Podwójne życie Kościoła w Polsce. Czy jego dwa oblicza mają szansę się spotkać?
Zestawiając różne dane i informacje można złożyć dwa różne obrazy Kościoła katolickiego w Polsce. Obrazy pokazujące swego rodzaju dwa życia. Czy on mogą się spotkać?
Dziesięć tysięcy wiernych w Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia w Krypnie, którzy wzięli udział w Archidiecezjalnej Pieszej Pielgrzymce Rodzin. Tłumy pątników z różnych stron Polski na uroczystościach 147. rocznicy objawień Matki Bożej w Gietrzwałdzie. Piętnaście tysięcy wiernych modlących się na dorocznym odpuście w Sanktuarium Królowej Pomorza i Matki Jedności w Piasecznie. Rzesze uczestników XXXII Pielgrzymki Rodzin Archidiecezji Krakowskiej do Kalwarii Zebrzydowskiej.
To tylko wyrywkowe informacje z drugiej niedzieli września br. Tego samego dnia w wielu parafiach na terenie całego kraju odbywały się w licznym udziałem wiernych dziękczynienia za tegoroczne plony, połączone z tradycyjnym błogosławieniem ziarna we wspomnienie Matki Bożej Siewnej.
A wcześniej dziesiątki tysięcy pielgrzymów przybywających w kolejnych, zwłaszcza sierpniowych falach na Jasną Górę. Wielu szło pieszo, ofiarując wysiłek w konkretnych intencjach.
Trzeba też odnotować tysiące uczestników rozmaitych rekolekcji i wielodniowych spotkań formacyjnych w ośrodkach rozsianych po całej Polsce. Trzeba również zauważyć dwadzieścia tysięcy osób pod koniec sierpnia biorących udział w krakowskiej Tauron Arenie w kolejnej edycji wydarzenia "ChwałaMU".
Tak żyje Kościół katolicki w naszej Ojczyźnie. Można z takich wycinków, pokazujących zarówno zwykłe parafialne życie, jak i różnego rodzaju ponad parafialne wydarzenia i eventy, złożyć obraz Kościoła żywego, pełnego wiary, nadziei i miłości. Obraz Kościoła pielęgnującego tradycje i zwyczaje, ale również sięgającego po nowe formy i sposoby wyrażania oraz kształtowania wiary. Obraz Kościoła, który się nie "zwija", lecz jest nastawiony na rozwój i wzrost.
Jednak jest też inne życie Kościoła w Polsce. Jest też inny jego obraz. To pustoszejące w niejednej parafii kościelne ławki podczas niedzielnych Mszy świętych. To pojawiające się raz po raz w mediach informacje o skandalach i nadużyciach popełnianych przez duchownych, ale nie tylko przez nich. To zanikające grupy parafialne i malejąca liczba uczestników lekcji religii w szkołach, zwłaszcza tych ponadpodstawowych. To uważający się za katolików rodzice, którzy rezygnują z przygotowania dzieci do I Komunii świętej. To młodzież, która traktuje bierzmowanie jako okazję do rozstania z Kościołem.
W to życie Kościoła w naszym kraju wpisują się nie tylko wyniki sondaży w sprawie religii w szkole, ale też niemal całkowity brak reakcji milionów polskich katolików na rządowe decyzje dotyczące tej sprawy. Skoro wielu wciąż nazywa Polskę krajem katolickim, skoro na rozmaitych obchodach i uroczystościach nadal obecne się dziesiątki tysięcy wiernych, wydawałoby się, że te decyzje powinny wzbudzić masowy sprzeciw. A jednak niczego takiego nie ma. Jak zauważył któryś z publicystów, sprawa przez wielu traktowana jest wyłącznie jako walka biskupów z ministerstwem, a nie jako kwestia istotna dla całej wspólnoty wierzących w Polsce.
Takie podejście zdają się potwierdzać wyniki przeprowadzonego ostatnio sondażu IBRIS dla "Rzeczpospolitej". Według nich 60,3 proc. ankietowanych jest za tym, aby oceny z religii nie wpływały na średnią. Takiemu rozwiązaniu sprzeciwiło się tylko 28,4 proc. respondentów. 56 proc. badanych wyraziło poparcie dla zmniejszenia liczby lekcji religii z dotychczasowych dwóch godzin tygodniowo do jednej. Przeciw opowiedziało się tylko 31,8 proc. pytanych. To nie wszystko. Aż 61,6 proc. ankietowanych uznało za słuszną zmianę, by religia odbywała się na pierwszej i ostatniej lekcji, a w razie gdyby chętnych na nią uczniów było mniej niż siedmiu, klasy mogły być łączone. Przeciwko takiemu rozwiązaniu było zaledwie 27,3 proc. badanych.
Autorzy sondażu odnieśli jego rezultaty do preferencji politycznych ankietowanych. Z punktu widzenia Kościoła potrzebne byłoby inne odniesienie - do wiary i zaangażowania w życie religijne. Mogłoby ono pokazać wiele istotnych rzeczy. Np. pomogłoby odpowiedzieć na pytanie, czy wśród polskich katolików mamy do czynienia z oddzielaniem kwestii własnej wiary i religijności od spraw Kościoła, jako instytucji. Albo pomogłoby niejednemu duchownemu i świeckiemu uświadomić sobie, w jakim stopniu ci wciąż liczeni w dziesiątkach tysięcy, wymienieni wyżej aktywni uczestnicy rozmaitych form pobożności, są obecnie w Kościele w naszej Ojczyźnie mniejszością. Być może pozwoliłoby też zrozumieć, dlaczego to ten drugi obraz Kościoła w Polsce wydaje się dominujący nie tylko za sprawą mediów.
Odniesienie wyników sondażu o lekcjach religii do wiary i zaangażowania w życie Kościoła mogłoby też pomóc w zbadaniu skuteczności takich działań episkopatu, jak tegoroczny List Pasterski Konferencji Episkopatu Polski na rozpoczęty wczoraj (8 września br.) XIV Tydzień Wychowania. List dotyczy lekcji religii w szkole i związanych z tym obowiązków rodziców. Znany publicysta Marcin Kędzierski obszernie skomentował ten dokument w mediach społecznościowych. Zgadzając się "w pełni" z jego wymową Kędzierski wskazał na możliwy inny wypływający z niego wniosek. "Wziąłbym się za jakość formacji katolickich wychowawców" - stwierdził, dodając, że bez tego dyskusje o lekcjach religii w szkole będą - w jego odczuciu - wtórne i jałowe.
Paradoksalnie komentarz Marcina Kędzierskiego też pokazuje podwójne życie Kościoła katolickiego w Polsce i wynikające z niego podwójne spojrzenie na ten sam problem. Z jednej strony odwoływanie się do obowiązków, z drugiej uzasadnione oczekiwania dotyczące okoliczności wypełniania tych obowiązków. Czy te dwa życia, dwa obrazy Kościoła w naszym kraju mają szansę się spotkać choćby w tej jednej sprawie, jaką jest nauczanie religii w szkole?
Skomentuj artykuł