Szkoła XXI w. - wywiad z Rektorem Ignatianum
O perspektywy rozwoju oraz o to co wyróżnia Wyższą Szkołę Filozoficzno-Pedagogiczną Ignatianum pośród innych, licznych w Polsce uczelni zapytaliśmy nowo mianowanego rektora tejże placówki, o. prof. Henryka Pietrasa SJ.
Deon.pl: Został ojciec nowo mianowanym Rektorem Ignatianum, uczelni, która działa od ponad dwudziestu lat. Czym Ignatianum różni się od innych katolickich uczelni w Polsce?
H. Pietras SJ: To może brzmi zaskakująco, ale Ignatianum jest jedyną papieską uczelnią humanistyczną w Polsce. Katolicki Uniwersytet Lubelski nie jest uczelnią ustanowioną na prawach uczelni papieskich bo jest własnością Kościoła Polskiego, a nie Watykanu. Ignatianum jako jedyna katolicka uczelnia w Polsce nie ma także wydziału teologicznego, co może się wydawać zaskakujące. Wyższą Szkołę Filozoficzną-Pedagogiczną tworzą dwa wydziały, na których można studiować takie kierunki jak filozofia, pedagogika, kulturoznawstwo, politologia oraz nauki społeczne. To wszystko sprawia, że Ignatianum jest na swój sposób uczelnią szczególną. Choćby już przez to, że, będąc uczelnią papieską, ale mając jednocześnie prawa państwowe, służy dwóm panom, co może nie jest ewangeliczne, ale na pewno stymulujące.
Co przez to ojciec rozumie?
Choćby to, że musimy być atrakcyjnym miejscem dla studentów. Taką uczelnią, która zapewni dobrą kadrę akademicką i wysoki poziom kształcenia. W dodatku kształcić na takich kierunkach i specjalnościach, które będą dostosowane do aktualnych potrzeb rynku pracy.
Na naszym Wydziale Pedagogicznym kształci się obecnie ponad 2 tys. studentów. Oprócz szeregu specjalizacji dostępnych na pedagogice stworzyliśmy kierunek praca socjalna, który kształci specjalistów w dziedzinie pomocy ludziom w pewien sposób wykluczonym społecznie, czy to przez różnego rodzaju upośledzenia, czy też zwyczajnie będących u schyłku swoich lat. Kształcenie w tym zakresie jest coraz bardziej potrzebne w społeczeństwie, które, jak by nie było, się starzeje. Inną kwestią ważną dla rozwoju Ignatianum jest problem niżu demograficznego. Jak sobie wszyscy zdają sprawę konkurencyjność uczelni zależy w dużej mierze od ciekawej oferty edukacyjnej. Toteż od niedawna można na Ignatianum studiować na kulturoznawstwie i na politologii.
Ignatianum jest stosunkowo młodą uczelnią. Co obecnie jest kluczowe dla jej rozwoju?
Na pewno zależy nam ogromnie na podnoszeniu poziomu kształcenia. Rozwój uczelni, oprócz oczywiście zwiększania poziomu kształcenia studentów, wymaga przede wszystkim rozwoju kadry naukowej. Samo zwiększenie liczby studentów to jeszcze nie rozwój – ktoś tymi studentami się musi zajmować, o nich się troszczyć. Kształcenie profesorów, czy choćby adiunktów jest rzeczą zarówno pracochłonną jak i czasochłonną.
Poza tym w tej chwili, żaden z naszych wydziałów nie jest pełnym wydziałem w „ustawowym” słowa znaczeniu. Pełny wydział ma prawo nadawania habilitacji, może dawać doktorat honoris causa, może prowadzić poważne studia doktoranckie – my tego wszystkiego jeszcze nie mamy – dwadzieścia lat okazało się nie wystarczające, żeby tego wszystkiego dokonać.
A jakich studentów widziałby ojciec najchętniej na Ignatianum?
Najważniejszą i najmilej widzianą cechą studenta jest chęć do nauki, a nie tylko chęć zdobycia tytułu. Jeżeli komuś zależy tylko na tytule, to może go sobie w dzisiejszych czasach kupić. Mówiąc poważnie, uniwersytet może spełniać swoją rolę, być kulturotwórczą siłą i cywilizacyjnie istotną, jeśli jest to „Universitas studiorum” – „Wszechświat Nauk”. Innymi słowy wtedy, gdy nauka jest na pierwszym miejscu, wtedy gdy ta nauka jest przez jednych drugim przekazywana albo wspólnie zdobywana, wspólnie tworzona. Mój ideał studenta nie odbiega od ideału profesora. Pracownik naukowy na uczelni to też musi być ktoś, kto chce się uczyć, kto chce się doskonalić.
Co szczególnego w takim razie, oprócz solidnego wykształcenia, ma Ignatianum do zaoferowania?
My możemy dać swoim studentom i pracownikom to czego inni nie dają, w postaci kontaktów z rozsianymi po świecie innymi jezuickimi uczelniami. Już istnieje pewna wymiana profesorów: przyjeżdżają do nas, mają wykłady... Nasi studenci i młodsi pracownicy naukowi mają szanse wyjazdów na tamte uczelnie w ramach różnych programów wymiany. To wielka wartość, gdy weźmie się pod uwagę fakt, jaką renomą cieszą się jezuickie uczelnie na świecie. Wystarczy wspomnieć tu choćby o Georgetown University w Waszyngtonie, uczelnię która ukończyli między innymi Madeleine Albright, Bill Clinton czy Jose Manuele Barroso.
Kończąc naszą uczelnię, absolwenci, spotkawszy gdzieś na świecie jednego z milionów absolwentów uczelni jezuickich, mogą powiedzieć, że mają wspólnych znajomych. A to także wielka wartość w dzisiejszym świecie.
Skomentuj artykuł