Sakrament małżeństwa dla wierzących

(fot. M.G. Kafkas / flickr.com)

"Tymczasem znalazłem cierpliwą, niezachwianą wiarę w sakrament małżeństwa. Okazało się, że to ja byłem księdzem niewierzącym! Nie wierzyłem wcześniej w to zdanie, że każde sakramentalne małżeństwo można uratować, nawet po rozwodzie, nawet po zdradzie...".

Rozpoczynający się w Rzymie Synod Biskupów poświęcony rodzinie, to czas odżywania wielu kwestii, także tych problematycznych, związanych z życiem małżeńskim. W mediach już wyczuwa się gorączkowe oczekiwanie na sensacyjne rozwiązania typu: czy Kościół poluzuje swoje stanowisko w sprawie rozwodów? Czy papież pozwoli osobom rozwiedzionym i żyjącym w niesakramentalnych związkach przystępowania do Komunii św.? Zwycięży frakcja postępowa czy konserwatywna?

Przy takim podejściu łatwo jest zagubić, a może nawet wcale nie usłyszeć istoty pogłębionej refleksji i szukania piękna życia rodzinnego i małżeńskiego w świetle Bożej Prawdy, do której zaprasza Ojciec Święty zwołując synod. Bo przecież nie o polityczne przepychanki tu chodzi, a o szukanie praktycznych rozwiązań w bardzo konkretnych i często trudnych sprawach, jednak zawsze w świetle Prawdy.

Od kilku lat towarzyszę małżonkom, którzy w swoich sakramentalnych związkach doświadczają kryzysów. Niestety, wiele z tych związków rozpada się, co ma swoje bardzo poważne konsekwencje nie tylko dla nich samych, ale także ich dzieci i całych rodzin.

Ks. Marek Dziewiecki w artykule "Potrzeba duszpasterstwa małżonków skrzywdzonych i porzuconych" z radością przyjmuje fakt, że coraz więcej świeckich przeżywających kryzys małżeński zostaje objętych duszpasterską troską. Z pewnością dzieje się tak w Kościele w Polsce. Autor artykułu idzie jednak nieco dalej i przestrzega przed zbytnim upraszczaniem sprawy. "Niepokoi mnie fakt - pisze ks. Dziewiecki - że zwykle w dyskusjach na ten temat nie czynimy wystarczająco czytelnego rozróżnienia między tymi małżonkami, którzy się rozwiedli, związali z kimś innym i złamali swoją przysięgę małżeńską, a tymi, którzy zostali skrzywdzeni, zdradzeni i opuszczeni, a mimo to z nikim nowym się nie wiążą, gdyż trwają w przyjaźni z Bogiem oraz zachowują wierność złożonej przez siebie przysiędze małżeńskiej".

Dla nas wierzących nie ma innej perspektywy patrzenia na małżeństwo jak tylko ta, którą daje nam Chrystus w Ewangelii. I tylko w perspektywie Bożego Słowa można odkrywać sens i znaczenie przysięgi małżeńskiej - wraz z wszystkimi jej konsekwencjami. Także te najtrudniejsze i złożone tematy dotyczące zdrad, rozwodów, łączenia się w nowe związki należy rozpatrywać rozumem oświeconym wiarą.

Rozumieją to dobrze ci małżonkowie, którzy doświadczyli na sobie bolesnych ran rozbicia sakramentalnego związku, a jednak pozostali wierni danemu przed Bogiem słowu przysięgi małżeńskiej. Część z nich odnajduje dla siebie realną pomoc i ratunek dla swojej dramatycznej sytuacji rozpadu małżeńskiego we Wspólnocie Trudnych Małżeństw SYCHAR, która działa i rozwija się w Kościele Katolickim w Polsce od 2003 roku, a której celem jest ratowanie małżeństw sakramentalnych przeżywających kryzys.

We Wspólnocie SYCHAR wierzymy w to, że Pan Bóg daje dość łaski, żeby uzdrowić wszystkich sakramentalnych małżonków, uzdolnić ich do wypełnienia przysięgi małżeńskiej w każdej sytuacji kryzysu (także po rozwodzie i gdy są w drugich niesakramentalnych związkach), gdy tylko pójdą drogą nawrócenia, otworzą się na Niego i łaskę sakramentu małżeństwa. Taką drogę wiary w uratowanie każdego sakramentalnego małżeństwa przeżywającego kryzys, w każdej sytuacji, proponuje Wspólnota Trudnych Małżeństw SYCHAR, także tym, którzy są po rozwodzie w drugich związkach. Bo Pan Bóg małżonków sakramentalnych zawsze i w każdej sytuacji widzi razem, o czym świadczą Jego słowa zapisane w Ewangelii św. Mateusza: "A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela" (Mt 19, 6).

Przysięga małżeńska w jednakowym stopniu obowiązuje wszystkich sakramentalnych małżonków - tych co skrzywdzili i tych, co zostali skrzywdzeni. W przysiędze nie ma klauzul dodatkowych warunkujących jej ważność. W małżeństwie sakramentalnym małżonkowie wypełniają wolę Bożą, realizując w codziennym życiu słowa przysięgi, którą przed Bogiem sobie składali: "ślubuję ci wierność, miłość i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci". W tych słowach zapisana jest wola Boża dotycząca każdego sakramentalnego małżonka - w każdej sytuacji, także w tej najbardziej kryzysowej, gdy dochodzi do zdrady, wejścia w drugi związek, gdy w drugim związku pojawiają się nieślubne dzieci. Wierzysz w to? Ale czy sakramentu małżeństwa nie powinno się udzielać tylko wierzącym?

Ojciec Donat Wypchło, franciszkanin, w książce pt. "Sychar. Ile jest warta twoja obrączka" autorstwa Anny Jednej dzieli się takim doświadczeniem: "Sychar spotkałem już po kilkunastu latach kapłaństwa i po licznych doświadczeniach pracy z małżeństwami. Dostałem propozycję poprowadzenia rekolekcji dla Wspólnoty Trudnych Małżeństw Sakramentalnych na Górze Świętej Anny. Zastanawiałem się, jakich ludzi tam spotkam, do kogo pojadę? Trochę się bałem, wyobrażałem sobie rozdartych, rozdrapujących rany ludzi. Tymczasem znalazłem cierpliwą, niezachwianą wiarę w sakrament małżeństwa. Okazało się, że to ja byłem księdzem niewierzącym! Nie wierzyłem wcześniej w to zdanie, że każde sakramentalne małżeństwo można uratować, nawet po rozwodzie, nawet po zdradzie, nie wierzyłem, że Bóg może uzdrawiać związki, które po ludzku są nie do uzdrowienia. Kiedy posłuchałem tych ludzi, moje myślenie uległo zmianie". Wspomniana książka opisuje wiele cudów, które dokonują się na naszych oczach, cudów nawrócenia, cudów przebaczenia z serca, cudów odnalezienia pełni życia i wreszcie cudów powrotu do sakramentalnego małżeństwa. Wspólnota SYCHAR to dla mnie żywy Kościół, w którym powiewa świeżość wiary w moc Jezusa Chrystusa.

Wspólnota Trudnych Małżeństw SYCHAR istnieje od 2003 roku i stanowi "oddolną" inicjatywę małżonków. Jej założycielami są małżonkowie, których sakramentalne związki małżeńskie, patrząc po ludzku, rozpadły się, a mimo to postanowili oni trwać w miłości i wierności, wypełniając złożoną przed Bogiem przysięgę. SYCHAR jest młodą wspólnotą, ale dynamicznie rozwijającą się. Powstaje wiele jej ognisk. Obecnie działa kilkadziesiąt ognisk Wspólnoty w Polsce i za granicą. Rdzeniem SYCHARU jest grupa liderów ognisk, moderatorów, opiekunów duchowych i współpracowników. Od 2012 roku Wspólnota ma Krajowego Duszpasterza mianowanego przez Episkopat Polski, którym jest ks. Paweł Dubowik.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Sakrament małżeństwa dla wierzących
Komentarze (26)
S
Samson
7 października 2014, 00:07
Bardzo dziękuję o.Andrzejowi Migaczowi SJ za ukazanie, że warto ratowac swoje małżeństwo sakramentalne. Zwłaszcza wtedy, gdy napotyka na kryzysy. Kluczem jest przebaczenie, które prowadzi nas do wolności od grzechu i szczęśliwego życia tu i teraz oraz w wieczności. "Każde trudne sakramentalne małżeństwo jest do uratowania!" :-)
J
ja
6 października 2014, 14:56
Nie tylko sie da kazde sakramentalne malzenstwo uratowac, nawet po zdradzie ale jeszcze do niedawna nie bylo to jakims cudownym zjawiskiem a bylo calkowicie naturalne. Taka ogromna liczba rozwodow to zjawisko stosunkowo niedawne. Kiedys jak sie cos psulo to sie to cos naprawialo a nie wyrzucalo na smietnik. Myslenie ze sie malzenstwa uratowac nie da to efekt kryzysu wiary, kryzysu wartosci, wymysl ateistycznych pseudointelektualistow na okraglo wmawiajacych ludziom ze powini sie skupic na szczesciu w zyciu doczesnym. I stawiajacym prawo do szczescia doczesnego za najwyzsza wartosc. Bo po co sie meczc skoro po smierci nic nie ma? Lepiej to zycie przezyc lekko latwo i przyjemnie wkladajac we wszystko minimum wysilku, nie patrzac zupelnie na osoby ktore sie unieszczesliwia swoim postepowaniem - ot coz trudno ci poprostu mieli ''pecha''. A jesli spojrzec z perpektywy zycia wiecznego to sa to ludzie ciagnacy innych ku zagladzie.
G
gnG
6 października 2014, 01:04
Radują duszę wymieniane cuda: nawrócenia, przebaczenia, odnalezienia i powrotu. Żywię nadzieję, że to nie ogranicza autora do wiary w sakrament małżeństwa.
Katarzyna Rybarczyk
5 października 2014, 18:15
"Sakrament małżeństwa dla wierzących" - tyuł artykułu, będący chyba jego tezą coś we mnie w środku poruszył. Tak... bo ja chyba nie rozumiem, o co chodzi z tymi sakramentami. Czy one są dla wierzących, czy dla ochrzczonych, bo to dzisiaj (niestety) dwie zupełnie różne rzeczy. Myślę, że jeśli stawia się takie wymagania małżonkom, wymagania niekiedy heroiczne, to powinno się analogiczne wymagania kandydatom do małżeństwa postawić. Mam trochę do czynienia z małżonkami i nrzeczonymi przygotowującymi się do sakramentu, znam więc sprawę "od kuchni" i jakoś zauważałam raczej naciski na to, by narzeczonym drogę do sakramentu ułatwić poprzez skracanie "przepisowego" przygotowania. Najczęściej po to, by jak najszybciej przestali żyć w grzechu - zamiast zadziałać wrecz przeciwnie: położyć większy nacisk na przygotowanie takich, którzy zaczęli swoją wspólną drogę ze złej strony; im pokazać istotę i wartość wiary, zreewangelizować ich, zamiast tylko usankcjonować ich status. Przygotowanie do małżeństwa w Kościele w większości przypadków pozostawia wiele do życzenia. Na spotkaniach doradców rodzinnych, swieckich osób zajmujących się przygotowaniem narzeczonych, najczęściej pojawiającym się problemem jest lekceważenie tematu przez proboszcza i resztę księży. Wierzysz w to? Ale czy sakramentu małżeństwa nie powinno się udzielać tylko wierzącym? Może się powinno, ale się tego nie robi. W ogóle w polskim Kościele mało (jeśli w ogóle) dba się o to, żeby "wierni" byli wierzący. Ba! Mam wrażenie, że często brak nawet wierzących duchownych. I przepraszam, że wylewam żale, nie lubię tego robić, ale dość mam tej hipokryzji. Synod jest bardzo potrzebny i cokolwiek pod natchnieniem Ducha Świętego uradzi, będę bardzo wdzięczna, bo zmiany są potrzebne.
T
tomi
4 października 2014, 22:40
Bardzo dziekuje za ten tekst. Az chcialo sie przeczytac.
O
owieczka_
4 października 2014, 20:51
W końcu łyk świeżego powietrza na tym dusznym portalu. Dziękuję Ojcu za ten tekst.
W
wanda
4 października 2014, 19:07
Encyklika -Ecclesia de Eucharistia -Ojca Świętego Jana PawłaII.
G
gorszy
4 października 2014, 18:53
Dyskusja, którą wywołał Papież odbiera mi wiarę. Tyle lat w małżeństwie, tyle trudu, tyle błędów, ale zawsze jedno przed oczyma: nie ma możliwości cofnięcia, nie ma rozwodu. Dziś Franciszek postawił to pod znakiem zapytania, co gorsza - główny ciężar dyskusji skupia się tylko na rozwodnikach. Cisza panuje wokół innego pomysłu Papieża - ułatwienia unieważnienia tego sakramentu. Dziś odkryłem że już inaczej patrzę na swoją rodzinę - po co walczyć o nich? Tak boli walka z sobą - po co ją toczyć? Coraz słabiej widzę sens takich wysiłków...
S
strada
4 października 2014, 20:41
Brawo! Walcz dalej. Nawet, jak nie widzisz sensu. Kiedys go zobaczysz. A ta walka z samym sobą, to najpiękniejsze, co może wynikać z miłości. Życzę wytrwania. Przyjdzie czas odpoczynku i radości.... Na pewno. 
A
anonim
4 października 2014, 22:31
Nieprawda, papież Franciszek nic nie postawił pod znakiem zapytania. Nie było też żadnego pomysłu papieskiego na ułatwienia unieważnienia sakramentu małżeństwa - i to bynajmniej wcale nie dlatego że w Kościele zwyczajnie NIE MA możliwości unieważnienia tego sakramentu. Najwyraźniej jesteś ofiarą po części mediów które Cię wprowadziły w błąd, a po części ofiarą samego siebie, skoro nie potrafisz czytać ze zrozumieniem... Ale najbardziej bulwersują mnie Twoje końcowe wnioski i Twoje świadectwo które tu dałeś... Walczyłeś o swoją rodzinę bo musiałeś? A jak uznajesz, że już nie będziesz musiał, to okazuje się, że nie masz po co walczyć o swoją rodzinę? Wychodzi na to, że trwałeś w małżeństwie nie dlatego, że kochałeś swoją żonę czy dzieci, nie dlatego, że nie chciałeś wyrządzać im krzywdy czyniąc zło, ale dlatego że nie miałeś możliwości cofnięcia się, dlatego że MUSIAŁEŚ... a gdyby trafiła się jakaś słodka, długonoga lala i już nie musiałbyś, bo miałbyś atrakcyjniejsze możliwości, to kto wie?
T
tomi
4 października 2014, 22:39
po co walczyc o nich? Bo to jest twoja droga i zadanie na dzis i na wiecznosc.
G
gorszy
4 października 2014, 23:19
Brakuje mi już siły by w to wierzyć...
G
gorszy
4 października 2014, 23:20
Napisałem co mnie boli, ale ty wolałeś rzucić kamień. Szkoda że naprawdę mnie nie trafiłeś. Miałbym już spokój...
G
gorszy
4 października 2014, 23:23
Dziękuję! Podświadomie liczyłem na taki głos jak twój. 
Z
zwątpienie
5 października 2014, 00:00
"Gorszy" ma rację. To papież rozpoczął tą pseudodyskusję. Zrobił to na pokładzie samolotu z Rio. (łatwo znaleźć w internecie jego wypowiedź). Potem zaprosił głównego promotora pomysłu komunii dla cudzołożnych - Kaspera - o wygłoszenie referatu na konsystorzu. Potem telefonicznie udzielił zgody kobiecie żyjącej w związku niesakramentalnym na przyjęcie komunii (ks. Lombardi to potwierdził - można znaleźć w internecie). Zresztą, jedno zdanie papieża przerwałoby tą  dyskusję. Ale papież milczy. Jeśli pomysły Kaspera (a właściwie papieża) przejdą, to tacy jak "gorszy" okażą się po prostu frajerami. Męczyli się w małżeństwie, a mogli sobie poszukać lepszej partnerki i doczekaliby komunii dla cudzołożnych. Wcale nie dziwię się, że tacy jak 'gorszy" tracą wiarę. Wszystko, co głosił Kościół, okazuje się czymś tymczasowym. Jak można dalej ufać pasterzom, skoro wszystko jest tylko kwestią pomysłów jednego czy drugiego kardynała z Niemiec?
G
gorszy
5 października 2014, 00:25
Nie chcę mieć racji
S
strada
5 października 2014, 10:36
Tutaj na ogół obrzucają kamieniami... A Ty walcz dalej. Myslę, że Pan Bóg patrzy na Ciebie z podziwem, czułością... Wspieram modlitwą.
MR
Maciej Roszkowski
5 października 2014, 11:27
Przyjacielu nie jesteś gorszy, jeśli starasz się jesteś lepszy
MR
Maciej Roszkowski
5 października 2014, 11:29
Nie wpadajmy w panikę, ufajmy Duchowi Świętemu
A
anonim
5 października 2014, 14:11
Problem w tym, że Ty nie napisałeś jedynie o tym co Ciebie gorszy, a zacząłeś wygłaszać swoje "mądrości".
A
anonim
5 października 2014, 17:54
"Gorszy" ma rację. To papież rozpoczął tą pseudodyskusję. Zrobił to na pokładzie samolotu z Rio. (łatwo znaleźć w internecie jego wypowiedź). --- Nieprawda! Usiłujesz jedną nieprawdę dowodzić pisaniem kolejnej nieprawdy. Jak względnie łatwo sprawdzić w internecie, na pokładzie samolotu z Rio papież Franciszek nie rozpoczynał żadnej dyskusji/pseudodyyskusji a odpowiadając na pytanie dziennikarskie jasno i jednoznacznie powiedział m.in.: "W odniesieniu do problemu komunii dla osób żyjących w drugim związku trzeba pamiętać, że osoby po rozwodzie mogą przyjmować komunię św., nie ma problemu, natomiast kiedy żyją w nowym związku — nie mogą. Uważam, że trzeba na to spojrzeć w całości duszpasterstwa małżeństwa." Cała wypowiedź jest tutaj:<a href="http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/franciszek_i/inne/konferencja-sdm_28072013.html"> http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/franciszek_i/inne/konferencja-sdm_28072013.html</a> cdn
A
anonim
5 października 2014, 17:56
cd Potem telefonicznie udzielił zgody kobiecie żyjącej w związku niesakramentalnym na przyjęcie komunii (ks. Lombardi to potwierdził - można znaleźć w internecie). --- Kolejna nieprawda! Jak względnie łatwo można sprawdzić w internecie, rzecznik prasowy Stolicy Apostolskiej, ks. Federico Lombardi SJ niczego takiego nie potwierdził i wręcz temu zaprzeczył stwierdzając, że Ojciec Święty w ramach osobistych kontaktów duszpasterskich często korzysta z telefonu. Ponieważ nie jest to jednak działalność publiczna papieża, nie należy oczekiwać informacji czy też komentarzy na ten temat Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej. to co na ten temat upowszechniono, wychodząc właśnie od relacji osobistych i następnie wyolbrzymiano w mediach, nie jest wiarygodne i jest źródłem nieporozumień oraz zamętu. "Należy więc unikać wyciągania z tej sprawy konsekwencji dotyczących nauczania Kościoła" Zobacz np tutaj: <a href="urlwww.deon.pl/religia/serwis-papieski/aktualnosci-papieskie/art,1809,afera-wokol-rozmow-telefonicznych-franciszka.html">http://www.deon.pl/religia/serwis-papieski/aktualnosci-papieskie/art,1809,afera-wokol-rozmow-telefonicznych-franciszka.html</a> cdn
A
anonim
5 października 2014, 18:09
Poprzednio wkleiłem nie działający link więc poprawiam to: [url]http://www.deon.pl/religia/serwis-papieski/aktualnosci-papieskie/art,1809,afera-wokol-rozmow-telefonicznych-franciszka.html[/url] cd Zresztą, jedno zdanie papieża przerwałoby tą  dyskusję. Ale papież milczy. --- Kolejna nieprawda. Papież nie milczy i nie raz się wypowiadał. Przecież nie może każdej wypowiedzi od tego zaczynać czy kończyć. Przykład wypowiedzi już cytowałem z lotu do Rzymu. Podam jeszcze z wypowiedzi bp Fernandez:  "Bp Fernandez dodał, że hiszpańscy biskupi zapytali o to Ojca Świętego Franciszka. Odparł im, że osoby, które zawarły ślub kościelny, a potem weszły w nowy związek cywilny, nie mogą przyjmować Komunii świętej. Franciszek miał powiedzieć, że tak ustanowił Jezus Chrystus: papież nie może tego zmienić. Bp Fernandez wyjaśnił, że wspomina o tej rozmowie, bo ludzie często mówią, że Franciszek „wszystko zmieni”. „Jednak są rzeczy, których nie można zmienić. Kościół odpowiada przed Panem, a Pan jest cały czas żywy” – dodał biskup." Jest to np. tutaj: [url]http://www.fronda.pl/a/papiez-wyklucza-sakramenty-dla-rozwodnikow-w-zwiazkach,42056.html[/url]
Z
zwątpienie
5 października 2014, 19:35
Sprawa telefonu: o tym telefonie kobieta i jej nieślubny mąż rozgłosili w mediach w Południowej Ameryce i powtórzyły to media całego świata. Ks. Lombardi nie powiedział, że kobieta kłamała. Dyplomatycznie (jak to on) potwierdzil, że taki telefon był. Trudno, żeby rzecznik powiedział: tak, papież wyspowiadał kobietę przez telefon. Ale nie trzeba wielkiej inteligencji, żeby dodać 2 do 2. Wywiad na pokładzie samolotu: papież powiedział o "drugiej szansie' u prawosławnych. Jak to on, operuje niedopowiedzeniami, ale natychmiast, nie tylko media laickie, ale i katolickie odczytały to jako rozpoczęcie dyskusji. Zresztą sam papież powiedział, że to będzie przedmiotem namysłu. Słowa biskupa Fernandeza: to jest informacja z drugiej ręki z prywatnego spotkania. Kiedy papież powiedzial publicznie, że nie może być komunii dla cudzołożnych? Nigdy. A kardynal Kasper, w końcu emerytowany kardynał, czy bez zgody papieża głosil swoje herezje na konsystorzu? Warto spojrzeć prawdzie w oczy, mimo że jest ona bolesna dla katolika.
A
anonim
5 października 2014, 22:37
Sprawa telefonu. X.Lombardi wyraźnie stwierdził, że nie należy oczekiwać komentarzy na temat korzystania Papieża z telefonu. Więc wnioskowanie, że skoro nie zaprzeczył to znaczy to że potwierdził jest bez sensu, bo równie dobrze możnaby wnioskować, że skoro nie potwierdził to oznacza to zaprzeczenie. I jeżeli nawet uznać, że taki telefon był i że pośrednio potwierdza to wypowiedź x.Lombardiego, to już absurdalnym jest dowodzenie na tej podstawie, że jest to również potwierdzeniem tego iż treścią rozmowy była spowiedź zakończona rozgrzeszeniem oraz zgodą na przystąpienie do Komunii i to pomimo cudzołożenia w konkubinacie. Przecież x.Lombardi wyraźnie poinformował, że to co na ten temat upowszechniono, wychodząc właśnie od relacji osobistych i następnie wyolbrzymiano w mediach, nie jest wiarygodne i jest źródłem nieporozumień oraz zamętu oraz że należy więc unikać wyciągania z tej sprawy konsekwencji dotyczących nauczania Kościoła. I nie trzeba wielkiej inteligencji, żeby dodać 2 do 2 i zrozumieć, że to co podają żądne sensacji media nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. cdn
A
anonim
5 października 2014, 22:38
cd W kwestii wywiadu w samolocie. Papież nie mówił nic o tym, że "druga szansa" (czy coś w tym stylu) będzie przedmiotem namysłu. Zachowujesz się tak jak niektóre media i niestety, tak jak przeinaczyłeś wypowiedź x.Lombardi - wręcz fałszując ją, tak teraz, wręcz fałszując ją przeinaczasz wypowiedź Papieża w trakcie tego samolotowego wywiadu. Najpierw wysuwasz bardzo daleko idące wnioski na podstawie podawanych przez media newsów o telefonicznej prywatnej rozmowie Papieża. I ponieważ Ci to pasuje to uznajesz je za całkowicie wiarygodne. Ale jak już Ci nie pasuje relacja bpa Fernandeza, to kwestionujesz jego słowa jako informacje z drugiej ręki z prywatnego spotkania?!? Wyłazi z Ciebie obłuda do kwadratu... Kiedy papież powiedzial publicznie, że nie może być komunii dla cudzołożnych? Nawet jeśli założyć wypowiedź do hiszpańskich bpów nie była publiczną wypowiedzią, to już Ci przecież podawałem cytat np z wywiadu w samolocie. A więc kłamiesz mówiąc że nigdy. A Twoje insynuacje, że kardynal Kasper za zgodą papieża głosil herezje na konsystorzu są zwyczajną niegodziwością.