież powiedział, że zamykanie się w takiej postawie najczęściej oznacza dla człowieka jedno: niezdrowe, podwójne życie.
To mocne słowa, dotkliwe dla wielu. Bo skąd się w człowieku bierze ta kwadratowość? Skąd się bierze to wkładanie ludzi do szufladek, próba uczynienia życia szablonowym oraz oczekiwanie tego od innych? Może się brać z pychy. Bo nikt wtedy nie zarzuci mi, że moje postępowanie jest niezgodne z prawem i powszechnie przyjętymi normami - a więc przed innymi wychodzę "na czysto".
Taka codzienność, mimo że jest uporządkowana, może jednak kłuć mnie wewnętrznie, pozostawiając niesmak, którzy można przyrównać do przeżutego kawałka papieru. Bo może i chciałbym inaczej, może takie życie nie jest dla mnie wygodne, może i chciałbym tak jak inni mieć w sobie więcej radości, ale… zamiast porzucić swoją surowość, szkaluję tych, którzy mnie swoją postawą kłują.
Papież opowiada o tej rigidità, tej sztywności postawy, nie po raz pierwszy - i nie ostatni. Franciszek mówi o niej często do kapłanów. Pozwolę sobie zacytować jego słowa wypowiedziane do księży i biskupów na zakończenie niedawnego międzynarodowego kongresu o duszpasterstwie powołań w Rzymie: "Musimy się nauczyć wychodzić z naszej sztywności, która sprawia, że nie potrafimy przekazywać radości Ewangelii. (…) Smutne jest, kiedy jakiś ksiądz żyje dla samego siebie, zamyka się w bezpiecznej twierdzy plebanii, zakrystii czy grupy «najwierniejszych»".
Postępowanie zgodnie z prawem pozbawione wewnętrznej radości będzie zawsze wiązało się z zawiścią i obłudą względem siebie i innych. Będzie podwójnym życiem, które pragnie wolności, a jej nie ma. W takiej sytuacji prawo staje się nie nauczycielem, ale tyranem. Surowość względem innych będzie się też brała właśnie stąd - z chorobliwej chęci wpędzania ich w koleiny swojego myślenia. Nie ma w tym miejsca na słuchanie drugiego. Są tylko surowe zasady.
Prawo, jak to przy innej okazji powiedział papież, ma służyć życiu i pomagać w budowaniu królestwa Bożego. Nie chodzi więc o to, by stawać się surowym w jego interpretacji i uważać, że moje jego rozumienie jest najlepsze i jedyne. Papież mówi, że poczucie bycia synem, poczucie wolności dziecka Bożego, zawsze jest w stanie pokazać mi czułość, dobroć i łagodność Ojca. Podążanie drogą prawa Pańskiego będzie więc uczeniem się, jak być takim jak On w różnych sytuacjach. Kluczem do prawa Bożego nie są surowość i kwadratowość postaw, ale poczucie bycia synem, który choć czasem błądzi, zawsze jest w stanie rzucić się w ramiona Ojca.
Na koniec pozwólmy wybrzmieć słowom papieża z zakończenia homilii wygłoszonej innego dnia:
"Sztywniak ma tylko panów, a nie ojca. Królestwo Boże jest jak matka, która wzrasta i jest płodna, poświęca się, aby dzieci miały jedzenie i schronienie, naśladując przykład Pana. Dzisiaj jest dzień, aby prosić o łaskę posłuszeństwa Duchowi Świętemu. Wiele razy jesteśmy posłuszni naszym zachciankom, naszym osądom: «Robię to, na co mam ochotę…». W ten sposób nie wzrasta królestwo Boże, a także my się nie rozwijamy. To posłuszeństwo Duchowi Świętemu pozwoli nam się rozwijać i zmieniać podobnie jak zaczyn i ziarno. Niech Pan da nam wszystkim łaskę tego posłuszeństwa".
Piotr Chydziński - redaktor i dziennikarz portalu deon.pl. Mieszka w Krakowie
Skomentuj artykuł