Porażka jest zawsze sierotą

Depositphotos.com (71333683)

No i stało się! Zapowiadany scenariusz rugowania lekcji religii ze szkół i przedszkoli publicznych zaczął się realizować. Na razie niby ‘osłodzony’ przepisami przejściowymi, niby pewne rozwiązania nie są obligatoryjne, jak to łączenie w grupy różnych poziomów, ale kierunek jest jasny. Jeszcze są jakieś próby ratowania sytuacji ‘in extremis’, ale raczej można przypuszczać, że w obecnych uwarunkowaniach społeczno-politycznych nie przyniosą znaczących efektów.

Cała ta sytuacja podzieliła nas. Jedni oskarżają biskupów o niespójną, spóźnioną reakcję, o zbytnie związanie z poprzednią władzą, co skutkuje teraz tą ‘karzącą’ odpowiedzią. Inni obwiniają Kościół, duchownych za zbytni rygoryzm, małostkowość, za kwestie finansowe. Jeszcze inni widzą w tym, co czyni rząd, właściwą reakcję na ‘nadużycia’ niektórych duchownych w dziedzinie seksualnej i złe zarządzanie kryzysowe ze strony biskupów w tym względzie. Nie ulega wątpliwości, że nadużycia są wielkim złem, ale robienie wrażenia, że jest to problem tylko Kościoła i duchownych jest zakłamywaniem rzeczywistości i niesprawiedliwością.

Nauczyciele, katecheci świeccy czują, że zostali rzuceni na pastwę losu i pozostawieni sami w tej nierównej walce z rządem. Pojawiły się przecież głosy zdziwienia z tego powodu, że na manifestacji Stowarzyszenia Katechetów Świeckich w Warszawie nie pojawił się żaden biskup ani ksiądz, co nie przeszło niezauważone.

DEON.PL WSPIERA

Księża, którzy uczą katechezy w szkołach są często w bardzo niezręcznej sytuacji, bo przecież ‘nikt przy zdrowych zmysłach’ nie uwierzy, że oni mogą uczyć katechezy nie tylko dlatego, że biskup przez miejscowego proboszcza – zapewne złośliwie – ich tam wysłał, albo ze względu na ‘łatwe pieniądze’, ale dlatego, że to jest ich misja, powołanie i poczucie służby wspólnocie Kościoła. Piszę to z przekąsem, bo kiedy sam byłem katechetą lata temu, a religia co dopiero od kilku lat wróciła do szkoły, to księża nie byli wtedy opłacani. Zmienił to pan premier Cimoszewicz, którego o skłonność do faworyzowania religii i duchownych nie można posądzać.

Sytuacja jest bardzo trudna. Patrząc na to z lekkim dystansem, ‘decyzja adaptacyjna’ co do katechezy ma cechy ze wszech miar ideologiczne. Podobnie, jak komuniści po IIWŚ rugowali stopniowo religię ze szkół, tak i teraz ten powolny proces się dzieje. Argument, że coraz mniej młodych jest zainteresowanych katechezą jest ‘wydumany’, patrząc na ilość tych, którzy uczestniczą w niej, czasami w skrajnie niekorzystnym otoczeniu. Na to, jednak, nie mamy wielkiego wpływu.

Źle by było, wszakże, gdybyśmy przyjęli teraz taktykę ‘oblężonej twierdzy’. Nasza w sumie nie tak odległa historia i wiara podpowiadają, że krzyż jest zawsze ‘po coś’, zapowiada zmartwychwstanie. Nie musimy zatem rwać włosów z głowy. Co można zrobić prawnie, społecznie, trzeba zrobić. Mamy do tego prawo, ale trzeba sobie przypominać, że „gdy to się dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie” (Łk 21,28).

Źle by też było, gdybyśmy rzucali oskarżenia jedni przeciwko drugim, przeciw biskupom, duchownym czy świeckim. Wbrew temu, co jest nam suflowane przez media, nawet biorąc pod uwagę ułomności i słabości poszczególnych osób, chodzi nam o jak największe dobro. Zbyt łatwo dajemy się ‘napuszczać’ jedni przeciwko drugim. Nie jest to wcale pobożna gadanina księdza, ale serce duchowości chrześcijańskiej i ignacjańskiego praesupponendum: widzieć w drugim raczej dobro niż zło.

Jest jeszcze jedna sprawa, która musi być dopowiedziana. Najważniejsi są młodzi, ich formacja i dbanie o wszechstronny rozwój. Wiele się mówi o potrzebie wartości, wrażliwości, rozwijania tzw. ‘kompetencji miękkich’. Wypychając religię i etykę ze szkół, gdzie młodzi mają nabywać tych ‘ludzkich’ umiejętności? Internet tego nie da, środowisko rówieśnicze też, media społecznościowe zarzucają ich wielością bodźców, niedostosowanych do ich wrażliwości, wieku i potrzeb. Rodzice często nie radzą sobie z wychowywaniem, chcąc scedować te zadania na szkołę czy Kościół.

Jest wiele osób i środowisk, które będą dotknięte usunięciem lekcji religii z curriculum edukacyjnego. Etyka na razie zostaje jako dobrowolna, ale ponieważ nikt jej nie wybiera, więc jest 'martwa'. Największym jednak przegranym tych decyzji będą młodzi, i tak przeorani już przez pandemię i jej skutki. Tak, to oni stracą najwięcej i będą musieli sami się z tym zmagać, bo „porażka zawsze jest sierotą”.

DEON.PL

Wcześniej duszpasterz akademicki w Opolu; duszpasterz polonijny i twórca Jezuickiego Ośrodka Milenijnego w Chicago; współpracownik L’Osservatore Romano, Studia Inigo, Posłańca Serca Jezusa i Radia Deon oraz Koordynator Modlitwy w drodze i jezuici.pl;

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Porażka jest zawsze sierotą
Komentarze (2)
AK
~Ania K
26 sierpnia 2024, 12:03
Niestety w aktualnej sytuacji politycznej, gdy partie antykościelne mają większość rugowanie religii ze szkół będzie postępować. Dlatego cieszy mnie, że wiele parafii działa już dziś- organizują parafialne kursy przygotowujące do bierzmowania, czy grupy po bierzmowaniu. Musi być tego więcej, bo 1 religia w szkole plus cotygodniowa msza święta nie wystarczy dla formacji młodych ludzi. Z lewicowo-liberalnymi treściami spotykają się wszędzie - w szkole, w mediach, wśród rówieśników często pochodzących z rodzin niewierzących. Myślę, że już od jakiegoś czasu ta religia w szkole plus msza raz w tygodniu to było zbyt mało i dlatego pokolenie dzisiejszych 40- latków tak bardzo odeszło od wiary. Po prostu całą młodość dorastali już w świecie dominacji przekazu lewicowo- liberalnego.
SK
~Solomon Kane
1 września 2024, 06:10
Dodatkowo zaniedbano wychowanie religijne w domu. A przekaz lewicowy jest antyreligijny. I szerzy fałszywy obraz ludzi Koscioła jako zdeprawowanych i chciwych. No i lata trucia umysłu młodych, przez media, celebrytów, dziennikarzy dały taki efekt