Trzej starzy bracia, którzy przemienili 2000 ludzi

(fot. Danuta Węgiel)

Zamieszkali w bloku. Zaczęli od sprzątania terenu. Najpierw sami. Potem dołączyły dzieci, a na końcu dorośli. Potem nawiązały się przyjaźnie. I ewangelizacja. Kiedy po kilku latach władze zamknęły te bloki, żegnało ich prawie 2 tysiące ludzi.

Jak tak dalej z tą pogodą będzie, to ja się wyprowadzam. Zima jest dla naszych ludzi najgorszym okresem, bo nie ma za wiele pracy i wszyscy siedzą ściśnięci na kupie. No, ale zima ma prawo być do marca. Czyżby w niebiańskim biurze pogodowym nastąpiły jakieś zmiany personalne lub też polityczne, że mamy to co mamy? Hej, tam, w górze! Ulitujcie się nad naszymi mieszkańcami, słoneczko dajcie, roboty w polu i ogrodzie ruszą, trawę kosić będzie można, płoty malować, murować.

Na razie spięcia i napięcia. Cóż, jesteśmy w szkole życia wspólnego. Różni, których los zmusił do mieszkania razem. Każdy z bagażem uzależnień, chorób, słabości. Można kaprysić, ale można też wyczuć szansę. Na sukces. W miłości bliźniego. Łatwo jest mówić o niej żyjąc z wybranymi, którzy nadają na tej samej fali. Trudniej z tymi, którzy są inni. Powszechność Kościoła jako wspólnoty na tym polega, że bratem i siostrą jest ten, z którym nic mnie po ludzku nie łączy: ani wiek, ani pochodzenie, ani kultura czy zainteresowania i poglądy. Łączy Chrystus. Jemu potrzebny jest każdy. I ten słaby, porąbany, kulawy, z dziurami w głowie i ślepymi oczami i ten zdrowy i /z pozoru/ silny. To my dzielimy ludzi na przydatnych i niepotrzebnych. Albo nam samym albo- w wersji politycznej - narodowi, społeczeństwu, ideologii. Tych, naszym zdaniem niepotrzebnych, spychamy w kąt odmawiając im prawa do miejsca na ławce życia. Miejsce na tejże ławce przecież kosztuje. Ktoś za nie musi zapłacić.

DEON.PL POLECA

Studenciaki wyjechały z Nagorzyc, jakoś nie otrute naszą kuchnią. Teraz oddech łapie pani Kasia, co dom dla matek w Brwinowie prowadzi. A to ciężki kawałek chleba. Bogu dzięki 3 panie - najcięższe kromki tego chleba - opuściły lokal mniej lub bardziej dobrowolnie i straty są średnie. Rozwalone drzwiczki od piekarnika nowej kuchenki gazowej, które ponoć "same pękły" w nocy, kiedy nikt nie gotuje.

Nasze zespoły nagorzyckie dały czadu. 1 maja uczciły koncertem. Za salę koncertową służyła remiza. Oczywiście data przypadkowa, bo to dzień wolny, ale nasz Grzegorz Syryjczyk, który nie łapie naszych polskich niuansów był szczęśliwy, bo u nich w Syrii też 1 maja było święto i koncerty. Biedaka wzrusza wszystko, co mu ojczyznę przypomina.

"Świetnie się bawiliśmy" pisze młodzież na facebook’u. Oni są naszą radością i ciężką pracą pana Grzegorza "od muzyki. To wszystko tam, gdzie nie tak dawno mieli tylko przystanek i sklep z alkoholem jako rozrywkę. Odkopane talenty!

W Jankowicach remont ruszył i zawierucha wielka. Czekamy na początek budowy nowego obiektu. To będzie odlot. W projekcie dachy pokryte trawą. Lądowisko dla helikopterów i kryty basen sobie darujemy. Przynajmniej na razie. W Krakowie czekamy na pozwolenie na budowę żeby zacząć wymianę dachu. A potrzeba jest ogromna, bo "Zupa na Plantach" co i rusz ma kogoś do ulokowania pod tym dachem. Miejsc dla ludzi bezdomnych w mieście mało. Szykowanie papierów, pozwoleń, uzgodnień zajmuje dużo więcej czasu niż sama robota.

W Medyni imprezka była. Przydominikańska grupa przyjaciół Tygodnika Powszechnego, z o. Markiem Pieńkowskim w składzie, na kawę, ciasto i śpiewanie zjechała do naszego małego domku. Pomagają nam tam oni bardzo.

Wpadł do nas na chwilę franciszkanin zacny wielce z Australii. Widział mnie kilka lat temu w jakimś telewizyjnym programie. Siła mass-mediów! Świetny człowiek, opowiadał o swoim życiu w blokowiskach dla biedoty i pracy, jaką tam zrobiło 3 starszych już braci. Zamieszkali w bloku. Zaczęli od sprzątania terenu. Najpierw sami. Potem dołączyły dzieci, a na końcu dorośli. Potem nawiązały się przyjaźnie. I ewangelizacja. Kiedy po kilku latach władze zamknęły te bloki żegnało ich prawie 2 tysiące ludzi. Ludzi przemienionych. Wystarczyło do tego trzech i Pan Jezus.

Nad-obowiązkowo

"Być może sami widzieliście takie sytuacje, w których osoba o cechach przywódczych, pełna altruizmu i dobrej woli utrwala podziały, tworzy kliki, a zetknąwszy się z niesprawiedliwością odwraca się i nie mówi ani słowa…

Ta ułomność nie omija kościołów. Pomyślcie choćby o niesprawiedliwości wobec ludzi upośledzonych. Kto na nią reaguje? Bardzo rzadko można usłyszeć: "Idźcie do domów opieki społecznej, do domów starców, schronisk dla bezdomnych, do ludzi, którzy znaleźli się na marginesie społeczeństwa i stańcie się przyjaciółmi. Włączcie ich do waszych wspólnot i pokażcie, że są cenni." /J. Vanier, Wielkie pytania życia/

* * *

Chcesz wesprzeć działalność siostry Małgorzaty Chmielewskiej i Wspólnoty Chleb Życia? Wszystkie potrzebne informacje znajdziesz na stronie: chlebzycia.org

Tekst pierwotnie ukazał się na blogu: siostramalgorzata.chlebzycia.org

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Trzej starzy bracia, którzy przemienili 2000 ludzi
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.