Wiara nie jest ideologią

Im jestem starszy, im starsze są moje dzieci, tym mniej przekonują mnie scholastyczne – tak często powtarzane przez część środowisk tradycyjnych (ale także po prostu przywiązane do pewnej formy religijnego myślenia) odpowiedzi na fundamentalne pytania. I nie chodzi o to, że odrzucam dogmaty, ale o to, że przestaję je traktować jako proste odpowiedzi, a zaczynam jako drogowskazy.

Jest nowa afera w ‘kato-światku’. Papież Franciszek wyznał, że ma nadzieję na to, że piekło jest puste i od razu zawrzało. Jedni oskarżyli papieża o promowanie „zmysłowości” i odrzucanie objawień prywatnych (w które przypomnijmy katolik wierzyć nie musi, ani nie potrzebuje, choć mogą być one pomocne). Inni oznajmili, że papież odbiera ludziom proste drogowskazy, a każdy kto przypomina, że idea pustego piekła wcale nie jest nowa ten – jak to mi napisała pewna polityk – „nie tylko sam błądzi, to jeszcze innych prowadzi na manowce”. Niemal od razu posypały się też proste odpowiedzi na pytanie, kto trafi do piekła, a także kto go uniknie. Wystarczy spowiedź przed śmiercią, stan łaski uświęcającej i Niebo pewne – przekonywali jedni, a inni uzupełniali, że jest przecież oczywistym, że skończony, słaby człowiek ma moc sprzeciwić się Bożej woli zbawienia, i że ostatecznie wielu ludzi się jej sprzeciwi.

Ja takiej pewności nie mam. Z wiekiem, kolejnym rozmowami, lekturami, doświadczeniami mam coraz więcej pytań, a coraz mniej odpowiedzi. Jasne, proste i oczywiste odpowiedzi przynosi człowiekowi jedynie ideologia, a jeszcze częściej teoria spiskowa, życie, doświadczenie, poznawanie świata takich prostych odpowiedzi nie niesie. Im więcej wiemy o świecie, im więcej mechanizmów poznaliśmy, tym mniej w istocie go rozumiemy, tym więcej mamy pytań, tym większa otchłań niewiedzy się przed nami otwiera. Im lepiej poznajemy psychikę, emocjonalność, seksualność człowieka, tym lepiej wiemy, ile jeszcze nie wiemy, tym bardziej skomplikowana okazuje się nasza tożsamość, i tym lepiej rozumiemy, jak niekiedy ograniczone było nasze postrzeganie choćby rzeczywistości grzechu, o seksualności nie wspominając. To dlatego Franciszek wprost mówił – kilka miesięcy temu – że nauka Kościoła w tej dziedzinie jest w powijakach. Próba zachowania tego, co mówiono w wiekach poprzednich, gdy coraz więcej wiemy o pewnych kwestiach, jest skazana na porażkę i przypominałoby oznajmianie, że mit o stworzeniu świata należy rozumieć dosłownie.

Jeśli zaś nie jesteśmy w stanie zrozumieć ani siebie, ani świata, który nas otacza, to jak możemy sądzić, że jesteśmy w stanie nie tylko zrozumieć, ale i zamknąć w ścisłych definicjach i określeniach Boga i jego relację do człowieka? Jak możemy sądzić, że Ten, który jest nieskończony daje się wyrazić w prostych opiniach, a Jego stosunek do człowieka podlega prostym regułom? Skończony człowiek nie jest w stanie zrozumieć siebie, a miałby rozumieć Nieskończonego? Język ludzki – co widzimy coraz lepiej – narzuca nam rozumienia i sam wymaga nieustannej weryfikacji, a do tego ogranicza nasze poznanie, a miałby wyrażać Niewysłowionego? To jest zwyczajnie niemożliwe. I dlatego wiara potrzebuje teologii i filozofii. Obie te dziedziny kwestionują zastane opinie, próbują ukazywać ich ostateczne skutki, przypominają o naszych ograniczeniach, a jednocześnie wciąż szukają lepszych, precyzyjniejszych (choć zawsze skazanych na niedoskonałość i nieprecyzyjność), bardziej dostępnych współczesnemu człowiekowi wyrazów naszej wiary.

Teolodzy i filozofowie (ci ostatni, jeśli utożsamiają się z wiarą) zadając pytania i próbując na nie odpowiedzieć niekiedy kwestionują także to, co zastane, bo dostrzegają, że było to niezgodne z fundamentalną wizją Boga, albo z tym, co głębiej rozumiemy o człowieku. Ich rolą nie jest tylko powtarzanie tego, co już ustalono, nie jest tworzenie spójnej ideologii, która udziela prostych odpowiedzi na pytania i daje ludziom poczucie bezpieczeństwa. Gdyby to robili, to nie tylko uprawialiby ideologię, ale i manipulowali ludźmi. Życie nie jest proste, często nie ma prostych rozwiązań skomplikowanych sytuacji, a nawet w naszym codziennym życiu wcale nie dokonujemy wyborów oczywistych, czarno-białych, ale poruszając się w odcieniach szarości. Wbrew pozorom nieczęsto mamy też pewność, że nasze wybory są odpowiednie, a niekiedy zmagamy się z nimi. Owszem bywają i sytuacje odwrotne, że mamy pewność, ale czy rzeczywiście zawsze?

Ale jest coś jeszcze, być może ważniejsze, co sprawia, że coraz mniej przemawia do mnie ideologicznie sformułowana wiara, a nawet część z objawień prywatnych (a precyzyjniej rzecz ujmując, część z ich zawartości). Tym czymś jest doświadczenie własnego ojcostwa, relacji do własnych dzieci. Dla mnie najważniejszym doświadczeniem religijnym mojego życia były narodziny dzieci. To wtedy, gdy trzymałem je pierwszy raz na rękach, każde z nich, uświadomiłem sobie, że niezależnie od tego, co im się przydarzy w życiu ja zawsze będę je kochał. I wtedy zrozumiałem, co oznaczają słowa, że Bóg jest moim Ojcem, i że mnie kocha. Jeśli słaby człowiek, zmienny i grzeszny jest w stanie kochać i wybaczać, to jak Bóg, który jest Miłością miałby odmawiać wybaczenia? Jak czysta miłość mogłaby nie rozpalić nawet najbardziej obojętnego serca? Jak mogłaby nie zwyciężyć? Mam świadomość, że ta nadzieja jest krucha, ale mam też poczucie, że wyrasta ona z tego, co jest najistotniejsze w przekazie Ewangelii. Dobrą Nowiną jest przecież to, że Bóg nas kocha. Jeśli zaś On jest wszechmocny, to i Jego miłość taka jest. I to jest źródło nadziei, nadziei a nie wiedzy i nie ideologii.

Doktor filozofii, pisarz, publicysta RMF FM i felietonista Plusa Minusa i Deonu, autor podkastu "Tak myślę". Prywatnie mąż i ojciec.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wiara nie jest ideologią
Komentarze (31)
AZ
~Adrian Zabek
28 stycznia 2024, 22:24
Nie wiem, czy jakas dusza jest w stanie wiecznego potepienia. Przyznaje jednak, ze wypowiedz Jezusa "...wielu jest powolanych, lecz MALO wybranych" nie sklania mnie do wiary w puste pieklo. "Malo" to proste slowo - nie wiem, jakiego to ukrytego znaczenia moznaby sie tu doszukiwac i czy jakis kazuista wyprowadzilby ze slowa "malo" znaczenie "wszyscy". Oczywiscie grzechem przeciwko Milosci byloby chciec, by w piekle byla chocby jedna dusza. Natomiast sumienie nie pozwoliloby mi powiedziec komus, ze sie nikt do piekla nie pojdzie - obawialbym sie, ze uczynilbym takiej osobie szkode.
AZ
~Adrian Zabek
28 stycznia 2024, 01:41
Nie wiem, czy jakas dusza jest w stanie wiecznego potepienia. Przyznaje jednak, ze wypowiedz Jezusa "...wielu jest powolanych, lecz MALO wybranych" nie sklania mnie do wiary w puste pieklo. "Malo" to proste slowo - nie wiem, jakiego to ukrytego znaczenia moznaby sie tu doszukiwac i czy jakis kazuista wyprowadzilby ze slowa "malo" znaczenie "wszyscy". Oczywiscie grzechem przeciwko Milosci byloby chciec, by w piekle byla chocby jedna dusza. Natomiast sumienie nie pozwoliloby mi powiedziec komus, ze sie nikt do piekla nie pojdzie - obawialbym sie, ze uczynilbym takiej osobie szkode.
MM
~mniej mądrości
26 stycznia 2024, 10:09
Panie Redaktorze martwi mnie to, że w Pana artykułach i wypowiedziach jest coraz mniej mądrości. Mądrość jest darem Ducha Świętego. Niestety jeśli grzeszymy (świadomie, a nawet nieświadomie) i do tego jeszcze nie pokutujemy to odrzucamy dary Ducha Świętego, w tym mądrość i męstwo. Jedynym rozwiązaniem tego problemu jest przestrzeganie przykazań i prawdziwa pokuta (np. post). Proszę nie zapominać o odpoczynku w niedziele (trzecie przykazanie), mam na myśli prawdziwy odpoczynek, odpoczynek od wszystkiego co robimy przez 6 dni tygodnia. Bez odpoczynku i refleksji w niedzielę trudno będzie napisać coś mądrego.
OP
~objawienia prywatne
26 stycznia 2024, 09:59
Panie Redaktorze co do objawień prywatnych: "Niektórzy teolodzy zwracają uwagę, że rezygnując z wiary w treść któregoś z uznanych przez Kościół objawień prywatnych, trzeba uważać, aby równocześnie nie odrzucić wiary, np. w podawanych w nauczaniu Kościoła zasad moralnych, które treść objawienia przypomina i do ich przestrzegania wzywa." Ks. Artur Stopka w artykule "Objawienia prywatne. Bóg już powiedział o sobie wszystko, a jednak zdarzają się wizje. Dlaczego?" - serwis Aleteia
FL
~Fałszywi Ludzie
25 stycznia 2024, 11:39
Hipokryta katolicki telikowski obrońcą pedofilów z kościoła rzymskiego Dlaczego terlikowski pracujesz w lewackiej komercyjnym radiu RMF FM i uprawiasz politykę.
TB
~Tomasz Berger
24 stycznia 2024, 17:02
Człowiek na wieki otrzyma to co najbardziej ukochał, to, ku czemu skierował całe swoje życie. Są ludzie, którzy na wieczność zostaną z workiem pieniędzy, z komputerem pełnym wyuzdanej pornografii, z batem którym znęcali się nad innymi. I to zostanie im dane. Na całą wieczność. Sprawiedliwość Boża polega na oddaniu każdemu tego, co najmocniej umiłował.
JA
~J. A.
24 stycznia 2024, 14:12
To prawda, że rozumem nie dojdzie się do opisania rzeczy ostatecznych. Jednak czy przypadkiem o możliwości potępienia nie mówi Ewangelia? O możliwości, nie pewności potępienia. To, że każdy zawsze może się nawrócić i uzyskać zbawienie, nie musi oznaczać, że wszyscy z tej szansy zechcą skorzystać. Można mieć nadzieję, że śmierci wiecznej poprzez odłączenie od Boga nikt nie wybierze, jednak pewności mieć nie możemy.
WT
~Wojtek T.
24 stycznia 2024, 12:49
gdybyśmy bazowali tylko na emocjach, to ludzkość trwałaby nadal w jaskiniach. Sukces rygoryzmu logicznego w rozwoju cywilizacji (np. komputer czy smartfon nie powstają tak, że wrzuca się do pudełka różne przedmioty, po czym zaprawia solą i szczyptą pieprzu oraz recytuje empatyczne formułki), zobowiązuje do poważnego jego traktowania.
PN
~Piotr Najoh
24 stycznia 2024, 04:10
Myślę, że wiele osób opuściłoby Kościół, gdyby nie obecność w nim takich osób jak redaktor Terlikowski. Dla mnie to, co mówi i pisze to często sedno wiary. Nie ma tu pewności, nieznośnego tonu osób, które tłumaczą jaki jest Bóg, co robi, co myśli... jest za to ostrożność osoby mądrej, doświadczonej, dostrzegającej powagę człowieka w całej jego niedoskonałości. A ten konkretny tekst jest jak list miłosny do Boga i do swoich dzieci. Nie mogę się za nikogo innego wypowiadać, ale ja osobiście w znacznej mierze trwam w wierze dzięki Tomaszowi Terlikowskiemu i papieżowi i jestem za to bardzo wdzięczny
MM
Mario Montessari
27 stycznia 2024, 06:54
Ja trwam w wierze dzięki relacji z Jezusem, ale świadectwo Terlikowskiego wspiera mnie w byciu w KK
AS
~Antoni Szwed
23 stycznia 2024, 22:51
Terlikowski wyraźnie miesza naukę Kościoła z własnymi wyobrażeniami, nadziejami, własnym chciejstwem, lękami, wątpliwościami itd. (oczywiście, każdy z nas je ma, choć w różnej postaci), z tym, co dotąd w Kościele (do Benedykta XVI włącznie) było jednoznacznie określone i podane do wierzenia. Nauka Kościoła to nie luzackie, pseudo-katolickie opowiastki o tym, co komu w duszy gra. Nie jest także żadną ideologią, jak chce Terlikowski. Jest to ściśle określona doktryna i dogmatyka katolicka. Jej prawdy zawarte są m. in. w Credo apostolskim, przyjętym przez pierwsze sobory powszechne. Credo zaś jest oparte na Boskim Objawieniu, którego katolikowi NIE WOLNO odrzucać. Ktoś, kto to robi, nie jest katolikiem. Oczywiście ten ktoś może głosić co chce, ale tego, co głosi, nie może nazywać głoszeniem prawdy katolickiej. Zresztą nie każdy musi być katolikiem. Nie ma takiego przymusu.
TT
~Tomasz Tomasz
24 stycznia 2024, 19:23
"Do Benedykta włącznie ". Ciekawe. Sądzę że Kościół a z nim Tradycja ewoluuje od zawsze. Dlaczego nie oskarża Pan Sw Piotra który pozwolił jeść wszystko. Może Pawła i jego usprawiedliwienie przez wiarę? Augustyn ( ten to już arcy nawywijał ze swoją teologia miłości). Nie mówiąc już o prawdziwych herezjach na Vaticnum II. Jan Paweł II? Proszę bardzo - życie w powtórnym związku w białym małżeństwie to nie cudzołóstwo. Benedykt XVI? Zmiana nauczania o homoseksualizmie i reforma katechizmu. Trochę Pan używa mocnych słów. Redaktor Terlikowski nigdzie nie naruszył dogmatu, raczej wyraza wiarę w Boga Ojca...
SX
~Stanisław X
24 stycznia 2024, 20:14
Benedykt XVI akurat uważał, że większość ludzi ostatecznie zostaje zbawiona. W Spe Salvi napisał w odniesieniu do ludzi trafiających do czyśćca, że można przypuszczać, że jest mało zarówno potępionych jak i od razu zbawionych: "Są ludzie, którzy całkowicie zniszczyli w sobie pragnienie prawdy i gotowość do kochania. (...) Takich ludzi już nie można uleczyć, a zniszczenie dobra jest nieodwołalne: to jest to, na co wskazuje słowo piekło. Z drugiej strony, są ludzie całkowicie czyści (...). Nasze doświadczenie mówi jednak, że ani jeden, ani drugi przypadek nie jest normalnym stanem ludzkiej egzystencji. Jak możemy przypuszczać, u większości ludzi w najgłębszej sferze ich istoty jest obecne ostateczne wewnętrzne otwarcie na prawdę, na miłość, na Boga. Jednak w konkretnych wyborach życiowych jest ono przesłonięte przez coraz to nowe kompromisy ze złem."
GG
~Gość G
25 stycznia 2024, 10:45
W historii Kościoła piekło jako straszak odegrało decydującą rolę. A co jeśli nie ma piekła? Próżna nasza wiara? Przecież wierzymy w Chrystusa Zmartwychwstałego i to wystarczy. Nie musimy też wierzyć w objawienia prywatne i wizję piekła tych osób. I na koniec nie uważam by Pan Antoni był uprawniony do oceny kto jest a kto nie jest katolikiem i proszę by nie wyrzucał Pan innych z Kościoła!
AS
~Antoni Szwed
26 stycznia 2024, 22:13
Ad Tomasz x2) Niestety, Pana wypowiedź jest tak nieprecyzyjna, że nie sposób się do niej odnieść. Weźmy zdanie "życie w powtórnym związku w białym małżeństwie to nie cudzołóstwo", które ma być zarzutem wobec rzekomej heterodoksji Jana Pawła II. Czym jest "cudzołóstwo"? Nie jest ono wspólnym zamieszkaniem jakiegoś mężczyzny i jakiejś kobiety, lecz cudzołóstwem jest ich wspólne pożycie seksualne, jeśli już są w innych związkach małżeńskich. Tylko cudzołóstwo samo w sobie (w świetle Ewangelii i nauki Kościoła) jest GRZESZNE. Jedynie wspólne zamieszkanie nie jest grzechem, choć jest niemal pewne, że PROWADZI ono wcześniej czy później do cudzołóstwa w ścisłym tego słowa znaczeniu. Papież Jan Paweł II WYRAŻAŁ SIĘ PRECYZYJNIE, czego nie można powiedzieć o Franciszku, który miłośnikiem "swobodnych" wypowiedzi, które doskonale zaciemniają naukę Kościoła. Więc lepiej nie naśladować samolotowych pogwarków obecnego biskupa Rzymu.
AS
~Antoni Szwed
23 stycznia 2024, 22:30
"W historii Kościoła to Orygenes twierdził, że piekło jest tylko czasowe (można by powiedzieć, że sprowadza się do czyśćca) i nie może być zapełnione potępionymi na wieczność. Głosił apokatastazę, która nie została przyjęta do oficjalnego nauczania Kościoła. Prawdą jest, że Bóg PRAGNIE tego, aby wszyscy zostali zbawieni [1 Tm 2, 4], ale z tego nie wynika, że Boskie pragnienie w zupełności się spełni, ponieważ Bóg stworzył ludzi WOLNYMI, i to nie tak trochę wolnymi czy na niby wolnymi. Człowiek w pełni jest wolny i może powiedzieć Bogu NIE. I wielu tak faktycznie czyni. Pan Jezus w Ewangelii mówi wprost: "Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony." [Mk 16, 16]. I wtedy Chrystus go na siłę nie zbawi. Wolność człowieka jest czymś szalenie poważnym a niewłaściwe decyzje pociągają za sobą ogromne konsekwencje przede wszystkim dla wieczności. Terlikowski własne chciejstwo (myślenie życzeniowe) przedkłada nad Słowo Objawione i nad naukę Kościoła."
TT
~Tomasz Tomasz
24 stycznia 2024, 18:56
W ten sposób Pan wysyla do piekła połowę ludzkości bo ochrzczonych chrześcijan - dodam że w obrządku katolickim - jest może 30% populacji. 2/3 Bożego Stworzenia, Bóg Ojciec pośle do piekła? Ja wierzę ze Bóg jest Ojcem wszystkich. A cytat z Marka mówi też o tym że przyjęcie chrztu oznacza przyjęcie Ducha Świętego i życie w Nim, co już oznacza zbawienie. Można żyć jak zbawiony jeszcze tu na tym świecie. Wiara i wyznanie jej a wiec zycie w Bogu powoduje ze "się zbawiam". Życie z Chrystusem to życie zbawione. I właśnie o takiej wykładni pisze Terlikowski.
PN
~Piotr Najoh
24 stycznia 2024, 21:37
Od zarania chrześcijaństwa dyskutowano prawdy wiary i zamknięcie się w ustalonych kanonach, to jakby uznanie, że Bóg już nie jest tajemnicą. Nie da się ukryć, że Biblia jest trudna w interpretacji i zdecydowanie można w niej znaleźć nadzieję na powszechne zbawienie. Poza tym, skoro modlimy się "bądź wola Twoja" jak możemy zakładać, że ta wola jednak się nie spełni? Nie twierdzę, że zbawienie powszechne jest pewne, ale zdecydowanie są ku temu podstawy. I nie jest prawdą, że Franciszek to pierwszy papież podejmujący ten temat, bo Jan Paweł II też się głośno zastanawiał nad tym czym jest piekło, jak jest realizowane i jak je pogodzić z miłosiernym i wszechmogącym Bogiem. Porównanie Terlikowskiego miłości Boga do ludzi z miłością rodzicielską jest świetną wskazówką - każdy rodzic poczuje porażkę i będzie cierpiał widząc nieszczęście swoich dzieci, a Bóg dosłownie poświęcił dla nas swoje życie na krzyżu. Zatem poważnym pytaniem jest , czy Bóg może ostatecznie przegrać i cierpieć
AS
~Antoni Szwed
25 stycznia 2024, 17:18
Ad Tomasz x 2) Chrzest gładzi wszystkie grzechy w momencie jego przyjmowania. Późniejszych grzechów popełnionych w życiu chrzest już nie gładzi. Dlatego jest sakrament pokuty, który przyjmuje się pod znanymi warunkami. Tak jest w Kościele katolickim. Być może Pan o tym nie wie, będąc protestantem, agnostykiem lub ateistą. Do Boga można dojść TYLKO przez Jezusa Chrystusa "Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony". [J 10, 9]. Jeśli ktoś świadomie odrzuca Chrystusa, to nie może być zbawiony! Ci natomiast, którzy w swoim życiu nie mieli szans poznać Zbawiciela, a byli dobrymi ludźmi, będą mogli Go poznawać w czyśćcu. Ja nikogo nigdzie nie wysyłam (głupie gadanie), bo to nie leży w mocy człowieka, by na wieczność decydować o losie innych. Warto jednak tych innych ostrzegać, zgodnie zresztą z elementarną wiedzą katolicką, żeby sami nie pakowali się tam, skąd już nigdy nie będzie można wyjść.
AS
~Antoni Szwed
25 stycznia 2024, 23:09
Ad Piotr Najoh) Z tego, że w Kościele katolickim znamy fundamentalne prawdy wiary (np. że jest Jeden Bóg w Trzech Osobach) absolutnie nie wynika, że Bóg już dla nas nie jest tajemnicą. JEST! To nie jest tak, że rozumowe poznanie prawd dogmatycznych zastępuje wiarę. Nie! To niemiecki filozof Hegel tak błędnie myślał. Ale z drugiej strony nie jest prawdą, że o Bogu nic nie wiemy, że jest dla nas TYLKO tajemnicą. Owszem, coś wiemy (sam Bóg się ludziom przedstawił w Objawieniu), ale i nieskończenie wiele o Nim nie wiemy. To co nam objawił wystarcza jednak, by podążać drogą zbawienia, zwłaszcza że stale wspiera nas swoją łaską. I teraz, obiektywne prawdy np. w Credo domagają się indywidualnego przyswojenia, z czym zawsze mamy problemy, które rodzą w nas pytania, nie ogólne, lecz nasze własne. To indywidualne trudności wiary, z którymi w różny sposób się zmagamy. Ważne jest jednak to, by tę sferę subiektywną (moją własną) odróżniać od sfery obiektywnego nauczania Kościoła. Nie mieszać ich.
TT
~Tomasz Tomasz
23 stycznia 2024, 22:09
Ci scholastycy, teologowie i teolożki nawet parę lat po studiach, zazwyczaj mało widzieli w życiu i z niewieloma ludźmi rozmawiali. Trochę jak mlody prezbiter po święceniach naładowany cytatami z podręcznika teologii dogmatycznej. To są najczęściej wypowiedzi osób dyskutujących z podobnymi sobie. Bo kto dotyka ludzi i ich tragedii, codzienności, wychodzi poza youtubowe transmisje, biblioteki wydzialow teologicznych, spojrzy w oczy i serce to sie 77x zastanowi zanim wyda sąd o człowieku i wypowie kategorycznie i zakresli w jednoznacznej definicji Pana. A Bóg widzi serce. Nie wiem czy piekło jest puste. Franciszek wyraził przepiękna ideę Pana Boga że Ten zrobi wszystko aby człowieka uratować. Wyobrażam sobie jednak ze można tak zgnoić swoją duszę i mimo miliarda poruszeń serca zabić dobro w sobie i w momencie śmierci tak się zapaść w rozpacz że Go odrzucić. Sąd będzie krótki, z odpowiedzi na 1 pytania: "Jak kochasz".
MS
~Mateusz Staniak
23 stycznia 2024, 21:54
(2/2) 3. To, że odpowiedź jest prosta, nie znaczy, że jest fałszywa. Ani prostota, ani wygoda nie są kryterium prawdy. Nie należy zatem zbywać pogardliwie prostych i prawdziwych twierdzeń jak to, że śmierć w stanie łaski uświęcającej prowadzi do wiecznego zbawienia. 4. Czy można prosić o przykłady nowej wiedzy w dziedzinie seksualności człowieka i innych sferach? Mało w tym tekście konkretów, a dużo mglistych wątpliwości. 5. Stwierdzenia dotyczące konsekwencji ludzkich czynów (np. ,,nieodżałowany grzech ciężki prowadzi do potępienia") nie jest ,,zamknięciem w ścisłych definicjach i określeniach Boga" ani ,,zrozumieniem Nieskończonego" czy ,,wyrażeniem Niewysłowionego", bo nie zgłasza roszczeń do wyrażenia Istoty Boga (która rzeczywiście jest niepoznawalna, ale poznajemy za to przymioty Boże, które nam objawił). 6. Ponownie, gdy mowa o ,,kwestionowaniu zastanego", brakuje konkretnych przykładów.
MS
~Mateusz Staniak
23 stycznia 2024, 21:53
1. Największa manipulacja zawiera się w zdaniu ,,(…) jak Bóg, który jest Miłością miałby odmawiać wybaczenia?". Przekonanie o tym, że część ludzi decyduje się odrzucić Boże przebaczenie nie jest równoznaczna ze stwierdzeniem, że Bóg odmawia wybaczenia! To by było bluźnierstwo przeciwko Bożemu miłosierdziu i żaden katolik sądzący, że w piekle są ludzie, którzy je wybrali, tak nie twierdzi. 2. Inna manipulacja zawiera się w zdaniu "Jeśli zaś On jest wszechmocny, to i Jego miłość taka jest. I to jest źródło nadziei". Należy się zapytać, czy nadzieja ta jest uzasadniona. Nadzieja na coś niemożliwego nie jest mądra. Współczesna dyskusja nt. pustego piekła toczy się zwykle w nawiązaniu do pism von Balthasara. Pan nie używa żadnych argumentów biblijnych czy teologicznych. Krytycy von Balthasara przeciwnie – są argumenty za tym, że nadzieja ta jest bezpodstawna. Warto byłoby się odnieść do tej racjonalnej dyskusji zamiast podnosić tylko argumenty emocjonalne. (1/2)
MM
~Monika Monika
23 stycznia 2024, 21:35
ten artykuł to wielki krzyk coraz bardziej pogubionego człowieka, który chce pogodzić wiarę z przypodobaniem się ludziom - i to mu nie wychodzi, jest rozdźwięk. jak wszyscy jemu podobni, oznajmia że nic nie wiadomo na pewno, że 2000 lat wszystko rozumieliśmy źle, że dopiero teraz rozpoznajemy wolę Boga, bo wcześniej to ludzie byli ciemni... przykra historia zagubienia w emocjach i subiektywizmie
PR
~Ppp Rrr
23 stycznia 2024, 13:53
Skoro Bóg jest DOSKONAŁY, a w dodatku MIŁOSIERNY - puste niebo jest całkiem logiczne. Albo prawie puste - dla zbrodniarzy, a nie dla ludzi opuszczających msze czy nie zgadzających się z jakimiś dogmatami. Ci idą do Nieba via Czyściec. Pozdrawiam.
ME
~Marcin Es.
23 stycznia 2024, 18:07
Na pewno chodziło o puste niebo? A przy okazji - jeśli mam akwarium, to czy rybki mogą mnie obrazić? Albo czy mogą mnie obrazić drobnoustroje? I to do tego stopnia, żebym je skazał na wieczne potępienie? Wiem, że przykład nie jest udany, są bowiem dwie podstawowe różnice: między człowiekiem a bakterią jest mniejsza różnica niż między Bogiem a człowiekiem, człowiek został stworzony przez Boga z miłości. Czy naprawdę wielki Bóg może być obrażony przez brak postu, zabawę w piątek lub inne grzechy?
SX
~Stanisław X
23 stycznia 2024, 13:40
Smutne jest to, jak wielu katolików jest oburzonych tym, że ktoś ma nadzieję, że żaden człowiek nie wybierze potępienia i że wszechmocny i nieskończenie miłosierny Bóg być może znajdzie sposób, by ostatecznie dotrzeć do każdego zatwardziałego serca. Podają fragment o ciasnej bramie jako "dowód" tego, że piekło jest pełne, tak jakby można było wyrywać cytaty z Biblii z kontekstu całości. A całość Biblii jest opowieścią o miłości Boga do człowieka tak wielkiej, że gotów był "stać się grzechem", żeby spotkać i uratować grzesznika. Zresztą fragmentów mówiących o potencjalnym zbawieniu wszystkich, jeśli mielibyśmy już bawić się w przerzucanie cytatami, też nie brakuje. Osobiście trzymam się tej pięknej nadziei (nie wiedzy - nadziei), że Bóg ostatecznie "poradzi sobie" z każdym grzesznikiem. Jeśli bym tego nie robił, a jednocześnie miałbym nadzieję na swoje zbawienie, to byłby to według mnie przejaw arogancji: że widocznie jestem "lepszy" niż niektórzy, choćby lepszy w uznaniu moich grzechów
ZD
~Znikad Donikad
23 stycznia 2024, 21:21
Zgadza sie, chodzi o nadzieje, o sens Zbawienia i Zmartwychwsatnie. Jesli jest niepuste pieklo, to jest nadzieja na sprawiedliwosc, ktorej tutaj na ziemi nie ma. Jesli pieklo jest puste, wystarczy proste uspawiedliwienie sie przed Bogiem, bo nagle ktos przypomni sobie o potepeniu, to cos tutaj grubo nie gra. Oznacza to, ze Bogu jest wszystko jedno, czy ktos stara sie dobrze zyc, czy czyni zlo swiadomie - zbrodniarze chociazby (przyklad - "wladcy obecnej Rosji"). Nie ma sensu wolna wola. Nie ma sensu Boze milosierdzie. Ani opatrznosc. Nie ma tez sensu kategoria dobra i zla. Nie ma sensu pojecie swietosci. I nie miala tez sensu ofiara Chrystusa. Bo skoro wszystko wolno, to Kain i Abel sa obaj "w niebie". Wtedy wszyscy ablowie to frajerzy, ktorzy znajduja sie zawsze w niewlasciwym miejscu i czasie, a kainowie zwyciezcy i Bog sie bawi z ludzmi, w wojne i inne zlo. Nie ma zadnego grzechu pierworodnego ani zadnego grzechu, skoro pieklo jest puste.Nie ma sensu nic!
ME
~Marcin Es.
24 stycznia 2024, 18:28
Jeśli piekło ma być realizacją ludzkiej sprawiedliwości, to na pewno coś grubo nie zagra.
SX
~Stanisław X
24 stycznia 2024, 20:02
Dobry Boże, czy Pan(i) naprawdę chce, by Bóg był sprawiedliwy wobec ludzi? Naprawdę ma Pan(i) takie wysokie mniemanie o sobie, że spodziewa się Pan(i), że może Pan(i) bezpiecznie wyczekiwać Sądu i z satysfakcją obserwować, jak ten celnik zasmakuje Bożej sprawiedliwości? Wszyscy zasługujemy na potępienie, bo nie ma ani jednego sprawiedliwego, jak Św. Paweł pisał. Mówi Pan(i) o nadziei na sprawiedliwość. Ale dla siebie też? Czy tylko dla zbrodniarzy i dla Kaina?
OZ
~Obronca ZUrzedu
26 stycznia 2024, 00:16
Wysokie mniemanie o sobie ma Pan, Panie Stanisławie, zarzucajac innym właśnie tzw mniemanie, insynuując dodatkowo cos, co nigdzie nie zostało powiedziane - że ten ktoś czeka na satysfakcję z potępienia innych a jest jakoś spokojny o swój przede wszystkim Sąd. Ten ktoś wyraźnie upomina się tu o sprawiedliwość dla Alba. A gdzie jak nie u Boga? Bo co, ma być jedynie miłosiernie? Bo rzeczywiście dobry Abel to po prostu frajer? Pyta o założenia zla i dobra, sens definicji grzechu w obliczu pustego piekła. Dlaczego w sumie Bog miałby nie oddać sprawiedliwości każdemu Kainowi? Bo Pan tak to widzi? Ok, ale to Pana wizja i tak, ma Pan do niej prawo, a Bóg i tak uczyni jak będzie chciał. Dowiemy się każdy po smierci. Co jesli celnik zasmakuje jednak sprawiedliwości?