Prawda - trzeba jej służyć i bronić

Prawda - trzeba jej służyć i bronić
(fot. olmo gonzález/flickr.com)
Marcin Przeciszewski / KAI

Taka jest kultura masowa i taka demokracja w danym kraju, jakie działają w nim media - mówi KAI bp Adam Lepa, członek Rady Episkopatu ds. Środków Społecznej Komunikacji w wywiadzie z okazji Dnia Środków Społecznego Przekazu, jaki Kościół w Polsce obchodzi w tym roku 19 września.

KAI: Księże Biskupie, w 3 niedzielę września Kościół w Polsce od lat obchodzi Dzień Środków Społecznej Komunikacji. Dlaczego kwestia mediów i ich odbioru jest tak istotną sprawą z punktu widzenia duszpasterstwa?

Bp Adama Lepa: Media nie tylko informują, ale również kształtują postawy i opinie ludzi. Czynią to coraz skuteczniej. Wpływ mediów prowadzi nawet do uzależnienia się od nich. Ponadto, media tworzą w miejscach, gdzie przebywa człowiek specyficzne środowisko nazywane mediosferą, które wcale nie jest obojętne wobec ewangelizacji, czy nawet zwykłej edukacji szkolnej, bezskutecznie walczącej o uwagę ucznia i umiejętność koncentracji.

Za sprawą mediów dominacja obrazu zatacza coraz szersze koło, prowadząc do marginalizacji słowa. W społeczeństwie więcej się ogląda niż czyta. W następstwie tego obniża się dociekliwość myślenia, a nawet zwykła spostrzegawczość, na co zwracają uwagę badania. Jak się okazuje 70 proc.

DEON.PL POLECA

Polaków powyżej 15 roku życia nie rozumie w pełni tekstów, które czyta. Odbiorca mediów nawet się nie domyśla, że istnieje groźny mechanizm przed którym przestrzega wybitny programista komputerowy Bill Gates: „Kto rządzi obrazami, rządzi umysłami ludzi”. Do tego dochodzi jeszcze inny problem: oto rodzice jak również zawodowi wychowawcy na ogół nie radzą sobie w dziedzinie przygotowania młodego człowieka do odbioru środków masowego komunikowania. W tej sytuacji Kościół nie może być obojętny wobec mediów.

Niewątpliwie media te cechuje postępujący profesjonalizm, wzrasta też ich ekspansywność, obejmują swym wpływem obszary o których jeszcze niedawno nawet im się nie śniło. Coraz krótszy jest czas między wydarzeniem a przekazaną o nim wiadomością, co gwarantuje aktualność informacji. Ponadto dzięki interaktywności, w jakimś stopniu użytkownicy mediów mogą wpływać na ich funkcjonowanie i przekazywane treści.

Jednak w tej grupie mediów dają znać o sobie pewne zjawiska, które niepokoją. Ewidentnym naruszeniem ładu medialnego w Polsce jest choćby „niezrównoważony pluralizm mediów” będący jednym z następstw nieprawidłowego podziału mediów po likwidacji koncernu RSW Prasa – Książka – Ruch. Wtedy cała spuścizna tej instytucji stała się własnością ugrupowań liberalnych i lewicowych. Obecnie w Polsce najsilniejsze są media o opcji liberalnej i lewicowej, najsłabsze zaś – o opcji prawicowej. Zdaniem obserwatorów sceny politycznej i medialnej wymienione fakty doprowadziły do powstania oligarchicznego modelu mediów o orientacji liberalnej i lewicowej. Przykładem tego było niedopuszczanie przez medialnych oligarchów do wystąpień w mediach wybitnych przedstawicieli nauki, kultury i życia publicznego. Ostatnio zaś pewne publikacje naukowe były przez te koła atakowane tylko dlatego, że nie mieściły się w dyktowanej przez nie poprawności politycznej. System mediów, który nie jest odbiciem sił politycznych w państwie a faworyzuje niektóre jego elity, stawia pod znakiem zapytania losy demokracji. Przyjmuje się ogólnie, że są trzy czynniki gwarantujące trwałość demokracji: pełny pluralizm mediów, wolność wypowiedzi i możliwość swobodnego zakładania alternatywnych źródeł informacji. Są to obiektywne sprawdziany demokracji.

Są ponadto uwarunkowania, które utrudniają czy wręcz uniemożliwiają w mediach ich obiektywizm i wiarygodność. Ma to miejsce wtedy, gdy media stają się instrumentem do realizacji interesów politycznych, ekonomicznych lub ideologicznych. Te ostatnie widać obecnie, gdy środowiska lewicowe próbują się rozprawić z religią w szkole, wykorzystując w tym celu również media publiczne. Odnosi się wrażenie, że na ogół media świeckie o opcji liberalnej i lewicowej nie tylko nie służą demokracji, lecz występują w stosunku do niej w roli „piątej kolumny”.

Znany jest pogląd, że media spełniają naczelną rolę w kulturze narodu oraz w działaniach politycznych, budujących demokrację. A zatem, stosując pewne uproszczenie, można powiedzieć, że taka jest kultura masowa i taka demokracja w danym kraju, jakie działają w nim media.

Jednak najwięcej do powiedzenia w tych dwóch dziedzinach mają media publiczne, ze względu na misję jaka jest im zlecona na mocy ustawy. Najlepiej ocenia się je rozpatrując poziom wypełniania tej misji. Rzecz jasna, powinny być zagwarantowane odpowiednie środki – nie tylko umożliwiające spokojne funkcjonowanie Polskiego Radia i Telewizji Polskiej, ale również zapewniające stały i wszechstronny ich rozwój. Należy żałować, że podjęto szaleńczy wręcz eksperyment z abonamentem, który doprowadził media publiczne do wielkich strat finansowych a u obywateli osłabił poczucie obowiązku jego płacenia. Danina na rzecz mediów publicznych będących wspólnym dobrem narodu jest ściśle związana z ich misją służebną na rzecz społeczeństwa.

Jak wcześniej powiedzieliśmy, media są głównym składnikiem procesów politycznych, dlatego nie można od nich wymagać, aby były apolityczne. Byłaby to ewidentna sprzeczność. Natomiast powinno się dopilnować, aby media publiczne były apartyjne tzn. nie stały się tubą jednej partii. Osobiście wątpię, czy obecna postać Ustawy o radiofonii i telewizji zdolna będzie to zagwarantować. Wciąż brakuje mi w Ustawie uwzględnienia w grupie zadań misyjnych punktu o uczestnictwie mediów publicznych w budowaniu społeczeństwa komunikacji, a także popierania pluralizmu mediów i swobody w tworzeniu mediów alternatywnych. Nadal nie wytyczono mediom publicznym zadań w stosunku do ładu medialnego, jak i szczególnej ich misji na wypadek chaosu informacyjnego w państwie. I wreszcie, nie wiemy kiedy autorzy Ustawy przestaną się lękać słowa „patriotyzm”, wszak jego kształtowanie powinno być domeną mediów publicznych, które z istoty swojej stoją na straży tożsamości narodu i jego kultury. To są niektóre tylko wątpliwości i zapytania. Przedkładam je pod adresem obecnych decydentów mediów publicznych.

Tak zwane mity współczesne dlatego są bardzo groźne, gdyż najskuteczniej zakłamują obraz rzeczywistości, a czynią to w sposób najbardziej skryty. Przypomnę, że mit jest to pogląd, który nieistniejącym wydarzeniom i zjawiskom nadaje pozory niewzruszonej prawdy. A zatem główną funkcją mitu jest zakłamywanie prawdy. Nie dziwi więc opinia wybitnego amerykańskiego mediologa Herberta I. Schillera, że „mitów używa się po to, aby panować nad ludźmi”. Mitów jest tak wiele, że dziś mówi się o „świecie mitów” i o całej „mitologii”. Są wśród nich mity polityczne, ideologiczne, gospodarcze czy naukowe. Osobną grupę stanowią mity antykościelne, z których przykładowo wymienić można „mit mieszania się Kościoła do polityki”, czy „mit prywatności religii”.

Jednakże najbardziej niebezpieczne mity dotyczą funkcjonowania mediów, które najlepiej dbają o ich upowszechnienie i we własnym interesie czynią wszystko, żeby nie zostały obalone. Problem jest tym poważniejszy, że właśnie media są główną platformą tworzenia i propagowania mitów. Tymczasem o mitach w ogóle mówi się bardzo niewiele, a o mitach medialnych – prawie wcale.

Oto wyjątkowo groźne mity z tej grupy: „mit niezależności mediów”, „mit ich pluralizmu”, „mit neutralności politycznej”, „mit troski o prawdę”, czy choć-by „mit bezinteresownej więzi z odbiorcą”. Mity te ułatwiają mediom skuteczne zniekształcanie obrazu rzeczywistości w świadomości społeczeństwa. W tej sytuacji należy krytycznie przyjmować odbierane treści z mediów. Pomocą w tym służy pogłębiana wiedza na temat mitów, oraz praktykowanie zasady, żeby informacje czerpać zawsze z wielu źródeł.

 

Jak wiadomo „opinia publiczna” jest zbiorem dominujących poglądów społeczeństwa, lub znacznej jego części na temat powszechnie interesujący. Na kształtowanie opinii publicznej wpływają takie czynniki, jak aktywność elit politycznych i związana z nimi propaganda, poprawność polityczna i wpływ przeprowadzanych sondaży. Wyniki sondaży opinii publicznej nie zawsze są wiarygodne. Jest tak dlatego, że zarówno w przeprowadzaniu sondażu, jak i w jego interpretacji popełnia się wykroczenia, które mają aspekt moralny, gdyż są celowym wprowadzaniem w błąd opinii publicznej. W pytaniach np. stosu-je się terminy, które są nieprecyzyjne albo wręcz absurdalne, a w interpretacji wyników stosowany jest nadmierny stopień uogólnienia. W sposób szczególny zniekształca obraz opinii publicznej sondaż przeprowadzony pod dyktando partii i z myślą o korzyściach politycznych. Należy w związku z tym zwrócić uwagę na ważną prawidłowość: w Polsce po 1989 r. zmieniają się rządy, parlamenty i koalicje, natomiast nieprzerwanie w tych samych rękach znajdują się najważniejsze ośrodki opiniotwórcze. W tej sytuacji trudno mówić, że w Polsce mamy do czynienia z całkowicie niezależną opinią publiczną.

Benedykt XVI mówi w orędziu o realnie istniejącym „świecie cyfrowym”. Składają się nań rewolucyjne zmiany w świecie mediów, rozwijających się ilościowo i jakościowo w tempie, którego wcześniej nikt nie przewidywał. Mamy więc wprowadzanie nowych technologii informacyjnych, przekodo-wywanie komunikatów analogowych na cyfrowe i upowszechnienie technik komputerowych. Zmiany te wpływają na człowieka, jego świat wartości i aspiracji, tworzy się mentalność cyfrowa.

Coraz więcej jest ludzi, którzy nie wyobrażają sobie życia bez komputera i Internetu. To wszystko rzutuje na odbiór Ewangelii przez „człowieka cyfrowego”, dlatego nie może ujść uwagi duszpasterza. Nic dziwnego więc, że terminem, którego Papież używa w orędziu najczęściej jest właśnie „świat cyfrowy”, nazywany „nową agorą”. Wzywa więc kapłanów, aby weszli do tego świata przede wszystkim jako duszpasterze i wnosili tam doskonalone wciąż zaangażowanie przez wykorzystanie nowych mediów w służbie Słowu, głoszenie Ewangelii Chrystusa i atrakcyjne ukazywanie obrazu Jego Kościoła.

Następca św. Piotra wskazuje na szerokie możliwości, jakie zapewnia dusz-pasterzom świat cyfrowy. Może on łatwiej niż dotychczas, zagubionej ludzkości pokazać, że Bóg jest blisko. Nowe media umożliwiają nawiązywanie kontaktu z wyznawcami wszystkich religii, z niewierzącymi i przedstawicielami różnych kultur i narodów. Pozwalają też poprzez prowadzony dialog przekonać się, że wszyscy ludzie mają pragnienie obcowania z Absolutem i nieprzemijającą Prawdą.

Papież oczekuje jednak od duszpasterzy, aby mądrze wykorzystywali dla swojej posługi wyjątkowe możliwości jakich dostarcza im świat cyfrowy. Kieruje też pod ich adresem piękny apel, który głęboko porusza, aby kapłan w komunikacyjny strumień „sieci” wnosił „swoje konsekrowane serce” i prze-mieniał miłością nowe przestrzenie cyfrowego świata. Należy podkreślić, że dla współczesnego człowieka to charyzmatyczne spojrzenie Piotra Naszych Czasów na enigmatyczny świat cyfrowy budzi nadzieję i inspiruje do współpracy.

W postulowaniu wychowania do mediów najdalej poszedł Jan Paweł II, który twierdził, że istnieje potrzeba wychowania do mediów całego społeczeństwa. W tej samej wypowiedzi podkreślił, że w ramach tego wychowania należy również ostrzegać przed niebezpiecznym wpływem jaki wywierają na człowieka niektóre czasopisma, filmy, programy radiowe i telewizyjne. Z badań wynika, że środowiskiem optymalnym dla edukacji medialnej jest rodzina. To z kolei każe zastanowić się nad odpowiednią formacją rodziców i tu może mieć najwięcej do powiedzenia Kościół, który w ramach działalności duszpasterskiej jest w stanie podjąć pedagogizację rodziców w tej dziedzinie. Może się to odbywać w ramach przygotowania do I Komunii Św., do bierzmowania a wcześniej na katechezie przedmałżeńskiej. Jednak największe możliwości stwarza w tym względzie regularna katecheza dorosłych.

Szkoła w dziedzinie edukacji medialnej nie nadąża za wyzwaniami czasu, gdyż praktycznie biorąc, jeżeli w niej jakaś „edukacja” w ogóle jest, to ogranicza się zasadniczo do dydaktyki i pomija całkowicie w ścisłym znaczeniu „wychowanie” do mediów, a więc formowanie odpowiednich postaw (np. postawy krytycznej, selektywnego odbioru), kształtowania sumienia czy umiejętności pozytywnego wpływania na media. Rzecznicy „dydaktyki mediów” wychodzą z założenia, że wystarczy poznać historię mediów, mechanizmy ich funkcjonowania, język filmu czy telewizji, żeby można było w sposób prawidłowy korzystać ze środków masowego komunikowania. Z badań i z obserwacji wiemy, że to nie wystarczy.

Start miały bardzo trudny. Brak środków, odpowiednio przygotowanych dziennikarzy i gdy chodzi o czytelnictwo prasy katolickiej dość niski poziom zainteresowania. Wszak w warunkach systemu totalitarnego i później, katolicy na ogół nie mogli wynieść ze swoich domów rodzinnych stałego nawyku czytania tej prasy.

A mimo to powstają nowe pisma katolickie, jak również rozgłośnie radiowe. Powstała Katolicka Agencja Informacyjna, która oprócz funkcji informacyjnej realizuje także misję formowania mediów „świeckich” w zakresie wiedzy o Kościele i religii a także przybliżania im języka Kościoła. Był czas, że oprócz telewizji Trwam była jeszcze telewizja Puls. O potrzebie informacji, zwłaszcza we wspólnotach lokalnych świadczy fakt powstania niespotykanej liczby prasy sublokalnej (parafialnej, dekanalnej, zakonnej), którą ocenia się na ponad 1500 tytułów. W tym trudnym czasie powstało Radio Maryja obejmujące swym zasięgiem Polskę, Europę i inne kontynenty. Powołane zostały sieci radia katolickiego – Vox i Plus. 16 diecezji dysponuje własną radiofonią, jest kilka radiofonii parafialnych.

Programy katolickie są nadawane w Polskim Radio i Telewizji Polskiej a także w niektórych kanałach telewizji komercyjnej. Dużym osiągnięciem jest fakt, że media katolickie zrozumiały, iż powinny w stosunku do siebie stanowić relację komplementarną, a nie alternatywną. Tak jest również w odniesieniu do Radia Maryja, które już nie jest traktowane w mediach katolickich jako ich alternatywa. One się nawzajem uzupełniają. Wymaga tego dobro ewangelizacji. Stanowią zaś alternatywę w stosunku do mediów świeckich, laickich itp.

Jednym z największych sukcesów mediów katolickich jest znalezienie klucza do skutecznej ewangelizacji. Jest nim przekonanie, że media te powinny być przede wszystkim miejscem ewangelizowania a nie tylko jego środkiem czy narzędziem.

Refleksja nad realizacją celów tych mediów prowadzi do sformułowania kilku postulatów:

• Powinny mieć świadomość, że powołane są również do ewangelizowania świata mediów, a nie tylko swoich stałych odbiorców.
• Mają zawsze świecić przykładem w realizowaniu najważniejszego zadania,Me jakie stoi przed mediami. Jan Paweł II głosił, że właściwym celem i zadaniem mediów jest służba prawdzie i jej obrona.
• Powinny jeszcze uważniej trzymać rękę na pulsie i szybko reagować na pewne negatywne zjawiska w funkcjonowaniu mediów świeckich, które przecież bardzo skutecznie wpływają na katolików polskich. Odnotowywać odważnie np. przejawy zakłamywania rzeczywistości – bieżącej i historycznej, otwierać oczy społeczeństwa na nieobliczalne skutki obowiązującej po-prawności politycznej, czy podejmować pewne inicjatywy w związku z faktem, że od pewnego czasu bardziej przekonuje Polaków argument siły niż siła argumentu.
• Należy też postulować bardziej wyraźną współpracę między mediami katolickimi. Obliguje ich do tego idea solidarności chrześcijańskiej oraz prowadzona ewangelizacja. Uzupełnia zaś znana, choć trudna zasada „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. Sytuacja w jakiej znalazła się redakcja „Gościa Niedzielnego” w następstwie zdecydowanej postawy obrony życia oraz reakcja mediów katolickich pokazały, że wzajemna solidarność tych mediów jest zupełnie możliwa.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Prawda - trzeba jej służyć i bronić
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.