Fałszywy ksiądz mówi prawdę o Polakach

(fot. KinoSwiatPL / youtube.com)

Fałszywy ksiądz z „Bożego Ciała” Jana Komasy mógłby się stać jednocześnie wzorem i wyrzutem sumienia wielu kapłanów polskiego Kościoła. Instytucji zrażającej do siebie nawet ludzi, którzy spędzili w niej życie.

Bycie księdzem nie jest w modzie. Takie już czasy, a na czasy nie ma się co obrażać. Nie ma się też czemu dziwić – dzisiaj dla młodych trudno o równie dziwaczną i niezrozumiałą drogę życiową. Do niedawna w koloratkowym pakiecie był jeszcze społeczny autorytet, ale już go nie ma – o co zadbali sami księża i ich przełożeni. Jak więc ogarnąć to, że na ekrany naszych kin wchodzi kolejny film, w którym główny bohater nosi sutannę?

„Boże Ciało” Jana Komasy, polski kandydat do Oscara, pokazuje, że społeczna figura księdza jest w dziwny sposób ciągle żywa i interesująca, jest też dość przydatna, jeśli chce się coś powiedzieć o Polsce i Polakach. Film przedstawia historię chłopaka, który po wyjściu z poprawczaka zakotwicza się w niewielkiej wiosce, gdzie zaczyna udawać katolickiego kapłana. Robi to trochę z powołania, trochę z przypadku, trochę, by uciec od własnego życia. Fabuła poprowadzona jest zręcznie, dzięki czemu losy księdza przebierańca nie wydają się naciągane, a film ogląda się po prostu dobrze.

Siłą opowieści Komasy jest brak pretensjonalnego komentowania rodzimej rzeczywistości. Nie ma tu pseudointeligenckiego rechotu z Polski B, co w realiach naszego kina ostatnich lat jest raczej przyjemną odmianą. „Boże Ciało” nie zakopuje się też w chorobliwym opowiadaniu o sprawie polskiej, czym przypomina choćby „Idę” Pawlikowskiego. To przede wszystkim historia człowieka, który na chwilę znajduje swoje miejsce w świecie, nie ma jednak żadnych szans, by zostać w tym miejscu na dłużej. Jest skazany na swój los, a wszystko, co zostawił za sobą, nieuchronnie ciągnie go z powrotem. Im większe chwilowe szczęście, tym wyższa cena, jaką trzeba później zapłacić.

Nie znaczy to, że film został pozbawiony społecznej diagnozy. Wręcz przeciwnie – komentarz jest wyraźnie obecny, a im bardziej subtelny, tym ciekawszy. A skoro główny bohater nosi sutannę, to nie ma co ukrywać, że Kościół znowu dostał lekko po głowie. Katolicy nie powinni jednak podnosić rytualnej wrzawy, bo tym razem krytyka jest wybitnie ewangeliczna.

Siłą opowieści Komasy jest brak pretensjonalnego komentowania rodzimej rzeczywistości.

Ksiądz przebieraniec zupełnie nie wie, jak poruszać się przy ołtarzu. Nic dziwnego, ukończył poprawczak, nie seminarium. Żaden też z niego mnich asceta. Poza tym jest jednak dokładnie taki, jaki ksiądz powinien być – autentyczny, mówiący od serca zamiast klepania zużytych formułek, niekłaniający się władzy, współczujący i żyjący problemami ludzi wokół siebie. Może więc być wyrzutem sumienia dla wielu księży oraz całej instytucji, bo wyżej wymienionych cech jest u nas coraz mniej. Polski Kościół, żyjący w grzesznym związku z jedną partią polityczną, obsesyjnie strzelający do wszystkiego, co tęczowe, i uciekający od rozprawienia się z pedofilią, jest coraz mniej gościnnym środowiskiem. Zraża do siebie nawet tych, którzy spędzili w nim całe życie. Za swoje problemy winę zrzuca na wszystkich dokoła, nie dostrzegając, że na kursie kolizyjnym ze światem znalazł się z własnego wyboru. Nie dziwne więc, że u Komasy wzorem kapłana staje się ktoś radykalnie spoza systemu – udawany ksiądz odnosi sukces, bo prawdziwi zbyt często ponoszą porażki. A do sukcesu nie trzeba wiele, wystarczy odrobina człowieczeństwa.

Niestety, człowieczeństwo jest największym wyzwaniem dla wszystkich bohaterów „Bożego Ciała”, nie tylko dla księży. Chrześcijański entuzjazm zderza się w filmie z tradycyjną polską religijnością – małostkową, zamkniętą i pełną uprzedzeń. Nad wszystkim góruje odwieczna cnota narodowa – brak przebaczenia. I jest to nie tyle krytyka katolicyzmu made in Poland, ile polskości w ogóle. Bo polskość, swoją drogą, jest na chrześcijaństwo doskonale impregnowana. Ewangelia w katolickiej Polsce ma dość ograniczone pole manewru, przerabialiśmy to w kwestii uchodźców, przerabiamy codziennie w debacie publicznej. Jej główni gracze, często i gęsto odwołujący się do chrześcijańskich wartości, nie mają z nimi w praktyce wiele wspólnego.

Komasa skupia tę polskość w mikroświecie niewielkiej wioski i wychodzi mu to lepiej niż większości naszych reżyserów. Nie musi wyżywać się na swoich bohaterach ani przypuszczać łopatologiczno-światopoglądowej ofensywy w kierunku widza. Filmowa historia mówi sama za siebie. Robi to w oparciu o dość prosty schemat narracyjny – człowiek pozornie zdemoralizowany jest w istocie kimś dobrym, a ludzie z wierzchu sprawiedliwi są podskórnie głęboko zepsuci. Nie wiem, na ile ten schemat opisuje Polskę, ale na pewno jest mocno ewangeliczny – to celnikom i prostytutkom Jezus obiecał Królestwo Niebieskie, nie faryzeuszom. Warte zapamiętania, bo faryzeizm w Polsce ma się lepiej niż kiedykolwiek.

 jezuita, absolwent filozofii na Uniwersytecie Śląskim oraz kulturoznawstwa na Akademii Ignatianum. Mieszka w Warszawie

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Fałszywy ksiądz mówi prawdę o Polakach
Komentarze (37)
AS
~Antoni Szwed
9 lutego 2020, 19:26
Recenzja Michała Zalewskiego jest napisana z całkowicie świeckiego punktu widzenia. Podoba mu się, że filmowy "ksiądz" to luzak, swojak (taki autentyczny), trochę psycholog, trochę pedagog - ot jeden z nas. Przekaz jest taki: przy ołtarzu mógłby stanąć dowolny "swój" (ludzki, ciepły, fajny, do tańca i do różańca) chłop. No i wtedy od ołtarza "autentycznie" prawiłby różne mądrości, tak od siebie, oczywiście "doskonale" rozumiejąc ludzi, którzy go otaczają. Jezuita Zalewski zapomniał, że kapłan to ktoś, kto zostaje wybrany przez Boga, a nie wybiera się sam, bo mu się akurat taka rola spodobała, i nie głosi swoich przemyśleń, lecz Boskie Słowo, które od niego nie pochodzi. Odprawia mszę świętą nie w imię swoje, lecz w zastępstwie Jezusa Chrystusa. Kościół nie jest teatrem!! Ze smutkiem zauważam, że współcześni jezuici mają coraz mniejszą świadomość obecności Boga w Kościele, coraz bardziej chcą go urządzać po swojemu.
ES
Ewa Sokołowska
3 lutego 2020, 15:42
Fajna recenzja: celnicy i prostytutki nawracają się, ich radość może nawrócić innych...
BR
~Beata Rytelewska
15 stycznia 2020, 13:41
Ten film uważam za zły .Nie może sprawować Mszy Św.tzw'fałszywy ksiadz 'jeszcze jakieś okropne wyginanie się [widziałam to na reklamie]Tak się pokazuje widzom jak profanować Najświętszą Ofiarę .
GS
~Grzegorz Słowik
15 stycznia 2020, 08:26
Jeśli komuś w Kościele zależy aż tak bardzo na intelektualnej gimnastyce homiletycznej to pogubił prawdziwy sens Eucharystii. Przecież kazanie jest zupełnie nie istotne. Jeśli dobre to ok. ale jednak najważniejsze żeby żyć usłyszanym słowem Bożym, ewangelią i to przez cały tydzień aż do następnego słowa Bożego wypowiedzianego w niedzielę. Słowo to życie i tam jest wszystko, co potrzebujemy żeby upodobnić się do Jezusa bez wybitnych homilii. A tak na marginesie to film jako dzieło artystyczne jest bardzo dobry lecz ocenianie go w kategoriach kondycji Kościoła w Polsce to duża przesada. Główny bohater to bardzo autentyczny człowiek w sensie społecznym i to jest w filmie dobry przekaz jak ksiądz powinien współpracować z ludźmi ale zobrazowana w filmie msza to jest zwykłe szarlataństwo. I tym obrazem film uderza w katolików.
WS
Wojtek Stan
15 stycznia 2020, 15:03
Jesli nie kazaniem to co? . Kazanie to jedno z podstawowych narzędzi księdza w pracy ewangelizacyjnej - jeśli zamiast głębokich przemyśleń i prawdy słyszymy copy-paste z internetu to myślimy to samo - ksiądz nie żyje ewangelią, robi swoją robotę po łebkach, nie obchodzi go jego główne zadanie. Czym jeszcze ksiądz może swiadczyć przed wiernymi oprócz homilii? oczywiście przykładem swojego życia. Jak często ten przykład to rzeczywiście naśladowanie Chrystusa, a jak często raczej odwrotnie? Więc tak- wierni nie powinni iść do kościoła "dla księdza" albo dla wybitnego kazania, ale za to ksiądz powinien iść do kościoła właśnie w tym celu - by dać świadectwo, i podzielić się nim z innymi. Dlatego nie rozumiem Pana komentarza
JM
~Jarosław Mikołajewski
14 stycznia 2020, 20:29
Film jest wybitny. I prawdziwy; nie jest agitką w imię jakiejś jedynie słusznej Idei. Bardzo się więc cieszę, że jest oglądany i dyskutowany. Mnie osobiście poruszyła m.in. kwestia braku możliwości wstąpienia bohatera do seminarium. Widzę to w szerszym kontekście definiowania się wspólnoty wierzących jako prawie że świętych, a w każdym razie górujacych bardzo nad tłumem bezbożników i moralnych karłów. Sam zaś filmowy przypadek wywołuje pytanie, czy sam Kościół wierzy w nawrócenie.
JM
Jarosław Mikołajewski
15 stycznia 2020, 01:33
Byłbym wdzięczny za kilka słów obok kciuka w dół. DOi czystych emocji nie da się odnieść.
15 stycznia 2020, 08:24
Rozumiem. A jakieś argumenty?
Andrzej Ak
14 stycznia 2020, 17:24
Wierzących w seminariach łamią. I oto dowód, iż taki kolejny antyewaneliczny przekaz urasta w niektórych oczach do rangi Prawdy objawionej. Patologię nazywa się ewangelią i szyderstwo urasta do rangi świętości. Oto znaki chyba czasów ostatecznych!
WS
Wojtek Stan
15 stycznia 2020, 15:08
troche nie rozumiem? antyewangeliczny jest przekaz filmu, czy seminariów w których "ŁAMIĄ" wierzących? Czy seminaria nazywa Pan szyderstwem z ewangelii? chyba tak, bo w filmie nie ma śladów szyderstwa ani z kościoła ani z wiary. Oglądał Pan?
JL
~Jan Ludecki
13 stycznia 2020, 19:56
Chyba Wielebny ksiądz nie rozumie, dlaczego Kościół zraża do siebie nawet tych, którzy spędzili w nim całe życie. To nie pedofilia, czy inne skandale. To byle jak odprawiane Msze święte, nieprzygotowane kazania, niedouczeni księża - co ciekawe, celują w tym młodzi "otwarci". To ciągłe skrzywienie naszych otwartych kapłanów, że wierni małostkowi, zamknięci, pełni uprzedzeń. Że podnoszą rytualną wrzawę, gdy w ich mniemaniu naucza się głupot albo dopuszcza świętokradztwa. To opowiadanie, że nie jest chrześcijaninem ten kto ... - tu można sobie wpisać dowolną modną cnotę z katalogu eko czy innego... To brak sacrum. I tylko to.
ML
~Monika Lewińska
1 listopada 2019, 20:31
Świetny film, swietna recenzja!
TT
~Taki tam komentator
31 października 2019, 00:06
A od kiedy to w Kościele Katolickim jest grupowy rachunek sumienia? - aby stwierdzać, że taki lub inny film mówi prawdę o Polakach? Z fabuły wynika, iż dobry Ksiądz, podobnie jak bohater filmu powinien mieć "przeszłość" i być niedostosowany społecznie - wtedy bez obaw mówi, to co myśli i jest autentyczny... i chyba to nie odbiega tak bardzo od zdarzeń w świecie rzeczywistym. A zatem czas odróżnić świętość od osobowości nieprawidłowej...
WS
Wojtek Stan
15 stycznia 2020, 15:12
Nie, to nie wynika z filmu. Film stawia pytanie czy taki człowiek "z przszłością" ma byc wykluczony, a nie czy pozostali w seminarium też mają mieć przeszłość :) a postulat autentyczności nie jest prośbą o patologie - tylko tym co pisze autor - prośbą o dawanie prawdziwego świadectwa żywej wiary a nie klepania formułek i odprawiania rytuałów bez głębszego zaangażowania. Co to jest osobowość nieprawidłowa? Jakby Pan ocenił św Pawła apostoła? nieprawidłowy był dosyć...
M2
~me 2
30 października 2019, 18:48
co sie mozna spodziewac po jezuicie
JM
~Jarosław Mikołajewski
14 stycznia 2020, 20:31
Cóż za piękny przykład niestosowania zasady odpowiedzialności zbiorowej...!
MO
~Maria Olszowska
30 października 2019, 11:46
Czytając te komentarze zaczynam się zastanawiać, czy włączenie takiej możliwości to był dobry ruch Deonu... Dziękuję za tą recenzję, zainteresował mnie film i z chęcią go obejrzę.
SS
~Szymon Słupnik
29 października 2019, 13:27
Wzorem hierarchów traktuję Pana Boga jak dobrego kumpla z pod budki z piwem. Wszyscy będą zbawieni, bo Bóg jest miłosierny i dlatego piekło, o ile istnieje - jest puste. Nie oszukujmy się, mszę ciężko nazwać intelektualną ucztą. Lepiej pójść do lasu, albo zwyczajnie pospać.
IL
~IRENEUSZ LANGE
1 listopada 2019, 20:28
Zapomniałeś dodać, że jest jeszcze sprawiedliwość. Miłosierdzie możesz osiągać tu na ziemi, ale po śmierci jest już sprawiedliwość i miłosierdzie się kończy.
MS
~Magdalena Szeptycka
14 stycznia 2020, 13:53
ODWROTNIE!!!
AN
~Anna Nowak
14 stycznia 2020, 22:54
Kościół nie jest salą wykładową. Przeżywać w nim można ucztę duchową. Żeby to zrozumieć, należy w centrum stawiać Eucharystię i zdawać sobie sprawę z jej istoty.
JL
Jerzy Liwski
29 października 2019, 08:20
I jeszcze jedno drobne pytanie. Pisze Pan, że film mówi o Polsce i Polakach, co za tem Panu ten film powiedział o Panu samym? No bo przecież Polakiem Po an jest.
E-
~Elizabeth -
28 października 2019, 23:32
Film bardzo dobry , a jak widac po ilości niezadowolonych - trafił w czuły punkt czyli SEDNO . Katolicy.....
JL
Jerzy Liwski
29 października 2019, 08:13
A mogłaby Pani łaskawie, patrząc ze swoich intelektualnych wyżyn na biednych katolików objaśnić czym jest owy "czuły punkt czyli sedno". Może zaoszczędzę kilka złotych i dowiem się od Pani zamiast iść na film, który mógłby mi się nie spodobać.
AN
~Anna Nowak
14 stycznia 2020, 23:25
Gdybym była osobą niewierzącą, nie stworzyłabym obiektywnego filmu o katolikach. Jeśli dany temat jest nam odległy, to nigdy nie będziemy ekspertami.
AN
~Adam Nowak
28 października 2019, 20:40
Widziałem ten film... może i fajny dla dwudziestolatków bez relacji z kościołem. Dla mnie poza kilkoma scenami kiepski... typowo polski (w negatywnym znaczeniu)... przemoc, wulgaryzmy i seks. nie wiem skąd te pozytywne opinie na jego temat. Słowa z artykułu :"a ludzie z wierzchu sprawiedliwi są podskórnie głęboko zepsuci" kompromituje zupełnie ten artykuł
JK
~Jan Kowalski
29 października 2019, 21:18
Adam Nowak... jesli uważasz, że ludzie z poprawczaków nie używają przemocy a wśród młodziezy nie ma wulgaryzmów, seksu i alkoholu to albo nie masz dzieci, albo jesteś emerytem i nie wychodzisz z domu, albo po prostu jesteś kosmitą.
JL
Jerzy Liwski
28 października 2019, 17:55
" Bo polskość, swoją drogą, jest na chrześcijaństwo doskonale impregnowana"- dawno czegoś równie absurdalnego nie słyszałem. Chciałbym żeby miał ksiądz możliwość powiedzenia tego w twarz Wojtyle, Wyszyńskiemu etc. A może po prostu dla księdza "polskość" to zbiór cech których nie lubię u innych Polaków.
WS
Wojtek Stan
15 stycznia 2020, 15:17
cóż, niemieccy katolicy i protestanci przyjęli uchodźców z Syrii bo uważali że to część ich obowiązku jako wierzących? Mimo że wiąże się to z realym poświęceniem i kosztami. Do czego zobowiązuje polski katolicyzm? do święcenia jajek i zamykania drzwi...
MR
~Mike Ritter
28 października 2019, 17:50
"dzięki ci Panie że nie jestem zamknięty i uprzedzony jak ci Polacy"
AW
~Andrew Winnicki
28 października 2019, 15:46
Problem braku przebaczenia i fobie wobec innych to nie tylko domena katolików w Polsce. Mieszkam w USA I tutaj wystarczy posłuchać co mówią i jak się zachowują tzw. ultra-katolicy ze wspólnot wiernych Tradycji. Często są to ci, którzy za jedyną prawdziwą liturgię Kościoła uznają ryt trydencki. Jednocześnie widać tam wręcz chorobliwe delirium na wszystko, co odbiega od tego nurtu. Dla przykładu - wszelkie przejawy nowych ruchów kościelnych, zwłaszcza młodzieżowych określają wprost jako diabelskie igraszki.
J. P. Torello
28 października 2019, 15:22
Uzycie zwrotu "o Polakach" wyjasnia wszystko! Jakze inaczej zabrzmialoby "o nas Polakach". Maly szczegol, ale jak wymowny... Widac antypolska nagonka jest juz poprawnoscia... Nie czujesz sie jest Ojcze?
JL
Jerzy Liwski
28 października 2019, 14:51
Łój tyle na tym Deonie gadajo, powtarzajo, a tu znowu, tym razem jezuita, że Kościół to instytucja. A do kolegi Kramera na dokształcenie pójść.
J. P. Torello
28 października 2019, 14:41
Perwersyjny wstep! potem juz tylko gorzej z kazdym zdaniem... zalosne wypociny. Kiedy odchodzisz z Kosciola once jezuito? Kiedy zrxucasz sutanne? Radze posluchac katechez biskupa Fultona J. Sheena. I wziac przyklad z jego milosci, wiary I nadziei. Niech Pan ma ojca w pieczy!
ZN
~Zofia Nic
28 października 2019, 13:22
Żyje na wsi w Polsce, ale to zdaje się nieco inny świat niż ten opisany powyżej, no cóż jest takie powiedzenie każdy sądzi podług siebie.
SM
Sylwester Mrozik
28 października 2019, 12:07
I na co to ojcu ? Za chwilę zgłoszą się Jedyni Prawdziwi Katolicy w tym zepsutym Kościele Franciszka. Ci, którzy wierzą, że kiedyś było lepiej bo Kościół był wierny Chrystusowi. Nieważne że stał po stronie rządzących, a nie rządzonych. Rządził, a nie służył (całowanie księdza w dłoń). Ludzie, którzy nie cierpią obcych bo: Ukrainiec to banderowiec, śniady to terrorysta z Bliskiego Wschodu, czarny to terrorysta z Afryki, gej chce zabrać dzieci itd. Nacjonaliści, którzy kpią i szydzą z innych państw: Ukraina to pseudo-państwo na łasce Rosji, Litwa to mały kraik, który tak naprawdę należy do Polski, Niemcy to kalifat, USA to domena Żydów itd.
JW
~Jarosław Wyszyński
28 października 2019, 11:31
może obejrzę, żeby zobaczyć jak nisko upadło posoborowie, gdzie pierwszy lepszy "równiacha" staja się na portalu "katolickim" wzorem księdza