Prawdziwe życie

(fot. Danuta Węgiel)

To nie jest tak, że nas ów główny nurt nie obchodzi ani też nie martwi, a nawet boli. To jest tak, że odpowiedzią na zło jest zawsze dobro. A dobro nigdy nie jest wielkie. Jest zawsze malutkie - człowiek człowiekowi.

Przedszkolaki szalały na wycieczce. To prezent na koniec ich studiów w nagorzyckim Wesołym Misiu, czyli wyższej przedszkolnej uczelni. Generalnie przedszkole bawiło się dobrze w tym roku szkolnym.

Ks. Sławek z ks. Antonim usiłują utrzymać w ryzach trawniki i żywopłoty, co jest zadaniem nie lada, a świetlicowa młodzież….hm…jest mała grupka, która wykazuje głębokie chamstwo i zdziczenie, jak w każdej społeczności. I nie są to "biedne dzieci pokrzywdzone przez los" tylko rozwydrzeni młodzieńcy z niezłych rodzin. Zakaz wstępu mają i to na długo. Brak szacunku dla innych, dla rzeczy materialnych, cudzej pracy, chamstwo i agresja jest cool. Cóż, przykład idzie z góry, z rozkoszą rozpylany przez media jak trujący gaz.

Oczywiście większość naszych młodych jest świetna, a zajęcia muzyczne nieustająco cieszą się wzięciem dzięki panu Grzegorzowi. Zespołów muzycznych chyba ze siedem, w tym jeden integracyjny-niepełnosprawni chłopcy, indywidualna nauka gry na instrumentach i koncerty też dają. Na okolicznych imprezach.

DEON.PL POLECA

W Jankowicach "gorąca niedziela". Były mieszkaniec urządził mieszkańcom obecnym nocne vodkaparty za barakiem. Rano dwóch miało …4,5 ‰, w tym jeden kompletnie bez głowy, na psychotropach, co Tamarę przyprawiło o nerwowe dreszcze. Wezwane pogotowie sprawę olało. Tym razem nie powiększył grona aniołków, udało się. Oczywiście wylotka. Taka robota.

Ja w Medyni zajmuję się rzeczami przyziemnymi w postaci kupowania jedzenia, bielizny damskiej i męskiej oraz innych drobiazgów, szukaniem ziemi do ogrodu (trzeba nawieźć, żeby móc zasiać trawę i marchewkę), okien- zostały 4 do wymiany, potem można ocieplać oraz kolejną próbą polepszenia połączeń telefonicznych i internetu. Wieś ogromna, a zasięg jak w afrykańskim buszu. Jak tym kupowaniem w Rzeszowie zajmowałam się wraz z Jurkiem- Rzymianinem zwanym- bo prosto z Rzymu go kiedyś samolot przywiózł dzięki Abp. Krajewskiemu, to nam jeden pan przy kasie Castoramy za foteliki plastikowe zapłacił. Ot tak: "Ile to kosztuje? Ja płacę!"- na widok naszego wózka. Więc siedzimy pod namiotem na tarasie zrobionym dzięki rzeszowskiemu Klubowi Tygodnika Powszechnego, na fotelikach od Pana Boga via także Rzeszów. Zresztą wszystko co mamy to od Pana Boga via... tysiące lokalizacji dobrych ludzi. A Klubowicze niegdyś osobiście pieniądze na nasz dom pod kościołem zbierali.

Medyńskich mieszkańców pytałam wczoraj, kto chce iść do DPS. Więcej nie zapytam, bom usłyszała gdzie mają tę instytucję, a wyrażono to dość obrazowo. Tu jest dom (sorry, pani Minister, nie prowadzimy schronisk, tylko domy, nawet jeśli to sprzeczne z prawem*). No i co z Wami, kochani, zrobić? Tak ma pozostać. Tylko mi grzeczni być i od czasu do czasu herbatkę Lipton zrobić. Jestem przekupna. A paniom z lokalnego OPS-u w Czarnej serdeczne dzięki za wydatną pomoc przy załatwianiu naszych spraw.

Inżynier załamkę ma, a ja załamiszcze, bo nie udaje się znaleźć firmy do wylewki stropu w Krakowie, a bez stropu nie można robić dachu. A jak nie ma dachu, to nie ma domu. Bo dom to najpierw dach nad głową. Czasem tylko dach.

Kolejna grupa wolontariuszy z korporacji przywróciła blask jadalni w domu dla kobiet na Stawkach. Nowe stołki i kanapy też już są. Po kilku latach intensywnego użytkowania było obskurnie. Niekończący się wysiłek, żeby ci, co nic nie mają mieszkali w przynajmniej względnym ładzie, choć ciasnoty nie ubywa. Jak coś wybudujemy, to znów za mało. Dlatego tak nam zależy na Krakowie. A miejsca w nowym budynku w Zochcinie już zarezerwowane, choć budowa nieskończona.

I tak sobie myślę, że życie nasze jest niejako alternatywne do głównego nurtu spraw i szaleństw wielkich. Generalnie prawdziwe życie od zawsze się tak toczyło. I to ono wygrywało ze złem. Bóg jest Panem. Historii. Nazaret w czasach Pana Jezusa liczył ok. 480 mieszkańców i dzieli go od Rzymu ok. 4000 km.

To nie jest tak, że nas ów główny nurt nie obchodzi ani też nie martwi, a nawet boli. To jest tak, że odpowiedzią na zło jest zawsze dobro. A dobro nigdy nie jest wielkie. Jest zawsze malutkie- człowiek człowiekowi.

* Wg najnowszych regulacji nie wolno używać słowa dom na określenie miejsca, w którym mogą znaleźć... dom ludzie bezdomni.

Nad-obowiązkowo

Św. Huna- arystokratyczna dama, mężatka, pani na zamku koło Ribeauvillé w Alzacji, po wstąpieniu jedynego syna do klasztoru oddała się dziełom miłosierdzia. Rozdawanie jedzenia i pieniędzy nie wystarczyło, poświęcała czas na opiekę nad chorymi i pranie odzieży biedaków w fontannie na podzamczu. Zyskała przydomek świętej praczki. Może powinna zostać patronką łaźni dla ludzi bezdomnych?

* * *

Chcesz wesprzeć działalność siostry Małgorzaty Chmielewskiej i Wspólnoty Chleb Życia? Wszystkie potrzebne informacje znajdziesz na stronie: chlebzycia.org

Tekst pierwotnie ukazał się na blogu: siostramalgorzata.chlebzycia.org

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Prawdziwe życie
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.