Twarzą w twarz czy przez kratę?

(fot. Grzegorz Gałązka/galazka.deon.pl)

Sposób, w jaki spowiada innych, a także w jaki sam się spowiada papież Franciszek, dla części katolików w Polsce jest zaskoczeniem i nowością. Tymczasem w wielu krajach na świecie jest on oczywisty i powszechny. Czy ma wpływ na to, w jaki sposób przeżywany jest sakrament pokuty i pojednania, zarówno przez penitenta, jak i spowiednika?

Od dziecka widzimy wiernych przystępujących do spowiedzi. Wyrażenie "klęknąć u kratek konfesjonału" weszło na stałe do języka polskiego, jako synonim "przystąpić do spowiedzi". Jest dla nas oczywistością, że klękamy z boku konfesjonału, szepcząc księdzu niemal wprost do ucha. Często ten kościelny mebel jest tak skonstruowany, że ledwo spowiednika widzimy, a bywa, że i on po głosie musi się domyślać, czy do sakramentu przystąpiła kobieta czy mężczyzna, osoba młoda czy ktoś starszy, bo również niewiele dostrzega. Sprzyja to zachowaniu anonimowości. Czy jednak istotą relacji między spowiadającym się a kapłanem jest anonimowość? Z pewnością niezbędna jest dyskrecja i zachowanie tajemnicy, ale anonimowość nie jest tu najistotniejsza.
W liście apostolskim w formie motu proprio z 2 maja 2002 roku o pewnych aspektach celebracji sakramentu pokuty i pojednania, zaczynającym się od słów "Misericordia Dei", papież Jan Paweł II przypomniał m. in., że ustanawiane przez poszczególne Konferencje Episkopatu normy dotyczące konfesjonałów mają gwarantować, że konfesjonał będzie umieszczony "w miejscu widocznym" oraz że będzie "«zaopatrzony w kratę», tak aby mogli z niego swobodnie korzystać pragnący tego wierni i sami spowiednicy". Jednak ci, którzy widzieli papieża Franciszka zarówno wtedy, gdy sprawował sakrament pokuty i pojednania, jak i wtedy, gdy sam się spowiadał, mogli zauważyć, że między spowiednikiem a penitentem kraty nie było. Znajdowali się twarzą w twarz. Mogli sobie spojrzeć w oczy, uzupełnić komunikację słowną również o mimikę, o język ciała, o gest. "Włożenie rąk wyraża dar Ducha Świętego na odpuszczenie grzechów i razem z formułą absolucji jest znakiem sakramentalnym, wskazującym na istotny skutek sakramentu pokuty - pojednanie z Bogiem i Kościołem" - pisał przed laty ks. Jerzy Grześkowiak.
Również sporo lat temu w "Przewodniku dla zniechęconych spowiedzią i Mszą świętą" o. Tomasz Pawłowski OP zwrócił uwagę, że zanik anonimowości utrudnia wielu ludziom wyznanie winy. "Przez wyeksponowanie bezpośredniej obecności spowiednika zaciera się, zmniejsza się świadomość istotnego przy spowiedzi kontaktu z samym Bogiem" - zauważył. To prawda. Z drugiej strony nie brak i takich, którym anonimowość i oddzielenie od spowiednika nie tylko kratą, ale także np. jakąś folią (zdarza się, że w fatalnym stanie), utrudnia pełne przeżycie spotkania z Miłosierdziem Bożym. Dotyczy to nie tylko penitentów. Również części spowiedników. Niektórzy, zwłaszcza przy trudniejszych spowiedziach, wymagających długiej rozmowy z penitentem, chcą widzieć jego twarz, nawiązać kontakt wzrokowy, a przy udzielaniu rozgrzeszenia położyć rękę na głowie grzesznika otrzymującego przebaczenie. Już w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia, gdy wchodziły w życie odnowione obrzędy sakramentu pokuty i pojednania, niektórzy zwracali uwagę, że konfesjonały budowane według dotychczasowych wzorców uniemożliwiają wykonywanie takich gestów.
Papież Franciszek podczas niedawnej pielgrzymki do Polski zwracając się do księży mówił m. in.: "Czego Jezus od nas oczekuje? Pragnie On serc naprawdę konsekrowanych, które żyją przebaczeniem otrzymanym od Niego, aby je przelewać ze współczuciem na braci". Z pewnością łatwiej jest okazać współczucie człowiekowi, gdy można spojrzeć mu w oczy.
Niewątpliwie kratka konfesjonału, dająca nie tylko dyskrecję, ale również pewien dystans i anonimowość, dla wielu jest czynnikiem ułatwiającym przystępowanie do sakramentu pokuty i pojednania. Są jednak i tacy, dla których takie usytuowanie penitenta i spowiednika stanowi utrudnienie. W czasach, gdy coraz bardziej brakuje bliskości między człowiekiem a człowiekiem, gdy odczuwamy coraz bardziej niedobór nawet zwyczajnego kontaktu wzrokowego, właśnie w chwili spowiedzi chcieliby jak najmniej barier. Nie po to, aby zamieniać sakrament w pogaduszki lub terapeutyczne sesje, ale żeby móc doświadczyć wspólnoty i braterstwa w tak ważnej chwili. Warto chyba i o nich pamiętać w Kościele w Polsce.
ks. Artur Stopka - dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

DEON.PL POLECA

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Twarzą w twarz czy przez kratę?
Komentarze (4)
E
Ewcia
8 sierpnia 2016, 12:43
Zgoda na sposób spowiadania twarzą w twarz, ale pod warunkiem, że penitent (i spowiednik) wiedzą, czym jest ten sakrament. A niestety, różnie z tym bywa. Zwłaszcza jeśli spowiadają się kobiety z nieuporządkowaną sferą erotyczną i emocjonalną. Wtedy spowiedź staje się dla nich okazją do damsko-męskiego spotkania, wzruszenia, ale nie przyjęcia Bożego Miłosierdzia. Mam lepszy pomysł. Skoro idziemy już całkowicie w styl zachodni, to na styl Zachodu zacznijmy również zamykać kościoły, jak np. w Holandii?
PM
Pola Magierska
8 sierpnia 2016, 11:05
Jeśli to do nas dojdzie to za sprawą takich spowiedzi niedługo i u nas będzie to: ttp://wiadomosci.tvp.pl/26407025/francuzi-burza-koscioly
PM
Pola Magierska
8 sierpnia 2016, 11:06
Francuzi burzą kościoły: http://wiadomosci.tvp.pl/26407025/francuzi-burza-koscioly
PM
Pola Magierska
8 sierpnia 2016, 10:54
Wielu ludzi przestanie się spowiadać. Świetny sposób, żeby zniechęcić do spowiedzi zachęcić do kłamania i/lub zatajania grzechów w czasie spowiedzi.