W czynieniu dobra mamy wolność

(fot. EPA/GEORGI LICOVSKI)

Należałoby powiedzieć: "Nie mamy nakazu Pańskiego co do uchodźców i imigrantów". Źle by się działo, gdyby ktokolwiek z chrześcijan uznał swoją opinię w tej materii za nakaz od samego Pana i tym samym głosiłby ją jako boskie prawo, które z natury winno objąć wszystkich.

Ewangelia nie jest statycznym prawem, które jasno zakreśla granicę między dobrem i złem, ale jest czymś znacznie więcej: jest światłem, które coraz bardziej jaśnieje i wydobywa z mroku to, co dobre i święte. Ewangelia nie tyle strzeże przed złem, co pozwala rosnąć dobru.

Jezus, mówiąc o Królestwie Boga, czyli o życiu według Bożej sprawiedliwości, przyrównał je do ziarna, które kiełkuje, rośnie i wreszcie wydaje owoc. Paweł pisząc o Kościele jako o Ciele Chrystusa mówi o drodze, którą przemierzamy "aż dojdziemy wszyscy razem do jedności wiary i pełnego poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary wielkości według Pełni Chrystusa" (Kol 1,13). Uświadomienie sobie tej dynamicznej natury życia chrześcijańskiego jest konieczne, żeby poprawnie rozumieć wpływ Ewangelii na nasze życie w ziemskiej społeczności.

Religia, która bierze początek w Jezusie Chrystusie, rezygnuje z przekonania, że posiada objawione przez Boga prawo, którego wcielenie w życie ludzkiej społeczności przyniosłoby upragniony pokój i sprawiedliwość. Kościół przeinterpretował Prawo Mojżeszowe, wydobywając z niego istotną naukę moralną i tworząc katechizmowe Dziesięć Przykazań Bożych, ale nie podziela wiary, że jest ono gotowym systemem regulacji życia ludzkiego podanym nam przez Stwórcę. Nie mamy więc boskich przepisów na każdą sytuację. Mamy za to światło Starego Prawa, Ewangelii i rozumu, żeby dzięki niemu odczytywać, czego oczekuje od ludzi Bóg, co jest dobre i sprawiedliwe. Dlatego ostatecznie chrześcijaństwo będzie polem dyskusji, sporów i nieustannego ścierania się różnych głosów. W końcu "ku wolności wyswobodził nas Chrystus!"

DEON.PL POLECA

Wolność, którą mamy w Chrystusie, doskonale widać na przykładzie sporów, które toczymy w Kościele w obliczu kryzysu imigracyjnego i związanych z nim trudności. Jedni chrześcijanie mówią o swoim słusznym prawie do obrony, inni o prawie gościnności. Jedni przypominają prawo porządku w miłowaniu i niesieniu pomocy, drudzy o miłowaniu nawet nieprzyjaciół.

Nie wydaje mi się, żeby te głosy były sprzeczne, żeby się wykluczały wzajemnie: ku wolności wyswobodził nas Chrystus. Parafrazując postawę Pawła Apostoła wyrażoną w Pierwszym Liście do Koryntian w kontekście pytania: poślubić czy nie poślubić swoją dziewicę? (zob. 1 Kor 7,25), należałoby powiedzieć: "Nie mamy nakazu Pańskiego co do uchodźców i imigrantów".

Źle by się działo, gdyby ktokolwiek z chrześcijan uznał swoją opinię w tej materii za nakaz od samego Pana i tym samym głosiłby ją jako boskie prawo, które z natury winno objąć wszystkich. Dobrze natomiast się dzieje, gdy każdy według hojności serca pyta, jakiego dobra oczekuje od Niego Pan: jeden nie uczyni nic dla uchodźców, drugi wyśle pieniądze, trzeci przyjmie ich pod swój dach i podzieli się własnym chlebem, ktoś inny zaciągnie się do oddziałów walczących w Syrii w obronie chrześcijan, a jeszcze inny pilnować będzie, żeby czasem wśród uchodźców nie przedarli się do Europy bojownicy ISIS, a jak jakiś chrześcijanin ma władzę polityczną to starać się będzie o pokój, żeby każdy mógł spokojnie żyć w swoim kraju. "Każdy z nas o sobie samym zda sprawę Bogu" (Rz 14,12).

Ta wolność w Chrystusie to chyba najcenniejszy dar, który otrzymaliśmy dzięki Jego śmierci i zmartwychwstaniu. Ona pozwala nam wzrastać do doskonałego człowieczeństwa, które - jak to się stało w Panu jako w pierwszym - osiągnie wreszcie takie podobieństwo do Ojca, że chrześcijanin pod tchnieniem Ducha Boga odda któregoś dnia życie z miłości.

ks. Przemysław Szewczyk - prezbiter Kościoła rzymskokatolickiego Archidiecezji Łódzkiej. Patrolog, tłumacz. Prezes Stowarzyszenia Dom Wschodni - Domus Orientalis. Założyciel portalu patres.pl.

Historyk Kościoła, patrolog, tłumacz dzieł Ojców Kościoła, współzałożyciel Stowarzyszenia „Dom Wschodni – Domus Orientalis”, twórca portalu patres.pl poświęconego Ojcom Kościoła.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

W czynieniu dobra mamy wolność
Komentarze (52)
22 listopada 2015, 14:27
APAGE SATANA!!!
22 listopada 2015, 12:13
Przykro Was słuchać katolicy. Najpierw sami narozrabiacie, a potem się wielce oburzacie za to, koniecznie na kogoś innego!  Przyjrzyjcie się sobie, co z Was wyłazi i weźcie odpowiedzialność za siebie. Ponawiam apel.
22 listopada 2015, 12:10
Karmel Ty dziwna istoto. Tyle niby wiesz na temat wiary, a pominąłeś wiedzę, że nieważne jest to, co do Ciebie dochodzi, ale to co z Ciebie wychodzi.
22 listopada 2015, 08:23
Wszyscy jednak wiedzą, że to ty jesteś spiritus movens naszej duchowej przemiany Wazeliniarzu, zawsze tylko i wyłącznie mów w swoim imieniu. Innymi sobie swojej wazeliną wysmarowenej gęby nie wycieraj. 
TP
Tomasz Pierzchała
22 listopada 2015, 01:12
Zawsze podziwiałem twoją skromność.Wszyscy jednak wiedzą,że to ty jesteś spiritus movens naszej duchowej przemiany. P.S. Oczywiście ci którzy tak jak ja dostali od ciebie "o niepojęta"światło. Mowę mi odjęło więc tylko zacytuję: Komunizm to władza radziecka plus elektryfikacja 
TP
Tomasz Pierzchała
22 listopada 2015, 01:02
Widzę,że nie wiem jakbyś się starała zawsze w końcu wychodzi z ciebie zatęchły odór nienawiści do chrześcijaństwa.To tak jakbyś się podpisała: Działam z inspiracji i na polecenie diabła
21 listopada 2015, 19:32
APAGE SATANA!!!
21 listopada 2015, 18:43
Przypomnę Ci, że rozmawiamy o słowach: "Uszczęśliwić się (=siebie) można tylko i wyłącznie samemu". Możesz, nie musisz. Analogicznie zobaczyć przyjaciela w drugim człowieku można samemu (Ty patrzysz, Ty drugiego człowieka jakoś postrzegasz). Możesz jako przyjaciela, nie musisz.  Gdybyś zobaczył w drugim człowieku przyjaciela, uszczęśliwiłbyś samego siebie. Będąc szczęśliwym, łatwiej byłoby Ci dostrzec światło i w jego słowach, a tym samym obdarowałbyś nim drugiego. A tymczasem obdarowujesz mnie kolejną porcją zarzutów pod adresem mojej rzekomej niechęci do Pisma św. Traktuję je jako ciekawostkę, a miejscami inspirację. Nie obdarzam Pisma kultem. Zostało napisane przez kogoś, kto bał się Boga i swój strach przeprojektował na karty. A czytający je dalej. I tak przez całe pokolenia. 
21 listopada 2015, 18:08
Pogubiłas się. napisałaś :  światła od razu można nie zauwazyc w prostych słowach. pewnie to znow zależy od tego czy widzi się w ludziach przyjaciół czy wrogów. Następnie piszesz: oczywiscie, że możesz go nie dostrzegać na zewnątrz . Grunt, zeby z Twoich słow płynęło. Twoja niechęć do pisma Świętego wynika z niechęci do kogo konkretnie, bo jasno twierdzisz ze Pismo Święte nie jest pisane pod natchnieniem, a więc kogo nie lubisz?? @Milosc nie widzę światła w twoich słowach. Widzę światło w Piśmie Świętym.
21 listopada 2015, 18:01
Oczywiście, że możesz go nie dostrzegać na zewnątrz. Grunt, żeby z Twoich słów płynęło. 
21 listopada 2015, 17:33
światła można nie zauwazyć w prostych słowach Tam gdzie ty widzisz światło ja tam światła widzieć nie muszę, /ba, ty twierdzisz, że mówisz sz proste słowa a dla mnie proste słowa to całkiem co innego/, a dostrzegać je zupełnie gdzie indziej. Więc pozostaw rozpoznanie widzenia światła obserwatorowi. OK?
21 listopada 2015, 13:59
Okazuje się, że nawet światła od razu można nie zauważyć w prostych słowach. Pewnie to znów zależy od tego czy widzi się w ludziach przyjaciół czy wrogów.
21 listopada 2015, 12:59
Pozostaw ocenie obdarowywanego czy to co dostaje jest światłem czy nie.
21 listopada 2015, 10:05
Nie Euzebiuszu. Światło otrzymał bez dwóch zdań. Od jego woli zależy czy je przyjmie. Tak samo od Twojej. To nie był żart. To było właśnie mrugnięcie.
21 listopada 2015, 09:49
No, ale światło dostałeś;) Oczywiście to nie obdarowujący może ocenić czy ktoś dostał od niego światło a obdarowany ,czy otrzymał światło od obdarowującego, więc dobrze, że masz na tyle samokrytycyzmu że na końcu zdania zaznaczyłaś że to żart.
21 listopada 2015, 09:04
Uszczęśliwić się (=siebie) można tylko i wyłącznie samemu, więc znów spudłowałeś. No, ale światło dostałeś. ;)
TP
Tomasz Pierzchała
21 listopada 2015, 01:32
Pisz,pisz Miłość.W końcu chrześcijanie to nie mruki - lubią się pośmiać zwłaszcza jak chce ich uszczęśliwić "niosąca światło".  
20 listopada 2015, 22:09
W porządku. :)
PG
Pawel G
20 listopada 2015, 21:55
Oczywiście nie ma przykazania przyjmowania tłumu obcych i wrogo nastawionych ludzi pod swój dach. Co to byłoby zresztą za przykazanie. Pan Bóg dał nam jednak rozum, żebyśmy się nim w takich sytuacjach posługiwali. Jest nam dane też przykazanie miłości, która jest inna wobec własnego współmałżonka, dziecka, rodzica, rodzeństwa, sąsiada, ... niż obcego. W pewnych sytuacjach, gdy obcy zagraża zdrowiu i życiu bliskich, bo taki jest sens słowa bliźni, nie tylko nie należy go przyjmować, ale należy go przegonić. Jego ewentualna zbrodnia nie tylko zaszkodzi naszym bliskim, ale i jego własnej duszy. U nas jednak, zaczęto nazywać "miłosierdziem" wszelkie zło. I tak miłosierdziem ma być akceptacja grzechu, miłosierdziem ma być dawanie sposobności do grzechu, jak w przypadku imigrantów. A tu każą nam nazywać głupotę miłosierdziem: http://www.pch24.pl/nie-wolno-glupoty-nazywac-milosierdziem,39319,pch.html Przyjmując imigrantów otwieramy drzwi nie tylko terroryzmowi, ale i wojnie, bo dzisiaj muzułmanie mają wielkie poczucie krzywdy, i nie bez przyczyny. Dlatego pragną odwetu na Europejczykach i chrześcijanach. I to absolutnie nie jest tak, że możemy imigrantów jakoś sprawdzić i zapewnić sobie w ten sposób bezpieczeństwo. Nie możemy. Na ulicach Paryża i Londynu mordują imigranci w drugim i trzecim pokoleniu. W Paryżu np. wysadizła się w powietrze dziewczyna po miesiącu indoktrynacji islamizmem. Ich rodzice przyjechali do pracy i nawet nie przyszło im do głowy, że można zabijać kierując się islamizmem. Sytuacja się jednak zmieniła. W najbliższych dekadach przyjmowanie muzułmańskich imigrantów to jest po prostu powiedzenie tak wojnie domowej. Czy ktoś ma prawo podejmować taką decyzję za cały kraj? Nie nikt nie ma takiego prawa.
M
Milosc
20 listopada 2015, 22:55
Pawle, właśnie rozmawiałam z kimś kto mieszka i pracuje w Niemczech, w miejscowości, w której zamieszkała też spora grupa imigrantów z Syrii. Owszem, głównie młodzi mężczyźni, dostali mieszkania, rzeczy z Czerwonego Krzyża, dostają też pieniądze na utrzymanie. Chodzą na zakupy i główie spędzają czas w swoich mieszkaniach. Wychodzą do ośrodka islamskiego na modlitwy i to właściwie wszystko. Na mieście ich raczej nie widać, gdyż zdają sobie sprawę, że społeczność niemiecka nie jest nastawiona pozytywnie. Ale nie ma żadnych awantur i tym podobnych rzeczy. Nie ma jednak czego im zazdrościć. We mnie rodzi się wręcz współczucie, bo jaka to przyjemność mieć swoje 4 kąty, a nie móc za bardzo z nich wyjść. To jak więzienie. Ile tak można? Jak tak na to spojrzeć, ci ludzie, którzy przybyli sami się o tę sytuację nie prosili. Nie jest rzeczą miłą mieszkać w kraju, w którym toczy się wojna i nie widać jej końca. Też nie chcielibyśmy tego. Tym ludziom stworzono tu w Europie warunki, więc z nich korzystają. I też dziwne to nie jest. Trochę jak na wakacjach. Tylko pamiętać trzeba, że to nie oni się tego domagali, nie oni tę sytuację światu zafundowali. Oni stali się narzędziem zakulisowej polityki wielu państw. Narzędziem, którym i my byśmy się pewnie stali będąc postawionym przed faktem dokonanym, przed podjętymi decyzjami rządów, które nas nie reprezentują, a realizują swoją politykę. 
20 listopada 2015, 22:57
W tej przykrej "grze" jak wiemy nie chodzi o polepszenie warunków życia imigrantów czy o krzewienie wartości. W tej grze chodzi o wywołanie nastroju oburzenia, zagrożenia, niskich emocji, strachu i wzmocnienie tej całej negatywnej energii celem realizowania polityki i interesów, celem przejęcia kontroli i władzy nad zastraszonymi masami. Wtedy, gdy jest poczucie zagrożenia, po prostu łatwiej jest manipulować ludźmi i narzucić im swoją "ofertę", swoje rozwiązanie. Terrorystami nie są ci ludzie, którzy przyjeżdżają, choć takie możemy dostawać "informacje" z mediów. Terroryści są przeszkoleni przez inteligentne istoty tak, by nie budziły żadnych naszych podejrzeń. Wiemy, że "najciemniej jest pod latarnią", prawda? Nie szukajmy ich zatem tam, gdzie ktoś kieruje nasze oczy. To tylko stworzona iluzja. Poszukajmy raczej tej latarni, która nas oślepia.  Po co to piszę? Żebyśmy mieli świadomość, że to nasz niepokój i nasze negatywne emocje są dla prowadzonej tu polityki zwycięstwem. Ta polityka jest agresywna, używa śmiercionośnej broni, walczy, atakuje, nawołuje do wzmocnienia tej walki. A my, potężny ogrom ludzi pragniemy żyć spokojnie, nawet jeśli obok żyją ludzie, których nie znamy. Pamiętajmy, my wszyscy staliśmy się teraz tym samym narzędziem, które ktoś pragnie zmanipulować. I właśnie na to absolutnie nie możemy sobie pozwolić. Zachowajmy spokój. To wszystko minie. Zawsze mija.
20 listopada 2015, 21:17
Postaraj się pisać zwięźlej.
20 listopada 2015, 21:07
Nie przypisuj. Piszemy o tym, że jeśli tu na forum ja swoimi słowami kogoś uraziłam, to nie ja go uraziłam, a on z sobie znanych powodów poczuł się urażony. Przykładowo, jeśli napiszę do kogoś "mylisz się", to nie znaczy, że chcę mu umniejszyć czy go obrazić. To znaczy, że chcę go wyprowadzić z błędu, żeby w nim dłużej nie tkwił.  Również co do dziecka - nic takiego w żadnym miejscu  nie sugerowałam, więc gdzie Ty się tego doszukałeś jak nie w swojej głowie?
jazmig jazmig
20 listopada 2015, 21:05
[url]http://informuj.katowice.pl/poszukiwani-gwalciciele-wroclaw/[/url]
20 listopada 2015, 20:15
Podajesz przykłady fikcyjne, ale  tymczasem w innym wątku podajesz  konkretną odpowiedź cytuję : @Milosc napisała - Jeżeli jednak kogoś uraziły moje słowa to nie jest to moja sprawa  a tego, który poczuł się nimi urażony. Zatem faktycznie w/g ciebie nie jest ważne co powiesz dziecku, bo możesz mu powiedzieć wszystko włącznie z obrażaneim go, on sam musi szukać prawdy tobie zaś wolno wszystko, niech dzieciak się potrudzi, to on ma problem nie ty. Osobliwe podejście.
20 listopada 2015, 19:56
Przeproś papieża, przeproś katolików.. @Milosc, czy przeprosiłaś już papieża i katolików?
M
Milosc
20 listopada 2015, 18:29
Euzebiuszu, to przykład. Jeśli Ci nie odpowiada sam rozejrzyj się w swoim otoczeniu. I w nim poszukaj indoktrynacji.  Z mojego podwórka podam Ci takie: "Jak nie wrócisz do Kościoła, to pójdziesz prostą drogą na zatracenie. Wróć do kościoła. Udaj się do egzorcysty. Głosisz herezję. Apage Satana. Jesteś zarozumiałą ignorantką. Szatan jest Twoim ojcem, ojcem kłamstwa. Jesteś Lucyferianką. Jesteś wilkiem w owczej skórze. Kto cię opłaca? Przeproś papieża, przeproś katolików. Idź sobie pisać gdzieś indziej, tu cię nikt nie potrzebuje." Podpisani katolicy z tego portalu. To tylko mała część. Takich zniesławień i pomówien, zebrałaby się wielka księga. Na palcach jednej ręki policzę ile osób stanęło w obronie. A jednak nadzieją napawa, że choć póki co niewielu, to jednak są tacy ludzie, dla których dobrem wspólnym jest po prostu drugi człowiek. Nie religia, nie kościół, nie przekonania, nie święte obrazki, a właśnie drugi człowiek. I wiesz co? Piszę i będę pisać dalej. Tak długo, jak długo chrześcijanie nie przyjrzą się temu ile autentycznej miłości mają w sobie do siebie i do bliźniego. Do Człowieka=Boga w Nim. Nawet jeśli ten myśli inaczej niż oni sami. I tak długo póki jej nie rozbudzą w sobie jeszcze bardziej. To jest moim celem i czuję, że moja obecność jest właśnie tu wśród chrześcijan dzisiaj niezbędna. 
20 listopada 2015, 17:48
@Milosc największą przeszkodą w życiu duchowym jest wymyślanie sobie takich historyjek jak to robisz we wpisie z godz.16:32:18 powyżej, niczemu to nie służy. Wymyślasz, podaj konkretny przykład gdzie konkretnie miał miejsce taki przyapdek że rodzic tak mówił do dziecka.
jazmig jazmig
20 listopada 2015, 16:52
[url]http://www.fronda.pl/a/premier-australii-do-europejczykow-zawracajcie-lodzie-z-imigrantami,60678.html[/url]
M
Milosc
20 listopada 2015, 16:32
Oczywiście, że tak. Wyobraź sobie sytuację, w której rodzice dziecka są radykałami islamskimi, bądź należą do jakiejś organizacji terrorystycznej. Wyobraź sobie dalej, że dziecko wzrastające w takiej rodzinie będzie od najmłodszych lat uczone posługiwania się karabinem, będzie wpajane mu, że tylko to, w co ono wierzy jest słuszne i że Bóg nakazuje mordować niewiernych, a jak jeszcze raz spotka w piaskownicy dziecko, które będzie mówiło o jakimś Jezusie, to może go bić tak długo, aż mu tego gadania z głowy nie wybije.  Wyobraź sobie dalej, że to dziecko będzie mówiło "mamusiu, tatusiu ale ja lubię Jasia i wcale nie chcę go bić, on jest miły i ja chcę się z nim bawić, a nie go bić" A rodzic na to "jak ty go dziś nie nauczysz szacunku do naszego Boga, to Bóg będzie się na Ciebie bardzo gniewał, a może się zdarzyć, że ten dzieciak kiedyś ciebie za to pobije". Dziecko myśli i spać nie może, bo bardzo lubi swojego kolegę z piaskownicy, ale też boi się Boga no i i wie, że jego rodzice na pewno mówią prawdę, bo są duzi i wszysto wiedzą, no i przecież mu dobrze radzą, bo go kochają. Następnego dnia pójdzie na religię i usłyszy, że tylko ten Bóg jest prawdziwy i jak zostało napisane w "świętej księdze" tak czynić należy, a matkę i ojca to przecież czcić trzeba - każdy to wie.  Może się wydawać to dość skrajnym przypadkiem, ale przeróżne "prawdy" są dzieciom w ten sposób dostarczane, a Bóg w wielu religiach jest ogromną kartą przetargową. No bo przecież nikt tak nie kocha podobno jak on, ale bać się go jednak należy, bo przecież są rzeczy Mu miłe i niemiłe.  Jak myślisz, czy to dziecko ulegnie indoktrynacji? Czy wolałbyś jednak, żeby samodzielnie myślało i dochodziło do prawdy?
jazmig jazmig
20 listopada 2015, 14:24
Należy odróżnić dobro od głupoty. Ponadto jak ktoś chce być dobry, to niech czyni dobro na swój koszt, a nie obciąża nim innych. Pani z sąsiedniego bloku karmi na swoim oknie gołębie. Parapet jej okna jest pełen gołębich odchodów, ale również okna sąsiadów są ich pełne, podobnie dzieje się pod oknem tej pani, na chodniku przydomowym. Może ona i czyni dobro, ale skutki jej dobroci szkodzą innym. Podobnie jest z uchodźcami. Po pierwsze należy odróżniać uchodźców  od imigrantów ekonomicznych, z czym wielu ludzi Kościoła ma ogromne problemy, a po wtóre należy pamiętać, że skutki dobroci tych, którzy imigrantów chcą przyjmować, będą oddziaływały na innych ludzi i na ich otoczenie. W Polsce imigranci już zdążyli zgwałcić kobiety na ulicy, a inny zamordował dziecko siekierą. Szwecja jest krajem, gdzie dochodzi do największej liczby gwałtów rocznie na świecie. Gwałcicielami są rzekomi uchodźcy, czyli imigranci. Nielepiej jest we Francji, UK, Niemczech i innych państwach z dużą liczbą muzułmanów. Zatem ostrożnie szanowni państwo z tą waszą dobrocią, nie bądźcie dobrzy na cudzy koszt.
ES
Elżbieta Szewczyk
20 listopada 2015, 15:44
W Polsce imigranci już zdążyli zgwałcić kobiety na ulicy, a inny zamordował dziecko siekierą Dzięki za ostrzeżenie, bo to coś nowego, czego u nas nie było. Polacy tak się szanują i kochają, a tu nagle takie zagrożenie. Nie do przyjęcia. Gołębie też wytępić,bo brudzą. 
jazmig jazmig
20 listopada 2015, 16:52
Elu, to że czegoś nie wiesz, nie oznacza, iż się to nie wydarzyło. Gwałty na Polkach i zamordowanie dziecka to są fakty i to się wydarzyło w tym roku.
ES
Elżbieta Szewczyk
20 listopada 2015, 17:03
To była ironia. Nie było uchodźców i takie rzeczy też się działy , więc nie traktujmy uchodźców tylko,  jako nadchodzące zagrożenie zła. 
jazmig jazmig
20 listopada 2015, 21:04
Ja piszę o tym, że oni robią to w Polsce, tu kolejny przykład: [url]http://informuj.katowice.pl/poszukiwani-gwalciciele-wroclaw/[/url]
Oriana Bianka
20 listopada 2015, 14:14
Rodzice świadczą swoim życiem przed dzieckiem. Zastanawiam się, jakie relacje panowały w tych rodzinach, czy była miłość, szacunek, ale także jakie wartości przekazywano dzieciom. W tym miejscu odniosłabym się jednak do wartości, jakie mają jednak związek z islamem oraz do pozycji kobiety i relacji panujących w takich rodzinach (nie wszystkich). Podzielam pogląd mojego znajomego pochodzącego z Pakistanu, a bardzo krytycznego do islamu oraz do warunków społecznych panujacych w jego kraju pochodzenia, że aby zmienić społeczeństwo potrzebna jest edukacja kobiet i poprawa ich pozycji społecznej, bo to przecież przede wszystkim matki wychowują dzieci.   
20 listopada 2015, 14:05
Kłócą się dwie osoby: A: Uważam, że pomidorowa jest najlepsza na świecie, a nie ta twoja ogórkowa! B: Nie zgadzam się, bo to ogórkowa jest najlepsza na świecie! Kto miał rację? Jedna i druga osoba. I tak w wielu sporach o wszystkie pozostałe kwestie.
TP
Tomasz Pierzchała
20 listopada 2015, 18:55
To oczywiste,że ogórkowa to nieporozumienie kulinarne!
20 listopada 2015, 21:42
Spuściłem na drzewo paru wyłudzaczy w ostatnim czasie. Parę godzin temu, oprócz kilku kromek chleba, o które prosił pewien człowiek, dostał ciepłe ziemniaki i cały słoik pysznej ogórkowej. Nie wzgardził tą zupą.
TP
Tomasz Pierzchała
21 listopada 2015, 01:18
Nie wzgardził Twoją pomocą.Co zaś się tyczy pysznej ogórkowej to...pominę to wymownym milczeniem (nie cierpię ogórkowej !) 
21 listopada 2015, 08:54
Ogórkowa to jest jedna z moich ulubionych zup. Wczoraj się nią zajadałem, aż mi się uszy trzęsły. Jakbyś był głodny, a dałbym Ci to, co mam, czyli ogórkową, to nie cieszyłbyś się z takiej pomocy?
TP
Tomasz Pierzchała
22 listopada 2015, 00:53
bez komentarza
22 listopada 2015, 11:37
No widzisz, a od uchodźcy oczekuje się, żeby przyjął wszystko, cokolwiek mu się da (czy to lubi, czy nie lubi) z wdzięcznością i pokłonami.
20 listopada 2015, 12:44
Czy postawa rodziców będącą świadectwem życia w prawdzie jest indoktrynacją? A w związku z tym czy rodzicom powinno być obojętne co świadczą swoim życiem przed dzieckiem?
Oriana Bianka
20 listopada 2015, 12:17
Dziecko trzeba uczyć, co jest dobrem, a co złem, w przeciwnym razie czuje się zagubione i niepewne. Oczywiście trzeba mu pozwolić na samodzielne myślenie i samodzielne wyciąganie wniosków, ale rodzice dają przykład i świadectwo, ważne jest też, aby była spójność pomiędzy tym co rodzice mówią i jak postepują.
20 listopada 2015, 11:56
Czy zgadzasz się z tym co pisze @Milosc, że dziecko samo powinno dochodzić prawdy a uczenie go czym jest prawda jest indoktrynacją? Czy w związku z tym co napisałaś, że ważne jest środowsiko w którym dziecko wyrasta,  przykład idący od rodziców nie jest nauką prawdy bądź jej brakiem? A zatem skoro tak, to czy rodzicom kochajacym dziecko nie powinno zależec żeby swoim życiem dawac świadectwo? Z tego co pisze @Milosc wynika, ze rodzic i dziecko to dwa odrębne światy.
Oriana Bianka
20 listopada 2015, 11:43
Gdy patrzę na tych młodych ludzi, którzy wyrządzili takie zło, to zastanawia mnie, jaki był ich dom rodzinny, relacje tam panujące i czy w ich dzieciństwie nie zabrakło miłości. Człowiek kształtuje się w rodzinie i w przypadku wielu zbrodniarzy, również tych znanych z historii, okazuje się, że w ich dzieciństwie brakowało miłości oraz że odnieśli różne urazy, które odbiły się na ich psychice. 
20 listopada 2015, 11:38
Czy nadal uważasz, że dziecko samo powinno szukać prawdy jak stwierdziłaś w innym wątku, a uczenie go prawdy jest indoktrynacją dokonywaną od najmłodszych lat?
20 listopada 2015, 11:35
Ludzie wybierają, Euzebiuszu. Każdy coś wybiera i w dodatku jest przekonany, że podejmuje słuszną decyzję.   Dlaczego terrorysta wysadza się w powietrze? Ponieważ uwierzył, że po śmierci czeka go raj. O czym zapomniał? Że cały czas w nim JEST. No cóż, wyobrażał sobie go inaczej...
20 listopada 2015, 11:08
Zabijając ludzi nie pozyskuje się niczyjej miłości, zadałaś sobie pytanie dlaczego terrorysta wysadza się w powietrze? Bo nie udźwignąłby ciężaru wyrządzonego zła, więc w sumie nie jest żadnym bohaterem tak jak jemu się wydaje. Ja cały czas nie mogę przeboleć faktu, że to sa bardzo młodzi ludzie którzy tak bezsensownie tracą życie, które mogliby przeżyc całkiem inaczej.
20 listopada 2015, 10:57
Człowiek czyni różne rzeczy nazywane "złem", gdy ma wewnętrzne poczucie braku. A z poczucia braku rodzi się potrzeba szukania tego na zewnątrz siebie i dostarczenia tego sobie. To tak jakby próbował wlać w siebie wodę, zapominając, że ma ją w sobie, że z niej się składa. A w wymiarze duchowym - próbuje pozyskać dla siebie czyjąś miłość, zapominając, że nosi ją w sobie, że nią de facto jest. 
D
deon
20 listopada 2015, 10:45
Źle by się działo, gdyby ktokolwiek z chrześcijan uznał swoją opinię w tej materii za nakaz od samego Pana i tym samym głosiłby ją jako boskie prawo, które z natury winno objąć wszystkich. <a href="http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,2224,w-czynieniu-dobra-mamy-wolnosc.html">więcej</a>