Szlachectwo zobowiązuje

Grzegorz Dobroczyński SJ

Reakcje w polskich mediach na ogłoszenie Krakowa miejscem kolejnych ŚDM były trojakie: z jednej strony radość i duma, ale z drugiej także tony krytycyzmu wobec życia Kościoła, prognozowanie, w czym papież Franciszek powinien upomnieć lub wręcz zganić biskupów, duszpasterzy i wiernych. Najczęściej zaś brzmiał ekspercki ton trzeci: ile wydamy, a ile zarobimy na historycznym wydarzeniu.

Tylko po części da się to wyjaśnić bieżącą gorączką myśli. Jest to raczej znak powierzchowności myślenia skupionego głównie na tym, co zrobić, aby dobrze wypaść, a wydarzenie było jak najbardziej spektakularne. Zabrakło bowiem niemal zupełnie całkiem innego wątku: odruchu troski o młodych, dla których przecież będzie to światowe święto. Zabrakło myśli, że to nie tylko Kraków, ale cała Polska będzie gospodarzem: przed krakowskim finałem młodzi spędzą czas w diecezjach, parafiach i u rodzin. Brazylijczycy postawili nam pod tym względem poprzeczkę bardzo wysoko i zarówno po stronie kościelnej jak i społeczno-państwowej Światowe Dni Młodzieży są wyzwaniem do myślenia i troski o młode pokolenie. Nie można oglądać się na spotkanie częstochowskie z 1991 r., bowiem w 2016 r. minie od niego 25 lat: to kosmiczna odległość czasowa, inny świat, inny Kościół, inna Polska i inna młodzież.

Reakcje młodzież latynoamerykańskiej na zapowiedź spotkania w Polsce zebrał ostatnio amerykański National Catholic Register. Arturo Fernandez z argentyńskiej diecezji Morón zapewnił dziennikarzy, że młodzi zrobią, co tylko możliwe, by uczestniczyć w wydarzeniu za 3 lata. "Spotykamy się razem i usilnie modlimy, by móc tam jechać. Bycie częścią ŚDM to doświadczenie, którego nie można kupić za żadne pieniądze". 24-letnia Brazylijka Manuela Freire traktuje wybór Krakowa jako "coś Opatrznościowego. To ziemia Jana Pawła II." Ana Orleits z Urugwaju zaznacza, że spotkanie w Rio było "dobre i interesujące" ale chce pojechać do Polski "po nowe doświadczenia, by poznać więcej ludzi".

DEON.PL POLECA

Jakie będzie to nowe doświadczenie? "Tylko nie religijne show" - apelował na portalu DEON.pl Krzysztof Wołodźko. Bo przecież ŚDM jako wielkie kościelno-państwowe przedsięwzięcie logistyczne, biurokratyczne, a po części biznesowe, to tylko środek do jakiegoś celu. Już teraz, natychmiast powinno być impulsem do takich refleksji jak: "młodzi (Polacy) a wiara wiara", "Kościół młodych (Polaków)", "młodzi obywatele", itp.

Trzy lata to naprawdę niewiele czasu. A on mija jeszcze szybciej w dorastaniu do dorosłości. A Kościół jest po to, by był to czas łaski u Pana.

Felietony Grzegorza Dobroczyńskiego SJ można usłyszeć w każdą niedzielę w programie Familijna Jedynka w Programie 1 Polskiego Radia.

Grzegorz Dobroczyński SJ - doktor teologii, analityk mediów, od 1991 r. stały współpracownik redakcji katolickich w Polskim Radiu (4 lata jako red. nacz.) i TVP, komentator pielgrzymek Jana Pawła II od 1983 roku (współpraca z ZDF w czasie drugiej pielgrzymki do Polski), obecnie nauczyciel religii w Gimnazjum i Liceum Akademickim w Toruniu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Szlachectwo zobowiązuje
Komentarze (16)
EJ
Elżbieta JZ
8 sierpnia 2013, 17:06
Czytam, komentarze i dochodzę do wniosku, że dotyczą całkiem innego tematu niż ten poruszony w powyższym artykule. Niestety niektóre osoby wykorzystują każde forum do prezentowania swoich frustracji, a może to celowe propagowanie rzekomej katastrofalnej sytuacji w kraju. Nie mają żadnych zachamowań pisania nieprawdy( np.~polak~). Pozdrawiam Roberta.
5 sierpnia 2013, 20:21
@dziadek Stefan, myślę, że masz rację. Dziękuję.
5 sierpnia 2013, 20:08
Dziękuję, nawzajem!
DS
dziadek Stefan
5 sierpnia 2013, 20:06
W taki razie jeszcze raz życzę powodzenia i pozdrawiam!
5 sierpnia 2013, 19:57
Naprawdę gratulacje dla syna! To dobrze, że pracuje w wyuczonym zawodzie. Ja od 6 lat nie mam nic wspólnego z tym co się uczyłem. Uczę się na własną rękę zupełnie nowych rzeczy. I przede wszystkim potrzebuję czasu. Bo kopać nie umiem i żebrać się wstydzę.
DS
dziadek Stefan
5 sierpnia 2013, 19:54
Nie muszę czytać gazet: mój syn pracował cztery lata w Irlandii (w 2009 r. wrócił do Polski z pieniędzmi i o wiele bogatszym CV), nie w żadnym kebabie tylko w swoim wyuczonym zawodzie (inżynier elektryk). Nie wiem co Ci doradzić, ponieważ widzę w Tobie naprawdę wielkie zniechęcenie i pesymizm. Może najpierw pozbieraj się, stań na nogi psychicznie, a potem jednak spróbuj - do odważnych świat należy! Siedzieć u rodziców i narzekać możesz w razie czego zawsze, a jak będziesz już starszy to, wierz mi, o wiele ciężej będzie Ci podejmować przełomowe decyzje w życiu.
5 sierpnia 2013, 19:47
Ponadto jak poczytasz gazety to też zobaczysz jakie zatrudnienie jest wśród młodych ludzi na obczyźnie.
5 sierpnia 2013, 19:46
Są pewne powody ode mnie niezależne. Mógłbyś rzec Los. Bo wbrew pozorom gdzieś za tą granicą trzeba mieszkać i coś jeść. Zresztą nie rozumiem dlaczego mam uciekać z własnej Ojczyzny by być posługaczem w brytyjskim kebabie.
DS
dziadek Stefan
5 sierpnia 2013, 19:43
Drogi, Mhpaw. Jeżeli rzeczywiście jest Ci tak ciężko (mieszkanie z rodzicami, brak nawet drobnych na lody itp.) a jesteś dobrze wykształconym, znającym języki człowiekiem, to cały świat stoi przed Tobą otworem. Młody człowieku, ja mogłem sobie pomarzyć o wyjeździe do pracy na Zachód, a też byłem wykształcony i znałem języki. Dorobisz się i jak będziesz chciał to wrócisz, a w międzyczasie wiele się nauczysz i będziesz mógł częściej chodzić na te Twoje lody.  Staram się zrozumieć co skłania Cię do narzekania i pozostawania w takiej sytuacji w Polsce - już zawsze u rodziców i bez pieniędzy - ale ni w ząb zrozumieć nie mogę. Tak czy inaczej, życzę powodzenia.
5 sierpnia 2013, 19:17
@dziadku Stefanie, kilka uwag: 1. Ciężka i uczciwa praca nie gwarantuje godziwej zapłaty. Z reguły jest to najniższa krajowa. Nawet jeśli pracodawca ma jakieś dotacje to i tak skąpi je na pracownika. 2. Usmiech na codzień. Podobno niezależy od pieniędzy. Nic nie kosztuje. To prawda, z tym że samym uśmiechem człowiek się nie naje. 3.Nauka, praca nad charakterem, umiejętnosciami i losem. Nauka nie gwarantuje dobrej pracy, owszem warto się rozwijać, ale robić to DLA SIEBIE (nie dla pracodawcy, który nigdzie Cię nie wyśle). Praca nad charakterem - pomaga, zdobywa się dystans i pokój serca. I nadzieję, że (kiedyś) sytuacja się zmieni. Umiejętnośći - też dla siebie, dla pracodawcy ważniejsze jest dofinansowanie. Los - tu dziadku Stefanie można się urodzić pod złą gwiazdą i tylko wołanie Hioba pozostaje. Smutne teksty - wiesz, ja też widziałem piękne kobiety na ulicy, nowoczesne tramwaje i pociągi, tylko coś brzęczało koło ucha. Mój tata w moi mwieku był kierownikiem, miał samochód i rodzinę. Ja nadal mieszkam z rodzicami i czasem nie mam na lody.
DS
dziadek Stefan
5 sierpnia 2013, 13:42
@Robert: Internauta "polak" (całe szczęście, że z małej litery) to typowy przykład Sfrustrowanego Chciejcy. Sfrustrowany Chciejca bardzo chce. Chce mieć pensje takie jak w Niemczech, najlepszą na świecię służbę zdrowia, najtańsze mieszkania i w ogóle Ptasie Mleko podsunięte pod nos. Tego wszystkiego Chciejca chce, wręcz pożąda. Są jednakże rzeczy, których chciejca nie chce (można nawet powiedzieć: którymi się brzydzi). Te rzeczy to: uśmiech na co dzień, ciężka i uczciwa praca, nauka i praca nad własnym charakterem, umiejętnościami i losem. Chciejca tego akurat robić nie chce. Wkleja za to na setkach stron internetowych swoje smutne teksty. Chciejcą nie należy pogardzać, należy się za niego modlić.
A
anonim
5 sierpnia 2013, 12:21
~Robert Odejdź w pokoju ślepy człowieku
R
Robert
5 sierpnia 2013, 12:08
@polak: Panie Polaku - mniej biadolenia, więcej wiary, nadziei i miłości; więcej nauki, ciężkiej pracy i oszczędność, a dasz Pan radę, nawet w tym kraju "najgłupszego narodu na świecie" jak Pan sam piszesz. Mało tego, skoro to jest "najgłupszy naród na świecie", to taki mędrzec jak Pan, Panie Polak, powinien świetnie dawać sobie tu radę. Powodzenia i do roboty, budować naszą piękną Polskę, a nie jojczyć!
W
Wanda
4 sierpnia 2013, 22:45
 No ale  o co chodzi,  -
P
polak
4 sierpnia 2013, 19:09
Gdyby Irlandczyk, Grek czy Niemiec zarabiał 1500 Euro i 5.50 Euro wydawał na litr paliwa, 20 Euro na kino i 250 Euro na średniej klasy buty, 5 tys. Euro za metr kw. mieszkania i 60 tys. Euro za średniej klasy nowy samochód, to na ulicach panowałaby regularna, krwawa wojna! Polska płaca minimalna 334 Euro, minimalna płaca w Irlandii 1462 przy zbliżonych kosztach życia. Polacy to najgłupszy naród na świecie , od zawsze okradany i poniżany, i nawet nie zdający sobie z tego sprawy (vide wyniki wyborów). A teraz jeszcze będziemy się dokładać do wymienionych wyżej państw. Bo nas stać a oni mają mityczny kryzys. To co jest w Polsce to nawet nie można nazwać kryzysem, to jest od zawsze dno i dwa metry mułu!!! Polak jest tanim wyrobnikiem UE, a Polska rynkiem zbytu dla towarów drugiej i trzeciej kategorii po cenach wyższych niż w UE !! LUDZIE OTWÓRZCIE OCZY Gdybym był okupantem i chciał zniszczyć naród to wyganiałbym młodych ,mądrych ludzi zagranicę za chlebem na emigrację, podnosiłbym podatki i wprowadzałbym nowe, dawał podwyżki i kolejne przywileje resortom siłowym, stawiałbym 500 nowych radarów, wzmacniałbym inwigilację obywateli, likwidowałbym państwowe szkolnictwo i służbę zdrowia oraz ograniczałbym do nich dostęp, oddałbym banki, media i handel obcym i wrogom Polski, wyśmiewałbym ich wartości i religię, skłócałbym młodych ze starszymi ,aby przez odwróconą hipotekę przejąć za bezcen ich mieszkania i domy, zachęcałbym ich kobiety do feminizmu ,prostytucji i aborcji ,aby nie nadawały się na dobre matki i żony, zadłużałbym ich bezpośrednio oraz pośrednio przez państwo i gminy, aby nie mogli się temu sprzeciwiać, likwidowałbym ich przemysł ,a w zamian budowałbym ogromne stadiony na kredyt, aby przynosiły straty, dopuszczałbym do sejmu złodziei i degeneratów, itd. Obejrzyj się wokoło!!!!!! niech każdy prawdziwy Polak wklei to raz pod jakimś artykułem.
jazmig jazmig
4 sierpnia 2013, 17:37
Decyzję ogłoszono tydzień temu, a my dzisiaj mamy już mieć plan SDM? Sugeruję autorowi, aby podał jakieś propozycje, bo ten artykuł tak naprawdę o niczym nie mówi.