Prawda - trzeba jej służyć i bronić

(fot. olmo gonzález/flickr.com)
Marcin Przeciszewski / KAI

Taka jest kultura masowa i taka demokracja w danym kraju, jakie działają w nim media - mówi KAI bp Adam Lepa, członek Rady Episkopatu ds. Środków Społecznej Komunikacji w wywiadzie z okazji Dnia Środków Społecznego Przekazu, jaki Kościół w Polsce obchodzi w tym roku 19 września.

KAI: Księże Biskupie, w 3 niedzielę września Kościół w Polsce od lat obchodzi Dzień Środków Społecznej Komunikacji. Dlaczego kwestia mediów i ich odbioru jest tak istotną sprawą z punktu widzenia duszpasterstwa?

Bp Adama Lepa: Media nie tylko informują, ale również kształtują postawy i opinie ludzi. Czynią to coraz skuteczniej. Wpływ mediów prowadzi nawet do uzależnienia się od nich. Ponadto, media tworzą w miejscach, gdzie przebywa człowiek specyficzne środowisko nazywane mediosferą, które wcale nie jest obojętne wobec ewangelizacji, czy nawet zwykłej edukacji szkolnej, bezskutecznie walczącej o uwagę ucznia i umiejętność koncentracji.

Za sprawą mediów dominacja obrazu zatacza coraz szersze koło, prowadząc do marginalizacji słowa. W społeczeństwie więcej się ogląda niż czyta. W następstwie tego obniża się dociekliwość myślenia, a nawet zwykła spostrzegawczość, na co zwracają uwagę badania. Jak się okazuje 70 proc.

DEON.PL POLECA

Polaków powyżej 15 roku życia nie rozumie w pełni tekstów, które czyta. Odbiorca mediów nawet się nie domyśla, że istnieje groźny mechanizm przed którym przestrzega wybitny programista komputerowy Bill Gates: „Kto rządzi obrazami, rządzi umysłami ludzi”. Do tego dochodzi jeszcze inny problem: oto rodzice jak również zawodowi wychowawcy na ogół nie radzą sobie w dziedzinie przygotowania młodego człowieka do odbioru środków masowego komunikowania. W tej sytuacji Kościół nie może być obojętny wobec mediów.

Niewątpliwie media te cechuje postępujący profesjonalizm, wzrasta też ich ekspansywność, obejmują swym wpływem obszary o których jeszcze niedawno nawet im się nie śniło. Coraz krótszy jest czas między wydarzeniem a przekazaną o nim wiadomością, co gwarantuje aktualność informacji. Ponadto dzięki interaktywności, w jakimś stopniu użytkownicy mediów mogą wpływać na ich funkcjonowanie i przekazywane treści.

Jednak w tej grupie mediów dają znać o sobie pewne zjawiska, które niepokoją. Ewidentnym naruszeniem ładu medialnego w Polsce jest choćby „niezrównoważony pluralizm mediów” będący jednym z następstw nieprawidłowego podziału mediów po likwidacji koncernu RSW Prasa – Książka – Ruch. Wtedy cała spuścizna tej instytucji stała się własnością ugrupowań liberalnych i lewicowych. Obecnie w Polsce najsilniejsze są media o opcji liberalnej i lewicowej, najsłabsze zaś – o opcji prawicowej. Zdaniem obserwatorów sceny politycznej i medialnej wymienione fakty doprowadziły do powstania oligarchicznego modelu mediów o orientacji liberalnej i lewicowej. Przykładem tego było niedopuszczanie przez medialnych oligarchów do wystąpień w mediach wybitnych przedstawicieli nauki, kultury i życia publicznego. Ostatnio zaś pewne publikacje naukowe były przez te koła atakowane tylko dlatego, że nie mieściły się w dyktowanej przez nie poprawności politycznej. System mediów, który nie jest odbiciem sił politycznych w państwie a faworyzuje niektóre jego elity, stawia pod znakiem zapytania losy demokracji. Przyjmuje się ogólnie, że są trzy czynniki gwarantujące trwałość demokracji: pełny pluralizm mediów, wolność wypowiedzi i możliwość swobodnego zakładania alternatywnych źródeł informacji. Są to obiektywne sprawdziany demokracji.

Są ponadto uwarunkowania, które utrudniają czy wręcz uniemożliwiają w mediach ich obiektywizm i wiarygodność. Ma to miejsce wtedy, gdy media stają się instrumentem do realizacji interesów politycznych, ekonomicznych lub ideologicznych. Te ostatnie widać obecnie, gdy środowiska lewicowe próbują się rozprawić z religią w szkole, wykorzystując w tym celu również media publiczne. Odnosi się wrażenie, że na ogół media świeckie o opcji liberalnej i lewicowej nie tylko nie służą demokracji, lecz występują w stosunku do niej w roli „piątej kolumny”.

Znany jest pogląd, że media spełniają naczelną rolę w kulturze narodu oraz w działaniach politycznych, budujących demokrację. A zatem, stosując pewne uproszczenie, można powiedzieć, że taka jest kultura masowa i taka demokracja w danym kraju, jakie działają w nim media.

Jednak najwięcej do powiedzenia w tych dwóch dziedzinach mają media publiczne, ze względu na misję jaka jest im zlecona na mocy ustawy. Najlepiej ocenia się je rozpatrując poziom wypełniania tej misji. Rzecz jasna, powinny być zagwarantowane odpowiednie środki – nie tylko umożliwiające spokojne funkcjonowanie Polskiego Radia i Telewizji Polskiej, ale również zapewniające stały i wszechstronny ich rozwój. Należy żałować, że podjęto szaleńczy wręcz eksperyment z abonamentem, który doprowadził media publiczne do wielkich strat finansowych a u obywateli osłabił poczucie obowiązku jego płacenia. Danina na rzecz mediów publicznych będących wspólnym dobrem narodu jest ściśle związana z ich misją służebną na rzecz społeczeństwa.

Jak wcześniej powiedzieliśmy, media są głównym składnikiem procesów politycznych, dlatego nie można od nich wymagać, aby były apolityczne. Byłaby to ewidentna sprzeczność. Natomiast powinno się dopilnować, aby media publiczne były apartyjne tzn. nie stały się tubą jednej partii. Osobiście wątpię, czy obecna postać Ustawy o radiofonii i telewizji zdolna będzie to zagwarantować. Wciąż brakuje mi w Ustawie uwzględnienia w grupie zadań misyjnych punktu o uczestnictwie mediów publicznych w budowaniu społeczeństwa komunikacji, a także popierania pluralizmu mediów i swobody w tworzeniu mediów alternatywnych. Nadal nie wytyczono mediom publicznym zadań w stosunku do ładu medialnego, jak i szczególnej ich misji na wypadek chaosu informacyjnego w państwie. I wreszcie, nie wiemy kiedy autorzy Ustawy przestaną się lękać słowa „patriotyzm”, wszak jego kształtowanie powinno być domeną mediów publicznych, które z istoty swojej stoją na straży tożsamości narodu i jego kultury. To są niektóre tylko wątpliwości i zapytania. Przedkładam je pod adresem obecnych decydentów mediów publicznych.

Tak zwane mity współczesne dlatego są bardzo groźne, gdyż najskuteczniej zakłamują obraz rzeczywistości, a czynią to w sposób najbardziej skryty. Przypomnę, że mit jest to pogląd, który nieistniejącym wydarzeniom i zjawiskom nadaje pozory niewzruszonej prawdy. A zatem główną funkcją mitu jest zakłamywanie prawdy. Nie dziwi więc opinia wybitnego amerykańskiego mediologa Herberta I. Schillera, że „mitów używa się po to, aby panować nad ludźmi”. Mitów jest tak wiele, że dziś mówi się o „świecie mitów” i o całej „mitologii”. Są wśród nich mity polityczne, ideologiczne, gospodarcze czy naukowe. Osobną grupę stanowią mity antykościelne, z których przykładowo wymienić można „mit mieszania się Kościoła do polityki”, czy „mit prywatności religii”.

Jednakże najbardziej niebezpieczne mity dotyczą funkcjonowania mediów, które najlepiej dbają o ich upowszechnienie i we własnym interesie czynią wszystko, żeby nie zostały obalone. Problem jest tym poważniejszy, że właśnie media są główną platformą tworzenia i propagowania mitów. Tymczasem o mitach w ogóle mówi się bardzo niewiele, a o mitach medialnych – prawie wcale.

Oto wyjątkowo groźne mity z tej grupy: „mit niezależności mediów”, „mit ich pluralizmu”, „mit neutralności politycznej”, „mit troski o prawdę”, czy choć-by „mit bezinteresownej więzi z odbiorcą”. Mity te ułatwiają mediom skuteczne zniekształcanie obrazu rzeczywistości w świadomości społeczeństwa. W tej sytuacji należy krytycznie przyjmować odbierane treści z mediów. Pomocą w tym służy pogłębiana wiedza na temat mitów, oraz praktykowanie zasady, żeby informacje czerpać zawsze z wielu źródeł.

Jak wiadomo „opinia publiczna” jest zbiorem dominujących poglądów społeczeństwa, lub znacznej jego części na temat powszechnie interesujący. Na kształtowanie opinii publicznej wpływają takie czynniki, jak aktywność elit politycznych i związana z nimi propaganda, poprawność polityczna i wpływ przeprowadzanych sondaży. Wyniki sondaży opinii publicznej nie zawsze są wiarygodne. Jest tak dlatego, że zarówno w przeprowadzaniu sondażu, jak i w jego interpretacji popełnia się wykroczenia, które mają aspekt moralny, gdyż są celowym wprowadzaniem w błąd opinii publicznej. W pytaniach np. stosu-je się terminy, które są nieprecyzyjne albo wręcz absurdalne, a w interpretacji wyników stosowany jest nadmierny stopień uogólnienia. W sposób szczególny zniekształca obraz opinii publicznej sondaż przeprowadzony pod dyktando partii i z myślą o korzyściach politycznych. Należy w związku z tym zwrócić uwagę na ważną prawidłowość: w Polsce po 1989 r. zmieniają się rządy, parlamenty i koalicje, natomiast nieprzerwanie w tych samych rękach znajdują się najważniejsze ośrodki opiniotwórcze. W tej sytuacji trudno mówić, że w Polsce mamy do czynienia z całkowicie niezależną opinią publiczną.

Benedykt XVI mówi w orędziu o realnie istniejącym „świecie cyfrowym”. Składają się nań rewolucyjne zmiany w świecie mediów, rozwijających się ilościowo i jakościowo w tempie, którego wcześniej nikt nie przewidywał. Mamy więc wprowadzanie nowych technologii informacyjnych, przekodo-wywanie komunikatów analogowych na cyfrowe i upowszechnienie technik komputerowych. Zmiany te wpływają na człowieka, jego świat wartości i aspiracji, tworzy się mentalność cyfrowa.

Coraz więcej jest ludzi, którzy nie wyobrażają sobie życia bez komputera i Internetu. To wszystko rzutuje na odbiór Ewangelii przez „człowieka cyfrowego”, dlatego nie może ujść uwagi duszpasterza. Nic dziwnego więc, że terminem, którego Papież używa w orędziu najczęściej jest właśnie „świat cyfrowy”, nazywany „nową agorą”. Wzywa więc kapłanów, aby weszli do tego świata przede wszystkim jako duszpasterze i wnosili tam doskonalone wciąż zaangażowanie przez wykorzystanie nowych mediów w służbie Słowu, głoszenie Ewangelii Chrystusa i atrakcyjne ukazywanie obrazu Jego Kościoła.

Następca św. Piotra wskazuje na szerokie możliwości, jakie zapewnia dusz-pasterzom świat cyfrowy. Może on łatwiej niż dotychczas, zagubionej ludzkości pokazać, że Bóg jest blisko. Nowe media umożliwiają nawiązywanie kontaktu z wyznawcami wszystkich religii, z niewierzącymi i przedstawicielami różnych kultur i narodów. Pozwalają też poprzez prowadzony dialog przekonać się, że wszyscy ludzie mają pragnienie obcowania z Absolutem i nieprzemijającą Prawdą.

Papież oczekuje jednak od duszpasterzy, aby mądrze wykorzystywali dla swojej posługi wyjątkowe możliwości jakich dostarcza im świat cyfrowy. Kieruje też pod ich adresem piękny apel, który głęboko porusza, aby kapłan w komunikacyjny strumień „sieci” wnosił „swoje konsekrowane serce” i prze-mieniał miłością nowe przestrzenie cyfrowego świata. Należy podkreślić, że dla współczesnego człowieka to charyzmatyczne spojrzenie Piotra Naszych Czasów na enigmatyczny świat cyfrowy budzi nadzieję i inspiruje do współpracy.

W postulowaniu wychowania do mediów najdalej poszedł Jan Paweł II, który twierdził, że istnieje potrzeba wychowania do mediów całego społeczeństwa. W tej samej wypowiedzi podkreślił, że w ramach tego wychowania należy również ostrzegać przed niebezpiecznym wpływem jaki wywierają na człowieka niektóre czasopisma, filmy, programy radiowe i telewizyjne. Z badań wynika, że środowiskiem optymalnym dla edukacji medialnej jest rodzina. To z kolei każe zastanowić się nad odpowiednią formacją rodziców i tu może mieć najwięcej do powiedzenia Kościół, który w ramach działalności duszpasterskiej jest w stanie podjąć pedagogizację rodziców w tej dziedzinie. Może się to odbywać w ramach przygotowania do I Komunii Św., do bierzmowania a wcześniej na katechezie przedmałżeńskiej. Jednak największe możliwości stwarza w tym względzie regularna katecheza dorosłych.

Szkoła w dziedzinie edukacji medialnej nie nadąża za wyzwaniami czasu, gdyż praktycznie biorąc, jeżeli w niej jakaś „edukacja” w ogóle jest, to ogranicza się zasadniczo do dydaktyki i pomija całkowicie w ścisłym znaczeniu „wychowanie” do mediów, a więc formowanie odpowiednich postaw (np. postawy krytycznej, selektywnego odbioru), kształtowania sumienia czy umiejętności pozytywnego wpływania na media. Rzecznicy „dydaktyki mediów” wychodzą z założenia, że wystarczy poznać historię mediów, mechanizmy ich funkcjonowania, język filmu czy telewizji, żeby można było w sposób prawidłowy korzystać ze środków masowego komunikowania. Z badań i z obserwacji wiemy, że to nie wystarczy.

Start miały bardzo trudny. Brak środków, odpowiednio przygotowanych dziennikarzy i gdy chodzi o czytelnictwo prasy katolickiej dość niski poziom zainteresowania. Wszak w warunkach systemu totalitarnego i później, katolicy na ogół nie mogli wynieść ze swoich domów rodzinnych stałego nawyku czytania tej prasy.

A mimo to powstają nowe pisma katolickie, jak również rozgłośnie radiowe. Powstała Katolicka Agencja Informacyjna, która oprócz funkcji informacyjnej realizuje także misję formowania mediów „świeckich” w zakresie wiedzy o Kościele i religii a także przybliżania im języka Kościoła. Był czas, że oprócz telewizji Trwam była jeszcze telewizja Puls. O potrzebie informacji, zwłaszcza we wspólnotach lokalnych świadczy fakt powstania niespotykanej liczby prasy sublokalnej (parafialnej, dekanalnej, zakonnej), którą ocenia się na ponad 1500 tytułów. W tym trudnym czasie powstało Radio Maryja obejmujące swym zasięgiem Polskę, Europę i inne kontynenty. Powołane zostały sieci radia katolickiego – Vox i Plus. 16 diecezji dysponuje własną radiofonią, jest kilka radiofonii parafialnych.

Programy katolickie są nadawane w Polskim Radio i Telewizji Polskiej a także w niektórych kanałach telewizji komercyjnej. Dużym osiągnięciem jest fakt, że media katolickie zrozumiały, iż powinny w stosunku do siebie stanowić relację komplementarną, a nie alternatywną. Tak jest również w odniesieniu do Radia Maryja, które już nie jest traktowane w mediach katolickich jako ich alternatywa. One się nawzajem uzupełniają. Wymaga tego dobro ewangelizacji. Stanowią zaś alternatywę w stosunku do mediów świeckich, laickich itp.

Jednym z największych sukcesów mediów katolickich jest znalezienie klucza do skutecznej ewangelizacji. Jest nim przekonanie, że media te powinny być przede wszystkim miejscem ewangelizowania a nie tylko jego środkiem czy narzędziem.

Refleksja nad realizacją celów tych mediów prowadzi do sformułowania kilku postulatów:

• Powinny mieć świadomość, że powołane są również do ewangelizowania świata mediów, a nie tylko swoich stałych odbiorców.
• Mają zawsze świecić przykładem w realizowaniu najważniejszego zadania,Me jakie stoi przed mediami. Jan Paweł II głosił, że właściwym celem i zadaniem mediów jest służba prawdzie i jej obrona.
• Powinny jeszcze uważniej trzymać rękę na pulsie i szybko reagować na pewne negatywne zjawiska w funkcjonowaniu mediów świeckich, które przecież bardzo skutecznie wpływają na katolików polskich. Odnotowywać odważnie np. przejawy zakłamywania rzeczywistości – bieżącej i historycznej, otwierać oczy społeczeństwa na nieobliczalne skutki obowiązującej po-prawności politycznej, czy podejmować pewne inicjatywy w związku z faktem, że od pewnego czasu bardziej przekonuje Polaków argument siły niż siła argumentu.
• Należy też postulować bardziej wyraźną współpracę między mediami katolickimi. Obliguje ich do tego idea solidarności chrześcijańskiej oraz prowadzona ewangelizacja. Uzupełnia zaś znana, choć trudna zasada „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. Sytuacja w jakiej znalazła się redakcja „Gościa Niedzielnego” w następstwie zdecydowanej postawy obrony życia oraz reakcja mediów katolickich pokazały, że wzajemna solidarność tych mediów jest zupełnie możliwa.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Prawda - trzeba jej służyć i bronić
Komentarze (11)
A
Aragorn
22 września 2010, 22:55
Moralność naturalna ma to samo źródło, co prawo naturalne. Jest nim natura istnienia. Z natury istnienia jest tak, że bez istnienia nie ma nic. Zatem istnienie jest wartością samą w sobie i to wartością najwyższą. Jak już się istnieje, to przydatne są różne dobra materialne i międzyludzkie i to są kolejne wartości naturalne. Nie potrzeba żadnej religii, ani wiary, żeby w sposób naturalny rozumieć wartoś istnienia samego w sobie, wartość dobrego istnienia, dobrych relacji z ludźmi, dóbr naturalnych. Moralność naturalna jest zrozumieniem, że warto o to dbać, a prawo naturalne jest naturalną granicą między dobrem a złem, po przekroczeniu której inni ludzie mają prawo nas powstrzymać. Moralność jest zatem motywacją wewnętrzną, a prawo zewnętrzną. Nie potrzeba religii ani wiary w takie czy inne układy sił w zaświatach, żeby wiedzieć, że ochrona życia, dobrych relacji międzyludzkich i dóbr materialnych są chronione moralnością i prawem. Wiara nigdy nie jest wiedzą, nawet jeśli to w co wierzymy, jest prawdą. Wiara jest uznaniem za prawdziwą informacji przy braku wiedzy. Wiara potwierdzona przestaje być wiara, a staje się wiedzą.
DD
Dzień dobry
21 września 2010, 07:01
Zwyczajnie-ludzie szukają Dobra,instynktownia próbują odnaleźć Go wierząc w co tylko mogą,tworzą sobie Idee,aby wyjaśnić jak znależli się na tym świecie i dlaczego tak bardzo różnią się od świata roślin i zwierząt. Owa naturalna moralność  to po prostu wyraz tęsknoty za nieznanym Bogiem,równocześnie przejaw Jego powołania do poszukiwania Go.Taka zabawa w chowanego...
TS
ta sama
20 września 2010, 21:54
Wybacz zaczepkę.Każdy się myli.Czy istnieje coś takiego jak naturalna moralność? Nie wychowuj dziecka w prawdach wiary w stanie izolacji od innych ludzi-no ,po to ,żeby nie mógł się od nich uczyć zachowań[w co tam wierzysz ,bądź kogo] to dobrze będzie,jeśli cię nie pogryzie a w trakcie mikcji pod ścianą odwróci się plecami.Wiara jest wiedzą.Wiem,że istnieje Bóg-wiara staje się wiedzą,wiedza -wiarą. co było pierwsze- wiara ,czy wiedza o niej? Jaki zakres moralności istnieje w najciemniejszym zakątku buszu afrykańskiego,a jaki w Watykanie?Nie wiem ,czy mnie zrozumiesz.Każda moralność bierze się z wiary.Ona jest w nas,chodzi o to,żeby owa moralność nie raczkowała w naturalny sposób tylko owocowała w pełni Słonecznego blasku Chrystusa.Co mozna zarzucić chrześcijaństwu? Czy antykoncepcja nie ogranicza człowieka,czy aborcja nie jest wyrazem braku wolności dziecka ,ale także matki[czemu ma tylko jeden wybór-uśmiercić dziecko]? Nawet tzw. utrata wiary z założenia oznacza stratę czegoś coś co istniało.Moralność naturalna nie jest w stanie się rozwinąć bez religii.Zmęczyłeś mnie. Lubisz cukier?{{{żartuję]]].
A
Aragorn
20 września 2010, 20:16
PS Nie zaczepiam nieznajomych kobiet w internecie.
A
Aragorn
20 września 2010, 20:16
Wiara jest bardzo ciekawym stanem, znanym mi z autopsji, i właśnie dlatego wiem, że wiedzą nie jest, a wiem też, że wierzący mylą wiarę z wiedzą, sam to robiłem. Jeśli komuś jakaś wiara religijna pomaga być lepszym człowiekiem, to dobrze. Jednak moralności nie można opierać tylko na wierze, musi być moralność zakorzeniona w rzeczywistości, żeby w utracie wiary nie postradać moralności, ale także dlatego, żeby w konfrontacji wydumanych prawd wiary z realną moralnością zwyciężała moralność. Wielu ludziom się wydaje, że bez religii nie ma moralności, bo nie ma źródeł moralności ani żadnych ogólnoludzkich zasad. Rzekomym dowodem na to mają być różnice zasad etycznych w różnych kulturach i religiach. Różnice faktycznie są, ale wcale nie wynikają one z braku moralności ponadreligijnej, ogólnoludzkiej, naturalnej. One wynikają z braku pełnego jej rozeznania i ze skażenia doktrynami religijnymni. Nie jest więc tak, że to religie są ostoją moralności, wręcz przeciwnie. Każda z nich na sój sposób jest krzywym zwierciadłem moralności naturalnej, bo każda coś do niej ienaturalnego dodaje albo coś zabiera. To, że religia mojżeszowa pozwalała okradać i mordować sąsiednie ludy, a nawet tego nakazywała, nie znaczy, że nie ma moralności ogólnoludzkiej, a jedynie to, że żydzi ją porzucili na skutek przyjęcia religii wypaczającej moralność naturalną. To że jakiejś religii brak niektórych moralnych zasad naturalnych świadczy tylko o zubożeniu tej religii. Z kolei dodatki sztucznych zasad moralnych, na przykład celibat w chrześcijaństwie rzymskim, zagłuszają zasady naturalne. Ludzkość nie potrzebuje nowej religii new age, która kompletnie pomiesza resztki moralności naturalnej z najrozmaitszymi etykami sztucznymi. Ludzkości też nie wystarczają stare religie z wypaczoną moralnością poprzerastaną etyką obrzędową. Ludzkość potrzebuje powrotu do moralności naturalnej. Żeby nie było takich komedii, że ktoś zwalcza celibat i popiera aborcję albo zwalcza aborcję i popiera celibat.
SK
Stare kozaki
20 września 2010, 19:10
Źle napisałam -rozwiodłam się po Bożemu dla JP II,ale ze względu na Boga,nieważne zresztą.Bóg jest Kimś komu zależy na mnie ,wiem ,że wierząc Mu mogę liczyć na miejsce w jednym z Jego komplementarnych wiązań. Dobra, skoczyłam o tyczce,zderzyłam się z młotkiem i wypadł mi dysk,ale wy poniesiecie tę głupią pałkę dalej.
T
teresa
20 września 2010, 18:18
Jako to mówiono dawniej- Baranku Boży -co dzień to gorzej.Prawdy wiary są wiedzą ponieważ doświadczając efektów wierzenia materializujemy niewidzialne. Nie myl wiedzy z zajęciami z fizyki i chemii. Jeżeli coś,Ktoś objawia się w formie sublimatu  ludzkich cech ,choć nie tylko[mistycy]- nie moze być Legendą.Wierzę w Jednego Boga w Trójcy Jedynego itd- dla niego rozwiodłam się po Bożemu.Dla mnie to dowód na Jego istnienie.To ,że żyjemy wraz z córką po dziś dzień-potwierdza łaskę,która niezbędna jest do zbawienia.To ,że tu dyskutujemy,choć marny ze mnie filozof dowodzi,że Boga mogą znaleźć tylko Ci,którzy Go szukają oraz Ci,których On zawoła.Czyli wszyscy.   Kiedyś Jaskiniowcy umówili się ,że Aaa znaczy-spać Yyy-płaczę i jestem smutny...w dyskusji- zbieram myśli.Umówmy się ,że wierzymy Biblii i niewidzialnym przekazom medialnym płynącym  przez pokolenia  .Dzieje Mojżesza i jego Spotkania z -Ja Jestem - są równie realne jak twoja opowieść o zakupach w Media Markt sprzed kilku miesięcy. Nie zaczepiaj mnie.Jestem mężatką sakramentalną.
A
Aragorn
20 września 2010, 17:06
Jakieś wytyczne, normy i prawdy wiary to mają nawet ludożercy i szataniści. Jakieś to za mało. Wytyczne daje samo życie - ochrona życia, namnażanie go i polepszanie jego warunków w sferze materialnej i relacji międzyludzkich. Normy wynikają też z samej istoty życia, istnienie jest najwyższą wartością, więc ono i wszystko to, co je podtrzymuje, wzbogaca i pomnaża, powinno być pieczołowicie chonione, a ponieważ nikt nie istnieje sam, zatem normą naturalną jest budowa dobrych relacji z innymi, żeby nam wszystkim było razem lepiej. Natomiast prawdy wiary są wierzeniami, a nie wiedzą. Opierając moralność na wartości życia i dobrych relacji międzyosobowych, czyli odczytując sens istnienia, możemy działać w zgodzie z nim. Ale prawdy wiary mogą prowadzić na manowce, jeśli wierzenia są nie są prawdziwe, a zwłaszcza jeśli nie są mądre. Do jakich strasznych rzeczy, niegodziwych, wrogich życiu i dobrym relacjom miedzyludzkim prowadziła wiara żydów w "ziemię obiecaną i konieczność wymordowania jej mieszkanców", do czego prowadziła wiara żydów i pogan rzymskich w to, że chrześcijanie jedzą ciało i piją krew człowieczą, do czego doprowadziła wiara mahometan w nawracanie mieczem, do czego doporowadziła taka sama wiara chrześcijan, a potem wojujących ateistów... morze cierpienia, krwi, nienawiści, krzywdy, zemsty... śmierć milionów. Oto owoce prawd wiary od Mojżesza do Marksa...
T
teresa
20 września 2010, 14:41
Prawda jest taka,że-lepiej być tym ,który jest blisko Boga-obojętne,z drugim człowiekiem,czy na pustyni. Także to,że wszystko ma swój kształt-nawet powietrze skupione wokół naszej atmosfery,zatem konieczne staje się przyjęcie jakichś wytycznych, norm,prawd wiary,aby ująć w Jedno to, co stanowi istotę człowieczeństwa,spójrzcie na chorych umysłowo- mimo znacznych awarii sieci neuronalnej- uśmiechają się,płaczą,wyobrażają sobie, kochają i zloszczą się,nawet w "formie roślinki" na IOM-ie są czyimś ukochanym mężem, dzieckiem.Zatem- kiedy wreszcie na tym portalu powstanie okno nieprzemijające spraw ważnych? Spraw,które są ponadczasowe i które można łatwo wydostać z tej informatycznej studni? Gdzie ja znajdę teraz intencje mszy św. DEON-u?    A brzmi ona[parafrazując Miss Agent  cz. I: Dziękuję Ci Panie za miłość,pokój,braterstwo i wielką cierpliwość i proszę o to samo.Nie zabijaj mnie. Dla dziecka warto zostać razem .
A
Aragorn
20 września 2010, 14:27
Gdy mowa o prawdzie na portalu religijnym nie sposób nie wspomnieć, że religie robią spore zamieszanie w umysłach dziwacznym pojęciem "prawda wiary". Albo coś jest prawdą, albo nie. A jak ma się do tego "prawda wiary". Gdyby o wierzeniach było wiadomo, że sa prawdą, przestałyby być wierzeniami. Ale są wierzeniami, bo nie wiadomo, czy są prawdą. Za blisko jest "prawda wiary" "faktu prasowego". Niestety często właśnie religie są źródłem dwójmyślenia, bo nawet gdy zachęcają do rozumnego oceniania świata, to wyłączają spod tej zachęty rozumną ocenę religii. To religie są pierwszymi nauczycielami logiki Kalego. Nasza wiara cacy, a inne wiary nie. My będziemy zbawieni, a inni do piekła. My możemy ciężko grzeszyć, ale możemy się wyspowiadać, a inni nawet jak mało grzeszą, to i tak marny ich los... Moralność nie powinna opierać się na religii, ale religie, jeśli nie mają być opium dla mas, powinny propagować moralność, nie jako swoją wyłączną własność, ale jako nieodłączną część osobowego istnienia, dostępną rozeznaniu wszystkich mądrych ludzi. Jeśli na jednej płaszczyźnie moralnej podaje się ludziom do głów przykazania nie zabijaj i chodź w niedziele do kościoła, to jedną rzecz się poniża (wartość życia), a drugą rzecz się wywyższa (wartość obrzędów). Powstaje z tego zachwianie w naturalnej hierarchii wartości i ludzie głupieją idąc w niedzielę na nabożeństwo z gorączką, narażając swoje zdrowie i rozsiewając zarazki... Ale to nie koniec tego absurdu. Człowiek chory, gdy nie pójdzie do pracy może liczyć na tylko nieco zmniejszoną pensję i nie musi odpracowywać zwolnienia lekarskiego. Ale jeśli nie pójdzie z powodu choroby do kościoła, ma obowiązek odrobić tą nieobecność... Życie i zdrowie jest niczym wobec obrzędu, a potem jest zdziwienie, że szerzy się tolerancja wobec zabijania dzieci w łonach matek... Zatem dobrze, że ludzie kościoła bronią prawd o sprawach pozakościelnych, ale szkoda, że nie dostrzegają korzeni pogardy dla prawdy w samym Kościele.
A
Aragorn
20 września 2010, 14:25
Prawda... ludzie za często szukają jej i używają jako maczugi do uderzania innych po głowie, a za rzadko poszukują jako materiału do konstrukcji lepszego świata. Słabo jest też z odróżnianiem prawd ważnych od błahych.