W odpowiedzi Pawłowi Lisickiemu. Spór o święcenia diakonatu
Bezpośrednio do wyjaśnienia tej kwestii sprowokowała mnie wypowiedź Pawła Lisickiego w polemice z o. Jackiem Prusakiem SJ, w której rozmówcy m.in. poruszyli kwestię możliwości dopuszczenia kobiet do święceń diakonatu.
Pan Lisicki zwrócił się do o. Prusaka tymi słowami: „Ja mam wrażenie, że to ksiądz jest niedouczony, bo gdyby ksiądz wiedział, że zgodnie z nauką soboru trydenckiego diakonat jest jednym ze stopni kapłaństwa, to wiedziałby ksiądz, że wyświęcenie na diakona jest wyświęceniem na księdza. To jest bardzo proste”. (źródło)
Otóż to wcale nie jest takie proste, jak Pan Lisicki sobie myśli. Po pierwsze adwersarz o. Prusaka powiela bardzo rozpowszechniony błąd terminologiczny nazywając sakrament święceń (łac. ‘ordinatio’ lub ‘sacramentum ordinis’) sakramentem kapłaństwa. Niestety ten błąd terminologiczny powielają częstokroć nawet wykładowcy teologii. Wystarczy jednak wziąć Katechizm Kościoła Katolickiego (KKK) wydany za pontyfikatu św. Jana Pawła II i przeczytać punkty począwszy od 1536, które są opatrzone nagłówkiem „Sakrament święceń” (łac. sacramentum ordinis). W punkcie 1554 KKK czytamy, że „nauka katolicka, wyrażona w liturgii, Urząd Nauczycielski i stała praktyka Kościoła uznają, że istnieją dwa stopnie uczestniczenia w kapłaństwie Chrystusa: episkopat i prezbiterat. Diakonat jest przeznaczony do pomocy im i służenia. Dlatego pojęcie ‘sacerdos’ – kapłan – oznacza obecnie biskupów i prezbiterów, a nie diakonów. Nauka katolicka przyjmuje jednak, że zarówno dwa stopnie uczestniczenia w kapłaństwie (episkopat, prezbiterat), jak i stopień służby (diakonat), są udzielane za pośrednictwem aktu sakramentalnego nazywanego ‘święceniami’, to znaczy przez sakrament święceń”.
Już Konstytucja Dogmatyczna o Kościele „Lumen gentium” Soboru Watykańskiego II podkreśliła, że diakon jest święcony „nie dla kapłaństwa, lecz dla posługi” (non ad sacerdotium, sed ad ministerium) (KK 29). Dlatego też sakrament święceń nie może być nazwany sakramentem kapłaństwa, gdyż tylko biskupstwo i prezbiterat dają udział w kapłaństwie służebnym, zwanym też urzędowym lub hierarchicznym w odróżnieniu od kapłaństwa wspólnego, zwanego też chrzcielnym, którym cieszą się wszyscy ochrzczeni. Warto w tym kontekście zwrócić uwagę na fakt, że dokumenty Kościoła katolickiego nie mówią o kapłaństwie powszechnym, ale o kapłaństwie wspólnym lub chrzcielnym (por. KKK 1132; 1188; 1267-1268). Konstytucja Dogmatyczna o Kościele „Lumen gentium” naucza, że „kapłaństwo wspólne wiernych i kapłaństwo służebne, czyli hierarchiczne, chociaż różnią się istotą, a nie tylko stopniem, są sobie jednak wzajemnie przyporządkowane; jedno i drugie we właściwy sobie sposób uczestniczy w jedynym kapłaństwie Chrystusa. Kapłan pełniący posługę dzięki świętej władzy, jaką się cieszy, kształci lud kapłański i nim kieruje, w osobie Chrystusa (in persona Christi) sprawuje Ofiarę eucharystyczną i składa ją Bogu w imieniu całego ludu; wierni zaś na mocy swego królewskiego kapłaństwa współdziałają w ofiarowaniu Eucharystii; sprawują to kapłaństwo przez przyjmowanie sakramentów, modlitwę i dziękczynienie, przez świadectwo świętego życia, wyrzeczenie się siebie i czynną miłość” (KK 10). Widać zatem, że w tym kontekście słowo „kapłan” również oznacza biskupa lub prezbitera, a nie diakona, gdyż chodzi o kapłana sprawującego Ofiarę eucharystyczną.
Przejdźmy teraz do nauczania Soboru Trydenckiego, na które powołał się Paweł Lisicki. Otóż twierdzi on, że zgodnie z nauką tego soboru diakonat jest jednym ze stopni kapłaństwa. Sięgnijmy zatem do tekstów soborowych. Najpierw warto zatrzymać się na dokumencie będącym pokłosiem 22. sesji Soboru Trydenckiego (1563 r.) zatytułowanym „Posługa poszczególnych święceń”, w którym zostały omówione wszystkie niższe stopnie święceń (ostiariat, lektorat, egzorcystat, akolitat) oraz subdiakonat i diakonat. Na tym ostatnim stopniu dokument się kończy. Innymi słowy, nie omówiono stopnia prezbitera, a tym bardziej biskupstwa, które w tamtych czasach w ogóle nie należało do stopni sakramentu święceń (!). W odniesieniu do posługi diakonów (łac. diaconorum officium) czytamy w tym dokumencie m.in., że „dużo wiadomo na temat stopnia diakonów, który jest różny od innych kościelnych posług i bliski kapłaństwu (sacerdotio proximus)” (Cyt. za: „Dokumenty soborów powszechnych” – dalej DSP, A.Baron, H.Pietras, WAM, Kraków 2007, t.IV, s.683). Już to sformułowanie pokazuje, że diakonat nie jest zaliczany wprost do kapłaństwa urzędowego, choć jest mu bliski.
Na 23. sesji Soboru Trydenckiego (1563 r.) wyłożono naukę o siedmiu stopniach święceń w dokumencie „Prawdziwa i katolicka nauka o sakramencie święceń dla potępienia błędów naszych czasów”. W rozdziale 2. pt. „O siedmiu święceniach” czytamy m.in.: „Ponieważ posługa tak świętego kapłaństwa jest rzeczą Bożą, czymś naturalnym było – by godniej i z większą czcią mogło być sprawowane – by w uporządkowanej strukturze Kościoła istniało kilka różnych święceń szafarzy, które z urzędu służyłyby kapłaństwu, tak podzielonych, by posiadający już tonsurę duchownych od niższych wstępowali na wyższe. Księgi Pisma Świętego wyraźnie wzmiankują nie tylko o kapłanach (non solum de sacerdotibus), ale również o diakonach” (DSP, t. IV, s.681). A zatem, trudno z tego zapisu wyciągnąć wniosek, że diakon też jest kapłanem. Co więcej, na podstawie powyższego orzeczenia wynika, że diakon należy do stopni służących kapłaństwu.
Wniosek ten potwierdza także kanon 2. o sakramencie święceń: „Gdyby ktoś mówił, że oprócz kapłaństwa (praeter sacerdotium) w Kościele katolickim nie ma innych święceń, wyższych i niższych, którymi jakby stopniami zdąża się do kapłaństwa – niech będzie wyklęty” (DSP, t.IV, s.685). Ta wypowiedź soborowa znów wskazuje, że diakonat jest stopniem oprócz kapłaństwa, za pomocą którego zmierza się do kapłaństwa.
Sobór Trydencki słowo „kapłaństwo” odnosił w pierwszej mierze do najwyższego w owym czasie stopnia sakramentu święceń, jakim był prezbiterat. W drugim rzędzie zaś do biskupstwa, które nie było zaliczane wtedy do stopni święceń. Dlatego Sobór Trydencki stwierdza, że „do tego hierarchicznego porządku, oprócz innych stopni kościelnych, należą zwłaszcza biskupi, którzy weszli w miejsce po apostołach, (…) wyżsi są od prezbiterów” (DSP, t.IV, s.683). Biskupstwo jako najwyższy stopień święceń w sposób wyraźny zostało w Kościele rzymskokatolickim zaliczone dopiero w Konstytucji Dogmatycznej „Lumen gentium” Soboru Watykańskiego II (nr 21): „Sobór święty uczy, że przez konsekrację biskupią udziela się pełni sakramentu święceń (plenitudinem sacramenti Ordinis), które zarówno w tradycji liturgicznej Kościoła, jak i w wypowiedziach świętych Ojców są nazywane najwyższym kapłaństwem (summum sacerdotium) lub pełnią świętego posługiwania (sacri ministerii summa)”. Natomiast prezbiterzy „nie posiadają pełni kapłaństwa (pontificatus summa) i w wykonywaniu swej władzy są zależni od biskupów” (KK 28).
Powyższa refleksja ze względu na ograniczoność miejsca została zredukowana do potrzebnego minimum. Albowiem kwestia stopni święceń i ich sakramentalności wciąż jest przedmiotem badań teologicznych. Dlatego stwierdzenie Pawła Lisickiego, że „to jest bardzo proste” mówiąc bardzo delikatnie, nie wytrzymuje krytyki. No i wreszcie należy postawić pytanie, który z rozmówców powinien się tu douczyć? No i kto kogo powinien przeprosić za zarzucanie mu ignorancji? Niestety, niejednokrotnie osoby uważające się za wielkich katolików, stały się wzorem trzech następujących „cnót”: ignorancji, arogancji i nonszalancji. A może jednak przydałoby się więcej pokory i wiedzy?
Skomentuj artykuł