To nie osądzanie jest drogą chrześcijaństwa

Fot. depositphotos.com

Hipermoralizm, nieustanne osądzanie, pragnienie nieosiągalnych ideałów i nieustanne strącanie w przepaść tych, którzy do naszych pragnień nie dorastają - to wszystko jest drogą naszej postnowoczesnej teraźniejszości. Chrześcijaństwo, jeśli chce pozostać „znakiem sprzeciwu” musi samo także wyzwolić się z tych chorób. Inaczej nie będzie spełniać swojej roli.

Moralność - choć część chrześcijan jest o tym głęboko przekonana - wcale nie zniknęła z debaty publicznej. Nie jest też tak, że ogromna większość z nam współczesnych odrzuca zasady etyczne i pozwala się pochłonąć nihilizmowi czy relatywizmowi. Można nawet powiedzieć, że „histeria moralna”, oburzenie jest jednym z głównych elementów kształtujących naszą debatę polityczną, społeczną, a także religijną. Żyjemy - w pewnym sensie - od jednego wzmożenia moralnego (i kościelnego) do drugiego, a ich powodem może być zarówno papieski dokument, wypowiedź polityka czy kabareciarza czy obraz zaprezentowany przez artystę. Wszystko jest atakiem na moralność i nasze własne uczucia.

Jeśli coś się zmieniło, to najwyżej to, że nie żyjemy już w przestrzeni jednej moralności. Każde z plemion (nie tylko partyjnych, ale i kościelnych) ma swoje własne zasady, własne normy i własne systemy etyczne. Jednych oburza antysemityzm, innych błogosławienie osób LGBTQ+, u jednych temperaturę podwyższa rozwód czy aborcja, a u innych gwałt czy nadużycia seksualne. I niestety - choć między wieloma z tych godnych potępienia sytuacji nie ma sprzeczności - jesteśmy niekiedy tak bardzo skoncentrowani na jednych, że nie widzimy drugich. Plemienność debaty sprawia zaś, że to, co nas gorszy i oburza u innych, u swoich jest zrozumiałą słabością, wymogiem wyższej konieczności albo „szkalowaniem” i brakiem dostrzegania ważniejszych kwestii. Zastrzeżenia te w niczym nie zmieniają faktu, że żyjemy w świecie nieustannego osądzania, oceniania, moralnego wzburzenia.

DEON.PL POLECA

Chrześcijaństwo, które - poza tym, że jak głęboko wierzę jest nośnikiem Dobrej Nowiny - zanurzone jest w świecie współczesnym, podlega tym samym zjawiskom. Nie zanika w nim pojęcie grzechu, nikt nie postuluje jego wyrzucenia z katalogu chrześcijańskiej teologii moralnej, a co najwyżej zwraca się uwagę na to, że wcale nie zawsze łatwo jest ocenić, co jest grzechem, a co nim nie jest, bo poza „normą” istnieje jeszcze świadomość i dobrowolność, egzystencjalne i emocjonalne zakorzenienie w decyzjach naszych poprzedników i sytuacja, która także wymaga uwzględnienia. Okładanie pałką grzechu nie bierze tego wszystkiego pod uwagę. Inna sprawa, że dokładnie tak samo okłada się pałką „integryzmu”, „jansenizmu” tych, którzy o grzechu chcą mówić nieustannie, i którzy są przekonani - niekiedy głęboko i szczerze - że każdy kto niuansuje, zwraca uwagę na rozwój i zmianę doktryny, jest już w istocie „cynikiem”, zwolennikiem „permisywizmu moralnego”. I jedna i druga postawa zakorzeniona jest w radykalnym pragnieniu jednoznaczności, przejrzystości i doskonałości doktrynalnej i moralnej.

Odpowiedzią na te zjawiska nie jest jak sądzę jeszcze więcej osądzania, jeszcze więcej moralizatorskich zapędów, ale bliskość. A niezwykle mocno uświadomił mi to Albert Camus, do którego po wielu latach w okresie Bożego Narodzenia wróciłem. To jego „Upadek”, ale także listy do Nicoli Chiaromonte, uświadomiły mi, że osądzanie nie jest istotą religii, że istotą religijności nie jest wiara w to, że ktoś nas osądzi, bo akurat doświadczenie osądzania przez innych mamy wszyscy. I są to często sądy ostateczne, nie znoszące usprawiedliwienia, nie dopuszczające łaski. „Religie mylą się od chwili, gdy zaczynają moralizować i zasypywać przykazaniami. Nie potrzeba Boga, żeby wymyślić winę czy karać. Wystarczą do tego bliźni, wspomagani przez nas. Mówił pan o Sądzie Ostatecznym. Z całym szacunkiem, ale pozwoli pan, że się roześmieję. Czekam nań ze spokojem: poznałem to, co najgorsze, ludzkie wyroki. Dla nich nie ma okoliczności łagodzących, nawet dobra wola jest poczytywana za zbrodnię” - mówi u Camusa sędzia-pokutnik. I to są, przynajmniej dla mnie, najbardziej wstrząsające słowa tej książki.

Odpowiedzią na nie, realną nadzieją w świecie, który - co by nie mówić - bywa dokładnie taki jak ten opisany w „Upadku” są inne słowa, słowa św. Pawła z Listu do Rzymian. „Kto będzie oskarżał wybranych Boga? Bóg jest Tym, który usprawiedliwia. Kto potępi? Chrystus jest Tym, który umarł, więcej, zmartwychwstał, jest po prawicy Boga i wstawia się za nami” (Rz 8, 33-34) - przypomina Paweł. Istotą chrześcijaństwa nie jest osądzanie, nie jest skazywanie, ale przebaczenie, przygarnięcie, Krzyż. Bóg jest radykalnie inny od nas. On nie przychodzi, by osądzić, ale by zbawić. I to jest cała nowość Ewangelii. Camus uświadamia to z ogromną siłą.

Dlaczego o tym piszę? Jakie to ma znaczenie? Otóż takie, że jak się wydaje, jeśli chcemy, żeby chrześcijaństwo rzeczywiście zachowywało swoją radykalną nowość, swoją odmienność, to musimy zrezygnować z nieustannego moralizowania, osądzania, krytykowania. Chrześcijańską drogą jest przebaczenie, miłosierdzie, empatia i zrozumienie. I to jest droga radykalnie odmienna od tego, co proponuje nam także współczesny świat.

Doktor filozofii, pisarz, publicysta RMF FM i felietonista Plusa Minusa i Deonu, autor podkastu "Tak myślę". Prywatnie mąż i ojciec.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

To nie osądzanie jest drogą chrześcijaństwa
Komentarze (34)
Jarosław Mytlewski
25 stycznia 2024, 23:42
1 W tym samym czasie przyszli niektórzy i donieśli Mu o Galilejczykach, których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar. 2 Jezus im odpowiedział: «Czyż myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, że to ucierpieli? 3 Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie. 4 Albo myślicie, że owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w Siloam1 i zabiła ich, było większymi winowajcami niż inni mieszkańcy Jerozolimy? 5 Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie». (Mt 13,1-5) Panie red. Terlikowski proszę wytłumaczyć Jezusowi, że tak nie wolno. Mały Książę by nigdy tak nie powiedział
JK
Jozjasz Kowalski
3 stycznia 2024, 20:16
Coraz ciężej się poruszać w tej papce publicystyczno-nibykatolickiej. Nie da się wrzucać wiary, polityki, problemów społecznych i politycznych do jednego worka i próbować to wszystko razem skonkludować. Co z tego wynika widać właśnie w powyższym artykule. Zauważyłem, że od pewnego czasu red. Terlikowski bardzo się stara stracić autorytet dobrego publicysty katolickiego na korzyść pracy dla redakcji "nie bardzo katolickich". Szkoda, miałem uznanie dla tamtego red. Terlikowskiego a nie tego goniącego za pieniądzem.
MW
~Maciej Wylężek
3 stycznia 2024, 19:56
A peruwiański biskup Rafael Escudero López-Brea pisze: „W dniu moich święceń biskupich uroczyście przysięgałem «zachować depozyt wiary w czystości i integralności, zgodnie z Tradycją zachowywaną w Kościele zawsze i wszędzie od czasów Apostołów». W związku z tym napominam kapłanów z prałatury Moyobamba, by w żadnej formie nie udzielali błogosławieństw parom w sytuacji nieregularnej oraz parom homoseksualnym”
LB
~Lolek Bambolek
3 stycznia 2024, 16:26
Nie osadzamy ludzi tylko ich grzeszne czyny, np akty homoseksualne są antyludzkie.
HH
~Hanka H
3 stycznia 2024, 06:29
Czekamy na stanowisko Red. Terlikowskiego wobec katechizmoego uczynku miłosiernego co do duszy "Grzeszących upominać". Jak to robić bez moralnego osądu ich czynów?
E3
edoro 333
3 stycznia 2024, 15:27
No po pierwsze - na pewno nie publicznie. I dobrze by było aby delikwent to miłosierdzie w uczynku jednak odczuł. Wiem, że to nielatwe
MM
~Monika Monika
2 stycznia 2024, 17:57
rozwój i zmiana doktryny - Pan T. Terlikowski aprobuje wszystkie te zmiany, które proponuje Papież Franciszek, całkowicie odrzucając i wyszydzając każdego, kto uważa, że te zmiany nie są zgodne z nauczaniem samego Jezusa. autor sam powinien zastosować się do swojego zalecenia "musimy zrezygnować z nieustannego moralizowania, osądzania, krytykowania"
AZ
~Adrian Zabek
5 stycznia 2024, 11:59
A ja wszystkim Wam Kochani zycze tyle przebaczenia, miłosierdzia, empatii i zrozumienia, ile ma Pan Terlikowski do ksiezy i biskupow oskarzanych (slusznie czy nieslusznie) o rozne rzeczy.
HH
~Hanka H
2 stycznia 2024, 17:18
Teraz pora na stanowisko red. Terlikowskiego na temat katechizmowego uczynku miłosiernego co do duszy: "Grzeszących upominać". Jak to robić bez moralnego osądu ich czynów?
MW
~Maciej Wylężek
2 stycznia 2024, 15:53
Panie Redaktorze, a gdzie to Pan słyszy to ciągłe moralizowanie? Ja już nie pamiętam, kiedy ostatnio w trakcie homilii usłyszałem od celebransa słowo "grzech". Za to o miłosierdziu słyszę co chwila. Często przy tej okazji wspominana jest św. Faustyna, a ja prawie zawsze przy tej okazji mam wrażenie, że wspominający jej orędzie zupełnie się z nim nie zapoznali.
E3
edoro 333
2 stycznia 2024, 15:32
Byłam kiedyś w neokatechumenacie. I tam było bardzo popularne takie powiedzenie - SĄDY SĄ ZABRONIONE!!
WT
~Wojtek T.
2 stycznia 2024, 13:56
Byłoby kiepsko gdyby dobro przestano nazywać dobrem, a zło - złem. Eskalacja tolerancji, tak zresztą jak w przypadku innych idealizmów, prowadzi do totalitaryzmu.
ZR
~zdrowy rozsądek
2 stycznia 2024, 15:56
Dodam tylko, że w Biblii słowo tolerancja nie pada ani razu. Chrześcijanin nie jest zobowiązany do tolerancji tylko do miłości bliźniego. Problem z tolerancją jest taki, że często zakłada ona przyzwolenie na zło na co nie pozwala prawdziwa miłość.
ZR
~zdrowy rozsądek
2 stycznia 2024, 13:53
Panie Redaktorze, pragnę przypomnieć, że Albert Camus porzucił wiarę katolicką i stał się ateistą. Jest on czołowym reprezentantem absurdyzmu (pogląd uznający rzeczywistość za absurdalną, a ludzkie działania mające na celu zrozumienie rzeczywistości za nie mogące osiągnąć swego celu). W związku z tym powoływanie się na niego w sprawach wiary jest dla mnie dziwne i niezrozumiałe. Moim zdaniem bardziej pomocne w zrozumieniu tego, czego od nas oczekuje Pan Bóg są: "Dzienniczek" Siostry Faustyny czy świadectwo Glorii Polo (Trafiona przez piorun).
ZR
~zdrowy rozsądek
2 stycznia 2024, 15:51
Chciałbym jeszcze nawiązać do zdania zawierającego słowa: "wcale nie zawsze łatwo jest ocenić, co jest grzechem, a co nim nie jest". Moim zdaniem Pan Redaktor myli pojęcie "grzechu" oraz "grzechu ciężkiego". To co jest grzechem jest dobrze zdefiniowane przez naukę Kościoła i nie powinno być trudności w rozpoznaniu co nim jest. Trudności mogą być za to w ocenie co jest grzechem ciężkim. Warto również pamiętać, że nawet jeśli ktoś popełnia grzech nieświadomie (czyli nie jest to grzech ciężki) to taka osoba poniesie skutki doczesne takiego grzechu.
SX
~Stanisław X
2 stycznia 2024, 16:43
Nie sądzę, żeby odrzucanie z góry tego, co mówią niekatolicy, było rozsądne. Św. Tomasz z Akwinu bardzo szanował filozofię Arystotelesa i uważnie wsłuchiwał się w to, co ten ma do powiedzenia w tematach między innymi moralności. Nie po to, by odejść od wiary katolickiej, tylko przeciwnie, by uzupełnić ją o wartościowe nauki, które wyznawali poganie. Inny przykład: Marcin Luter mówił, że Bóg nie chce palenia heretyków na stosie - współcześnie jest to pogląd zgodny z nauką Kościoła katolickiego, lecz w tamtych czasach spotkał się on z odrzuceniem przez Kościół. A może trzeba było zastanowić się, czy ten paskudny schizmatyk i heretyk w tej kwestii nie ma racji, zamiast z góry uznawać, że nie ma sensu słuchać takich jak on?
NG
Nad Grobem
2 stycznia 2024, 18:13
Ale akurat ten cytat bardzo dobrze opisuje ludzką kondycję moralną, za którą stoi osąd mój lub innego człowieka, a już szczególnie wówczas gdy dotyczy człowieka, którego postrzegam go jako wroga.
SS
~Szym Strzal
3 stycznia 2024, 13:44
Czyli "proszę jeszcze raz ze zrozumieniem przeczytać tytuł"... Jak zatem mamy patrzeć na osoby, które porzuciły wiarę katolicką i stały się zwolennikami poglądu uznającego rzeczywistość za "absurdalną" (czyli de facto, osoby, które po prostu mogły sobie nie poradzić z rzeczywistością, które rzeczywistość przerosła, pożarła, zmiażdżyła)?? Może jako na tych, którzy powinni zostać oficjalnie wyklęci przez kościół, i których dzieł nie wolno nam czytać, cytować, nad którymi nie wolno się litować? A czy w "Dzienniczku" św. Siostry Faustyny nie było nic na temat "miłosierdzia ponad wszystko, choćby w godzinie śmierci", może się mylę... Dlatego pozwolę sobie zacytować, tym bardziej, że dosłownie wczoraj przeżyłem dokładnie to samo: "[...]Mówił pan o Sądzie Ostatecznym. Z całym szacunkiem, ale pozwoli pan, że się roześmieję. Czekam nań ze spokojem: poznałem to, co najgorsze, ludzkie wyroki. Dla nich nie ma okoliczności łagodzących, NAWET DOBRA WOLA jest poczytywana za zbrodnię..."
TT
~Tomasz Tomasz
2 stycznia 2024, 13:40
Człowiek jest tak skonstruowany że woli mieć wszystko "czarno na białym" i doskonale się czuje w roli sędziego. Formalizm czyli wypełnienia Prawa jest wygodniejsze od praktykowania miłosierdzia i rozeznania we własnym sercu dobra. Stąd się bierze m.in. nadużywanie cytatu "niech wasza mowa będzie tak - tak - nie - nie". A Pan Jezus odnosił się w ten sposób do nas samych, w kontekście 8 przykazania (nie mów fałszywego świadectwa PRZECIW bliźniemu swemu), a nie pouczania go. Karmimy się tym cytatem. I to najczęściej bez miłości, wytykając palcem, nie pokazując swoim życiem Ewangelii. Taki idealny, kryształowo moralny "katolik" bez grosza współczucia i miłosierdzia. A Pan pochylił się nad cudzołożnicą mówiąc że jej nie potępia. Panie - ile razy mam wybaczyć? Aż 7 razy? - Nie mówię 7 a 77! Widząc miłość Pana będę stawał się podobnym - będę kochał, przemieniając najpierw swoje serce, czyniąc je zdolnym do miłości. Moralność przyjdzie sama bez wymuszania. Przede wszystkim we własnym życiu.
ZR
~zdrowy rozsądek
2 stycznia 2024, 15:20
Aby ocenić to czego Pan Bóg od nas oczekuje należy brać pod uwagę całą Ewangelię a nie tylko te fragmenty, które nam w danym momencie odpowiadają. Proszę pamiętać, że Pan Jezus powiedział aby grzesznika upominać 3x, powiedział do św. Piotra "Zejdź mi z oczu szatanie", nazwał faryzeuszy plemieniem żmijowym itd. Bez przestrzegania przykazań trudno jest praktykować miłosierdzie. Jeśli kogoś okłamiemy, oszukamy, zabijemy, dopuścimy się cudzołóstwa itd. to trudno jest mówić o miłosierdziu wobec bliźniego, który padł ofiarą naszego grzechu. Nawet jeśli nasz grzech nie dotyka bezpośrednio drugiego człowieka to dotyka go pośrednio ponieważ powoduje, że nasze serce staje się zatwardziałe.
TT
~Tomasz Tomasz
2 stycznia 2024, 16:46
Sądzę że Pan Jezus powiedział do Piotra "zejdź mi z oczu szatanie" dlatego że "myślisz po ludzku". właśnie Piotr nie zgrzeszył tylko nie zrozumiał roli Mesjasza i aktu jego miłosierdzia. A Jezus nazwał go szatanem bo Piotr chciał go odwieźć od Bożego planu. Co do faryzeuszy to wlanie główny zarzut Pana Jezusa dotyczy braku miłosierdzia i zamykanie drogi do Krolestwa Niebieskiego. Moja wypowiedz nie mowi o przepowiadaniu o grzechu tylko o tym że ideą Ewangelii jest uzdrawiajaca moc wiary w Jezusa, nowego "węża miedzianego", pokonanie śmierci i zwycięstwo miłości. Otwarte niebo. Oczywiście że możemy powiedzieć komuś o grzechu, ale najpierw ten ktoś musi byc nam bratem. Czyli potrzeba nam najpierw relacji, zrozumienia, odczytania sytuacji. I I dalej...czy tak samo potępisz głodnego imigranta który kradnie chleb w piekarni i złodzieja który włamuje się do domu? I to grzech i to grzech. Kogo upomnisz?
SS
~Szym Strzal
3 stycznia 2024, 14:13
Po pierwsze: upominanie grzesznika, to nie piętnowanie go, osądzanie, czy wyszydzanie, tylko upominanie. Po drugie, Pan Jezus był Bogiem ale i człowiekiem, który podlegał pokusie (nie tylko 3 razy na pustyni), i swoistego rodzaju pokusą było by nie być wydanym w ręce ludzi, nie być niewinnie sądzonym, biczowanym, poniżanym, umęczonym i ukrzyżowanym, zwłaszcza dla 33 letniego człowieka kochającego życie. Piotr nie patrzył w tym momencie na Jezusa jako tego, który ma wypełnić misję od Ojca ale jak na Mesjasza i króla, przy boku którego 12 apostołów będzie jego najbliższymi powiernikami - pokusa Piotra i kuszenie Jezusa żeby nie poddał się męce i śmierci. Po trzecie faryzeuszy nazywał Jezus plemieniem żmijowym, bo za dużo bezużytecznych słów rzucali na wiatr, choćby oskarżając go o działanie mocą "złego" Mt 12, 34 - 37 . Po czwarte, jeśli bliźni padł ofiarą naszego grzechu to MY wymagamy od NIEGO miłosierdzia i na odwrót.
JP
~J P
2 stycznia 2024, 12:14
Autor powinien mniej zwracać uwagę na doniesienia medialne, te są zwykle przejaskrawione i potem takie opinie. I jeszcze czytać bardziej Ewangelię niż ufać wynużeniom ludzi jednak oddalonych od chrześcijaństwa.
AS
~Antoni Szwed
2 stycznia 2024, 11:37
"Wcale nie zawsze łatwo jest ocenić, co jest grzechem, a co nim nie jest, bo poza „normą” istnieje jeszcze świadomość i dobrowolność, egzystencjalne i emocjonalne zakorzenienie w decyzjach naszych poprzedników i sytuacja, która także wymaga uwzględnienia." Terlikowski jest relatywistą także z powodu myślowego bałaganu, jaki ma w głowie. Miesza z sobą dwie różne rzeczy, czego robić nie powinien. Czym innym jest moralne nauczanie w Kościele, w którym określone są normy, zasady, nakazy, zakazy, a czym innym OSOBISTE zachowania moralne (także te złe, grzeszne) każdego z nas. O ile to pierwsze ma być jasne, jednoznaczne, wyraźne, o tyle to drugie jest sprawą konkretnego człowieka. Nie powinniśmy autorytatywnie oceniać jego samego, Bóg go osądzi sprawiedliwie. Człowiek ma konfesjonał i tam może się radzić spowiednika. Natomiast ogólna nauka moralna musi być precyzyjnie i jasno podana. Tu nie ma miejsca na relatywizm, tym bardziej na dowolność. Terlikowski nie widzi tu różnicy. To błąd.
RS
~Ryszard Sobański
2 stycznia 2024, 10:27
Pan Bóg dał człowiekowi rozum. Człowiek zdobył również umiejętność odróżniania dobra od zła. I z tych zdolności i umiejętności powinien korzystać. Ma patrzeć na świat i ludzi, ma nazywać zło złem a dobo - dobrem. Ma nazywać ludzkie postawy i zachowania, ma możliwość ich oceniania, pochwalania lub ganienia. Bardzo często dzisiaj próbuje się pozbawić człowieka tej zdolności, mówiąc mu "nie wolno ci osądzać. nie wolno ci oceniać. zabronione ci krytykować. masz się zgadzać ze wszystkim i wszystko akceptować." Pan Bóg wszystkich sprawiedliwie osądzi, ale również upomni się o to, że ktoś mógł komuś zwrócić uwagę - a nie zrobił tego. Ktoś mógł kogoś poprawić - a zaniechał tego bo wolał "nie osądzać"
JW
~Joanna Wiśniewska
2 stycznia 2024, 16:20
Ze wszystkich społecznych zachowań najbardziej nie lubię jak ktoś nie pytany o radę mówi mi jak mam żyć. Wystarczy żeby każdy zamiast poprawiać bliźniego poprawiał siebie.
SX
~Stanisław X
2 stycznia 2024, 16:30
To, co Pan mówi, jest prawdą, ale wymaga zniuansowania. Nieostrożne pouczenie, byle "odhaczyć, że zrobiłem swoje" może przynosić skutek odwrotny i jeszcze bardziej zrażać ludzi tak do chrześcijaństwa, jak i do wartości, które reprezentuje. Bardzo uważnego rozeznania wymaga podejmowanie decyzji o tym, kiedy pouczanie kogoś może faktycznie przynieść jakiekolwiek dobro, a kiedy tylko pogorszy sytuację.
NG
Nad Grobem
2 stycznia 2024, 18:48
No to powodzenia w poprawianiu tych co wymagają naprostowania. A Jezus powiedział do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: «Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: "Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam". Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: "Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!" Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony.
HH
~Hanka H
3 stycznia 2024, 16:44
Jeśli czyjeś złe postępowanie zagraża komuś, również temu źle czyniącemu, to należy go upomnieć póki czas.
JS
~Jan Stanirowicz
3 stycznia 2024, 20:29
A jednak zamiast "nie lubię" powinna pani zawsze podziękować i powiedzieć "dziękuję za to że troszczysz się moje dobro i zwracasz mi uwagę. Dziękuję ci"
RK
~robert karlos
4 stycznia 2024, 10:50
Nie mam takiego wejrzenia w duszę i intencje ludzi jak Jezus. Więc bede raczej poprawial i upominal ludzi, licząc że robie to jednak z czystym sercem.
FZ
~Filip Z Konopi
2 stycznia 2024, 10:13
Wyrywanie z kontekstu fragmentu listu do Rzymian potrafi zrobić byle świadek Jehowy. W tym samym rozdziale napisał sw. Paweł "Jesteśmy więc, bracia, dłużnikami, ale nie ciała, byśmy żyć mieli według ciała. Bo jeżeli będziecie żyli według ciała, czeka was śmierć. Jeżeli zaś przy pomocy Ducha zadawać będziecie śmierć popędom ciała - będziecie żyli." Mówmy zatem całą prawdę, a nie tylko wygodne dla nas fragmenty.
SX
~Stanisław X
2 stycznia 2024, 16:53
Niestety obie strony lubią przerzucać się cytatami wyjętymi z kontekstu. Ilez razy na tej stronie widziałem, gdy ktoś, dla kogo nauki papieża Franciszka są zbyt "zagmatwane", przytacza cytat, że nasza mowa ma być tak tak, nie nie. A przecież ten cytat dotyczył przysięgania, a nie wystrzegania się niuansów.
NG
Nad Grobem
2 stycznia 2024, 18:50
Właśnie Pan wyrwał z kontekstu fragment listu do Rzymian.