Poszli za gwiazdą - o Orszaku Trzech Króli
Cieszy mnie wyraźne ożywienie związane z obchodami Epifanii − Objawienia Pańskiego. Uroczystość - niedawno ocalona przed grożącym jej zapomnieniem i laicyzacją - zaczyna odzyskiwać prawdziwie świąteczny charakter. Co ważne, wielu Polaków ma na nią pomysł: ulicami wielu miast 6 stycznia przechodzi Orszak Trzech Króli. Pomysł ten zyskuje coraz większą popularność.
Obyczaj zainaugurowano pięć lat temu, kiedy 6 stycznia nie był jeszcze dniem wolnym od pracy: na ulice Warszawy wyszło wówczas ok. 5 tys. osób. Rok później podobne manifestacje ku czci nowonarodzonego Jezusa zorganizowano również w pięciu innych miastach. W styczniu 2012 były już 24 takie orszaki, a wzięło w nich udział ok. 100 tys. ludzi. W roku bieżącym w całej Polsce orszaków ma być aż 92 - w samej Warszawie organizatorzy spodziewają się 40 tys. uczestników.
Rosnąca popularność Orszaków Trzech Króli to fenomen pokazujący odżywającą w nas potrzebę spontanicznego świętowania. Z gruntu religijnego, koncentrującego się na Jezusie, a jednocześnie organizowanego poza kościołem, w przestrzeni publicznej. Taki orszak to również przeżycie wspólnoty. W pochodzie biorą bowiem udział całe rodziny, ale też osoby samotne; są tu ponadto ludzie mocniej lub słabiej związani z Kościołem. Oni są razem, wszyscy na równych prawach.
Spora jest liczba ludzi zaangażowanych w organizację i przebieg Orszaku Trzech Króli: rodzice razem z dziećmi (i przede wszystkim dla nich) przygotowują odpowiednie stroje i rekwizyty, wolontariusze opracowują i drukują śpiewniki oraz przygotowują bezpłatne aplikacje na smartfony ze zbiorem kolęd, wiele osób decyduje się wystąpić w scenkach rodzajowych - tzw. mansjonach (stacjach) - przedstawiających m.in. aniołów wskazujących drogę do stajenki, walkę Dobra ze Złem, króla Heroda czy diabłów namawiających do porzucenia orszaku. Ważną rolę pełnią wreszcie "jałmużnicy" − osoby zbierające datki na stypendia dla uzdolnionej młodzieży z ubogich rodzin (kwestę prowadzi Fundacja Dzieło Nowego Tysiąclecia) czy też na przybory szkolne dla szkół w Republice Środkowoafrykańskiej (akcja nosi tytuł: "Kontener Dobroci").
Jest rzeczą bardzo istotną, że orszaki nie są skierowane przeciwko komukolwiek. Organizatorzy z dumą podkreślają ich ponadpartyjność. Jak mówi Maciej Marchewicz, prezes Fundacji Orszak Trzech Króli, dość często - i to w różnych miejscach w Polsce - zdarza mu się przy tej okazji spotykać osoby, które na co dzień ze sobą nie rozmawiają, bo reprezentują przeciwne sobie partie, ale w sprawie orszaku chętnie współpracują. A zatem - konstatuje Marchewicz - orszak "to inicjatywa, która ma być może szansę wniesienia czegoś dobrego do naszych domów i do naszej Ojczyzny". Zwłaszcza że lokalni organizatorzy owych manifestacji - zachęceni styczniowym sukcesem - także i później próbują zrobić coś razem. Nierzadko zakładają stowarzyszenia i fundacje wspierające lokalną kulturę, przedsiębiorczość czy sport. Wspólnie budują społeczeństwo obywatelskie.
I tak słowo kolędy ("Podnieś rękę… Błogosław ojczyznę miłą") dzięki wstawiennictwu Mędrców staje się rzeczywistością.
Skomentuj artykuł