My chrześcijanie bardzo potrzebujemy ateistów

fot. depositphotos.com

Czy któryś z proboszczów pomyślał kiedyś o zaproszeniu ludzi niewierzących na parafialne spotkanie, by porozmawiać o wspólnych problemach? Zdarza się, ale stanowczo za rzadko. Czy rzeczywiście nie przyszliby, jak twierdzi mój znajomy proboszcz, który nigdy ich nie zapraszał. Bo Jezus z pewnością miałby im coś do powiedzenia.

Nasz barwny kraj nad Wisłą, kraj pelargonii i malwy, sosny i konwalii, nie jest krajem katolickim i nigdy nim nie był. Było tu zawsze miejsce dla ludzi różnych religii i różnych wyznań chrześcijańskich. Sam polski poeta a zarazem patriota Konstanty Ildefons Gałczyński, którego słowami rozpocząłem ten skromny tekst, nie znosił katolicyzmu.

Obok chrześcijan i ludzi religijnych żyją w Polsce od wieków ateiści i ludzie niewierzący, choć nie zawsze mogli się do tego przyznać. Krótko wyjaśnię jak rozumiem termin „niewierzący” a jak „ateista”. Przyjmuję, że dla chrześcijan osobą niewierzącą jest ktoś, kto nie wierzy w Jezusa Chrystusa, a dla ludzi religijnych niewierzącym jest ten, kto uważa, że Boga nie ma. Poświęcę chwilę na refleksję nad tym ostatnim – nad Polakiem ateistą.

DEON.PL POLECA

Po pierwsze, my chrześcijanie bardzo potrzebujemy ateistów, aby to oni, jako niewierzący w życie wieczne i nagrodę w Niebie, zawstydzali nas dobrymi uczynkami i mobilizowali do wierniejszego naśladowania Chrystusa, do większej bezinteresowności. Paweł Apostoł zachęcał pogan do dobrych czynów, aby pobudzić tym do współzawodnictwa swoich rodaków (por. Rz 11,13), tak też dziś Polak katolik powinien cieszyć się z możliwości rywalizowania w dobrym z tymi, którzy nie podzielają jego wiary i jego poglądów.

Wśród Polaków zdarzają się ateiści nieżyczliwi i ateiści życzliwi wobec ludzi o odmiennych poglądach, podobnie jak wśród wierzących, są tacy i tacy. Jedni nastawieni są na dialog a inni na walkę. Nieraz zastanawiałem się, dlaczego niektórzy ateiści otwierają drzwi księdzu chodzącemu po kolędzie, a inni ateiści nie życzą sobie, by ich odwiedzał. Są ateiści kulturalni i mniej kulturalni, ale i księża są podobni. Jedni potrafią odnosić się do nich z kulturą a innym tej kultury brakuje.

Czy któryś z proboszczów pomyślał kiedyś o zaproszeniu ludzi niewierzących na parafialne spotkanie, by porozmawiać o wspólnych problemach? Zdarza się, ale stanowczo za rzadko. Czy rzeczywiście nie przyszliby, jak twierdzi mój znajomy proboszcz, który nigdy ich nie zapraszał. Bo Jezus z pewnością miałby im coś do powiedzenia.

Czy Jego spotkanie z Samarytanką nie było autentyczną Liturgią Słowa (por. J 4,1-42)? Czy dzieląc się chlebem z Syrofenicjanką nie udzielił jej Komunii (por. Mk 7,24-30)? Ani jednej ani drugiej nie nawracał. Jednak pozostał w ich sercach. To od nas zależy, czy ateiście będą nas szanowali tak jak te poganki szanowały Jezusa.

U wielu ateistów widzimy większą determinację w czynieniu dobra niż u ludzi, którzy karmią się Jezusem w Eucharystii i którzy zapewniają, że wierzą w Niego. Czasem wierzą tylko ustami, tylko umysłem, może nawet sercem, ale ręce mają w kieszeni.

Ludzie trzymający się z dala od Kościoła są bardzo ważni. Przyglądajmy się ich życiu. A gdy zobaczymy ich dobre czyny, to starajmy się być jeszcze lepsi. Niech pobudzają nas do współzawodnictwa w dobrym.

Polak ateista jest nam potrzebny, by nasze świadectwo życia było autentyczne, by przekonywało nie tylko przekonanych. Od lat przyjaźnię się z walczącym ateistą, który bezlitośnie szlifuje moje życie, by było wreszcie przekonującym świadectwem. Nie zrażam się, gdy niejeden Polak katolik gorszy się tą moją przyjaźnią, bo mobilizuje mnie ona do większej pracy nad sobą. Rywalizujemy w dobrym i nie zasmuca mnie dotychczasowy remis.

Nie wystarczy w życiu rywalizować o lepszą pozycję w pracy, o nagrodę, o wyróżnienie, o to by nas bardziej ceniono, o to kto ma rację i czyje pozostanie na wierzchu. Życie to nie mecz piłki nożnej. Liczba goli strzelonych przeciwnikowi nie czyni ze mnie lepszego chrześcijanina, a Jezus nie kibicuje nam na stadionie, na którym chcemy kogoś pokonać, lecz zachęca nas oklaskami, gdy prześcigamy się w czynieniu dobra.

Są nam potrzebni nawet tacy ateiści, którzy są do nas wrogo nastawieni i nie są dobrymi ludźmi dla innych. Trzeba pozwolić im róść aż do żniwa (por. Mt 13,30), bo mogą okazać się robotnikami ostatniej godziny (por. Mt 20,12). A potem być może zasiądą z nami w Królestwie, w które nie wierzyli i doświadczą miłości, jakiej nigdy się nie spodziewali. Tego z serca im życzę. I chciałbym zobaczyć minę niektórych zaskoczonych chrześcijan. Mam nadzieję, że mój przyjaciel ateista zgodzi się ze mną, że za ten artykuł zdobyłem jeden punkt przewagi. Walczymy dalej? To nic, że Polak katolik się zgorszy. Teraz twoja kolej.

Dyrektor Europejskiego Centrum Komunikacji i Kultury w Warszawie Falenicy. Redaktor portalu jezuici.pl Studia teologiczne i biblijne odbył na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie, a studia z zarządzania oświatą na Uniwersytecie Fordham w Nowym Jorku. Pracował we Włoszech jako wychowawca w ośrodku dla narkomanów oraz prowadził w Gdyni Poradnię Profilaktyki Uzależnień. Przez 21 lat kierował placówką doskonalenia nauczycieli Centrum Arrupe, w latach 2002-2007 był dyrektorem Gimnazjum i Liceum Jezuitów w Gdyni, a w latach 2019-2024 socjuszem Prowincjała. Autor książek z dziedziny edukacji i duchowości. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

My chrześcijanie bardzo potrzebujemy ateistów
Komentarze (31)
KM
~Karol Młot
6 października 2020, 08:18
Wielebny Księże, stać Ojca na więcej niż kopiowanie pomysłów Kościoła Niemieckiego. Czy My jesteśmy gorsi od Niemców? Czy nie możemy sami zaproponować jakieś idei która spotkała by się z uznaniem na zachodzie? Podsunę pierwszą myśl po cichutku i za darmo. Zróbmy ekumeniczne dialogujące spotkanie pod przewodnictwem Polskich Neopogan z elementami transhumanizmu. Takie spotkanie mogłoby się odbyć pod dębem Bartek, albo na Łysej Górze. Odwagi !!!
AS
~Aleksander Szczęch
4 października 2020, 14:53
hm..To w takim razie należy przemyśleć apostolstwo. Jeśli są tak potrzebni to ewangelizowanie nie powinno być zbyt gorliwe . Chociaż kilku należałoby zostawić. Ateistów.
JK
~Jan Kowalski
3 października 2020, 18:12
Nie trzeba powoływać się na ateistów, wystarczą chrześcijańscy analfabeci religijni ;)
WG
W Gedymin
2 października 2020, 23:16
Bardzo się cieszę, że wreszcie jakiś ksiądz to napisał. Ja sformułował bym to tak: nie jest powodem do próżnej chluby to jeśli chrześcijanin jest "lepszy" od ateisty, jest natomiast powodem do wstydu jeśli ateista wyprzedza chrześcijanina w spełnianiu Bożej woli. Choć może należy się cieszyć z każdego dobra, także tego czynionego przez ateistów?
KO
~Kt Oś
3 października 2020, 22:39
W takim wypadku należy się cieszyć z dobra czynionego przez ateistów i wstydzić braku lub niedoborowi dobra czynionego przez nas chrześcijan. I zgoda co do pańskiego komentarza.
AK
~Agnieszka Kwaśniewicz
2 października 2020, 18:42
Jako grupa "Wiara i Społeczeństwo" organizujemy debaty na które zapraszamy wierzących i niewierzących. Kolejna debata w 5 październik 2020. Można nas znaleźć na FB. Zapraszamy.
MS
~Mirosław Szczepan
2 października 2020, 14:51
Świadomy ateista kieruje sie tylko egoizmem. Na tym polega moralność ateistyczna . Zrozumienie tego nie wymaga wielkiego intelektualnego wysiłku. Oczywiście człowiek żyjący w społeczeństwie katolickim musi dostosować się w jakims stopniu do norm katolickich , ponieważ inaczej znalazby się poza jego nawiasem. Ojciec Żmudziński twierdzi ,że zna wojującego ateistę , który odgrywa jakąś pozytywną rolę w jego życiu. Nie wypada wątpić , ale warto byłoby poznać szczegóły tej pomocy. Moje doświadczenie życiowe jest takie , że oczywiście ludzie wierzący czasem zawodzą , ale ateiści w sytuacji , która wymagałby jakiegoś poswięcenia z ich strony wybierają w 100 % przypadków swój interes i nie można mieć do nich o to pretensji
TS
~Taki Sobie
2 października 2020, 18:37
Joseph Ratzinger napisał, że między wierzacym a niewierzacym jest bardzo cieńka granica, wierzący wierzy, ze Bog jest a ateista wierzy, że go nie ma i nikt nie ma zadnego dowodu, ze jest tak jak twierdzi. Parę przykładów katolickie Włochy - mafia, katolicka Irlandia - rzeczy okropne, które się tam działy.... itd. To tak nie działa, ze jedni z małymi wyjątkami są dobrzy a inni z gruntu źli - nie idź tą drogą.
MS
~Mirosław Szczepan
2 października 2020, 21:58
Napisałeś kilka zdań , ale nie udało ci się podjąć polemiki z tezami zawartymi w moim komentarzu. Brzmi to dosyć obcesowo , ale ustalenie prawdy jest ważniejsze od uprzejmosci. Chyba zgodzisz chociaż z tym ostatnim moim zdaniem.
KO
~Kt Oś
3 października 2020, 22:37
@Mirosław Szczepan. Czy Irena Sendlerowa nie była czasem ateistką? Czy według Pana jej pomoc Żydom w czasie II wojny światowej wynikała z egoizmu, czy może robiła to w ramach "dostosowania się do norm katolickich" (choć jakoś wielu katolików wcale Żydom wtedy nie pomagało)?
MS
~Miroslaw Szczepan
4 października 2020, 12:32
Przeczytaj jeszcze raz ze zrozumieniem moj komentarz
TS
~Taki Sobie
5 października 2020, 20:43
Dobry przyklad z Ireną Sendlerową, w 100% "dbała o swój interes", a katolicy "czasami" zawodzą. Zaiste tego sie zrozumieć nie da. Ja też mam dobre doswiadczenia z ludźmi z różnych religii katolikami i ateistami i nie tylko, do takich mnie ciągnie :)
KP
~katolik pomniejszego płazu
2 października 2020, 12:36
powiem więcej - lepszy ateista będący cywilizacyjnym łacinnikiem jak prof. Wolniewicz niż katolik - modernista, jak redaktorzy codziennie dający upust wstrętowi do Kościoła
KO
~Kt Oś
3 października 2020, 22:52
A konkretnie, co Pan uważa za "wstręt"? To, że ktoś piętnuje grzechy wśród członków i hierarchów Kościoła? To, że "modernistom" nie podoba się, że rytuały stały się dla wielu ważniejsze niż życie zgodnie z poleceniami Jezusa? Czy może coś jeszcze innego?
AS
~Antoni Szwed
2 października 2020, 11:58
"Po pierwsze, my chrześcijanie bardzo potrzebujemy ateistów, aby to oni, jako niewierzący w życie wieczne i nagrodę w Niebie, zawstydzali nas dobrymi uczynkami i mobilizowali do wierniejszego naśladowania Chrystusa, do większej bezinteresowności." No cóż, dobre uczynki są ważne i trzeba je spełniać, ale czy ksiądz mówi swojemu ateiście, że bez Jezusa Chrystusa, nawet gdyby był najlepszy, nie zostanie zbawiony? Cóż z jego dobrych uczynków skoro zostanie potępiony? Jak najbardziej trzeba wychodzić do niewierzących i poszukujących, ale jednocześnie OBOWIĄZKIEM księdza (także świeckiego katolika) jest przypominanie, że bez Jezusa Chrystusa NIE MA zbawienia. A przecież to jest dla człowieka najważniejsze. Cóż z tego, że pozyska cały świat, a na duszy szkodę poniesie? [Mt 17,26]. Sam dobroludzizm nikomu zbawienia nie zapewni. To znany od półtora tysiąca lat błąd pelagianizmu.
ML
~M L
2 października 2020, 13:04
Pan naprawde powaznie uwaza, ze jak na niewierzacego czlowieka od razu wyciagnie slowa o tym, ze nawet jak bylby najlepszym, to nie zostanie zbawiony i bedzie potepiony, to kogokolwiek przekona? Akurat w tym kontekscie bardzo sie ciesze, ze pochodze z Czech i zostalem ochrzciony jako dorosly, bo zycie w spoleczenstwie, gdzie jest 90% ludzi niewierzacych (lacznie z cala moja rodzina), daje zupelnie inne spojrzenie na pewne rzeczy, ktorych sporo ludzi w Polsce nie widzi. Dlatego akurat to, co pisze ks. Zmudzinski w tym artykule, jest dla mnie absolutna oczywistoscia.
P
Piotr ~
2 października 2020, 13:13
@Antoni Szwed A co to znaczy Z/BEZ Jezusa?
P
Piotr ~
2 października 2020, 13:34
@Antoni Szwed. Pytam, ponieważ może to pomoże odpowiedzieć, czy ateista albo niewierzący ma szanse na zbawienie.
NW
~Noemi W.
2 października 2020, 14:13
To prawda, bez Jezusa Chrystusa nie ma zbawienia,bo on jest sprawcą zbawienia, i tych którzy w Niego wierzą, do którego mają dostęp przez wiarę, i tych którzy w Niego nie wierzą, do którego mają dostęp przez uczynki czyli miłość: jak sam Chrystus powiedział opisując Sąd Ostateczny - Byłem głodny, a daliście mi jeść. W obu przypadkach jasne jest,że Chrystus udziela takim ludziom zbawienia. Mi pozostaje również nadzieja, że pozostaje również dostęp do zbawienia dla tych za których umarł Chrystus,a oni ani nie otwierają się na wiarę, ani na miłość...przez Boże Miłosierdzie, przez nasze modlitwy, ufam,że Bóg w jakiś tajemniczy sposób i do nich potrafi znaleźć drogę by przyjęli dar Jego zbawienia...
AS
~Antoni Szwed
2 października 2020, 16:29
Zbawienie dokonuje się TYLKO przez Jezusa Chrystusa. Znajdziesz w Ewangelii następujące cytaty: "Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie. [J 14,6]. "To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata." [J 7, 50-51]. "Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony - wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę." [J 10, 9]. "Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić." [Mt 12, 27]. "Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie." [J 6, 57]. Jeśli ktoś z przyczyn NIEZAWINIONYCH przez siebie nie poznał Jezusa na ziemi, a jest człowiekiem moralnie bardzo dobrym, pozna Go w czyśćcu.
SK
~Sylwia Kr
2 października 2020, 18:19
A Pan naprawdę jako znający Chrystusa przekreśla wszechmoc Boga? Że On i Ateistę może do siebie przygarnać? Czy może zapomniał Pan, że będąc w Kościele został tylko o Bogu pouczony. Znajomość Boga to trwała z nim relacja, a ona uwrażliwia człowieka na WSZECHOGARNIAJĄCĄ miłość Boga.
KP
~katolik pomniejszego płazu
2 października 2020, 21:40
@Sylwia Kr - czyli Kościół w zasadzie nie jest do niczego potrzebny, a Pan Jezus nakazał głosić Ewangelię bez większego sensu i celu
WG
W Gedymin
2 października 2020, 22:59
"Po pierwsze, my chrześcijanie bardzo potrzebujemy ateistów" - dobitny przykład z ostatnich czasów - dzięki ateistom, lewakom i wrogom Kościoła Kościół zobaczył wielki grzech w Kościele i dowiedział się że trzeba za niego Boga przeprosić. Kilkanaście lat temu dziękował za to rzecznik Watykanu.
AS
~Antoni Szwed
2 października 2020, 23:09
Uprzejmie proszę o zachowanie większego porządku w myśleniu. Pan Bóg stworzył człowieka wolnym i tylko od człowieka zależy czy chce się otworzyć na Boga czy nie. Bóg sam "na siłę" nie może przełamać woli człowieka, bo nikogo "na siłę" nie zmusza do kochania siebie. TAK POSTANOWIŁ I JUŻ - to jest Jego Prawo. Jeśli niewierzący prawdziwie poszukuje Boga, to Go znajdzie - Bóg da mu w pewnym momencie łaskę poznania. Jeśli zaś niewierzący (ateista) Go nie zechce, co więcej pogardzi Bogiem, będzie drwił z tych, którzy w Niego wierzą, to Go nie znajdzie. Proszę łaskawie zwrócić uwagę na słowa Pana Jezusa: "Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony." [Mk 16, 16]. Ktoś, kto konsekwentnie i do końca będzie odrzucał Jezusa Chrystusa jako Boga, trafi do piekła. Słowa Pana Jezusa trzeba przyjmować z całą powagą. Ateizm nie jest niewinną zabawką.
SK
~Sylwia Kr
3 października 2020, 08:06
Nie. Kościół jest przestrzenią, w której mamy znaleźć pomoc do wzrastania w świętości i w tym sensie jest bardzo potrzebny. Jednak Bóg jest wszechmogący i Jemu Kościół jest niepotrzebny. To my potrzebujemy wsparcia sióstr i braci, a zatem głoszenie Ewangelii jest naszym obowiązkiem. Głoszenie Ewangelii, a nie straszenie ludzi, że jak się nie podporządkują hierarchii, to nie dostąpią zbawienia. Bóg już nas zbawił i odkupił. Wszystkich. Od nas zależy odpowiedź na tę Miłość.
AS
~Antoni Szwed
3 października 2020, 22:06
@Sylwia Kr "Bóg już nas zbawił i odkupił. Wszystkich." Znowu popełniasz błąd, nawet nie wiedząc o tym. Pan Jezus na krzyżu otworzył SZANSĘ ZBAWIENIA dla wszystkich, ale NIE WSZYSCY z tej szansy skorzystają. Wielu ludzi po prostu odrzuca tę szansę i wybiera potępienie. Czytaj uważnie Ewangelię: ""Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony." [Mk 16, 16]. Są tacy, którzy odrzucają Miłość Chrystusa.
KO
~Kt Oś
3 października 2020, 23:00
@katolik ... . Pytanie tylko czy my naprawdę głosimy Ewangelię i pokazujemy innym Jezusa? Czy może wręcz przeciwnie "zasłaniamy Jezusa" innym przez to, że bycie katolikiem często (za często) wcale nie sprawia, że ktoś jest lepszym człowiekiem i praktycznie nie ma wpływu na życie poza "odstaniem" godziny w kościele raz w tygodniu? Jak mają nam potem wierzyć, gdy tak wspaniale mówimy (i nic poza tym) o Bogu i Jego miłości, ale tej Jego miłości nie widać w naszym życiu i postępowaniu?
AM
~Alicja M.M.
5 października 2020, 17:08
Dziękuję za przypomnienie tego, w co Kościół wierzy i czemu daje wyraz w liturgii Wielkiego Piątku (konkretnie: w modlitwie powszechnej tej liturgii).
AM
~Alicja M.M.
6 października 2020, 12:07
Dziękuję za przypomnienie tego, w co Kościół wierzy i czemu daje wyraz w liturgii Wielkiego Piątku (konkretnie: w modlitwie powszechnej tej liturgii, w której jedno z wezwań modlitewnych obejmuje właśnie niewierzących).
AM
~Alicja M.M.
6 października 2020, 12:09
Dziękuję za przypomnienie tego, w co Kościół wierzy i czemu daje wyraz w liturgii Wielkiego Piątku (konkretnie: w modlitwie powszechnej tej liturgii, której jedno z wezwań obejmuje właśnie niewierzących).
AM
~Alicja M.M.
6 października 2020, 12:10
Dziękuję za przypomnienie tego, w co Kościół wierzy i czemu daje wyraz w liturgii Wielkiego Piątku (konkretnie: w modlitwie powszechnej tej liturgii, której jedno z wezwań obejmuje właśnie niewierzących).