W czasach epidemii Kościół wychodzi ze schematów

(fot. unsplash.com)

Niezwykle pocieszające jest to, że w czasie kryzysu, który aktualnie przeżywamy, możemy widzieć Kościół w pewien sposób do tego zmuszony, ale jednak wychodzący ze strefy komfortu. Kościół szukający ludzi. Już nie my przychodzimy, by otrzymać coś w kościele, ale to osoby odpowiedzialne w Kościele wychodzą naprzeciw naszym potrzebom.

Kiedy otrzymujemy chrzest, stajemy się chrześcijanami, prowadzimy swoje życie religijne i zaczynamy rozwijać się na drodze wiary. Kościół staje w centrum naszego zainteresowania, gdyż jest to przestrzeń, w którym skoncentrowane są ważne dla nas wartości. I nie byłoby w tym nic negatywnego, gdybyśmy tę przestrzeń definiowali jako społeczność wiernych żyjących z Bogiem.

Jednak gdy jest to Kościół w rozumieniu instytucji, obrzędów, nabożeństw, a także osób, którym zostały powierzone pewne odpowiedzialności w tej organizacji potrzebujemy się zatrzymać i zastanowić na czym faktycznie powinniśmy się skupić. Na co sam Kościół powinien zwrócić uwagę. W co nasza organizacja kościelna powinna angażować swoje zasoby (osoby, energię, finanse itd.). 

Trzeba wyjść

Jezus rozpoczynając swoją działalność, nie oczekiwał, że ludzie będą do Niego przychodzić. Raczej On sam wychodził powoływać uczniów (Mk 1, 16-20; Mt 9), chodził do różnych miejscowości, by głosić Dobrą Nowinę i uzdrawiać chorych (Mk 1, 21; Mt 4, 23). Kiedy Jego działalność stała się już sławna nie ustawał w głoszeniu i uzdrawianiu. Nie ustawał też w podróżowaniu i szukaniu osób, którym mógłby przemienić życie. Do końca także usługiwał swoim uczniom (np. J 13, 5-12). Również w czasie Pięćdziesiątnicy zalęknionych i zamkniętych w wieczerniku Apostołów Duch Święty jakby wyrywa z tego stanu i przynagla, aby szli i służyli (Dz 2-4). Z podobnym wołaniem zwrócił się Papież Franciszek do całego Kościoła, czyli do nas, nieposiadających żadnych tytułów, jak i do tych Braci i Sióstr, którzy te tytuły posiadają. W Adhortacji Apostolskiej Evangelii Gaudium (pkt. 49) pisze tak: Wolę raczej Kościół poturbowany, poraniony i brudny, by wyszedł na ulice, niż Kościół chory z powodu zamknięcia się i wygody z przywiązania do własnego bezpieczeństwa. 

Niezwykle pocieszające jest to, że w czasie kryzysu, który aktualnie przeżywamy, możemy widzieć Kościół w pewien sposób do tego zmuszony, ale jednak wychodzący ze swoich pomieszczeń, wychodzący ze schematów, wychodzący ze strefy komfortu. Kościół szukający ludzi. Kościół starający się zaspokoić potrzeby społeczności świętych. Już nie my przychodzimy, by otrzymać coś w kościele, ale to osoby odpowiedzialne w Kościele wychodzą naprzeciw naszym potrzebom. Dzieje się tak poprzez liczne transmisje modlitw czy nabożeństw. Dzieje się tak poprzez księży, którzy w niestandardowy sposób wychodzą, by błogosławić swoje parafie - czasem z relikwiami czy Najświętszym Sakramentem. Dzieje się tak przez biskupów, którzy udzielają błogosławieństwa w formie “drive-thru”. 

Wolę raczej Kościół poturbowany, poraniony i brudny, by wyszedł na ulice, niż Kościół chory z powodu zamknięcia się i wygody z przywiązania do własnego bezpieczeństwa. 

Potrzeba proaktywnych postaw

Jezus w swojej działalności nie był biernym uczestnikiem wydarzeń. Nie działał też reaktywnie, jedynie w odpowiedzi na działania innych, ale raczej aktywnie podejmował swoją rolę. Gdy miał być wydany, sam jakby sprowokował to wydarzenie, mówiąc do Judasza: co chcesz czynić, czyń prędzej (J 13, 27). Gdy miał być pojmany, sam wyszedł naprzeciw kohorcie (J 18, 1-11). Również uczniów zachęcał do proaktywnej działalności i służby. Gdy ich posyłał mówił, by szukali owiec, które poginęły z domu Izraela (Mt 10, 6), a gdy umył im nogi w Wieczerniku mówił, by i oni tak innym czynili (J 13, 15). 

Bardzo cieszy mnie, gdy widzę Kościół, który w aktywny sposób wypełnia swoje posłannictwo. Nie chodzi jednak o formę zagarniającą, narzucającą czy wymagającą, ale aktywną służbę, aktywne zaangażowanie i proaktywne działanie. Cieszy mnie postawa Sióstr dominikanek,

które same zgłosiły się, by pomagać w Domu Pomocy Społecznej. Cieszy mnie postawa Biskupów, którzy aktywnie zmienili dotychczasowe, standardowe wymagania wobec wiernych, udzielając ogólnej dyspensy od uczestnictwa w niedzielnej Mszy Świętej czy zawieszając publiczne sprawowanie nabożeństw w swoich diecezjach. Cieszy mnie postawa Braci dominikanów, którzy już na początku epidemii zdecydowali się zamknąć swoje kościoły. Cieszą mnie te postawy, które z miłości robią i dają więcej niż to, co wymagane. 

 

Skupić się na człowieku

Jezus nie szukał swojej chwały, a przecież mógłby. Jezus nie założył “Instytutu Zbawienia” i nie oczekiwał, by ludzie sami do Niego przychodzili, a przecież mógłby. Jezus nie objął miejsca w żadnym pałacu, nie przyjął miana ziemskiego władcy czy króla, a przecież mógłby. Jezus w swojej działalności nie skupiał się na sobie, ale na tym, dlaczego przyszedł na świat i na tych, dla których przyszedł - na nas i na naszym zbawieniu. Taki też kierunek wskazuje Kościołowi Papież Franciszek we wspomnianej już adhortacji Evangelli Gaudium (pkt. 49): Nie chcę Kościoła troszczącego się o to, by stanowić centrum, który w końcu zamyka się w gąszczu obsesji i procedur.

Cieszę się z tych działań, które podejmowane są z uwagi na ludzi, a nie z uwagi na instytucję czy organizację. Cieszę się z działań, które rezygnują z zabezpieczania instytucji kościelnych na rzecz troski o ludzi. Cieszę się z tego, że wiele osób duchownych zdecydowało się oddać część zasobów zgromadzonych przez instytucje kościelne, którym przewodzą, na rzecz służby zdrowia. Cieszę się z postawy tych pasterzy (jak w archidiecezji katowickiej czy lubelskiej), którzy oddali swoje środki na rzecz swoich “owiec”. Cieszę się, że pojawili się biskupi, którzy umożliwili w czasie kryzysu nadzwyczajne udzielanie komunii świętej przez świeckich (np. w hiszpańskiej Kordobie czy we włoskim szpitalu w Prato), rezygnując z instytucjonalnych zasad czy schematów, a zarazem ryzykując to, co najcenniejsze, by służyć ludziom im powierzonym. 

Nie chcę Kościoła troszczącego się o to, by stanowić centrum, który w końcu zamyka się w gąszczu obsesji i procedur.

Kościół jest o nas

Sens istnienia Kościoła jest w tym, by pomagać ludziom zbliżać się do Boga. Sens istnienia Kościoła jest w tym, byśmy, Ty - drogi czytelniku i ja, mogli żyć w coraz lepszej i głębszej relacji z Bogiem. Nic nam z instytucji czy organizacji kościelnych, które nie są skupione na zbawieniu Twoim, drogi czytelniku, i moim. Nic nam z instytucji, które skupiają się na świetnej organizacji czy poziomie przekazywanych treści, kiedy nie prowadzą nas w relacji z Bogiem. Myślę, że na końcu czasów nikt nie będzie pytał o to, jak dobrze prosperowała nasza organizacja kościelna, ale o to, jak dobrze poprowadziła nas, dzieci Boga, w relacji z Ojcem. 

Myślę więc, że każda funkcja, odpowiedzialność czy autorytet w Kościele są ustanowione dla nas wszystkich. Tych nie utytułowanych w społeczności wierzących, jak i tych posiadających tytuły. Rolą liderów, księży i biskupów jest aktywne wychodzenie naprzeciw potrzebom społeczności świętych (por. Kol 1, 2). Rolą liderów, księży i biskupów jest troska o nas, nasze zbawienie i relację z Bogiem. Kościół nie jest o władzy, prawie, tytułach, autorytetach, oczekiwaniach czy świetnie prosperującej organizacji, ale Kościół jest o nas. O nas, członkach tej wspólnoty. O nas, społeczności świętych w Chrystusie Jezusie (por. Flp 1, 1).  

Nie chodzi o to, że dobra organizacja, działania, władza czy autorytet są czymś złym. Chodzi o to, w którym miejscu ustawiamy punkt zainteresowania. W tym przypadku organizacja, instytucja, władza czy autorytet są jedynie pochodną głównego celu - życia z Bogiem każdego z nas. Potrzebujemy zatem, by decyzje czy działania podejmowane były z uwagi na ludzi, na “społeczność świętych”. Czasem będzie to wymagało poświęcenia świetnie działających instytucji, schematów, zasad czy honorów. Jednak to wszystko pełni rolę podrzędną do naszej relacji z Bogiem, do nas i naszych potrzeb. 

Jestem zachwycony i wdzięczny, że znajdują się w czasie kryzysu liderzy, księża i biskupi, którzy podejmują proaktywne działania, rezygnując z ustanowionych dotychczas schematów, zasad czy honorów na rzecz zaspokajania potrzeb ludzi, za których są odpowiedzialni. Jestem zachwycony i wdzięczny za odważne decyzje czasem może łamiące zasady, czasem poświęcające coś instytucjonalnie cennego, a czasem ryzykujące to, co dotychczas dawało poczucie bezpieczeństwa. Jestem wdzięczny za działania, troskę o nas, wszystkich świętych w Chrystusie Jezusie.

Drodzy Liderzy, Księża, Biskupi, Kościół potrzebuje Waszych odważnych decyzji, Kościół potrzebuje Waszych działań, Kościół potrzebuje Waszego proaktywnego zaangażowania, Kościół potrzebuje Waszej troski. Kościół potrzebuje, byście robili więcej niż to, co prawnie wymagane. Kościół potrzebuje Waszej miłości.

Zawodowo zajmuje się programowaniem, a hobbistycznie sportem. Prowadzi bloga drozdzowy.blog.deon.pl.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

W czasach epidemii Kościół wychodzi ze schematów
Komentarze (4)
RZ
Robert Zarański
30 kwietnia 2020, 05:19
Choć oczywiście zgadzam się z koncepcją " wychodzenia" duchowieństwa do wiernych to nijak nie idzie z nią w parze koncepcja zamykania kościołów czy oddawania funkcji szafarza eucharystii osobom świeckim - bo to są właśnie oznaki zamykania się duchownych na wiernych . A może właśnie powinni oni wychodzić i głosić słowo Boże ( i udzielać sakramentów) osobom chorym aby właśnie dać im szansę zbawienia i życia wiecznego w niebie ?
AM
~ania marianski
28 kwietnia 2020, 17:22
schematem, stereotypem jest twierdzenie, że niedziela dla chrześcijan jest dniem świętym - trzeba to obalić, złamać to tabu, niech każdy sobie sam ustala kiedy ma dzień święty, albo niech zrezygnuje z dnia świętego, i to będzie nowoczesne, postępowe, zaakceptowane przez ateistów
TS
~Taki Sobie
28 kwietnia 2020, 19:42
Komentarz absurdalny, manipulacja taka na "rympał".
JL
Jerzy Liwski
28 kwietnia 2020, 15:45
Zaprzecza Pan samemu sobie... proszę przeczytać uważnie swój własny artykuł.