Spotlight po polsku

(fot. youtube.com)

Podejmowanie tematu nadużyć seksualnych w atmosferze sensacji i "dowalania" Kościołowi, okazuje się drogą donikąd. Staje się marnowaniem okazji, aby coś ze sprawą zrobić.

Usłyszałem niedawno stwierdzenie, że w kwestii nadużyć seksualnych w Kościele w Polsce potrzebne są publikacje na miarę "Spotlight". Przypomnę. "Spotlight" to amerykański film z ubiegłego roku w reżyserii Toma McCarthy’ego. Współautorem scenariusza jest Josh Singel. Dzieło opowiada historię, która zdarzyła się naprawdę na początku XXI wieku. Grupa dziennikarzy "The Boston Globe" z wielką rzetelnością zbadała sprawę molestowania dzieci przez grupę katolickich księży. Film otrzymał  w czasie tegorocznego rozdania dwa Oscary - za reżyserię oraz za najlepszy scenariusz oryginalny.

Po premierze "Spotlight" metropolita Malty abp Charles Scicluna, powiedział: "Ten film powinni zobaczyć wszyscy biskupi i kardynałowie, zwłaszcza ci, którym powierzono pieczę o dusze, bo muszą zrozumieć, że Kościół ocali ujawnienie przestępstwa, a nie zmowa milczenia". Przychylne reakcje na dzieło pojawiły się również ze strony Stolicy Apostolskiej. Na łamach "L`Osservatore Romano" Lucetta Sacaraffia zapewniała, że nie jest to film antykatolicki. Radio Watykańskie określiło go jako "szczery" i "ważny", twierdząc, że pomógł Kościołowi katolickiemu w Stanach Zjednoczonych "w pełni rozpoznać grzech, przyznać to publicznie i przyjąć wszystkie konsekwencje". Podobne w tonie oświadczenie wydał ówczesny watykański rzecznik ks. Federico Lombardi SJ, przypominając równocześnie kroki podjęte przez Kościół, w tym osobiście przez Jana Pawła II, po ujawnieniu skandali.

W Polsce o filmie wypowiedział się ks. Adam Żak SJ, koordynator KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży. Jego zdaniem "Spotlight" wyważony sposób pokazuje, jak społeczność katolicka w Bostonie, w tym przełożeni kościelni i media przez dziesięciolecia traktowali przypadki wykorzystania seksualnego małoletnich przez duchownych. Ks. Żak zwrócił uwagę: "To nie jest film o Kościele, lecz o rzetelnej pracy dziennikarzy". To bardzo istotne spostrzeżenie.

W ciągu niespełna miesiąca, na przełomie września i października br., w mediach w Polsce dwukrotnie pojawiły się podawane w tonie sensacyjnym informacje mówiące o konkretnych przypadkach seksualnego wykorzystywania nieletnich przez księży. Za każdym razem wkrótce po nagłośnieniu sprawy ukazywały się wiadomości, że właśnie zapadły dotyczące tych duchownych decyzje właściwych władz kościelnych. Niejeden zewnętrzny obserwator może odnieść wrażenie, że funkcjonuje swoisty mechanizm: dopóki rzecz nie zostanie nagłośniona w mediach, nie ma szans na jakieś zdecydowane działania ze strony Kościoła. Można przypuszczać, że chętnie by się dowiedział, na ile to jego wrażenie jest zgodne z rzeczywistością. Czy faktycznie Kościół działa w kwestii nadużyć seksualnych wyrywkowo i dopiero wtedy, gdy znajdzie się pod medialną presją?

Nie tylko dziennikarze "The Boston Globe", których praca została doceniona Nagrodą Pulitzera, dowodzą, że w sprawie walki i przeciwdziałania molestowaniu i nadużyciom seksualnym w Kościele mogą i powinny odgrywać znaczącą rolę. Ważne jest jednak, w jaki sposób się do tematu zabierają. Podejmowanie go w atmosferze sensacji i "dowalania" Kościołowi, okazuje się drogą donikąd. Staje się marnowaniem okazji, aby coś ze sprawą zrobić. A sprawa jest. I są w Kościele w Polsce ludzie, którzy się nią zajmują na serio, choć w mediach ich głos pojawia się niezbyt często, a jeśli już, to nie w tonie tropienia afer, lecz w tonie zatroskania i realnych działań.

Wspomniany już ks. Adam Żak jest nie tylko wybranym przez polski episkopat koordynatorem ds. ochrony dzieci i młodzieży. Jest też dyrektorem mającego siedzibę w Krakowie, ale obejmującego działaniami całą Polskę, Centrum Ochrony Dziecka. Istnieje ono od marca 2014 roku w ramach krakowskiej Akademii Ignatianum. COD to instytucja, która podjęła "pracę u podstaw", w tym bardzo ważną kwestię kształtowania mentalności duchownych i świeckich w tej tak wymagającej wrażliwości, ale i determinacji sferze. Ks. Żak wskazuje, że Kościół katolicki w Polsce jest jedyną organizacją ogólnopolską, która na taką skalę rozpoczęła budowanie systemu odpowiedzi na poważny problem społeczny, jakim jest wykorzystywanie seksualne małoletnich. Jednak, jak w niedawnym wywiadzie dla "Przewodnika Katolickiego" zwróciła uwagę Ewa Kusz, psycholog-seksuolog, wicedyrektor COD ds. szkoleń, daleko nam do całościowych rozwiązań, zarówno jeśli chodzi o państwo, jak i o Kościół. "Funkcjonujemy między przynagleniem osób, które doświadczyły krzywdy albo widzą konieczność działania na tym polu, a tymi, którzy nie dostrzegają w Kościele takiej potrzeby" - przyznała.

Są w Polsce dziennikarze, którzy usiłują temat nadużyć seksualnych dokonywanych przez ludzi Kościoła, traktować nie doraźnie i wyrywkowo, lecz podejść do niego bardziej systematycznie. Aby wynikło z ich wysiłku dobro, trzeba tu podejścia i rzetelności na miarę grupy dziennikarzy "The Boston Globe" sprzed kilkunastu lat.

ks. Artur Stopka - dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Spotlight po polsku
Komentarze (14)
L
Luiza
15 stycznia 2017, 17:41
Dlaczego Pan porównuje seks na który zgadzają się osoby dorosłe z pedofilią, tj. wykorzystywaniem seksualnym nieletnich? Artykuł, jak i film Spotlight mówią o tym drugiem zjawisku. Tylko to drugie jest przestępstwem. Seks i gwałt to nie jest to samo.
WDR .
22 października 2016, 19:25
Dostałem minusy za moją poprzednią wypowiedź? Chyba od SB-ków z KODu. <><><><> POLSKI SPOTLIGHT (pierwszy przykład z brzegu). "Jerzy Zawieyski. Lider środowiska postępowych katolików („KIK, „Znaku”, „Więzi” i „Tygodnika Powszechnego”), prezes Klubu Inteligencji Katolickiej, czołowy pisarz „katolicki”, dziś w III RP kreowany przez środowiska bliskie „Gazecie Wyborczej” na ikonę, posiadacz pamiątkowej tablicy w kościele świętego Marcina. Od 1956 roku poseł Znak w komunistycznym „sejmie” i członek Rady Państwa (co zapewniało mu ogromne pobory, luksusowe mieszkanie w Warszawie, posiadłość w Komorowie, samochód i wszelkie przywileje), wiceprezes Związku Literatów, przyjaciel wielu komunistów. Żyd z pochodzenia, ochrzczony przez księdza Zieję. Według informacji zawartych w pracy Joanny Siedleckiej, pederasta, który dzięki władzy i pieniądzom, jakie miał z łaski komunistów, wykorzystywał seksualnie kleryków, młodych księży, literatów i aktorów. Za homoseksualny seks płacił pieniędzmi, wsparciem w rozwoju karier w Kościele i kulturze. Jerzy Zawieyski prócz setek przygodnych kochanków (w tym wielu kleryków, i młodych księży), korzystania z usług męskich prostytutek, miał też przez wiele lat trzech stałych kochanków (w tym jednego księdza, który był jednocześnie jego spowiednikiem, dzięki czemu uważał, że zapewnia sobie rozgrzeszenie pomimo chorobliwej nadaktywności homoseksualnej). <><><><><> I co? Wyobraźmy sobie, że to się działo w USA. Już powstałyby 3 filmy hollywodzkie na ten temat. Cudze "chwalicie" swego nie znacie.
Oriana Bianka
24 października 2016, 19:32
Przestępstwo jest przestępstwem niezależnie od tego, kto je popełni. Pedofilia i molestowanie seksualne to wyjątkowo odrażające przestępstwa. Jakie ma znaczenie do jakiej opcji politycznej przestępca się zaliczał? Żadnej. Każdy powinien ponieść taką samą odpowiedzialność: wujek, ojciec, sekretarz partii, ksiądz, biskup, premier, minister, itd. To że aktywista KOD-u dopuści się takiego przestępstwa, albo członek PO czy Nowoczesnej nie umniejsza winy członków PIS-u, albo księży i odwrotnie.
WDR .
25 października 2016, 04:05
oczywista oczywistość... Nie za bardzo rozumiem do czego jestem przekonywany :-) ps. choć powiem szczerze, że ja od Kościoła więcej wymagałem w tym względzie niż np. od Adama Michnika. Ale to wyłącznie moja preferencja, a nie wymóg społeczny.
WDR .
22 października 2016, 00:25
"Polski spotlight", między innymi, to dokumenty różnych służb PRL zgromadzone w zasobach IPN. No, ale wiemy przecież co mainstream uważa o tej "makulaturze".
21 października 2016, 15:31
Ks.Stopka rżnie głupa.Oczywistą sprawą jest,iz nie chodzi tu o walkę z pedofilią wśród duchownych lecz o walkę z Kościołem poprzez wykazanie,że nie jest On w stanie dokonać obiektywnej samooceny, potrzebuje zaś do tego bodźca płynącego z zewnątrz. Oznacza to ni mniej ni więcej tylko pozbawienie Kościoła suwerenności w kwestiach z natury należących do Niego.Ruchy Kościoła dokonywane w ostatnim okresie są potwierdzeniem braku owej suwerenności, wykonywane ku zaspokojeniu żądań podmiotu nadrzędnego.   
KP
Key Pi
21 października 2016, 16:24
"Oznacza to ni mniej ni więcej tylko pozbawienie Kościoła suwerenności w kwestiach z natury należących do Niego" O jakich kwiestiach mówisz? To prawdziwe pytanie, naprawdę chcę wiedzieć.
MR
Maciej Roszkowski
21 października 2016, 17:22
Na czym miiałaby polegać ta suwerenność w przypadku przestępstw kryminalnych, a takimi są przypadki udowodnionych nadużyć seksualnych.
21 października 2016, 21:06
Kwiatkowski czy Kowalski,których czyny wypełniają znamiona przestępstwa co do zasady ponoszą odpowiedzialność karną, niezależnie od tego czy są ludźmi Kościoła czy też nie.Gra jednak nie idzie o konkretne osoby lecz o cały Kościół, który niektórzy starają się postawić w roli oskarżonego  
22 października 2016, 00:41
Pedofilia jest czynem karanym przez państwo. Podobnie jak wykroczenia w ruchu drogowym, kradzież, rozbój... Z tego powodu nie ma co "rżnąć głupa" i mówić o suwerenności Kościoła tam gdzie jej nie ma. Duchownych chronią a) immunitety dyplomatyczne i b) sakra biskupia. Z pierwszych zwalnia Stolica Apostolska, z drugich dyspensuje papież. Księga dot. kar w prawie kanonicznym jasno mówi co należy do kompetencji sądownictwa kościelnego. To wynika z obecnego Kodeksu Prawa Kanonicznego. Zaklinanie rzeczywistości tu nie pomoże. Kościół bardzo żadko był w stanie dokonać obiektywnej samooceny. Niestety. Tego uczy historia, również ta najnowsza.
22 października 2016, 09:05
To Kościół nie zaś dziennikarze są depozytariuszami Bożego Objawienia, w związku z tym ustawianie Kościoła w roli "uczniaka" (bo o to tu w istocie chodzi) jest niczym nieusprawiedliwioną uzurpacją 
22 października 2016, 10:18
Nie o zaklinanie rzeczywistości tu idzie a o to kto ma dziś mieć władzę nad duszami.Jeśli oddajesz ją kolego porewolucyjnemu molochowi z tzw "niezależnymi dziennikarzami"na usługach nie zaś katechonowi (papieżowi), który przynajmniej w teorii rewolucji tej winien wypowiedzieć wojnę to gratuluję
22 października 2016, 10:24
"Kościół bardzo żadko był w stanie dokonać obiektywnej samooceny" Jest to twierdzenie wartościujące, jednoznacznie stawiające cię kolego Cogito po określonej stronie barykady
MR
Maciej Roszkowski
22 października 2016, 12:34
Ks. Kowalski, czy ks. Kwiatkowski muszą ponieść taką samą odpowiedzialność jak "wujek, sąsiad, czy ktokolwiek inny. Niestety wydarzenia z przeszłości ( w Polsce raczej nieliczne) powodują, że "niesmak pozostał".