Spotkanie, które może zmienić wszystko
Mniej więcej miesiąc temu do budynku, w którym mieszkam, wprowadził się Szymon. Do tej pory - przez dość długi czas - znaliśmy się tylko z Facebooka. I on, i ja jesteśmy ludźmi dość intensywnie zaangażowanymi w życie Kościoła. Ale mamy trochę inną wrażliwość.
No i - jak to często bywa - wyrobiliśmy sobie zdanie (on o mnie i ja o nim) na podstawie tego, co czytaliśmy o sobie nawzajem w internecie. To spowodowało, że zbytnio za sobą nie przepadaliśmy. Bo mamy trochę inne poglądy na różne sprawy, w niektórych kwestiach się nie zgadzamy i w ogóle. Niby normalna rzecz, ale tak to już jest w przestrzeni internetowej, że wyobrażenia, jakie narastają nam w głowie o drugim człowieku (szczególnie właśnie takim, z którym się jakoś różnimy) za bardzo nie sprzyjają temu, żeby myśleć o sobie dobrze. Wręcz przeciwnie. Mówiąc krótko - Szymon wkurzał mnie, a ja wkurzałem Szymona.
Wszystko zmieniło się, kiedy po raz pierwszy spotkaliśmy się na spokojnie przy piwie, żeby pogadać w tzw. "realu". O tym, co jest dla nas najważniejsze, o Kościele, o poszukiwaniu Pana Boga, o naszych marzeniach i pomysłach. Nagle okazało się, że o wiele więcej nas łączy niż dzieli. Więcej - okazało się, że to co nas dzieli, tak naprawdę wcale nas nie dzieli. Po prostu mamy inne doświadczenia, a kiedy siadamy i spokojnie rozmawiamy, zaczynamy doskonale rozumieć punkt widzenia i wrażliwość "przeciwnej strony". Jeszcze więcej - okazuje się, że ta "przeciwna strona" wcale nie jest przeciwną stroną, ale człowiekiem, który kocha Kościół tak samo mocno jak ja. I nagle otwiera się mnóstwo przestrzeni do wspólnego działania i mnóstwo pomysłów, które można razem zrealizować. Konkretnych, realnych i - jestem o tym głęboko przekonany - bardzo dobrych.
Dlaczego o tym wszystkim piszę? Ano dlatego, że mniej więcej od siedmiu lat pracuję w tzw. "internetach" i nie raz już doświadczyłem, że przestrzeń wirtualna (mimo wielu zalet, jakie mają media społecznościowe i te wszystkie inne bajery jeśli potrafimy je dobrze wykorzystać) często buduje w nas fałszywe wyobrażenia o drugim człowieku. I raczej wyolbrzymia różnice, niż zbliża do siebie. Wiecie, o co mi chodzi. W internetach każdy chce mieć rację, ostatnie zdanie i błyskotliwą ripostę (w najgorszym wydaniu nazywaną "zaoraniem drugiego człowieka").
Spotkanie kogoś twarzą w twarz, spojrzenie w oczy, doświadczenie spokojnej rozmowy z drugą osobą to zupełnie inna bajka. Za każdym razem, kiedy się spotykamy, rozmawiamy, razem się śmiejemy, pojawia się szansa na to, że coś dobrego między nami się wydarzy. Jestem też głęboko przekonany, że za każdym razem kiedy spotykamy się z kimś twarzą w twarz, razem z nami jest Pan Bóg i bardzo mocno nam kibicuje, i mówi do ucha: "Nie oceniaj go za szybko. Słuchaj go. Dajcie sobie szansę, żeby nie ślizgać się po powierzchni, ale naprawdę dotknąć spraw, które są dla was najważniejsze, które nosicie gdzieś głęboko w serduchach".
W najbliższą niedzielę wszyscy dostaniemy taką szansę. Będziemy mogli się spotkać, uśmiechnąć do siebie, zamienić kilka słów, po prostu pobyć razem.
Z całego serca zapraszam Was na niedzielne popołudnie i wieczór na ulicę Kopernika 26 w Krakowie. Będziemy świętować 7. urodziny DEON.pl. Będzie spotkanie z siostrą Małgorzatą Chmielewską (lubię powtarzać, że jest to zakonnica, w której zakochałem się od pierwszego wejrzenia), będzie czas na wspólną modlitwę w trakcie Eucharystii i czas na podziękowanie Panu Bogu za całe dobro, jakie dla nas wszystkich zrobił przez siedem lat (koncert uwielbieniowy z zespołem owca).
Jeśli tylko macie czas i możliwość - przyjdźcie / przyjedźcie koniecznie. Szczególnie ciepło, szczerze i z całego serca zapraszam tych, którzy za DEON.pl nie przepadają, których irytujemy i w ogóle krew ich zalewa, kiedy nas czytają. Bardzo chcemy Was spotkać, chociażby po to, żeby uścisnąć Waszą dłoń, powiedzieć sobie serdecznie "Cześć", a przede wszystkim razem pomodlić się za siebie nawzajem. Jestem głęboko przekonany, że takie spotkanie może przynieść mnóstwo fantastycznych owoców.
Za wszystkich, którzy nie mogą być z nami w niedzielę obiecujemy modlitwę. I Was też proszę, żebyście tego dnia (gdziekolwiek będziecie) odmówili chociaż jedną Zdrowaśkę za nas.
DEON.pl nie był, nie jest i nigdy nie będzie idealnym projektem. Wciąż się uczymy, nieustannie popełniamy błędy, cały czas szukamy odpowiedzi na pytanie, jak powinniśmy działać, żeby sensownie służyć Kościołowi, więc bez Waszej modlitwy daleko nie zajedziemy. Bądźmy w niedzielę razem.
PS: Szczegóły dotyczące naszego niedzielnego spotkania znajdziecie tutaj
Piotr Żyłka - redaktor naczelny DEON.pl
Skomentuj artykuł