S. Chmielewska: żaden urząd i system nie zastąpi miłosierdzia

(fot. youbue.com)

Możemy stracić życie, kiedy bezduszny przepis nie pozwoli komuś na pomoc, jeśli będziemy w potrzebie. Fikcja? Niestety nie! Jeszcze nas nie boli, bo stoimy po lepszej stronie płotu? Jutro może się przecież los każdego z nas odwrócić.

Ostatnie dwa tygodnie to Warszawa, Lublin, Warszawa, Poznań, Warszawa. Jak jechałam z Mikim do Kielc, to musiał mi obiecać, że na końcu jazdy nie będzie żadnej konferencji, rekolekcji ani urzędów. Inaczej bym chyba nie wsiadła do samochodu. I nie było, bo kochany Miki zawiózł mnie do świątyni uciech, czyli- centrum ogrodniczego. Uzależnienie od kwiatków mam nie tylko ja, ale także Inżynier i p. Ania. Od sadzenia kwiatków, oczywiście.

W Lublinie i Warszawie konferencje o miłosierdziu były, uczone okropnie, a w podpoznańskim Zaniemyślu-rekolekcje dla wapniaków. Absolwenci duszpasterstwa dominikańskiego w wieku obecnie pełnym, nadal trzymają się razem, modlą, szukają. Większość z dzieciakami. No, gratulacje Ojcom szacownym się należą, ale także i tym ludziom, którym mimo licznych obowiązków chce się chcieć. Gratulacje, że nie rozpłynęli się w świecie ciepłych kapci dobrze ułożonego, dostatniego życia, które sobie wypracowali lub są w trakcie.

DEON.PL POLECA

Ja sobie jeżdżę, ale oko na życie mam, spokojnie, wszystko pod kontrolą. Niebiańskich urzędników, rzecz jasna, bo tu na ziemi jazda jest bez trzymanki. Ekipa liczna zaczęła porządki w domku pod Rzeszowem, co nam jedna Pani ofiarowała. W niewielkim domeczku zmieściło się kilka kontenerów uzbieranych przez pokolenia rzeczy, nikomu niepotrzebnych, a strychu jeszcześmy nie zdążyli ruszyć! Zamówienie kontenera to przygoda od czasów sławnej ustawy śmieciowej. Zresztą regularny wywóz śmieci też, przynajmniej na wsi. Wypróżnianie pojemników raz na tydzień jest nieosiągalne, więc latem stoi i śmierdzi. Muszyska się cieszą i robactwo. A było tak dobrze i dużo taniej za czasów wolnego śmieciowego rynku. Jak nam urzędnicy urzędowo urządzają życie, to skóra cierpnie.

Agnieszce udało się wyżebrać dwa kontenery, na litość. Oczywiście nie za -darmo, tylko za -drogo, ale nie było wyjścia. Resztę wywoziliśmy naszym samochodem na śmietnisko sami.

W Nagorzycach zdążyliśmy pomalować jadalnię, w Zochcinie korytarze jako, że ubóstwo to nie brud i wstyd było gości do dom wpuścić. A Zochcin to ogrody wersalskie teraz, od kiedy za robotę wziął się nowy całkiem ks.Jacek z chłopakami. Bo "stary" ks. Jacek skończył szybko karierę ogrodniczą, jak zaraz po przybyciu wykonał dokładnie moją prośbę: wyplewić iglaki. W Jankowicach lud jest ledwo człapiący, ale szczęka mi opadła, jak zobaczyłam folie i ogród. Ci ludzie, gdyby byli w DPS, leżeli by na łóżkach i patrzyli w sufit. A tu dziab, dziab-grządeczki, nasionka, kwiatuszki i życie ma sens. Podobnie w innych naszych domach.

Dziewczyna, która opiekuje się mamą chorą na raka i obie nie miały z czego żyć, dzisiaj miała dzień szczęścia. Dobry człowiek zapewnił jej byt na 10 miesięcy. Zdąży zdać maturę i znaleźć pracę, może będzie miała jeszcze siły, żeby rozpocząć studia. Pomoc społeczna, "lekko" kopnięta przeze mnie poczyniła pewne kroki, wolniutko, bo papier jeść nie woła. Może w maju mama dostanie zasiłek. Młyny państwowej biurokracji mielą powoli, a płacić rachunki trzeba no i czasem coś zjeść i leki chorej wykupić. Takie tam zachcianki biedaka.

Żaden urząd i system nie zastąpi zwykłego miłosierdzia i solidarności. Choć urząd chętnie nam wmawia, że jest niezastąpiony i doskonały i wszystko robi w trosce o nasze dobro. Nawet bananów nie możemy jeść krzywych. Nie zostawiajmy dobroci i przyzwoitości systemom. To niebezpieczne. Stracimy nie tylko serce, twarz i człowieczeństwo. Możemy stracić życie, kiedy bezduszny przepis nie pozwoli komuś na pomoc, jeśli będziemy w potrzebie. Fikcja? Niestety nie! Jeszcze nas nie boli, bo stoimy po lepszej stronie płotu? Jutro może się przecież los każdego z nas odwrócić.

nad-obowiązkowo

Wstydzę się, Panie, że płaczę nad sobą i nad swoimi malutkimi bólami, kiedy świat jest zraniony prawdziwym cierpieniem.

Ileż ataków, wojen, głodnych dzieci, gwałtów, deportacji, bezdomnych. Wstydzę się, że myślę tylko o sobie, kiedy powinienem krzyczeć o holocauście świata: słaby jest wyzyskiwany, przeciwnik więziony, obcy pogardzany, a dziecko nie kochane.

Zanim uzdrowisz mnie, uzdrów choroby świata: wyścig zbrojeń i pieniędzy, terror, nienawiść, dyktaturę; zrzuć możnych z ich tronów i podnieś pokornych. Powróć do nas, bo Twoje Przesłanie się zagubiło.

Jak długo, Panie, jak długo?

Przyjdź Panie do nas, daj nam drugą szansę. A my, mali, ubodzy, chorzy pójdziemy za Tobą niosąc nasz krzyż żeby postawić Twój w sercu świata i będziemy krzyczeć razem z Tobą: "Tylko Miłość zbawia! Nie ma większej Miłości niż oddać swoje życie! Amen"/ks.Leonard-Etienne/

* * *

Chcesz wesprzeć działalność siostry Małgorzaty Chmielewskiej i Wspólnoty Chleb Życia? Wszystkie potrzebne informacje znajdziesz na stronie: chlebzycia.org

Tekst pierwotnie ukazał się na blogu: siostramalgorzata.chlebzycia.org

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

S. Chmielewska: żaden urząd i system nie zastąpi miłosierdzia
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.