Towarzyszyć, nie kierować - czyli Ignacy Loyola w praktyce życia

Fot. depositphotos.com

W najbliższą niedzielę wspominamy w liturgii Kościoła wyjątkowego świętego - Ignacego Loyolę. Nie będę przybliżać jego życiorysu – inni pewnie zrobią to lepiej w najbliższych dniach. Zapraszam jednak do pewnej wędrówki szlakiem ignacjańskim, choć też w jakimś stopniu moim własnym.

Pamiętam, jak ogromne zaskoczenie przeżyłam, gdy trafiłam kilkanaście lat temu do jezuickiego duszpasterstwa akademickiego. Z jednej strony dotknęły mnie bardzo otwarte relacje między ludźmi, z drugiej duchowość, której wcześniej nie znałam i która bardzo mnie zafascynowała.

DEON.PL POLECA

To, co przyciąga ludzi do wspólnot w Kościele, to relacje z ludźmi o podobnych wartościach. Również konkretna formacja, która wychodzi na czołówkę i prowadzenie, ale czynnik ludzki nadal ma ogromne znaczenie. To, co od 16 lat trzyma mnie blisko jezuitów, to ich otwartość na drugiego człowieka. Z czasem zobaczyłam jak ci zakonnicy, których poznałam, żyją głęboko duchowością Ignacego – są po to, by towarzyszyć. I robią to w każdych możliwych okolicznościach i na różne sposoby.

Towarzyszyć, nie kierować… To taka przestrzeń, która te kilkanaście lat temu była dla mnie pewnym odkryciem, ogromną nowością. Wychowana w parafii, gdzie wszyscy bali się proboszcza, żyjąca 20 lat na kanwie religijności ciosanej lękiem, wymuszaniem siłą zmian na sobie, bo tak trzeba. Żyjąca w Kościele do szpiku kości przesiąkniętego klerykalizmem, straszeniem Bogiem i piekłem. Nie było duchowości, były zasady. I kary za ich nieprzestrzeganie.

Kiedy trafiłam w miejsce, gdzie ktoś zaczął mówić, że Bóg mnie kocha, że chce ze mną relacji, że moje uczucia są przekaźnikiem Jego łaski – zdębiałam. Nie rozumiałam i na początku nie potrafiłam tego przyjąć. Byłam jak Ignacy, który oberwał kulą, leży i nie wie, co ze sobą zrobić, bo to co święte jakoś pociesza i przyciąga, ale to co ludzkie nadal tkwi głęboko i wychodzi w najmniej spodziewanej chwili.

Pierwsze styki zaczęły łączyć się we mnie mocniej po pierwszych rekolekcjach ignacjańskich w milczeniu. Później były kolejne i kolejne. Jedna wspólnota dla studentów, z której przeszliśmy z mężem do wspólnoty małżeństw, która opiera się na duchowości ignacjańskiej.

Co zawdzięczam dziś Ignacemu?

To, że swoim towarzyszom mówił, że wiele jest dróg do Boga. Dzięki temu nikt nie wtłacza mnie dziś w swoje ciasne ramki, ale pozwala iść we własnym tempie, swoją ścieżką, choć pilnując, by ta moja ścieżynka nie wyszła poza granice Kościoła katolickiego i jego dobra.

Zawdzięczam mu wiele dni w ciszy, gdy mogłam słuchać Boga i własnego serca, pijąc kawę na tarasie Ignacjańskiego Centrum Formacji Duchowej w Gdyni. Ta cisza jest czymś, za czym tęsknię i czego szukam w swojej zabieganej codzienności. Jest tym, co realnie i namacalnie zmienia moje spojrzenie na świat.

Zawdzięczam mu reguły rozeznawania, które poznaję na nowo za każdym razem, gdy pojawiają się nowe życiowe okoliczności. Są jak drogowskaz na ciemnej, krętej drodze. W mojej emocjonalności - a czuję bardzo dużo, mocno, często - są jak kompas. Pomagają ułożyć to, co wcześniej spychałam byleby mi to nie przeszkadzało w życiu, byleby nie wyjść poza jakąś ciasną ramkę. Już nie potrzebuję ramek, bo wiem gdzie jestem, kim jestem, w którą stronę mogę iść, by być tam, gdzie zaprasza mnie Bóg.

Kilkanaście lat temu wyruszyłam w drogę, która okazała się dla mnie niesamowitą przygodą. To dzięki niemu – Ignacemu z Loyoli i dzięki tej kuli, która roztrzaskała mu nogi. Choć przede wszystkim – dzięki Bogu, który szuka i znajduje. Mnie znalazł na tej właśnie ścieżce i co jakiś czas odchyla kolejne gałązki, pokazując jak żyć magis - więcej, bardziej i mocniej. Na Jego większą chwałę!

Z wykształcenia pedagog i doradca rodzinny. Z wyboru żona, matka dwóch synów. Nie potrafi żyć bez kawy i dobrej książki. Autorka książki "Doskonała. Przewodnik dla nieperfekcyjnych kobiet". Prowadzi bloga oraz Instagram.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Towarzyszyć, nie kierować - czyli Ignacy Loyola w praktyce życia
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.