Taizé Wrocław, czyli szansa na spotkanie z innym, gościnność i odnowienie wiary
Być może jest w Tobie teraz mnóstwo wątpliwości, może nawet dawno już przestałeś chodzić do kościoła i nie widzisz w nim miejsca dla siebie. Jeśli tak jest, tym bardziej powinieneś przyjechać do Wrocławia.
Ze Wspólnotą z Taizé, która pod koniec tego roku organizuje Europejskie Spotkanie Młodych we Wrocławiu jestem związany od dzieciństwa. Im bliżej do tego spotkania, tym częściej słyszę pytanie, dlaczego warto na nie jechać, czego takiego doświadczyłem w trakcie swoich wyjazdów na kolejne ESM, że wciąż na nie wracam?
Jeśli miałbym wskazać jakąś jedną wartość, to dla mnie najbardziej poruszająca i otwierająca była zawsze możliwość poznania się z drugim człowiekiem, często zupełnie innym niż ja, i budowanie w ten sposób mostów oraz nowych więzi.
Każde kolejne spotkanie jest organizowane tak, żeby przyjeżdżających na nie młodych ludzi z całej Europy przyjęły rodziny. Dzięki temu, poza bardzo pięknym przeżyciem, jakim są wspólne modlitwy w wielkich halach mieszczących dziesiątki tysięcy pielgrzymów, jest szansa, że wydarzy się coś ważnego między konkretnymi ludźmi.
W Hamburgu ugościła mnie mieszana rodzina. On był katolikiem, rodowitym Niemcem, ona – muzułmanką. On rodowitym Niemcem, ona pochodziła z Afganistanu. Spotkanie odbywało się niedługo po zamachu na World Trade Center. W tamtym czasie dla wielu ludzi islam równał się terroryzmowi. A ja poznałem serdeczną, wrażliwą i delikatną muzułmankę. Zrozumiałem, że stereotypy i generalizacje mogą ranić niewinnych.
W Strasburgu wylądowałem u kolejnego mieszanego małżeństwa, francuskiej katoliczki i niemieckiego protestanta. W trakcie wieczornych spotkań przy stole w ich domu opowiadali, jak dużym wyzwaniem jest życie w takim związku. Ale też błogosławieństwem i prawdziwą szkołą ekumenizmu. Nigdy wcześniej nie słyszałem, żeby ktoś tak pięknie mówił o wspólnej małżeńskiej modlitwie.
Najbardziej zaskakująca była Walencja. I ona, i on byli ateistami, ale ich dziecko chodziło do katolickiej szkoły. I to właśnie córka namówiła ich, żeby mnie przyjęli na czas spotkania. Kiedy zapytałem, dlaczego posłali dziecko do takiej szkoły, powiedzieli, że co prawda sami nie wierzą, ale wiedzą, jak ważna w życiu jest to przestrzeń, więc nie chcą swojej córki jej pozbawiać. A jeśli kiedyś ona sama uzna, że chrześcijaństwo nie jest jej drogą, będzie mogła świadomie i w wolności podjąć decyzję o odejściu z Kościoła.
Miałem też szansę uczestniczyć w jednym ze spotkań Taizé poza Europą. W Kairze było trochę inaczej. Gościliśmy w koptyjskim centrum monastycznym. Pierwszy raz w życiu uczestniczyłem w ich pięknej liturgii. Koptyjscy mnisi i mniszki z blaskiem w oczach i ze szczerym uśmiechem na twarzy opowiadali o tym, jak odkrywają szczęście w kontemplacji i poszukiwaniu Boga. Mam zdjęcie przepięknej mniszki, która uczyła nas śpiewu, a kiedy zapytałem ją, dlaczego wstąpiła do monasteru, bez zawahania i z wielkim entuzjazmem odpowiedziała: „Bo kocham się modlić i być z Nim”.
Wrocław będzie dla nas Polaków trochę inny, bo tym razem to my będziemy gospodarzami, ale szans na poznawanie różnorodności Kościoła, wymianę doświadczeń z chrześcijanami z innych wyzwań i przełamywanie barier w spotkaniu z „innym” nie zabraknie.
Będzie to również szansa na rozbudzenie na nowo w sobie słynnej polskiej gościnności. Warto przypomnieć, że dokładnie 30 lat temu odbyło się pierwsze Europejskie Spotkanie Młodych w Polsce, również we Wrocławiu. Tak tamto historyczne spotkanie wspomina brat Marek z Taizé w naszej książkowej rozmowie „Bóg. Cisza. Prostota”:
„Szybko się okazało, że Polacy są niesamowicie gościnni i po raz pierwszy w historii Europejskich Spotkań Młodych wszyscy pielgrzymi zostaną przyjęci u rodzin. Później przekonaliśmy się, że wrocławianie są aż zbyt gościnni. Były z tym problemy. Lubimy mieć wszystko dokładnie zorganizowane, wiedzieć, ile osób idzie pod jaki adres, a tutaj to wszystko wzięło w łeb, bo mieszkańcy Wrocławia i okolic - szczególnie miejsc, którędy przechodzą pielgrzymki do Częstochowy – w ogóle się nie przejmowali naszymi precyzyjnymi wyliczeniami i jak ludzie szli z plecakami ulicą w dniu przyjazdu, to ich brali do siebie, ile wlezie. Przez to niektórzy nie doczekali się swoich gości. Na przykład ci, którzy mieszkali na wysokich piętrach w blokach, bo już na pierwszym czy drugim piętrze wszyscy pielgrzymi zostali rozchwytani (śmiech). Było dużo takich pięknych gestów. We Wrocławiu było tamtego roku bardzo zimno, więc wrocławianie wykupili wszystkie czapki, rękawiczki i szaliki, jakie były dostępne w sklepach, i dali je uczestnikom spotkania, żeby nie zamarzli, szczególnie Włochom czy Hiszpanom, bo oni przyjechali tu bez takiego wyposażenia niezbędnego w naszym klimacie”.
I w końcu Wrocław będzie szansą na odnowienie wiary. Dla każdego z nas. Może szczególnie dla tych, którzy są zmęczeni wydarzeniami ostatnich kilkunastu miesięcy, kolejnymi skandalami i wszystkimi innymi trudnymi rzeczami, które dzieją się w naszym Kościele.
Być może jest w Tobie teraz mnóstwo wątpliwości, może nawet dawno już przestałeś chodzić do kościoła i nie widzisz w nim miejsca dla siebie. Jeśli tak jest, tym bardziej powinieneś przyjechać do Wrocławia. Wiem, co mówię. Sam kiedyś przyjechałem na spotkanie organizowane przez ekumeniczną wspólnotę Taizé w opłakanym stanie. Nikt jednak mnie nie oceniał. Spokojnie i powoli mogłem na nowo szukać sensu.
Daj sobie szansę doświadczyć Kościoła, który przywraca nadzieję - żywego, różnorodnego, skupionego na modlitwie i tworzącego przestrzeń, w której szanuje się każdego i wszyscy są mile widziani.
Wszystkie informacje na temat spotkania we Wrocławiu znajdziesz na stronie www.taize.fr
Skomentuj artykuł