W tej sprawie tylko Franciszek mówi prawdę

(fot. shutterstock.com)

Papież jednak jest jedynym, kto mówi prawdę. Potwierdzenie tego znajdujemy tam, gdzie najmniej byśmy się tego spodziewali: w telewizyjnym serialu.

Gdy w gazetach i w telewizji analitycy starają się wyjaśnić szerokiej publiczności racje kryjące się za katastrofą na Bliskim Wschodzie i w Afryce - a zatem jako przyczyny, które zmuszają liczne istoty ludzkie do emigrowania za każdą cenę z tamtych ziem, sterroryzowanie i pozbawienie wszystkiego, także za cenę zagrożenia życia - podaje się zawsze politykę. PI i inne ugrupowania fundamentalistyczne są głównymi oskarżonymi, analitycy posuwają się niekiedy odważnie do badania woli panowania na arenie międzynarodowej przez wielkie mocarstwa, i na tym wszystko się kończy.

Papież Franciszek natomiast nie ogranicza się do tych analiz i zawsze mówi o handlu bronią, o handlarzach śmierci. Ale jego słowa zazwyczaj trafiają w próżnię, jakby to było jakieś jego dziwactwo, jakaś obsesja osoby "nie zajmującej się tym", a zatem w istocie niezbyt poinformowanej. A jednak jest jedynym, kto mówi prawdę. Potwierdzenie tego znajdujemy tam, gdzie najmniej byśmy się tego spodziewali: w telewizyjnym serialu.

We Włoszech zakończyła się niedawno emisja bardzo ładnego serialu angielsko-amerykańskiego The Night Manager, opartego na powieści Johna le Carré, który rozpoczyna się i kończy w Kairze, ale akcja toczy się także w Anglii, Hiszpanii, Turcji i naturalnie w Stanach Zjednoczonych. Oczywiście jest tam bohater pozytywny i odważny, który w pojedynkę walczy z przestępcami, niekiedy wbrew woli skorumpowanych służb specjalnych, i agent z kontrwywiadu, który go wspiera pomimo zastraszania, chociaż jest w ciąży, jak w najbardziej cenionych wątkach. Ponadto doskonałe jest ukazanie miejsc i osobistości, oraz odwaga w podejmowaniu współczesnych tematów: serial rozpoczyna się w istocie od obalenia Mubaraka.

Jednak prawdziwą nowością jest to, że w centrum wszystkiego jest handel bronią na szeroką skalę, z cichym przyzwoleniem rządów, które uzyskuje się dzięki korupcji. Ogromne zyski nagromadzone przez tych handlarzy służą bowiem do uzyskiwania milczącej zgody i uniknięcia jakiejkolwiek kontroli.

Protagonistami tego handlu są biznesmeni na pozór przyzwoici, bardzo bogaci, mający ścisłe powiązania z międzynarodowymi elitami. Są oni wyjątkowo potężni i zainteresowani, poza wszelkimi racjami politycznymi, tym, aby konflikty trwały możliwie jak najdłużej. Punktem kulminacyjnym opowiadania jest to, gdy główni bohaterowie znajdują się w bunkrze, czymś w rodzaju ogromnego obozu na granicy Turcji i Syrii, gdzie przechowuje się broń, aby ją następnie przewieźć przez granicę przemycając z pomocą humanitarną.

Ale w tym miejscu znajduje się także nieduże wojsko najemników, byłych uczestników różnych wojen, którzy są gotowi nie tylko szkolić bojowników na wszystkich frontach, ale również brać udział w zamierzonych akcjach. Oczywiście za opłatą. I zawsze w tym celu, by rozpalić na nowo konflikt, gdy zaczyna wygasać, gdy zbliża się perspektywa zawarcia pokoju. Obok znajdują się obozy zdesperowanych uchodźców, obraz zniekształconych ciał przez tę doskonałą broń i właśnie dlatego coraz bardziej szkodliwą, także dlatego, że ponieważ wymyka się jakiejkolwiek kontroli, jest często broń zakazana przez międzynarodowe traktaty, jak bomby kasetowe.

To znaczące, że tylko serial telewizyjny pokazuje to, czego nikt, z wyjątkiem Papieża Franciszka, nie potępia: to znaczy, że istnieje lobby handlarzy śmiercią, niezwykle potężne, ponieważ bardzo bogate, któremu zależy tylko i wyłącznie na rozniecaniu konfliktów i ich przedłużaniu. To znaczy na zasilaniu owej "wojny światowej w kawałkach", która już być może wymknęła się spod wszelkiej kontroli.

Lucetta Scaraffia - włoska publicystka, dziennikarka i teolożka. Publikuje na łamach Avvenire, Il Foglio, Corriere della Sera i L'Osservatore Romano

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

W tej sprawie tylko Franciszek mówi prawdę
Komentarze (1)
29 maja 2016, 12:10
Sam handel bronią nie jest jedyną przyczyną. Nawet raczej to już niejaki skutek, tak jak okazja czyni złodzieja. Podobnie moglibyśmy handlarzy fałszywymi paszportami oraz szmuglerów ludzi podejrzewać o cały ten bałagan migracyjny, bo na tym nieźle zarabiają... Tymczasem przyczyny wojennego chaosu na Bliskim Wschodzie są bardzo złożone. Upraszczając – mocarstwa rozgrywają ten bogaty w surowce teren nie od dziś. Przy okazji geostrategiczny obszar 3 kontynentów. Zaangażowali w to również lokalne siły, które swoje dokładają do pieca, komplikując sytuację dużo bardziej. Do tego niektórym jest na rękę (Rosji, ale nie tylko) przy tej okazji destabilizowanie Unii Europejskiej, poprzez niekontrolowany najazd przybyszów. Zrobiła się cała pajęczyna przyczyn-skutków, powiązań, zależności.