Trudna sprawa

(fot. Darren Flinders / flickr.com / CC BY)

Żyłem i pracowałem w nuncjaturze, kiedy nuncjuszem był tam abp Józef Wesołowski. Kiedy po raz pierwszy usłyszałem o oskarżeniach wobec niego, byłem absolutnie zdziwiony.

Z mojego osobistego doświadczenia w jego zachowaniu nie zauważyłem niczego, co mogłoby chociaż sugerować, że jest pedofilem. Więcej, jego życie osobiste i zaangażowanie na rzecz Kościoła przedstawiało się trochę lepiej niż tych, którzy byli przed i po nim. Dlatego też starałem się nic nie mówić na jego temat, choć wielu mnie o to pytało.

Teraz po wyroku sądu kościelnego sytuacja się zmieniła. Watykańskie i kościelne instytucje, które zajmują się tymi sprawami i ludzie, którzy tam pracują, to nie przedszkole i dyletanci. Jeśli podjęto decyzje o areszcie domowym, to znaczy, że dowody są niezbite. Ja sam, jeśli by mnie zapytano w sądzie, co mogę powiedzieć o tej sprawie, odpowiedziałabym, że nie wiem nic, co mogłoby potwierdzić oskarżenie. Równocześnie dopuszczam możliwość, że nuncjusz Wesołowski dopuścił się czynów, o które się go oskarża.  Z dwóch powodów: autorytetu sądu i ludzi, którzy się tą sprawą zajmują i własnego doświadczenia w podobnych przypadkach.

Ludziom świeckim od nas duchownych należą się wyjaśnienia. Jak to w ogóle możliwe? Dlaczego takie rzeczy w Kościele się zdarzają? Dlaczego nikt wcześniej nie reagował? Temat ogromny i postaram się krótko odpowiedzieć na ostatnie pytanie.  Najlepiej na przykładach.

Spotkałem kiedyś kobietę, o której wiedziałem, że jej mąż siedzi w więzieniu - nie widziałem tylko za co. Mieli czworo dzieci. Opowiedziała mi swoją historię. Mąż był nauczycielem i został oskarżony o pedofilię. Z początku broniła go w sądzie rękami i nogami. Dowody jednak były niezbite. O szoku dla niej i dzieci opowiadać nie będę.

Inna kobieta ze łzami w oczach mówi mi, że po kilkunastu latach pożycia małżeńskiego i urodzeniu dwojga dzieci, mąż oświadczył jej, że zdecydował się ją zostawić i zamieszkać ze… swoim kochankiem.

Jakiś czas temu zwolniłem pracownika, który miał różne sprawki na sumieniu. Między innymi w jego służbowym komputerze było mnóstwo pornografii homoseksualnej. Wiedziałem również, że chodzi do klubów gejowskich. Jestem pewien, że jego żona i dzieci nie mieli pojęcia, kim jest ich ojciec i mąż. Postanowiłem, że to nie moja sprawa. Żona i tak stanęłaby po jego stronie. Udowodnienie, że to nie ja zapisałem fotografii na jego komputerze, byłoby niezwykle trudne. Dla dzieci lepiej, żeby dowiedziały się o tym jak najpóźniej.

Dlaczego przytaczam te przykłady? By pokazać, jak trudno jest czasami zorientować się, kto jest kim. Nie mogły tego zrobić nawet kobiety, które dzieliły z takimi ludźmi łoże i stół! Jeśli w przypadku homoseksualizmu po zachowaniu człowieka można się często czegoś domyślić, to w przodku pedofilii jest to zdecydowanie trudniejsze. A księża na parafii czy zakonnicy w klasztorze, wiedzą o sobie o wiele mniej niż członkowie przeciętnej rodziny.

Wiele lat temu prowadziłem międzynarodowy obóz. Razem ze mną był ksiądz obcokrajowiec. Było to w czasach, gdy słowo pedofilia nie istniało. Po kilku dniach zauważyłem, że ten ksiądz jest bardzo opiekuńczy i wręcz rozpieszcza chłopaków. Uważałem, że to jest niewychowawcze. Po długich rozmyślaniach postanowiłem powiedzieć mu, co o tym myślę. Spodziewałem się awantury, bo był starszy ode mnie. Wysłuchał z absolutnym spokojem, co mnie ogromnie zdziwiło. Po kilku latach nagle dowiedziałem się, że siedzi w więzieniu za pedofilię. Dla mnie absolutny szok, choć oczywiście skojarzyłem wówczas to jego dziwne zachowanie na obozie. Historia taka: był misjonarzem w Afryce, tam pojawiły się pierwsze oskarżenie, przełożeni zabrali go powrotem do Europy i wysłali do … szkoły dla chłopców z internatem. Spotkałem go przypadkiem kilka lat temu, w miejscu, w którym miał kontakt tylko z ludźmi starszymi, daleko od miejscowości, bez prawa wyjazdów i używania samochodu. To rzadki przypadek, kiedy duchowny pedofil przyznał się do popełnionych czynów, zgodził się na środki ograniczające jego wolność i podjął pokutę.

W mieście, w którym żyłem wiele lat temu, chłopcy czasami nocowali w pokoju pewnego księdza. Właśnie zaczęły się skandale pedofilskie w Ameryce. Jeden z księży powiedział mu, że jeśli to się powtórzy, to on zgłosi sprawę do biskupa. Tamten był wściekły, ale odwiedziny chłopców się skończyły. Po jakimś czasie przeniósł się do innego kraju i innej diecezji. Kiedyś spotkałem jego przełożonych. Postanowiłem im opowiedzieć o tej sprawie, ale tylko dlatego, że w międzyczasie wyszły w każdej diecezji i zakonie normy, jak należy się zachować w takich przypadkach. Dowodów, że był pedofilem, nie miałem, ale według wspomnianych norm każde realne podejrzenie powinno być zgłoszone do kompetentnych władz kościelnych.

Znam też z opowieści znajomych o innych przypadkach pedofilii wśród duchownych. Zazwyczaj absolutnie nic nie wskazuje, że taki człowiek jest dewiantem (w odróżnieniu od przypadków homoseksualizmu, gdzie z dobrym wzrokiem wiele można zauważyć).  Mylące też jest, często rozpowszechniane przez media, przekonanie, że pedofil to popijający hydraulik, śmierdzący i mocno owłosiony półanalfabeta. Bardzo często jest odwrotnie: to człowiek z wyższym wykształceniem, bardzo dbający o swój  wygląd, kulturalny, z wyższych sfer.

Tak samo jest z duchownym pedofilem: wzorowy duszpasterz, wymienił dach na kościele, szanuje parafian, ma dobry kontakt z młodzieżą, pobożny - codziennie można go zobaczyć z różańcem lub brewiarzem w ręku. Tacy ludzie prowadzą absolutnie podwójne życie. Stan schizofrenii duchowej i moralnej jest niewyobrażalny. Na kazaniach gromią za współżycie przedmałżeńskie młodzież, a potem siadają do samochodu i jadą do drugiego miasta… Nie istnieje dobro lub zło, ważne jest tylko to, czego chcą.

Bycie księdzem, zakonnikiem jest środkiem do zaspokojenia swoich pragnień. W pewnym momencie prawdopodobnie tacy ludzie już nie mogą się zatrzymać w swoim procederze. Uzależnienie jest zbyt silne, bezkarność daje pożywkę do większej deprawacji. Inteligencja i pomysłowość w tłumaczenie sobie i innym swojego zachowania, a także ukrywania swoich przestępstw wprawia w zdziwienie i nasuwa na myśl inteligencję szatańską.

Latami wyćwiczyli się w prowadzeniu tej gry. Ogromną ilość wysiłku i inteligencji zaangażowali w ukrywanie swoich zboczeń. Są bezwzględni. Jeśli będzie donos do biskupa, to upadną przed nim na kolana, rozpłaczą się i powiedzą: Niszczą mnie, bo staram się służyć Kościołowi.  Łzy 50 letniego mężczyzny to mocna rzecz. Zorganizują grupę parafian i księży w dziekanacie, którzy pojadą do kurii go bronić.  Będzie ich bronił wójt czy dyrektor szkoły, któremu chrzcili dzieci. Jeśli biskup lub kanclerz kurii byli razem z nim w seminarium, to bardzo trudno im uwierzyć w oskarżenia kierowane pod adresem kolegi z roku. Zwłaszcza wtedy, gdy jedyne dowody to zeznania dwóch 12 letnich ministrantów, których rodzice niezbyt często chodzą do kościoła. Jeśli jednak biskup lub inni księża postanowią coś sprawdzić, to lepiej żeby byli czyści  jak łza. Będą plotki, że są homoseksualistami albo mają kochanki . Będą skryte lub otwarte szantaże. Sam tego doświadczyłem, bo ten, u którego nocowali chłopcy, na lewo i prawo opowiadał, że mam kochankę i kradnę pieniądze z kasy zakonnej. Taki człowiek wykorzysta wszystkie możliwości obrony, jakie daje mu prawo kościelne, będzie się odwoływał do Watykanu i zaklinać na wszystkie świętości, że jest ofiarą walki z Kościołem. Będzie się bronił do końca jak Kordecki Jasnej Góry.  Sprawa dla biskupa prosta nie będzie, ponieważ było też wiele przypadków pomówień i fałszywych oskarżeń.  A jak będzie wobec własnych księży wyglądał biskup, który poparł fałszywe oskarżenia jakiegoś kapłana?

Sprawa arcybiskupa Wesołowskiego jest ważna, ponieważ był bardzo wysoko postawiony w hierarchii  i w jego proces jest zaangażowany autorytet Ojca Świętego. Dla wszystkich ludzi, którzy mają jakąkolwiek władzę w Kościele, jest to przykład tego, że w przypadkach podejrzeń o pedofilię trzeba bezwzględnie badać każde zgłoszenia, nie mając względu na osoby.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Trudna sprawa
Komentarze (117)
S
sprawiedliwość
1 stycznia 2015, 17:01
pedofil za swoje "czyny" powinien siedzieć długie lata w więzieniu, bo tam jest jego miejsce, a nie wędrować z parafii do parafii czyniąc zło dzieciom.
E
Ewa
1 stycznia 2015, 16:49
Po pierwsze problemem nie jest, że jakis duchowny jest pedofilem. Problem zaczyna sie wtedy kiedy pomimo oskarzen dzieci - instytucja koscielna zamiata sprawe po dywan a z ofiar robi prowokatorow ( dzieci same do łozek wchodzily, to byla decyzja dziecka, dziecko lgnie i dorosłego wciaga). To jest najgorsze, takie zachowanie. Po drugie, czemu ani w ST ani Ewangeliach nie ma slóweczka na temat pedofilii? ( nie mylic z homoseksualizmem)
P
Paweł
1 stycznia 2015, 13:48
Pedofilii trzeba zapobiegać - to oczywiste. Zastanawiające jest jednak nie tylko to, co pisze Brat, ale i po co to pisze. Mam wrażenie, że jest w ogromnym lęku, że fakt współpracy z Bp. Wesołowskim rzuca się na nim cieniem. Tak jakby za wszelką cenę chciał udowodnić, że bezwględnie, choć mało skutecznie tropi w swoim otoczeniu wszelkiej maści facetów prowadzących podwójne życie. Bez skrupułów pozbawia chleba ojca rodziny (jaka władza), znajdując w jego komputerze pornografię gejowską... w lęku o ... siebie samego. A skąd Brat wie, że ten pan chodził do klubów gejowskich? Człowiek, który w sobie nienawidzi pewnych morcznych stron, z reguły projektuje je na innych, tropi to, czego sam nie chce zobaczyć u siebie. Zapewne Brat ma prawo do osądzania innych szczególne - jest kryształowo czysty: nigdy nie współżył, nigdy nie oglądał stron pornograficznych, nigdy się nie masturbował, nigdy nie miał myśli nieczystych. Jest aniołem, który może pierwszy rzucić kamieniem. Mało ewangeliczne, ale bardzo "jezuickie"...
WD
Wojtek Duda
1 października 2014, 09:12
czy to jest możliwe, że człowiek przez ileś lat na tak eksponowanym stanowisku, na taką skalę robił to co robił i nikt o tym nie wiedział ? Moim skromnym zdaniem, nie ma takiej opcji. Gdyby to był casus kilku przypadków, gdzieś na wsi, dot. 'zwykłego' kapłana - to może. Ale nie tutaj. Co do porównania do sytuacji w małżeństwie - być może można się zakamuflować raz, drugi, dziesiąty, ale bracie Damianie, z całym szacunkiem, jeśli ktoś po raz setny , 5 roku z rzędu wychodzi w sobotę do klubu gejowskiego, i żona nic nie podejrzewa, nie interesuje się gdzie jest mąż, to znaczy, że ten związek jest raczej głęboką patologią, a nie benchmarkiem do tego, co się dzieje w nuncjaturze ! 
OM
owoce modernizmu w Kk
29 września 2014, 02:05
Papież Paweł VI określił stan Kościoła, jako proces "autodestrukcji" Kościoła i przenikania "dymu Szatana do świątyni Bożej", kryzysu, którego identyfikację podjął Jan Paweł II słowami:  "Trzeba realistycznie przyznać z głębokim i niełatwym zatroskaniem, że dzisiejsi chrześcijanie, w wielkiej części, czują się zagubieni, zmieszani, niepewni a nawet rozczarowani. Rozpleniły się szeroko idee sprzeczne z Prawdą objawioną i od zawsze nauczaną; rozprzestrzeniły się prawdziwe i rzeczywiste herezje na polu dogmatycznym i moralnym, budząc wątpliwości, zamęt, bunty; wypaczono liturgię. Pogrążeni w relatywizmie intelektualnym i moralnym, a zatem i w permisywizmie, chrześcijanie kuszeni są ateizmem, agnostycyzmem, podejrzanym moralnie iluminizmem, chrześcijaństwem socjologicznym bez ustalonych dogmatów i bez obiektywnej moralności" (Z przemówienia Jana Pawła II z dn. 6.2.1981 do osób zakonnych i księży, uczestniczących w I Włoskim Kongresie Krajowym, zatytułowanym "Z misją do ludzi na lata osiemdziesiąte", za "L'Osservatore Romano" z 7.02.1981 r.).
1
1581
4 października 2014, 00:01
Tak a rozpoczął to swoimi herezjami ....Tomasz z Akwinu !  gdzie nowy testament a gdzie ateista i mizogyn Arystoteles !!!!!! ?????? Szkoda że JPII tego nie zauważył ...
SS
SWĄD SZATANA
29 września 2014, 01:18
SWĄD SZATANA - fragmenty homilii Papieża Pawła VI z 1972 W dniu 29 czerwca 1972 r. w święto Apostołów Piotra i Pawła, a jednocześnie w dziewiątą rocznicę swej koronacji — Ojciec św. Paweł VI wygłosił wobec kardynałów, korpusu dyplomatycznego oraz licznie zgromadzonych wiernych w bazylice św. Piotra — homilię, która dziwnym zbiegiem okoliczności nie została opublikowana w języku niemieckim przez “Osservatore Romano". Prawdopodobnie wpłynął na to fakt, że treść homilii daleka była od poprzednich, ale i dziś jeszcze pielęgnowanej przez wielu nastrojów optymistycznych. "Odnosimy wrażenie, że przez jakąś szczelinę, wdarł się do Kościoła Bożego swąd (dym) szatana. Jest nim zwątpienie, niepewność, zakwestionowanie, niepokój, niezadowolenie, roztrząsanie. Brak zaufania do Kościoła. Natomiast darzy się zaufaniem pierwszego lepszego świeckiego “proroka" wypowiadającego się przy pomocy prasy lub przemawiającego w jakimkolwiek ruchu społecznym i żąda się od niego formułek dla prawdziwego życia! Nie myśli się przy tym, że my te formuły już posiadamy!" Również i w Kościele panuje klimat niepewności. Należało sądzić, że po Soborze słońce zajaśnieje nad Kościołem, zamiast słońca mamy chmury, burze, ciemności, szukanie, niepewność. Mówimy o ekumenizmie a codziennie coraz bardziej rozdzielamy się. Tworzymy przepaście zamiast je zasypywać! Jak mogło to nastąpić? Sądzimy, że spowodowała to nieprzyjazna noc. Jej imię jest szatan, ta tajemnicza istota o której wzmiankuje św. Piotr w swoim liście (l P 5,8-9)".
JP
Jan Paweł II
29 września 2014, 01:49
Wypowiedź Papieża Jana Pawła II z grudnia 1993 r. niejako potwierdzająca wypowiedź Papieża Pawła VI z 1972 . Ostatniego dnia roku 1993 w kościele św.Ignacego Loyoli w Rzymie, papież Jan Paweł II wygłosił homilię, w której zawołał: "Antychryst jest wśród nas !!! Początek nowego roku otwiera horyzonty, które choć nie pozbawione przebłysku światła, są mroczne i groźne, nie możemy przymykać oczu na to, co nas otacza. Musimy nazwać po imieniu złego. Nie możemy przeoczyć faktu, że wraz z kulturą miłości i życia na świecie rozpowszechnia się inna cywilizacja, cywilizacja śmierci, będąca bezpośrednim dziełem szatana i stanowiąca jeden z przejawów zbliżającej się Apokalipsy".
SB
stary belfer
29 września 2014, 00:41
Tekst br. Damiana Wojciechowskiego służy zminimalizowania wstydu jaki spotkał nie tylko duchownych ale wszystkich katolików. 100 tys. plików z najbardziej zboczoną pornografią na watykańskich komputerach - nie od razu rozumiemy znaczenie tego co ujawniono. Ale powoli dociera... Starając się minimalizować straty w ramach zarządzania krzysowego autor ujawnia jednak inne kompromitujące informacje, oto w środowisku duchownych wzajemne oskarżenia to codzienność. Nikogo to nie dziwi i nie prowadzi do istotnych konsekwencji. Oskarżanie kogoś o złodziejstwo i łamanie ślubów to zupełnie normalna praktyka. Swego czasu ks. Zaleski głośno rozpowszechniał plotkę, że w  pewnej diecezji cała kuria jest "wiadomej orientacji". Sprawa przycichła, ani ks. Zaleski nie poniósł kary, ani nikt nie badał prawdziwości oskarżeń. Wygląda na to, że wśród duchowieństwa każdy na każdego trzyma haka. Jest to równie ohydne jak zboczone upodobania arcyzboka. Wstyd być katolikiem, bardziej niż kiedykolwiek.
29 września 2014, 09:32
Czyli nie tylko psychodetektywizm ale i intrygodetektywizm; wciąż niestety na poziomie telenowelowym. Szkoda.
L
leszek
29 września 2014, 12:08
Felieton brata Damiana jest przeznaczony dla ludzi umiejących czytać ze zrozumieniem. Zwłaszcza to co jest napisane. Dla niektórych to poprzeczka ustawiona za wysoko, więc muszą bajdurzyć i tropić jakieś konspiracje. 
S
strada
29 września 2014, 18:50
No szkoda, kurcze....
M
Magdalena
28 września 2014, 23:30
…Prowadzący podwójne życie, niekiedy podświadomie pragnie zostać zdemaskowany, aby otrzymać pomoc …Lekceważenie grzechów wcale bliźniemu mu nie pomaga...
28 września 2014, 23:35
To niewykluczone, ale wówczas zdemaskowanie zostałoby przyjęte z ulgą, a nie z brnięciem w zaparte.
M
Magdalena
29 września 2014, 10:35
…ponieważ zło, które zadomowiło się w człowieku, też walczy …
29 września 2014, 13:30
W takim razie jakie ma znaczenie owa chęć zdemaskowania, skoro na żadne konkretne efekty ma się nie przekładać?
M
Magdalena
29 września 2014, 14:18
…i tu jest rola bliskich… abyśmy patrzyli na zniewolonych jak na chorych, którzy pilnie potrzebują pomocy, a nie jak na zdrowych, którzy mają tylko katar...
29 września 2014, 15:32
Czasem z miłości trzeba łomot spuścić, żeby do zmysłów na powrót delikwenta doprowadzić
M
Magdalena
29 września 2014, 15:45
…właśnie…do Boga.
O
ona
28 września 2014, 20:01
Teraz cała uwaga skupiona jest na byłym biskupie Wesołowskim. Ale tu już wszystko jasne, są dowody, sprawa w toku, biskup jest odsunięty ze stanu kapłańskiego. Można powiedzieć, że sprawiedliwości stało się/dzieje się zadość. Ale są inne osoby, co do których również były uzasadnione podejrzenia o podobne czyny i sprawa gdzieś utknęła. Chodzi mi o biskupa Paetza. Dlaczego w stosunku do niego nie podjęto dotąd żadnego postępowania? Co prawda biskup Paetz nie był podejrzewany o pedofilię, ale homoseksualizm i to w stosunku do kleryków.  To również poważne wykroczenie.
28 września 2014, 20:11
Miotła nie jest odstawiona w róg. Może się doczekamy http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,20072,lombardi-o-przyczynach-odwolania-bpa-plano.html
W
WDR
28 września 2014, 20:26
Być może coś na ten temat jest w aneksie do WSI, który posiada pan prezydent Komorowski ponieważ ta rozwiązana służba państwowa próbowała zwerbować abp. Paetza na swojego agenta wykorzystując jego "słabości".
28 września 2014, 22:05
Ten dokument, jeśli nie został skopiowany, to nie ujrzy światła dziennego. Jakieś rury kanalizacyjne znów pękną, albo pożar wybuchnie. Niewyjawienie go było być może największym błędem prezydenta Kaczyńskiego.
O
ona
29 września 2014, 08:53
Nie wiem czy się doczekamy. Trudno ogarnąć działania papieża, jak na przykład brak reakcji na zarzuty względem kard. Daneelsa, który nie tylko krył pedofilów, ale oficjalnie poparł 'małżeństwa homoseksualne' i mimo to jest jednym z delegatów na Synod rodzin. http://www.pch24.pl/ordynariusz-diecezji-ciudad-del-este-zostal-usuniety-ze-stanowiska,25654,i.html
29 września 2014, 09:37
Myślę, że przebieg nadchodzącego synodu i jego postanowienia będą doskonałym papierkiem lakmusowym pozwalającym zweryfikować obrany kierunek.
K
klara
29 września 2014, 10:22
Co prawda biskup Paetz nie był podejrzewany o pedofilię, ale homoseksualizm i to w stosunku do kleryków.  To również poważne wykroczenie. Poważnym wykroczeniem to można nazwać  przejechanie skrzyżowania na czerwonym świetle. Ale dobieranie się biskupa do kleryków odrażająca zbrodnia.
AC
Anna Cepeniuk
28 września 2014, 19:45
Bardzo dziękuję Br. Damianie za ten tekst.......
W
WDR
28 września 2014, 19:23
Abp. Wesołowski zastosował strategie gen. Jaruzelskiego (jeszcze przed nawróceniem na łożu śmierci) i oczywiście się rozchorował. Czy system prawny w Watykanie jest skuteczniejszy niż w Polsce? U nas abp. Wesołowski pozostałby bezkarny. Oprócz systemu prawnego jest jeszcze biurokracja kościelna. Na przykładzie jednego z księży wiemy, że w Kościele można się odwoływać od decyzji zwierzchników w nieskończoność, a później nawet ostatecznych decyzji nie uznawać. Tutaj abp. Wesołowski również wybrał metodę odwoławczą.
S
stary
28 września 2014, 19:47
W Kościele można ukrywać świństwa w nieskończoność. Brendan Smyth wykorzystywał chłopców w kilkudziesięciu parafiach w kilkunastu diecezjach i na trzech kontynentach. Jednak zmarł w więzieniu do ktorego wsadziła go świecka władza. Ksiądz Gil siedzi w areszcie, może zmięknie i wyjawi skąd wziął zasoby pedofilskiej pornografii. Lista jego wspólników może być interesująca. Nota bene: stwierdzenie, że Jaruzelski uciekł w chorobę przypomina mi zdanie z Haska: dziś rano zmarło dziewięciu symulantów.
W
WDR
28 września 2014, 20:11
Rada dla Wesołowskiego: jeżeli chce się w pełni używać "metody na Jaruzelskiego" to trzeba podkreślać, że stoi się nad grobem i apelować, aby w takim wypadku rozliczał Bóg. Można też coś dodać o pastwieniu się nad starcem i braku miłosierdzia. To na wypadek, gdyby doszło do ekstradycji do Polski, bo w Watykanie nie wiem czy to przejdzie.
K
Kartezjusz
28 września 2014, 18:11
Załóżmy ,że : Mamy nie zmieniony od czasów pierwszych chrześcijan system organizacyjny , oparty o gminę , czy tego typu wyskoki mogłyby ujść płazem ? moim zdaniem nie , gmina wymusza bowiem KONTROLĘ SPOŁECZNĄ której brak teraz , być może jakies jednostkowe wypadki mogłyby zaistnieć , w szerszej skali bylo by to już niemożliwie , z Soborem Watykańskim lub bez.
28 września 2014, 19:10
Nieźle Pan kombinuje, ale empiria obala taką hipotezę. Prosze wziąć na warsztat casus Krolllopa i branie go w obronę przez samych rodziców molestowanych chórzystów. Istnieją jednostki tak sprytne, że potrafią uzyskać taki duży autorytet, który w połączeniu z pewnymi mechanizmami psychologicznymi skutkuje efektem wyparcia dopuszczenia do świadomości przez społeczność możliwości ich nielojalnego działania. Również w mniejszych społecznościach. Sekty są innym przykładem podważającym stuprocentową skuteczność samoobrony mniejszych spoleczności przed osobnikami nielojalnymi. Wielkość atakowanej społeczności stanowi co najwyżej czynnik sprzyjający rozpoznaniu ataku wcześniej, ale nie stanowi czynnika uniemożliwiajacego przeprowadzenie skutecznego ataku całkowicie.
B
bene
28 września 2014, 16:53
"A teraz wytłumaczcie mi jakim cudem z seminariów wychodzą NIEWIERZĄCY KSIĘŻA?! Co to za formacja, która w ciągu sześciu lat nie prowadzi do spotkania z Żywym Bogiem?? To proces formacji w seminariach trzeba gruntownie przebudować...". Zbieramy owoce II Soboru Watykańskiego ! Z innego wątku o modernizmie ktoś b. trafnie zauważył:: "Modernizm wspiera się na agnostycyzmie, a agnostycyzm otwiera szeroko wrota pesymizmowi i wątpieniu. Agnostycyzm i programowy sceptycyzm jest wrodzonym nieprzyjacielem aktu wiary i próba pogodzenia jednego i drugiego musi zawieść. Tymczasem stało się i dzieje nadal coś gorszego. Nie tylko, że modernistom nie udało się za pomocą agnostycyzmu nawrócić dzisiejszego człowieka, ale ponadto zostali oni sami zamknięci sidłami tej teorii. Ostatecznie wszystkie przejawy, wszystkie tezy modernizmu nieraz najdziwaczniejsze, dadzą się sprowadzić nie tylko do systemu filozoficznego, ale przede wszystkim do ukrytych i zamaskowanych pragnień ludzkiego serca, opartych o kult swojego „ja”".
NR
nie religijny
28 września 2014, 16:37
Jesli "fakty i mity" napisza cos o zboczencach i pedofilach w kosciele _to jest to atak na swiety kosciol ?  no a jak okazuje sie ze arcypajac ma 100 tysiecy ! zdjec dzieciakow w komputerze to co ? nieszczescie ?  ilu takich wesolowskich jest w kosciele?  to pewnie tylko wierzcholek gory lodowej, wyjdzie ten syf na swiatlo dzienne tak jak wyszedl w innych krajach
J
juzku
28 września 2014, 16:30
Ktory normalny facet idzie na ksiedza ?  normalny bez zrytej bani i bez pociagu do chlopcow ?  wiekszosc pewnie nie wierzy w zadnego boga , ida tam dla kasy i latwego zycia,   no i niektorzy aby byc blizej mlodych chlopcow.,... oto wielka tajemnica wiary , euro, zlotowki, chlopcy i dolary...
V
veronica
28 września 2014, 13:45
A czy któryś z Apostołów był pedofilem?... Czy księża nie są następcami Apostołów? Trzeba być mocno przekonanym, że Bóg nie istnieje, żeby tak krzywdzić dzieci. Bo jeśli się wierzy, że Bóg istnieje to człowiek przynajmniej kary się boi. A teraz wytłumaczcie mi jakim cudem z seminariów wychodzą NIEWIERZĄCY KSIĘŻA?! Co to za formacja, która w ciągu sześciu lat nie prowadzi do spotkania z Żywym Bogiem?? To proces formacji w seminariach trzeba gruntownie przebudować, a nie wyłącznie stwarzać procedury łapania winnych i karania, kiedy dzieci zostały już zgwałcone i nikt tej krzywdy nie cofnie. Trzeba się skupić na zapobieganiu  - i to ze względu na dzieci, nie na księży.
S
stary
28 września 2014, 13:55
Jest takie opowiadanie Lema, na odległej planecie wybuchł bunt robotów pod wodzą wielkiego komputera. Kolejni agenci przebrani za roboty przepadali bez wieści. W koncu pojechał Ijon Tichy, też za robota przebrany. Zakradł się do wielkiego kompura, zwołał roboty i nakazał im zdjąć metalowe elementy. Okazało się sami przebrani ludzie.
N
nk
28 września 2014, 16:31
@veronica - żaden nie był pedofilen, ale jeden Judasz już się znalazł, chociaż rektorem seminarium był sam Jezus Chrystus i mał tylko 12 kleryków.
SB
stary belfer
28 września 2014, 13:30
Tekst szanownego brata Damiana Wojciechowskiego wydaje się przede wszystkim wydarzeniem z zakresu zarządzania kryzysowego. Po ujawnieniu, że arcyzbok przechowywał w komputerach watykańskich 100 tys. plików ze zboczoną pornografią nie da się dłużej stosować strategii przemilczania. Wobec tego przechodzimy na pierwszą linię obrony (myśmy nic nie wiedzieli), mając już gotową w odwodzie drugą linię (stary ksiądz się rozpłakał). Trzecia linia na razie w trakcie mobilizacji. Taką samą strategię przyjmowali biskupi irlandzcy i amerykańscy, najpierw przemilczanie, następnie - myśmy nic nie wiedzieli. Wszystkie kolejne etapy są całkowicie przewidywalne. Przewidywalne sa także skutki. 30 lat temu frekwencja w irlandzkich kościołach była na poziomie polskim (ówczesnym poziomie polskim) obecnie jest na poziomie francuskim. Bóg nas opóscił.
K
kate
28 września 2014, 14:11
Myślę, że absolutnie tekstu nie zrozumiałeś. To jest sprawozdanie z osobistych doświadczeń księdza - zakonnika. Niestety ono obrazuje to co jest największym problemem w zwalczaniu pedofilii i nie tylko w środowisku kościelnym: że niemożliwe, aby ona dotyczyła osób uważanych za społeczne autorytety. W sytuacji, gdy upadają autorytety zbiorowe, szerzy się indywidualizm, to chcemy, aby były jakieś świetlane postacie i tym większy jest szok, niedowierzanie, obrona, itp., gdy to okazuje się nieprawdą. Dla mnie jednak osobiście najtrudniejsze w zwalczaniu pedofilii nie jest nasze pragnienie autorytetów, ale przyzwolenie na tak zwany dyktat pieniądza i władzy: chłopcy dostają od swoich kochanków pieniądze, mają inne profity, np. wyjazdy zagranicę, a rodzice  przymykają oko na ewidentnie dziwne zachowania tych mentorów. Pragnienie sukcesu, władzy i pieniędzy zamyka oczy na etykę. Dopuszczamy naginanie norm moralnych, gdy nam się to opłaca. Łączy się z tym dyktat indywidualizmu: jestem wolną jednostką i mogę robić, co mi się podoba, a społeczeństwo ma mi na to zezwalać i się nie wtrącać. Nie moze mi nic narzucić, a nawet powinno mi prawnie zagwarantować korzystanie z mojej wolności. W Archiwum Akt Nowych w Warszawie można sobie przeczytać dokumenty o zamieszkach na Podlasiu, Kielecczyźnie w latach 50., gdy chłopi gołych księzy pedofilów (tych, co "macali" dziewczynki) pędzili przez wsie i ani ówczesna milicja, ani  Kościół nie mogli tego uspokoić. Władza bała się zamieszek, gdyby takiego osobnika broniła (zwłaszcza, gdy się okazało, ze to ksiądz "patriota"), a Kościół takiego ksiedza zwykle zamykał w klasztorze albo domu księzy emerytów. Chodziło o samo podejrzenie czynów: liczył się interes zbiorowy (gromady, parafii), któremu wszyscy musieli się podporządkować. Dziś bronimy interesu jednostki ludzkiej (jaka ona biedna, bo ograniczona w swoich prawach) i to paradoksalnie rozszerza skalę pedofilii (nim mnie złapią, udowodnią winę, to sobie poużywam).
S(
stary (oj stary) belfer
28 września 2014, 14:34
Stary jestem, popełniam błędy i pomyłki. Wszelako to, że stary jestem ma i ten aspekt, iż na stare numery się nie nabieram. Szczerość brata Wojciechowskiego jest starannie wystylizowana, pojawia się w momencie, w którym zarządzanie kryzysowe takiej stylizacji potrzebuje.  Zaś przypadek Wesołowskiego świadczy nie o indywidualizmie, ale wręcz przeciwnie, o ścisłym kolektywizmie jaki w mafii pedofilskiej panuje.
N
nk
28 września 2014, 16:40
Na twoim miejscu byłbym bardziej ostrożny z takimi oskarżeniami, ty tylko możesz odnosić wrażenie, ale pewności to ty mieć nie możesz. Nie byłeś tam, nie widziałeś, a zachowujesz się jak prokurator po zbadaniu dokumentacji dowodowej. Myślisz, że jemu jest łatwo przyznać się, że pracował w otoczeniu oskarżonego byłego nuncjusza?
S(
stary (i zramolały) belfer
28 września 2014, 17:36
Nie sądzę by brat Damian kłamał, nie odmawiam mu szacunku. Sprawa jest subtelniejsza. Brat Damian mógł otrzymać polecenie napisania takiego tekstu, gdzyż jego zwierzchnicy uznali, że sytuacja tego wymaga.  Nie przeczę, że nie wiedział, jednak nie wiedział bo nie pytał. Nie pytał zaś, bo samo pytanie to w jego środowisku akt zdrady.  Zauważmy, co pisze br. Wojciechowski, ciężkie a nieuzasadnione oskarżenia to wśród duchownych norma. Gdyby otwarcie wystąpił z najmniejszymi wąpliwościami zaraz by się okazało, że jest złodziejem i erotomanem. To jest nawet gorsze niż sprawa Wesołowskiego, który jest bardzo głęboko chorym człowiekiem. Rzecz w tym, że polscy księża są najpoważniejszym argumentem przeciw istnieniu Boga, jeśli Bóg jest dobry, to dlaczego ONI są tacy??? Nota bene: przyczynkiem do sprawy jest afera z rozdzielonymi osiolkami w ZOO poznańskim. Tym czego przestraszyła się dyrekcja nie była radna ani jej partia, która w Poznaniu nie ma szans na rządy. Dyrekcja pomyślała zapewne, że radna powołująca się na moralność chrześcijańską ma za sobą sfanatyzowanych księzy, którzy jej żyć nie dadzą. Takie wyobrażenie o duchowieństwie mają całkiem inteligentni ludzie.
L
leszek
28 września 2014, 19:10
Brat Damian nie jest członkiem żadnej konspiracji czy człowiekim do specjalnych poruczeń. Przedstawia swój punkt widzenia.  Natomiast mentalność, według której, gdyby brat Damian nic nie napisał, to by realizował strategię przemilczania, zaś skoro napisał, to ewidentnie jest zołnierzem na froncie jakiegos zarządzania kryzysowego, jest głęboko zastanawiająca. Wygląda na to, że czego by brat Damian zrobił lub nie zrobił to byłby członkiem jakiegoś sprzysiężenia, Osobiście zalecam autorowi komentarza wizytę u stosownego specjalisty,  bo takie szukanie tajnych konspiracji we wszystkim może być zwiatunem bardzo poważnej choroby.
SB
stary belfer
28 września 2014, 19:24
Brat Damian jest członkiem zakonu w ktorym obowiązuje jakaś dyscyplina, tego nikt nie zakwestionuje. Nie trzeba konspiracji tam gdzie jest całkiem jawna struktura podległości.  Teza, że mamy do czynienia z zarządzaniem kryzysowym opiera się, co najmniej, na dwu przesłankach: 1. Swoje "osobiste" wyznanie br. Damian zamieszcza nazajutrz po ujawnieniu ważnych a nie znanych wcześniej faktów dotyczacych arcyzboka. 2. Sytuacja została przedstawiona według wielokrotnie już stosowanego schematu. Jest to powtarzanie już nieraz popełnionych błędów. Skutki też będą takie same. PS. Nie obrażam się na Pana Leszka, ale mógłby się Pan grzeczniej wyrażać.
L
leszek
28 września 2014, 20:39
Jeśli kolega chce uniknąć złośliwych uwag, to zdecydowanie zalecam czytać to, co brat Damian napisał, a nie to czego nie napisał. 
SB
stary belfer
28 września 2014, 21:49
Raczej jestem starszy od Pana, chyba nie chodziliśmy do szkół w tym samym czasie. Nie robią na mnie wrażenia pańskie uwagi, nie przekonał mnie Pan. Zarzuca mi Pan to czego nie napisałem. Wykazałem się grzecznością odpowiadając na niepoważne uwagi. I na grzecznościach kończę. 
TP
tylko przypominam
28 września 2014, 22:06
11. Nie będziesz karmił trolli.
28 września 2014, 22:57
> Nie sądzę by brat Damian kłamał, nie odmawiam mu szacunku. Sprawa jest subtelniejsza. Brat Damian mógł otrzymać polecenie napisania takiego tekstu, gdzyż jego zwierzchnicy uznali, że sytuacja tego wymaga. I gdzie ta subtelność? Skłamanie z własnej woli a kłamstwo na polecenie to jakaś różnica? > Takie wyobrażenie o duchowieństwie mają całkiem inteligentni ludzie. Inteligentni ludzie mają inteligentne, a nie maglowe, wyobrażenia o rzeczywistości.
L
leszek
28 września 2014, 11:40
Pedofilia wśród księży była, jest i będzie, bo księża to tacy sami ludzie jak inni. Zawsze w populacji znajdzie się jakiś odsetek przestępców i nie ma powodu, żeby zakładać, że akurat księża katoliccy są ulepieni z innej gliny. W wypadku pedofilii głównym czynnikiem ryzyka jest dostępność potencjalnych ofiar i poczucie bezkarności, przeciez nikt nie jest w stanie przewidzieć w seminarium kim taki kleryk będzie w przyszłości. Zasadniczą sprawą jest wdrożenie i przestrzeganie odpowiednich procedur. Jak ksiądz-pedofil skrzywdzi dziecko to przeciez nikt się nie będzie pytał, dlaczego to zrobił, ale jak zareagowała instytucja. Człowiek może upaść, ale instytucja nie powinna, musi umieć naprawić zło wyrządzone przez człowieka. Zasadniczą sprawą jest także właściwa edukacja i znajomość problemu, także wśród kleru, rozumowanie " jest problem, ale on dotyczy innych, nie dotyczy mnie, mojej parafii czy mojego zgromadzanie bo u nas takie rzeczy się nie mogą zdarzyc" jest katastrofalne. Nawet najdoskonalsze i najsurowsze procedury nic nie pomogą, jeśli zderzą się z ignorancją i niewiedzą. Przypadek abp. Wesołowskiego jest bardzo szczególny, gdyż dotyczy wysokiego hierarchy, który na dodatek ofiar szukał w innych miejscach, nie w najlbiższym otoczeniu. Ale jest bardzo budujące, że jednak sprawa znajduje właściwe rozstrzygnięcie, to też bardzo ważny sygnał, że nie ma świętych krów.
E
E
28 września 2014, 10:35
Nie wierze Ci b. Damianie, ze zyles i pracowales w nuncjaturze z ks. Wesolowskim i nic nie widziales i nie wiedziales...po prostu latwiej "teraz umyc rece" i pisac... oskarzajac go...
S
szkolny
28 września 2014, 10:28
A brat naprawdę hoduje ptaszka!
L
leda
28 września 2014, 01:56
Medialny lincz na księdzu z Piecek. Prokuratura już umorzyła sprawę, czas na przeprosiny Rozdmuchana przez największe ogólnopolskie media „pedofilska afera” z księdzem z Piecek w roli głównej okazała się stekiem bzdur. Mrągowska Prokuratura Rejonowa właśnie umorzyła dochodzenie w tej sprawie. Ksiądz od początku zapewniał, że jest niewinny, a rzekomo pedofilskie zdjęcia, były rodzinnymi fotografiami. O wypuszczeniu go na wolność jako jeden z niewielu informował portal niezalezna.pl [url]http://niezalezna.pl/59844-medialny-lincz-na-ksiedzu-z-piecek-prokuratura-juz-umorzyla-sprawe-czas-na-przeprosiny[/url] W mediach głównego ścieku wielkie litery, tłustym drukiem na pierwszej stronie oskarżenia i wyroki, a teraz cisza. Jak nawet przyjdzie do sprostowania to będą na przedostatniej stronie w formacie znaczka pocztowego. Media głównego ścieku pastwią się nad naszym KK bez opamiętania, jeżeli my wierni nie staniemy w obronie naszych kapłanów to KTO Teraz kuria powinna postawić te nadgorliwe gnidy przed sądem jak zapłacą wysokie odszkodowania to dopiero wyhamują, po kieszeni łajdaków, bo tylko taką formę "dialogu" są w stanie zrozumieć Czekam na zamówiona w "mojej" księgarniani książkę A.Dmochowskiego "KOŚCIÓŁ WYBORCZEJ" która powinna byc impulsem dla nas i wielu dziennikarzy, żeby rozprawić sie z tym wrzodem we wszystkich mediach jak i z politykami, którzy ich inspirowali
RB
rev. Brendan Smyth
28 września 2014, 10:48
You are welcome!
27 września 2014, 23:19
Ale, ale. Malutka próba dla chrześcijan, czy są tylko mocni w pisaniu na forach, czy też również w dawaniu odważniej świadectwa Miłości Boga do innych ludzi w realu. Jutro okazja, o g. 15-ej, w wielu miejscach, międzynarodowa już "Koronka do Miłosierdzia Bożego": [url]http://www.youtube.com/watch?v=12-SMF7HCpo&feature=youtu.be[/url] Duża moc Miłosierdzia Boga, która wychodzi z Polski w świat. Początek.
27 września 2014, 23:26
I to jest postawa chrześcijańskiego dialogu! Pan robi to, co trzeba i zaprasza innych AMEN!
O
ona
27 września 2014, 21:02
Mimo wszystko nie wierzę, że nikt nie wiedział co robi pan Wesołowski. Aż tak ukryć tego się nie da. A ten, co wiedział i nie zgłosił nikomu jest tak samo winny. Na pewno spowiednik/spowiednicy Wesołowskiego wiedzieli. Oczywiście jest tajemnica spowiedzi, ale czy nie można zobowiazać penitenta - pod groźbą braku rozgrzeszenia - do przerwania procederu?, Albo do przyznania się przełożonym, czy podjęcia terapii? A nawet do rezygnacji ze stanowiska?
27 września 2014, 21:10
A co jeśli spowiednik taki warunek postawił, a ex abp go nie spełnił? Spowiednika wciąż obowiązuje tajemnica spowiedzi, nawet gdy spowiadany nie wypełnia poleceń spowiednika. Jeśli spowiednik poważnie tajemnicę spowiedzi traktował, wówczas nawet gdy spowiadany otwarcie polecenia spowiednika lekceważy, to prosze wybaczyć kolokwializm: dupa blada.
O
ona
27 września 2014, 21:17
Wtedy arycybiskup narażałby się na świetokradcze spowiedzi i Komunie swięte, i Msze świete. Przyznaję, że w przypadku kapłana trudno uwierzyć, żeby świadomie do tego się dopuścił, nawet jeśli jest pedofilem.
27 września 2014, 21:33
To, że się naraził wiem i ja i Pani, ale istnieje taki mechanizm psychiczny, jak 'racjonalizowanie', czyli wymyślanie usprawiedliwień, bardziej kolokwialnie. W artykule o. Damiana są podane przykłady: 'atak na mnie to atak na Kościół' - to nie musi być świadome kłamstwo. Pedofile w sutannach używający tego argumentu mogą być o jego prawdziwości święcie przekonani, po odpowiednim powykręcaniu swojego umysłu. Nie będzie to chyba zbyt osobiste wyznanie, ale czy nigdy - nawet w wieku dziecinnym - nie zdarzyło się Pani pójść do spowiedzi przed którą nie 'kombinowała' Pani jak tu jakiś wyjątkowo wstydliwy grzech 'wyznać', ale znaleźć takie słowa, żeby go jakoś tam w nich 'przemycić' raczej, niż powiedzieć wprost. Nie musi Pani odpowiadać, ja przy mojej reputacji i moim o nią dbaniu przyznaję, że taka praktyka nie jest mi nieznana. Chodzi o podobny mechanizm, tylko w znacznie większej skali.
ZU
z USA
27 września 2014, 22:27
Wszystko zaczelo sie od Stanow. To tutaj media rozpetaly kampanie przeciwko pedofilskim ksiezom i Koscol nie mial wyjscia i musial slono w mamonie zaplacic. Amerykanscy biskupi walczac o swoje dobre imie czuli sie zobowiazani powiedziec cala prawde. Wiec powiedzieli. Jak przez lata pisali do Watykanu z prosba o rade co zrobic z ksiezmi pedofilami. Jak ten listy trafialy na biurko mn. Ratzingera. I co? I nic. Ksiezy w Stanach jak na lekarstwo, wiec co wazniejsze, dzieci czy ksieza? Watykan wiedzial o wszystkim, ale palcem nie kiwnal. Przypuszczam, ze i tutaj sytuacja byla podobna, wielu wiedzialo.... a potem "przezylo szok", gdy sprawa wyszla na jaw.
27 września 2014, 20:33
Pedofilia to jest wyjątkowe przestępstwo. Można obejrzeć w sieci, jak społeczeństwo potrafi okrutnie wymierzać za to samosądy – nie wiem, czy za coś innego ludzie są w stanie tak ukarać sprawców. Takie krzywdzenie dzieci potrafi wzbudzać co gorsze demony pomsty. Jest też faktem, że ludzie nieprzychylni Kościołowi nieco bardziej polują w tej materii na duchownych. Pojawiają się sprawy niesłusznie oskarżonych księży. Ale i świeckich też to nie omija. Znana sprawa sprzed kilku lat – Polak na emigracji w Stanach. Odwiedziły go dwie znajome. Przyszła pora codziennej kąpieli kilkuletniej córki, którą sam wychowywał. Jak jedna z pań zobaczyła, że myje gąbką również jej intymne części ciała, zgłosiła to na policję. Faceta bez mrugnięcia okiem, bez szans na obronę, zamknęli na parę lat za pedofilię, gdzie był poniżany, regularnie gwałcony, tak, że chciał sobie odebrać życie. Oglądałem wywiad z nim w polskiej tv. Tam podobno w Stanach (może ktoś stamtąd to potwierdzić?) to już mają jakąś schizę na punkcie w ogóle dotknięcia dziecka – paranoja prowadząca do świata bez jakiegokolwiek zdrowego kontaktu fizycznego? Tu w przypadku p. Józefa Wesołowskiego (b. abpa) już nie ma zdaje się mowy o pomyłce, bowiem są poważne zarzuty nie co do jakiegoś incydentalnego zdarzenia, które mogłoby być źle zinterpretowane, ale wieloletnich czynów z premedytacją. Przeraża mnie to, aż trudno w to uwierzyć...
27 września 2014, 20:50
Pomieszał Pan dwie różne sprawy. 'Zły dotyk' i podobne wynalazki, czyli to co miało miejsce w przypadku amerykańskim, to wykwit z okolic lewackich miazmatów: tych samych, które wyprodukowały feminizm (w jego obecnej postaci), gender, 'marsz szmat', domaganie się przerzucania obowiązku dowodzenia niewinności na oskarżonego o gwałt, zamiast dowodzenia mu winy,  i tym podobne intelektualne wymioty. Pomimo powierzchownych podobieństw geneza przypadku amerykańskiego ma zupełnie inny charakter, niż zwykłe potępienie pedofilii występujące w kulturze Zachodu. Pozwolę sobie dodać inną znaną sprawę: ukręcenie łba filmowi Sylwestra Latkowskiego (tego z Wprost, co to laptopa CBA nie oddał) o pedofilach z Dworca Centralnego ponoć dlatego, że z usług prostytuujących się tam dzieci korzystały osoby bardzo znane. Innym przykładem jest casus Polańskiego. Nie ma jednej miary dla pedofilii: w przypadku Kościoła jest to obrzydliwa zbrodnia,  a w przypadku lewactwa są to edukacja, rozwój, eksperymenty jakie uprawiał np. Cohn-Bendit w pamiętnikach piszący o tym, że gdy pracował jako wychowawca w przedszkolu 'pozwalał się pieścić' przebywającym pod jego opieką dzieciom. Akurat wobec pedofilii lewactwo wykazuje wyjątkowe rozdwojenie jaźni: jest pedofilia 'dobra' i 'zła' - ta uprawiana przez klechów.
27 września 2014, 21:29
Nie no, sorry. Chce Pan porównywać kapłanów Chrystusa do zepsutych ludzi świata? To nie ta miara. Nie tylko od kapłanów, ale również od siebie - świeckich - wymagajmy więcej, bo inaczej co to za chrześcijaństwo! A w tym należy odróżnić, czy ktoś nie jest taki jak należy chrześcijanin, bo się nie prowadzi super należycie – ale nikogo nie krzywdzi, czy prowadzi się należycie, ale krzywdzi innych.
W
Wrzos
27 września 2014, 21:49
Pan Borowski ma racje: porownywanie kaplanow do swieckich pedofilow.... sorry,  brzmi jakos cienko.
27 września 2014, 21:51
Panie Rafale, Mówienie o zjawisku to coś innego od osądzania kto jest bardziej, a kto mniej usprawiedliwiony owemu zjawisku podlegając. Na marginesie: Pan zdaje sobie sprawę, że 'otwarcie Kościoła Otwartego' i dialogowanie polega dokładnie na 'otwarciu się' na dialog z tymi 'zepsutymi ludźmi świata', co jeszcze niczym nagannym oczywiście nie jest, ale ponieważ wobec owego otwarcia KO żadnych obostrzeń nie stawia, więc w praktyce jest to 'otwarcie się' na dialog na warunkach, jakie stawiają owi 'zepsuci ludzie świata'. Mam nadzieję, że różnica jest dla Pana zrozumiała and all that implies. Jeśli nie, to <a href="http://www.mirror.co.uk/news/real-life-stories/kinky-christian-couple-use-swinging-4322015">tu</a> dość hardkorowy przykład co zachodzi, gdy wobec 'dialogu' nie stawia się żadnych warunków (link nie dla dzieci).
27 września 2014, 22:07
Nie było moim celem w tym kometarzu relatywizowanie moralnej winy. Muszę się dalej uczyć czytelności, skoro to nie było dostatecznie jasne. Podane przykłady miały stanowić rozwinięcie/uargumentowanie poprzez przykłady myśli przedstawionej na początku komentarza, czyli pozornie podobnych zjawisk, ale o diametralnie odmiennej etologii poprzez wskazanie przykładów raczej znanych uzasadniających twierdzenie, że można z 'pedofilią' walczyć z różnych powodów i różnie owa walka przyjmuje oblicza.
27 września 2014, 22:36
Co tu daleko szukać. Parę miesięcy temu poznany niedawno współpracownik w pewnym temacie zawodowym, w luźniej rozmowie rzucił, że jestem spoko normalny gość, nie jakiś sztywniak bufoniasty (cytat). A więc moglibyśmy wspólnie rodzinami wyjechać na długi weekend majowy, gdzieś tam do wynajętych domków w Borach Tucholskich. Będzie jeszcze parę zaprzyjaźnionych rodzin. Ja, że porozmawiam z żoną, bo chętnie byśmy się faktycznie gdzieś wyrwali z Łodzi rodzinką. On - super, fajnie się zrelaksujemy, odetchniemy od stresów dnia codziennego. A jak tam pogrlillujemy i sobie z lekka poimprezujemy, to może się zdarzyć zamiana żon w nocy... I badał temat, czy moja nie będzie miała oporów... Ja na to, że nie będę pytał żony, bo generalnie ja nie chcę zamiany żon na takiej wyjazdowej imprezce. Rozumiał, że moja żona mogłaby mieć coś przeciwko, ale ja, w miarę zdrowy facet? Nienormalny jakiś? Nie interesuje mnie, co pomyślał o mnie, za jakiego dziwaka mnie uznał. Dostał świadectwo. A, wbrew pozorom nie wzgardził mną na amen (czego się spodziewałem po tym), obserwując dalszy rozwój wydarzeń. No i cóż z tego? Mam się bać świata? Że żyje swoim rytmem, takim i owakim? Zamknąć się bezpiecznie w domu? Stworzyć sektę czegoś podobnego do amiszów?
27 września 2014, 23:18
Litości! Pan nie odróżnia fantazjowania, czy robienia sobie jaj od rzeczywistej realizacji? Zdarzyło się Panu obejrzeć za fajną dziewczyną na ulicy z samczym uśmieszkiem? Czy każdy taki uśmieszek kończył się zgwałceniem samoczo lustrowanej lasencji? ... i prosze mnie nie załamywać odniesieniem wyłącznie do przytoczonego przykładu 'oglądania się lasencjami' bez zrozumienia myśli którą ten przykład ilustruje
27 września 2014, 23:31
Mógłbym starać sie za Panem trafić, gdyby Pan byl łaskaw najpierw sam określić, o co Panu chodzi w życiu, na tym forum i tak w ogóle...
27 września 2014, 23:47
Jednak ... Pijany, skorumpowany, ćpający, uzależniony od hazardu ale wykształcony na akademii medycznej lekarz wciąż wie o medycynie więcej, niż pełen dobrej woli znachor z kością w nosie z afrykańskiej wioski. Wciąż Pan uważa, że 'rozwikłanie celu i intencji' jest podstawowym kryterium zdobywania rzetelnej wiedzy?
28 września 2014, 09:35
Panie Rafale, Mama nadzieję, że potrafi Pan powrócić z dygresji o wymianie żon do pierwotnego tematu z którego ona wykwitnęła, czyli patologii prowadzenia dialogu na warunkach ustalanych przez przeciwnika i samooszukiwania się, że to jest jakiś dobry i fajny dialog. Mam nadzieję, że potrafi Pan zrozumieć ilustracyjny charakter dygresji wobec pierwotnego tematu i poprawnie zaaplikować odwołanie się do dygresji w konktekście ilustracji dla sytuacji z pierwotnego tematu, zamiast rzucać się na dygresję jak pies na kość i traktować ją jako coś co powstalo samo dla siebie i do niczego innego nie służy.
28 września 2014, 10:56
Pan cały czas chce teoretyzować. Sam Pan rzucił w końcu jakiś realny przykład o swingersach, a więc starałem się wykazać, że chrześcijanie z odpowiednim kręgosłupem moralnym nie mają powodów do lęków przed zepsutym światem. W mailu forumowym, który Pan mi przesłał, potwierdził kierunek tego strachu, a teraz ma pretensje, że temat pociągnąłem. To jest nie uczciwe i odbiera mi motywację do dawania się wciągać Panu w różne dyskusje. Tak a propos - czy nie miewa Pan koszmarów w nocy, po których budzi się spocony, z krzykiem: ale miałem straszny sen, musiałem dialogować z grzesznymi niewiernymi... i im uległem... :-) Wykłada się Pan na kolejnym konkretnym przypadku, realnym i chce znów tylko prowadzić teoretyczne dywagacje „co by było, gdyby tygrysy mogły latać”, na których można udowodniać dowolne rzeczy. Przepraszam, nie jestem tym zainteresowany, znajdzie Pan innego, pasującego Panu rozmówcę, ja się nie nadaję. Miłej niedzieli.
28 września 2014, 11:21
Panie Rafale, Słusznie Pan zauważa, że chrześcijanian o odpowiednim kręgosłupie moralnym na pewne formy dialogu zwyczajnie się nie zgodzi. Dlaczego zatem warunki prowadzenia dialogu są starannie rugowane z retoryki Kościoła Otwartego? Gyby to było wyłącznie niedopatrzenie, to po zwróceniu uwagi zostałoby poprawione, a tak nie jest. Zaobserwować mozna natomiast inną praktykę: KO trąbi wyłącznie o konieczności dialogowania, zaś głosy odnośnie konieczności ustalenia warunków/celu/zakresu dialogu manipulacyjnie stygmatyzuje jako zamkniętość. Jest to wystarczająco jasne śmierdzące krętactwo. Zgodnie z  wewnątrzną logiką retoryki KO uznając jakieś warunki np. kręgosłup moralny/moralność ogólniej, czyli nieprzekraczalność pewnych granic w/dla dialogu zostaje Pan umieszczony po stronie zamkniętej, choć się Pan dialogu nie boi.
28 września 2014, 11:47
Suplement: Pański ostatni wpis ujawnia wedle jakiej osi Pan sprawę 'otwartości' sytuuje: wedle osi emocjonalnej. KO dobry, bo odważnie bierze świat na klatę, KZ zły, bo tchórzowski. Taka retoryka już jest śmierdzącą bo niemerytoryczną manipulacją KO, która jest spreparowana do trafiania z umysły lekceważące logiczną spójność, którą i Pan lekceważy pisząc o "latających tygrysach". Poruszamy się w dwóch różnych układach współrzędnych i choć obaj używamy języka polskiego, to mówimy obok siebie. Ja twierdzę, 'zły, bo nielogiczny, dobry bo logicznie spójny' , a Pan 'zły bo podszyty starchem, dobry bo odważny'.
28 września 2014, 23:09
Jeszcze jeden suplement: Jeśli poprawnie odczytałem retorykę która do Pana przemawia o 'odwadze Kościoła Otwartego', to jest to odwaga 'lekka łatwa i przyjemna' : ewangelizowania przy grilku, w Starbucku przy pysznej kawce, w klimatyzowanej windzie w korpo etc., podobnie jak 'męczeństwo' 'męczenników' KO, jak ks. Boniecki, czy ks. lemański jest 'męczeństwem pluszowym'. Prawdziwe cojones trzeba mieć, żeby wzorem o. Rydzyka mając jedynie pomysł i pustą kieszeń zbudować coś takiego, co udało się osiągnąć o. Rydzykowi i to - wbrew fałszywym opiniom - nie przy chuchaniu i dmuchaniu nań Episkopatu, a pomimo inicjatyw mających działaniom o. Rydzyka przeszkodzić, jak np. inicjatywa Radia Józef. Również cojones trzeba mieć, żeby wystawić się na pogardę i wyszydzenie ze strony świata za mówienie mu w oczy prawdy, a nie za mizanie się ze światkiem przy kawce w Starbuniu. Retoryka 'odwagi w otwarciu kontra tchórzostwu w zamknięciu' okazuje się pustym balonem przy najpobieżniejszej weryfikacji.
SB
stary belfer
27 września 2014, 19:35
Zgodnie z danymi ministerstwa sprawiedliwości w ciągu 10 lat skazano w Polsce ok. 6 tys. osób za czyny pedofilskie, w tym 27 księży. Można powiedzieć, że niewielu. Wszelako daje to udział pedofilów w społeczności dorosłych na poziomie dwu dziesięcotysięcznych, zaś udział pedofilów wśród księzy wynosi pięć dziesięciotesięcznych.  Wśród aspektów tej sprawy jest także i to, że świeckich pedofilów nikt nie usprawiedliwia, natomiast duchowni są ponoć ofiarami dzieci z rozbitych rodzin.
28 września 2014, 21:14
Statystycznie katoliccy księża i tak mają się ok. dwukrtonie lepiej od ich protestanckich, czy judaistycznych kolegów. http://www.okiem.pl/cnota/sex/pedofilia.htm
Z
ZM
27 września 2014, 19:13
Kościół popełnia błędy, głosi teorie, z których potem musi sie wycofać, albo udaje gluchego ( jak to było z pedofilia), bo od 2 tys lat kisi sie we własnym, czyli MĘSKIM SOSIE. Bo kobieta nie ma tam nic do powiedzenia. A co może wyjść z jednostronnego ( jednoplciowego) potraktowania jakiegokolwiek tematu. Łagodnie mówiąc, dużo nonsensu i patologii.  Kosciol od wieków klaszcze jedna ręka, choć podobno do Zenu sie nie przyznaje. No i zbiera co sieje.
W
Wodnik
27 września 2014, 20:46
Myśle, ze "jednoplciowe" myślenie ma sens jezeli jego owoce dotyczą "jednoplciowej" grupy. Kosciol uzurpuje sobie prawo do reprezentowania obu płci i w tym jest problem. Kościoły na Zachodzie opustoszały, bo ODESZLY Z NICH KOBIETY. Współczesna kobieta finansowo niezależna i dobrze wykształcona zdała sobie sprawę, ze dla takiej jak ona Kosciol nie ma żadnej oferty. Ta kobieta urodziła dzieci i do kościoła już ich nie poslala. Jej dzieci postapia podobnie ze swoimi dziećmi. Papież to doskonale rozumie. Bez kobiet Kościoła po prostu nie będzie. I na to sie zanosi. Im bardziej swiatle i wykształcone społeczeństwo, z kobietami decydujacymi w każdej dziedzinie życia tym bardziej wyludnione kościoły.  W których rzeczywiście coraz  lepsze warunki akustyczne do odbijania echa klaskania jedna ręka :)
28 września 2014, 23:29
"Wzrastające wpływy kobiet w życiu publicznym również często towarzyszą okresowi zmierzchu. Późni Rzymianie narzekali, iż choć Rzym rządzi światem, to kobiety rządzą Rzymem. W X wieku podobna tendencja była zauważalna w Imperium Arabskim, gdzie kobiety domagały się dostępu do profesji dotychczas zmonopolizowanych przez mężczyzn. Ibn Bessam – ówczesny historyk pisze: ‘Co mają wspólnego zawody urzędnika, poborcy podatkowego lub duchownego z kobietami? Te funkcje zawsze były zarezerwowane wyłącznie dla mężczyzn’. Wiele kobiet praktykowało prawo, podczas gdy inne otrzymywały stanowiska profesorskie na uniwersytetach. Istniała agitacja na rzecz nominowania kobiet na sędziów sądów, która jednak nie odniosła sukcesu.Wkrótce potem rząd i porządek publiczny upadły, a obcy najeźdźcy najechali kraj. Powstałe w rezultacie narastające zamieszanie i przemoc uczyniły ulice niebezpiecznymi dla kobiet poruszających się bez towarzystwa, w rezultacie czego ruch feministyczny upadł." JB Glubb "<a href="http://www.scribd.com/doc/138870000/Losy-imperiow-i-poszukiwanie-ocalenia">Losy imperiów i poszukiwanie ocalenia</a>"
H
Hillary
29 września 2014, 01:47
No, no, panie Piotrze, o taki misoginizm pana nie podejrzewalam..... Z U.S. Pani pisze? sadzać z angielszczyzny, jaka sie pan posługuje? Jezeli tak, to myśle, ze bezpieczniej biskupowi Wesołowskiemu w więzieniu niż panu z takimi poglądami w Stanach.
H
Hallary
29 września 2014, 01:54
Zakładam oczywiście, ze wie pan jak pedofile są traktowani przez wspolwiezniow.
H
Hillary
29 września 2014, 01:58
Żadnej angielszczyzny pan oczywiście nie użył w powyższej wypowiedzi . Wnioski wyciągnęłam z pańskich poprzednich komentarzy.
S
Simple
29 września 2014, 12:00
Tendencyjny cytat - a wyjaśnienie proste -Po pierwsze udział kobiet był marginalny, ograniczał sie do indywidualnych "karier jednostek i nie miał wymiaru instytucjonalnego. Po wtóre wpływy kobiet wzrastały gdy JUŻ BYŁO JUŻ ZA PÓŹNO na uratowanie upadających imperiów ! Proszę zauważyć, że nawiększe nowożytne imperia stworzyły i ugruntowały kobiety: Katarzyna Wielka - Rosja, Elżbieta II - Wielka Brytania a były przecież wyjątkami.  Jakże smętnie skończyła Rzeczypospolita oparta na  braci szlachcie a nie korzystajaca z mądrości polskich kobiet !!! Sami faceci ...i co .... kiepsko !!! Wystaczy porównać rozwój i poziom kultury krajów arabskich gdzie kobiety nie uczestniczą na równi z męzczyznami w życiu publicznym a rozwój świata zachodniego - przepaść cywilizacyjna !  Przecież od czasów V w. kultura arabska nie ma NIC do zaoferowania tylko czerpie ze zdobyczy świata zachodniego ograniczając sie do kupowania lub grabienia.  I jeszcze jedno - kobiety dopiero od niedawna uzyskały realny wpływ na kształtownie polityki - uzyskując prawa wyborcze których przez wieki (!) były pozbawione !  - rezultat NIE MAMY WOJEN !!! A konflikty zbrojne pojawiają sie tam gdzie władzę sprawują  MĘŻCZYŹNI... (dla polemistów - Falklady to zupełnie specyficzna sytuacja ...)    Jakże piękny byłby kobiecy świat .... gdyby tak dla odmiany przez kilka wieków nawet nie 19 ale choc dwa wieki meżczyźni nie mogli się uczyć, studiować, być kapłanami, lekarzami, naukowacami, nie mieliby praw wyborczych, ani możliwości dziedziczenia i zarządzania majątkiem, musieliby pracować za darmo w domu, żenic się z przymusu .... a kobiety by rządziły światem ... jak to by wtedy było
W
WS
29 września 2014, 16:29
Piekne powiedziane, dziekuje. Myśle, ze gdyby Chrystus ustanowił kobiety kaplanami, chrześcijaństwo rozlecialoby sie w 5 min, bo męski swiat nie zniósł by, zeby to kobieta przewodziła mszy św.  To kobiety cierpliwe, zahukane i ubezwłasnowolnione pokornie dreptaly do kościoła. Mężczyźni nigdy by tego nie zrobili. Nawet mając wyższy socjalny status mężczyźni zawsze byli tylko ułamkiem w Kościele. To kobiety stanowią jego lwia cześć i jezeli one z niego odejdą, sprawa będzie prosta. Tak jak na Zachodzie, Kosciol przestanie istnieć.
ND
nie dajmy się zwariować !
27 września 2014, 19:01
Z ostatnich paru dni - kolejne medialne kłamstwo obnażone. Oskarżony ksiądz jest niewinny [url]http://wpolityce.pl/kosciol/215597-kolejne-medialne-klamstwo-obnazone-oskarzony-ksiadz-jest-niewinny[/url] Jeden ksiądz na półtora tysiąca skazanych Z odpowiedzi ministra wynika, że w listopadzie 2013 roku przebywało w zakładach karnych 1454 skazanych za czyny pedofilskie, w tym jeden ksiądz. Tak jest – jeden ksiądz na półtora tysiąca skazanych. Około 900 skazanych pedofilii nie ma zawodu. 70 to murarze, 30 rolnicy, 30 – ślusarze, 25 - mechanicy samochodowi. I jeden ksiądz. Statystyka skazań wskazuje więc, ze pedofilia w kościele to absolutny odosobniony margines. 70 skazanych murarzy i jeden ksiądz… to by znaczyło, ze raczej w budownictwie jest problem z pedofilią, a nie w kościele. Ktoś powie, - bo pedofilie w kościele się ukrywa. Nie sądzę. Na koniec świata pojadą, na Dominikanę, gdy tylko zwietrzą jakiekolwiek antykościelne oskarżenie. Nie ma dla księży taryfy ulgowej w żadnej sprawie, wręcz przeciwnie, a w sprawie pedofilii szczególnie. http://wpolityce.pl/polityka/182043-jeden-ksiadz-na-poltora-tysiaca-skazanych-gdzie-ta-pedofilia-w-kosciele
ND
nie dajmy się zwariować !
27 września 2014, 19:03
Pedofilia wśród księży zapewne się zdarza, tak, jak zdarza się we wszystkich środowiskach, zwłaszcza tam, gdzie występuje relacja nauczyciel/wychowawca - uczeń. By się o tym przekonać wystarczy wpisać w wyszukiwarkę słowa: nauczyciel pedofil. W necie jest ich zatrzęsienie. I mowa jest o nauczycielach-pedofilach POLSKICH. Jeżeli chodzi np. o USA, to warto przywołać zapomniany raport, z którego wynika, że 100 razy więcej pedofilów jest wśród nauczycieli niż wśród księży. "Według Charol Shakeshaft, odpowiedzialnej za mało dziś znany raport z 2004 roku, „fizyczne nadużycie seksualne wobec uczniów w szkołach jest sto razy większe niż nadużycia księży”. To raport, przygotowany dla amerykańskiego Departamentu Edukacji. http://en.wikipedia.org/wiki/Charol_Shakeshaft Akty pedofilii wśród nauczycieli zawsze traktowane są jako indywidualne przypadki i nikt nie domaga się zreformowania całego systemu edukacji, podczas gdy sprawy dotyczące księży bulwersują opinię publiczną nawet po 20 latach i zawsze służą do zniszczenia wiarygodności Kościoła.
ZD
z dzienniczka sw Faustyny
27 września 2014, 18:02
Serce Moje jest przepełnione miłosierdziem wielkim dla dusz, a szczególnie dla biednych grzeszników. Oby mogły zrozumieć, że Ja jestem dla nich Ojcem najlepszym, że dla nich wypłynęła z serca Mojego krew i woda, jako z krynicy przepełnionej miłosierdziem; dla nich mieszkam w tabernakulum jako Król miłosierdzia, pragnę obdarzać dusze łaskami, ale [one] nie chcą ich przyjąć.(…) O, jak wielką jest obojętność dusz za tyle dobroci, za tyle dowodów miłości (…) Najboleśniej rani Moje serce niewierność duszy szczególnie przeze Mnie wybranej; te niewierności są ostrzami, które przebijają serce Moje.
S
Szafir
27 września 2014, 17:23
Dobrze że kotoś zdobył się na kilka ważnych słów wyjaśnień... Dziene to wszystko dla nas świecki zawnych przez Was laikatem czyli tymi co nie wiedzą .... W takie niewiedzy można było laikat utrzymywać. Jednak świat tak bardzo sie zmieniły i o tyle szybciej niż Kościół Katolicki.  W końcu gdy coś działało przez tyle wieków.... ale ewidentnie przestało działać i skrywać patologie.  Z tekstu widać nie tylko konieczność zmian wew. organizacji Kościoła w zawiązki z problemem pedofolii i homoseksualizmu ale także zmian wychodzących na przeciw potrzebom czasów.  A może, takie mam głębokie przekonanie, nie zmian lecz powrotu po wiekach zakłamania (!) do prawdziwego Kościoła takiego jakim on był od początku a został zawłaszczony  i wypaczony przez spragnionych władzy, bogactwa i łatwego życia....  W końcu sam Jan Paweł II, na którego pamięć ponurym cieniem rzuca się sprawa Pana Wesołowskiego (nie wspominając o panoszącym sie ciągle w Poznaniu innym "arcy- biskupie" !!!) powiedział, że największym zagrożeniem dla KK są ... księża. Może faktycznie musi wszystko runąć by móc budowac od początku ...  Bóz zapłać za dobry art.    
Z
ZM
27 września 2014, 18:12
Kosciol popełnia błędy, głosi teorie z których potem musi sie wycofywać, udaje, ze jest głuchy ( jak to było w przypadku pedofilii) , bo od dwóch tysiącleci kisi sie we własnym, czyli MĘSKIM SOSIE. Bo kobieta nie ma tam nic do powiedzenia. A co może wyjść dobrego z jednostronnego ( jednoplciowego) podejścia do tematu.  Jakiegokolwiek tematu. Dajcie projekt do Sejmu, ale zastrzezcie, ze mogą nad nim głosować tylko kobiety. Zobaczycie jakiej patologii sie dorobicie. Utworzcie rząd z samych kobiet a oczy wam wyjdą na wierzch co sie stanie. Kosciol od wieków klaszcze jedna ręka (choć do Zenu podobno sie nie przyznaje). Taka ( smutna i patologiczna) prawda.
MR
Maciej Roszkowski
28 września 2014, 14:42
Polecam  film "Seksmisja" Juliusza Machulskiego
SB
stary belfer
27 września 2014, 16:40
Pierwsza linia obrony: myśmy o niczym nie wiedzieli. Druga linia obrony: stary ksiądz rozpłakał się i zaprzeczal. Trzecia linia obrony: wszyscy jesteśmy grzesznikami. Lektury dla myślących krytycznie: bigrafia księdza Brendana Smitha, biografia księdza Marciela Maciala Degollado, krotki zyciorys ksiądza Michała Moskwy z Tylawy. Nota bene: ostateczna linia obrony została opracowana przez księdza Miguela Molinosa w postaci teorii gwałtów szatańskich (rzezc opisana w znanej książce Kolakowskiego). Konkluzja: rzyyyyyyyyyyyggggggggg, rzyyyyyyyyyygggggg
K
ktos
27 września 2014, 17:09
[url]http://niezalezna.pl/59844-medialny-lincz-na-ksiedzu-z-piecek-prokuratura-juz-umorzyla-sprawe-czas-na-przeprosiny[/url]
KG
ks. Grzegorz Kocięcki
27 września 2014, 17:13
A ja tylko wylizywałem ucho ministrantowi, teraz ma czyste!
S
stary
27 września 2014, 19:39
Mała korekta: zboczeniec, który przez 40 lat gwałcił i wykorzystywał katolickich chłopców pisał się Brendan Smyth, hańba mu i wszystkim zwierzchnikom, którzy ukrywali jego czyny!
WK
Wiesia katoliczka z podkarpacia
27 września 2014, 16:13
To wszystko to tylko wstrenty atak szatana i tych ateistow na naszych sfjentych i czystych jak lza kaplanoff katolickich,   a nawet jak arcybiskup pobaraszkowal troche z malolactwem _ to niby stalo sie cos ???? Nasi sfjenci pasterze prowadzom nas do Jezusa I na konic mom pytanie , jak muj Antek chce od tylu , to czy to nie jest grzech i obraza Najsfjendszej Panienki ?
27 września 2014, 15:29
Doskonaly, rzetelny tekst, sięgający istotnych niuansów, ale szkoda, że w ogóle musiał powstać.
X
x.
27 września 2014, 14:19
Cóż, pozostaje tylko czekać az brat Damian okaże się... 
M
mmm
27 września 2014, 14:09
To jest tak trudny temat, że aż czasem brak słów. Z jednej strony mamy przeciągające się tragedie tylko dlatego, że ktoś mydlił oczy, ktoś przymykał. A z drugiej - niesłuszne oskarżenia, a jak wiadomo, chyba nie ma gorszych niż posądzenie o pedofilię.   Zgadzam się z autorem, że jest w tym coś szatańskiego i nie tylko sam grzech, ale cała ta otoczka, siła która każe stawiać swoje zaspokojenie absolutnie na 1 miejscu.  Nie wiem, mi się to w głowie nie mieści po prostu, ale ja nawet zdrady małżeńskiej nie umiem sobie wyobrazić. Ale może to dlatego, że jestem panną:)
KJ
kim jestem
27 września 2014, 13:51
Ale przecież obowiązuje zasada: "kim ja jestem, żeby sądzić". To jak to? Można dewiantów osądzać i opowiadać o ich czynach na cały świat? Papież przed rokiem w pamiętnym wywiadzie powiedział, żebyśmy nie osądzali dewiantów. Oni w mediach ciągle powołują się na te wypowiedź i mówią o "nowym nauczaniu' KK w tej sprawie.
K
Katol
27 września 2014, 16:34
Nie sądzić człowieka ale jego haniebne czyny...
S
stary
27 września 2014, 19:41
Nie da się, czyn zawsze ma sprawcę, samo się nie czyni!
T
Taia
27 września 2014, 13:44
Dobry i wyważony tekst, ale naprawdę, nie stawiałabym pedofilów w jednym zdaniu z homoseksualistami. W pierwszym wypadku mamy jednak do czynienia z robieniem krzywdy innej, słabszej do tego, osobie. W drugim, przy wszystkich kontrowersjach, najczęściej ze zgodą obu stron.
A
AR
27 września 2014, 14:46
To samo mi sie rzuciło w oczy. Homoseksualiści nikogo nie krzywdzą. Homoseksualny ksiądz , nawet gdy ma partnera, nikogo do niczego nie zmusza. Przeżywa miłość na swój sposób, często w oddanym i wiernym związku. I wg mnie nikomu nic do tego.
A
Anakin
27 września 2014, 15:13
No chyba, że zmusza. abp Paelz molestował dorosłych, ale wykorzystywał swoją władze przełożonego. Trudno tez ne zauważyć, że 80% pedofili wybiera chłopców na swe ofiary
A
AR
27 września 2014, 15:30
Zmuszanie do seksu występuje nagminnie wsród heteroseksualnych osób, wiec nie jest to domena homoseksualizmu. Gusta pedofili są jakie są i nie maja nic wspólnego z homoseksualizmem. Homoseksualizm podobnie jak heteroseksualizm szuka dojrzałego partnera, z którym może dzielić życie w obopolnej miłości.
K
Karol
27 września 2014, 15:39
Tutaj porównanie dotyczy bardziej żonatych mężczyzn krzywdzących swe żony poprzez zdradę i podwójne życie tak jak pedofilscy księża krzywdzą Kościół (tak rozumiem analogię).
J
jack
27 września 2014, 16:47
Mylisz się. Pedofilia jest powiązana z homoseksualizmem bardziej, niż można przypuszczać. "Nie są dostępne charakterystyki polskich pedofilów, więc można sięgnąć po dane międzynarodowe, najdokładniejsze są z USA. Ponad 95 proc. pedofilów to mężczyźni. Od 25 proc. do 1/3 przestępstw pedofilii jest popełnianych wobec chłopców, pozostałe wobec dziewczynek. Badania w wielu krajach (w tym też w Holandii) pokazują, że populacja gejów wynosi od 2 do 4 proc., a preferencja pedofila do skrzywdzenia chłopca sięga nawet 33 proc., czyli wśród pedofilów jest nawet 10-krotnie więcej homoseksualistów niż w społeczeństwi. Jak pokazuje artykuł z prestiżowego Moyo Clinical Proceedings z 2007 r., który podsumowuje dostępną literaturę na temat pedofilii, heteroseksualny pedofil przeciętnie krzywdził około pięciorga dzieci, podczas gdy homoseksualny pedofil krzywdził 11 dzieci. Inne badanie cytowane w tym artykule, przeprowadzone anonimowo wśród pedofilów, wobec których już zakończono prawne restrykcje, pokazało, że przeciętny heteroseksualny pedofil napastował 20 dzieci, a homoseksualny aż 150. Autorzy wnioskują z tego, że bardzo wiele przypadków napastowania chłopców przez homoseksualnych pedofilów nie jest zgłaszanych na policję." - <a href="http://www.ekonomia.rp.pl/artykul/1059922.html">źródło</a>.
1
151
27 września 2014, 17:05
Acha czyli wg Ciebie ksiądz homoseksualista może sobe kochać jak chce i jednocześnie potąpiać na kazaniach i w konfesjonale tych co także cyt. "przeżywają miłośc na swój sposób" czyli w związkach niesakramentalnych, z kochankami lub bez .... ŻENADA !!! 
J
jack
27 września 2014, 17:11
Drobna, ale znacząca pomyłka: "partnerów", a nie partnera i nie "życie", ale jego krótki fragment. "75 proc. spośród najbardziej znanych gejów w USA przyznało, że miało w życiu więcej niż 100 partnerów seksualnych, a 28 proc. - że więcej niż 1000" - źródło adonai.pl. Własne badania prowadzone przez homoseksualistów (konkretnie MSM, badanie EMIS) wskazują, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy około 50% homoseksualistów miało 2 do 10 partnerów, a około 25% - ponad 10 partnerów. Wypada średnio jeden partner na 2-3 miesiące.
A
AR
27 września 2014, 17:48
Mieszkam w Stanach. W moim stanie związki homoseksualne zostały prawnie zalegalizowanie. W szkole w której pracuje mam uczniów wychowywanych przez homoseksualne pary, kobiety i mężczyzn. To są ludzie wiernie pozostający z jednym partnerem. Od tych rodzin wiele heteroseksualnych związków mogłoby sie nauczyć miłości i zgody a takze troskliwości w traktowaniu dzieci. Ludzie heteroseksualni, w tym wielu mężczyzn, jako ze popęd większy, prowadzi rozwiązłe życie. To nie preferencje seksualne decydują jakim jesteś człowiekiem, na szczęście. Tak jak fakt bycia wierzącym nie czyni cię dobrym człowiekiem. 
A
AR
27 września 2014, 17:56
Myśle, ze homoseksualny ksiądz powinien pozostać wierny swojemu sumieniu i nie potępiać związków homoseksualnych. Sumienie to Bóg. A Kosciol mylił sie już tyle razy w historii, ze na opinii KK raczej polegać nie można (patrz  aprobata niewolnictwa aż do 19 wieku). Co KK powie o homoseksualizmie za 100 lat zobaczymy.  I prawdopodobnie bardzo sie zdziwimy, jak dożyjemy ;)
J
jack
28 września 2014, 11:00
To, co piszesz, pozostaje w sprzeczności ze statystykami. Twoje osobiste doświadczenia to nie całość problemu, one są zupełnie bez znaczenia w kontekście całościowych badań. Nie jesteś w stanie zajrzeć żadnemu człowiekowi "do łóżka", nie wiesz, z kim sypia, ani jaki jest stan psychiczny jego dzieci. [url]http://wpolityce.pl/polityka/140087-co-grozi-dzieciom-wychowanym-przez-homoseksualistow-miazdzacy-raport-amerykanskiego-socjologa[/url]
MR
Maciej Roszkowski
28 września 2014, 14:38
Nie czyni, ale pomaga
Janusz Brodowski
27 września 2014, 13:40
Temat bardzo trudny. Tekst sporo mi wyjaśnił.
H
hindenburg
27 września 2014, 12:53
Dobrze, że ojciec opisał mechanizmy obrony i niszczenia tych, którzy próbują zaradzić problemowi